Rok 4, Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minął tydzień, a Harry ciągle czekał, aż ktoś z Ministerstwa przyjdzie go przesłuchać, chociaż narazie nic nie wskazywało, że taki ktoś przyjdzie.

"Ale przyjdą", powtarzał sobie wciąż zielonooki.

Zmęczony chłopak wszedł do Wielkiej Sali, gdzie zorientował się, że dzisiaj odbędzie się wyciągnięcie nazwisk z czary ognia. Usiadł na swoim miejscu i zdał sobie sprawę, że czuje podekscytowanie z tego powodu.
Wszyscy z zniecierpliwieniem słuchali przemowy Dumbledora, a potem z oczekiwaniem wpatrywali się w zmieniające kolor płomienie Czarny Ognia.
Pierwszym wylosowanym został Wiktor Krum z Durmstrangu.
Kolejna była Fleur Delacour z Beauxbaton.
Wreszcie nadeszła pora na ucznia z Hogwartu, Cedrica Diggory'ego.
Harry klaskał wraz z innymi uczniami dodając puchonowi otuchy.

Dumbledore, zaczął mówić kiedy odbędzie się pierwsze zadanie, ale nim skończył Czarna znowu zaczeła świecić. Szybkim krokiem dyrektor zbliżył się do naczynia, i równie szybko złapał kartkę, która po chwili z niej wypadła.
Dumbledore spojrzał na kartkę, i rozejrzał się po cichej sali.

- Harry Potter! - krzyknął.

Wywołany chłopak jęknął i spojrzał na dyrektora chcąc się wykłócać.

- Harry Potter! - krzyknął ponownie dyrektor, a wszystkie oczy powędrowały na chłopaka który starał się skurczyć na swoim miejscu.

Widząc, że nikt go nie uratuje, zielonooki powoli wstał i udał się do pokoju, do którego wcześniej weszli inni reprezentanci.

Dumbledore wszedł zaraz za nim, i zaczął coś mówić, ale chłopak go nie słuchał. Pogrążony w strachu nie mógł nawet powiedzieć "nie".

— Sir — powiedział Snape — nie możemy pozwolić Potterowi uczestniczyć w Turnieju. Chociaż bardzo chciałbym zobaczyć go przynajmniej kontuzjowanego, możemy to zobaczyć podczas sezonu quidditcha.

- Takie są zasady – westchnął Dumbledore. - Po raz pierwszy w Turnieju Trójmagicznym jest czterech reprezentantów.

Zapadła cisza, a Harry zaczął popadać w panikę, kiedy doszło do niego, w jakie gówno właśnie wpadł.

Kiedy Dumbledore wyjaśniał, co się stanie z Turniejem, Harry zamknął oczy i mając nadzieję, że się obudzi i to wszystko okaże się snem. Ale tak nie było. Dumbledore podał przybliżone daty, pierwszego i drugiego zadania oraz, że trzecie zadanie odbędzie się po Balu Bożonarodzeniowym.

Harry powlókł się z powrotem do wieży Gryffindoru, patrząc na swoje stopy. Ludzie gapili się na niego, wyzywając go. Czuł łzy pod powiekami, ale on nie pozwolił im płynąć. Kiedy dotarł do wieży, wymamrotał hasło i wszedł do środka. Spojrzenia wszystkich Gryfonów podążały za nim gdy udał się do dormitorium czwartego roku.

Jak się po chwili okazało Tom cały czas szedł za nim, ale dał Gryfonowi parę minut czekając przed drzwiami od dormitorium.

Kiedy Tom wszedł do pokoju, Harry leżał na łóżku, a łzy płynęły po jego twarzy. Tom szybko do niego poszedł i przyciągnął do siebie.

- Wszystko będzie dobrze. - wyszeptał Tom. - Nic ci nie będzie. Obiecuję.

~~430

Yup. Ja żyję. Tak, są błędy, bo Zoe jeszcze nie sprawdzała. Mam nadzieję, że rozdział się podoba i tak dalej bla bla bla. Sorry, za szybką notkę, ale mam lekcje.

~~ Neko

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro