𝐖 𝐎𝐤𝐧𝐢𝐞

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Człowiek ma to do siebie, że bardzo szybko sądzi, a zazwyczaj bardzo się myli. Wymyśla swoje historie, ale nigdy nie przyznaje się do nich. Może przez strach. A może przez pewność, że tak się stało, ale przecież nikt ci nie uwierzy. Bo z jakiej racji mieliby uwierzyć właśnie tobie. W twoją historyjkę. To tylko zwykła historyjka. Nic szczególnego. Nic, co by zainteresowało kogoś innego, prócz Ciebie. Nieprawdaż? No. Nie zawsze tak jest. Łatwo jest też ludzką duszę oszukać. Dopisać coś swojego i kiedy faktycznie chce ciebie wysłuchać ty dodajesz do historii rzeczy niestworzone. A może stworzone? Przez twoją głowę i wyobraźnię. Bo tym najłatwiej jest zabrać kogoś uwagę. Czymś kreatywnym.

Pozwólcie więc, że opowiem wam historię o ogniu i wodzie. O dniu i nocy. O kimś, kto za wszelką cenę strzeże prawa i o kimś, kto daje mu do tego powód. Nie jest łatwo pokochać kogoś tak odmiennego od siebie. Kochać wcale nie jest łatwo. Łatwo powiedzieć, że się kogoś kocha. Można kochać zapach kwiatów, czy ich wygląd. A co z charakterem? Czy kwiaty mają swój charakter? Oczywiście, że tak. Róża może być elegancka i zadziorna przez jej kolce, a stokrotka beztroska i przyjazna. Zatem człowieka też można pokochać przez charakter. Albo te najmniejsze szczegóły, których nie da się wychwycić gołym okiem. Do tego trzeba się dokopać i na swój sposób opatulić uczuciem. Może to być blizna gdzieś na szyi, albo kosmyk odstających włosów. Jak się o tym pomyśli, to nawet na końcu świata możesz kochać. Miłość nie zna granic. Nigdy nie znała. Oni też nie znali. Poznali się bardzo niefortunnie. Wcale nie musiało tak być. To los sprowadził ich na siebie w momencie, w którym oboje walczyli o życie. Świetne spotkanie, prawda? Bo przecież mogli spotkać się gdzieś w parku. Ale wtedy nie miałoby to takiego blasku, jaki ma teraz. Jeden bronił drugiego. Było to dość irracjonalne. Nie ma to jak prawie stracić pracę przez miłość. Ale kto by się tym przejmował.

Na początku wszystko szło całkiem gładko. Nikt nie wiedział o nich, a oni, sam na sam zatrzymywali czas, by choć na chwilę spojrzeć sobie w oczy. Poczuć smak drugiej osoby. Składając obietnicę przysięgli, że nawet gdyby ktoś się dowiedział oni pozostaną sobie wierni. Obietnice jak z największych bajek, prawda? Niektóre z nich się spełniają. Mają swoje "żyli długo i szczęśliwie". Do tego trzeba samemu dojść i zrozumieć, że zakończenie historii mogło już dawno przeminąć, a my żyjemy w drugiej części. Choć jest to całkiem ciekawe, to szczęśliwe historie prawie nigdy nie mają drugich części. Dlaczego? Dlaczego nie możemy spotkać się raz jeszcze z idealnym życiem? Uronić znów łzy, gdy główni bohaterowie spotykają się na tym samym moście, czy piją kawę w tej samej kawiarni.  Może dlatego, że nic nie będzie już takie samo. Postacie znają siebie na wylot i nie zaskoczą czymś nowym. Miłość nie będzie świeża. Wszystko się zestarzeje. Oni, uczucie. To trochę przykre, że zwracamy uwagę na to, co nowe, a zapominamy, co kiedyś sprawiało nam tyle radości. Gdyby zawrócić czas i przeżyć to raz jeszcze...

Oni pragnęli tego z każdym nowym dniem. Nie dlatego, że chcieli od siebie uciec. Nie. Chcieliby cofnąć się w czasie, by wszystko naprawić. By pokochać się tak samo, ale w innym momencie. Jedną z wad tej prośby był strach, że mimo uczucia, nie będą chcieli tak bardzo siebie chronić. Robić tak skrajnie niebezpiecznych rzeczy. Z nowym dniem zastali by rutynę. Słowa wyblakną. Kwiaty dawane z uczuciem zwiędną szybciej. Ale dlaczego? Przecież to też byłaby miłość. Byłaby. To prawda. Kompletnie inna miłość. Na zasadzie "mam cię obok i raczej nic się nie stanie." Nie zwalnia ciebie to z obowiązku ochrony. W tej historii dużo razy przewija się to słowo. Bo na tym opierali się z każdym najmniejszym ruchem. Kto wie, co czeka na Ciebie za zakrętem? Co się stanie, gdy na chwilę odwrócisz głowę? A co, jak zostaniesz sam? Co jak trafisz do miejsca z którego nie da się już uciec. Biegniesz, ale trafiasz do tego samego miejsca. Krzyczysz, ale słyszysz tylko siebie. Głos ciągnie cię w dół, niżej... Jeszcze niżej... Aż zobaczysz pustkę. Wyciągniesz rękę i ona także zniknie w czerni. Krzyk zmieni się w rozpaczliwe szlochanie. Aż nagle, gdzieś daleko, gdzieś gdzie nie sięgniesz od razu wzrokiem widzisz światełko. Jak mocno zamkniesz oczy i skupisz się na jego cieple słyszysz jego głos. Woła cię. Nie otwierając oczu idziesz prosto z nadzieją, że nie pomyliłeś kierunku. To już. Jest na wyciągnięcie ręki. Dotykasz go, ale czujesz zimno. Dlaczego? Przecież kiedyś ogrzewało twoją duszę. Otwierasz oczy. Zniknął. Tak nagle. Odwracasz się i widzisz kolejne. Biegniesz, ale ono też znika. Pojawia się i ucieka. Masz dość. Siadasz w miejscu i czekasz, aż zaśniesz na wieki. Właśnie wtedy światełko samo do Ciebie podejdzie. Wtedy, kiedy jesteś w najgorszym stanie. Otworzysz oczy i poczujesz to, czego ci brakowało. Na początku promyki cię oślepią. Musisz przyzwyczaić wzrok do nowego otoczenia. Dopiero potem zrozumiesz co się dzieje. Bezwarunkowo utulisz się do snu i zapomnisz o tym, co kiedyś sprawiało ci ból.

Niestety. Nadszedł ten dzień, w którym każdy się dowiedział. Można to porównać do potłuczonej szyby w ramce ze zdjęciem. Za szkłem fotografia była nie ruszona. Żadne nieproszone ziarenko kurzu nie miało prawa dotknąć powierzchni zdjęcia. Gdy szkło się potłukło wszystko było na wierzchu. Najłatwiej jest wtedy zranić idealnie zapakowane serce. Kawałki szkła dostały się do środka, raniąc wszystko dookoła. Chcąc poskładać ramkę jeszcze bardziej można się wtedy pokaleczyć. Możesz zostawić to i wyrzucić.  Zapomnieć, że istniało. Zapomnieć, że troszczyłeś się o to, jak o własne życie. Możesz jednak pozbierać kawałki i posklejać. Kilka razy się zatniesz. Napotkasz przeszkodę. Nie poddawaj się. Sklej życie do końca. Nie ważne, że czegoś będzie brakować. Coś będzie nie w tym miejscu. Jeśli się trzyma, to postaraj się, by już takie zostało. Zamknij głęboko w poranionym sercu. Nie kupuj nowej ramki. Nie idź na skróty. Nie pokazuj, że miłość tak łatwo przekupić...

Czas nie leczy ran. Czas jedynie ucieknie i nigdy nie wróci. To ty musisz leczyć rany. Nie tylko swoje. Żadne sekundy, minuty, godziny nie zrobią tego, co możesz zrobić ty. Co zrobili oni dla siebie. Jak bardzo postawili poczucie bezpieczeństwa nad ludzkość. Historia powoli dobiega końca. Pewnie spytacie mnie, co robią? Jak żyją i czy dalej się kochają. Mogę was zapewnić, że mają się lepiej, niż kiedykolwiek. Problemy rozwiązują razem i wtedy, kiedy nikt w nich nie wierzy oni zamykają się w czterech ścianach i tańczą, póki nie rozbolą ich nogi. Mogli robić to całą noc i cały dzień. Tańczyć wieczność i jeden dzień dłużej. Ale co ja mogę o tym wiedzieć? Widziałem ich tylko raz, przechodząc pod blokiem, patrząc w jedno, świecące się okno. Wtedy dostrzegłem tańczącą parę. Nie znam ich życia i nigdy ich nie poznałem. Wymyśliłem tą historię na poczekaniu i może wmówiłem wam właśnie, że zakończyła się szczęśliwe. Że w ogóle była szczęśliwa. Że ich życia były tak odmienne, a mimo tego pokochali się we dwoje. Tego nie wiem. Z góry zawsze łatwo jest sądzić człowieka. Możecie sami się przekonać i zobaczyć, czy każdej nocy Gregory Montanha i Vasquez Sindacco tańczą szczęśliwe przytuleni do siebie w oknie.

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵
Bo z góry zawsze łatwo jest sądzić. O tym wie każdy z nas.

Klasycznie zapraszam na mojego insta 33soyek. Snapchata s0yek . Twittera ItzSoyekHun i mojego discorda Soyek #9541

1205 słów

~Soyek
➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro