15. Zmiany i powiązania.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~*~*~

Poprzednio:

~*~*~

   Nagle przed nim zatrzymał się pewien wysoki czarodziej.

- Witaj, Severusie! - Cyntia czuła, jak Severus obok niej się napina.

     Przed nimi stał ubrany w czerń czarodziej podobnego wzrostu co Severus. Włosy też miał czarne, nienaganne uczesane, spięte wstążką na karku, gdzieniegdzie przeplecione siwizną. Orli nos i blada twarz, były rażąco znajome, a jastrzębie, czarne oczy wpatrywały się w Severusa, który odpowiedział chłodnym wzrokiem.

- Witaj, ojcze. - odpowiedział Severus, tak samo chłodno, jak patrzył. Cyntii ledwo udało powstrzymać się od zachłyśnięcia powietrzem. Na szczęście Snape senior nie zwrócił na nią nawet uwagi, przez co nie widział jej zaskoczenia. To ojciec Severusa żył? I był czarodziejem?

- Co robisz w Alei Knockturnu, Severusie? Myślałem, że ty jako szanowany profesor nie powinieneś być widziany w takim... miejscu. - stwierdził starszy Snape. Severus uśmiechnął się złośliwie.

- Podobnie jak ty, jako szanowana głowa rodziny Snape'ów, ojcze. - ton Mistrza Eliksirów był idealnie uprzejmy, ale czaiła się w nim drwina.

- Widzę, że odziedziczyłeś bezczelność swojej matki, Severusie, i nadal się jej nie wyzbyłeś. - stwierdził starszy czarodziej z nutą pogardy, gdy wspominał o swojej mugolskiej żonie.

- Coś musiałem po niej odziedziczyć. W końcu jestem także i jej synem. - zauważył chłodno młodszy Snape. Starszy mężczyzna tylko uniósł brew, zanim spojrzał na stojącą obok Severusa Cyntię, która cały czas przysłuchiwała się ich rozmowie. Zaskoczenie już dawno znikło z jej twarzy, starannie zastąpione obojętnością.

- A kim jest ta piękna, młoda dama? - Snape senior zwrócił się do Severusa. - Znajoma? - ton jego głosu brzmiał dla Cyntio dziwnie drwiąco.

- Nie. - odpowiedział Mistrz Eliksirów poważnym głosem. - Żona. - Tobias Snape spojrzał na syna oceniającym wzrokiem, zanim zaśmiał się chłodno, ale brzmiąc na szczerze rozbawionego. Cyntia zmarszczyła brwi.

- To twoje poczucie humoru jest bardzo oryginalne, Severusie. - stwierdził starszy czarodziej. Severus spojrzał na ojca trochę z góry, a jego twarz była cały czas poważna.

- A czy wyglądam bym żartował?

- Twoja afektacja jest, doprawdy, bardzo profesjonalna. Prawie uwierzyłem. - Cyntia zamrugała. Ojciec Severusa naprawdę uważał, że żartuje. Starszy mężczyzna zwrócił się do niej. - Ile ci zapłacił? - Ciemnowłosa kobieta zmarszczyła brwi.

- Słucham?

- Za noc. - Cyntia poczuła jak krew w niej zamarza, a zaraz potem zaczyna wrzeć. Czy naprawdę wyglądała na prostytutkę?!

- Jak pan śmie?! - jej ton jasno wyrażał oburzenie na tę insynuację. - Jest pan bezczelny!

- Spokojnie, Kochanie. - powiedział Mistrz Eliksirów, łapiąc ją za rękę, by ją uspokoić. Gdyby nie była tak wściekła zwróciłaby na to większą uwagę. - Mój ojciec bardzo szybko zrozumie swój nietakt i przeprosi za tak ohydne oskarżenie, prawda? - Starszy Snape senior wyraźnie się zmieszał, zaskoczony zachowaniem syna.

- Ty... Nie żartowałeś. - powiedział niepewnie Tobias.

- Bystre spostrzeżenie. - zauważył ironicznie Mistrz Eliksirów. Snape senior spojrzał na ich ręce, dostrzegając srebrne obrączki, a jego oczy na moment się rozszerzyły, ukazując zaskoczenie. Nie miał pojęcia, że Severus się ożenił. Bardzo dobrze znał opinię swojego syna na temat małżeństwa. Tobias chciał, by ten wszedł w związek małżeński z Mathildą Bulstrode, ale Severus jasno określił swoje zdanie. Między innymi to było powodem, przez który wydziedziczył go, licząc, że gdy nie da sobie rady bez pieniędzy ojca, to wróci. Ale tak się nie stało.

- Kiedy to się stało? Dlaczego nic nie wiem? - zażądał natychmiastowych informacji, zapominając na moment, że są w Alei Knockturnu i przed chwilą obraził swoją synową.

- Waśnie się dowiedziałeś. - zauważył Mistrz Eliksirów, brzmiąc nieco niewinnie.

- Severus... - ton starszego Snape'a nabrał ostrzegawczej nuty. Tobias spojrzał na kobietę... żonę swojego syna.

- A teraz jak nie masz zamiaru po raz kolejny rzucać obraźliwych insynuacji pod adresem mojej żony to pozwól, że oficjalnie ci przedstawię twoją synową. - mimo że rozmawiał ze swoim ojcem, Severus nie pozwalał, by starszy mężczyzna pozwalał sobie na nazbyt wiele. Mistrz Eliksirów wziął milczenie drugiego czarodzieja za zgodę, zanim zwrócił się do Cyntii - Cyntio, to jest mój ojciec Tobias Snape. - Severus ponownie zwrócił się do ojca. - Ojcze, to jest Cyntia Snape, moja żona. - Cyntia poczuła dziwne uczucie słysząc jego słowa. Wcześniejsza świadomość bycia z nim w związku małżeńskim czy śmieszne drwiny Lucjusza były inne. Lecz usłyszenie tego z jego ust, sprawiło coś w rodzaju zamętu w jej umyśle, obaleniu wątpliwości, zamiany paradygmatu.

     Tobias Snape złapał Cyntię za dłoń, unosząc ją do ust i składając na niej zimny pocałunek. Cyntia miała bardzo wielką chęć odtrącenia go, ale stwierdziła, że nie byłoby to dobrze widziane. Chociaż miała na to wielką ochotę. Severus musiał prawidłowo odczytać to z jej twarzy, bo uśmiechnął się złośliwe, gdy jego ojciec nie patrzył.

- Miło jest mi poznać żonę mojego syna. - powiedział Tobias chłodno. - I proszę wybaczyć mi moje poprzednie słowa. - dodał sztywno, wyraźnie czując się niewygodnie. Ten człowiek nie lubił przepraszać. Nikogo.

     Cyntia wysunęła dłoń z uścisku teścia. Jego dłoń była szorstka i zimna w porównaniu do trzymającej ją ręki Severusa, która była gładsza i ciepła.

- Rozumiem pana zaskoczenie naszym ślubem. - odpowiedziała chłodno, ale idealnie uprzejmie. - I chociaż czuję się trochę dotknięta pańskimi insynuacjami. - Starszy Snape zacisnął usta w wąską linię. Już czuł, że z tą kobietą nie będzie łatwo. Miała charakter. I coś, co cenił jego syn. Umysł.

     Tobias uważał, że czarownica czystej krwi powinna znać swoje miejsce. Nie mogła się sprzeciwiać mężowi ani zajmować się czymś innym niż pilnowaniem gospodarstwa domowego. Tymczasem Severus nie podzielał zdania ojca i nie chciał się ożenić z bezmózgą kobietą, która potakuje ze wszystkim, co powie jej mąż. Cenił jasny umysł, a nie głupich potakiwaczy.

- Mimo wszystko cieszę się, że poznałam ojca mojego męża.

- Niesłusznie założyłem fakty. - przyznał sztywno pan Snape.

- Rzeczywiście. - prychnął Mistrz Eliksirów, dołączając się do rozmowy. - Teraz pozwól, że już wrócimy do Hogwartu, ojcze. - powiedział Severus, zanim spojrzał na żonę. - Chyba, że chcesz coś jeszcze załatwić na Pokątnej, Cyntio? - Snape senior po raz kolejny zwęził usta w wąską linię. Nie spodobało mu się to pytanie. Severus nie powinien tak bardzo uzależnić się od kobiety. To on jako mąż ma władzę, a nie...

- Nie, Severusie. - Cyntia zaprzeczyła. - Wracajmy do szkoły. - Severus skinął głową, zanim odwrócił się do obserwującego ich jego ojca.

- Do widzenia, ojcze!

- Do widzenia, panu! - Severus delikatnie pociągnął Cyntię za rękę.

- Do widzenia... - para minęła Snape'a seniora, udając się w dalszą drogę, podczas której nikt się nie odezwał. Aż do chwili, gdy wyszli z Alei Knockturnu. Cyntia już otworzyła usta, ale Severus przerwał jej jeszcze zanim cokolwiek powiedziała.

- Nie tutaj. - Ciemnowłosa kobieta kiwnęła głową. Severus u umyśle przywołał obraz majestatycznego zamku majaczącego na horyzoncie, deportując ich. Cyntia poczuła jak wciągnięta w wąską rurkę, a świat rozmył się w kalejdoskopie barw.

     Kilka sekund późnej małżeństwo Snape'ów pojawiło się w Zakazanym Lesie. Tym razem aportacja poszła lepiej niż za pierwszym razem. Severus się o to postarał, zauważając jak Cyntia źle to znosi.

     Cyntia uspokoiła bijące serce po aportacji. Spojrzała na swoją dłoń, która nadal była spleciona w uścisku jego palców. Severus chyba też zdał sobie z tego sprawę. Oboje równocześnie wyplątali swoje ręce.

- Chodźmy do zamku. - zaproponował Severus. Już widział kłębiące się pytania w jej umyśle. Wiedział, że nie na wszystkie będzie mógł odpowiedzieć. Nie chciał wracać do bolesnej przeszłości. Postara się dać jej odpowiedzi na przynajmniej część. Cyntia pokiwała głową.

- Tak. - para ruszyła razem przez las, idąc w ciszy. Myśli Cyntiibyły pochłonięte nowym tematem. Nie widziała, że ojciec Sn... Severusa żyje i jest czarodziejem. Właściwie nic nie wiedziała o jego rodzinie. W dzieciństwie mało mówił o sytuacji w domu, ale i tak wiedziała, że nie było tam kolorowo. Matka Severusa miała na imię Elieen i mieszała z Augiuszem Prince, którego wtedy uważała za jego ojca. Wychodziło jednak na to, że prawda była zupełnie inna.

- Nie wiedziałam, że twój ojciec żyje i jest czarodziejem. - powiedziała Cyntia nagle, przerywając ciszę. Severus nawet nie podniósł wzroku. - Zawsze myślałam, że jest nim...

- Ten stary mugol, Prince? - Mistrz Eliksirów prychnął. - Nie. To był brat mojej matki, który jej nienawidził, bo to ona dostała cały majątek. - Gdy miałem sześć lat matka uciekła ze mną od ojca, a że nie mieliśmy się, gdzie podziać przyjął nas do siebie. Niechętnie, ale to zrobił.

- Czyli prawie całe życie mieszkałeś z matką u wuja. - teraz rozumiała, dlaczego Severus nigdy nie zwracał się do niego jako do ojca. Nie rozumiała jednak jego nienawiści do starszego człowieka. - Nigdy go nie lubiłeś. - stwierdziła, ale Severus słyszał w tym pytanie.

- On mnie także.

- Dlaczego? - Severus prychnął.

- Bo byłem czarodziejem. - odpowiedział po prostu, jakby było to nic takiego. - Mugole boją się tego czego nie rozumieją. Moja moc była strachem Augiusza. Bał się, co mogę zrobić. - wyjaśnił Mistrz Eliksirów. Wzrokiem cały czas patrzył w dal. Był odległy, jakby oczyma był gdzieś zupełnie, gdzie nadziej. - Może i trochę tego zazdrościł.

- Co się z nim stało? - Cyntia zapytała cicho. Natomiast Severus prychnął.

- Dalej mieszka na Spinner's End. Nie opuści tego domu, bo nie ma, dokąd iść. Prince Manor odziedziczyłem ja, a on został z niczym. Liczył, że po śmierci siostry dostanie dwór, ale się mylił. Matka zapisała go mnie. Co dokładnie się z nim dzieje, nie wiem. Nie byłem tam od szesnastego roku życia. - wzruszył ramionami.

- Czarodzieje stają się pełnoletni w dniu osiągnięcia siedemnastu lat.

- Zgadza się. Ten ostatni rok mieszkałem u ojca. - wrogość, z jaką to powiedział zaskoczyła Cyntię Już z rozmowy w Alei Knockturnu wywnioskowała, że ich relacja nie jest za dobra, ale teraz, gdy słyszała ten jad w jego głosie, była pewna, że nie jest to zwykła niechęć.

- Nie przepadasz za swoim ojcem. - stwierdziła Cyntia na głos. Severus zerknął na nią krótko okiem. Wyraźnie słyszał ciekawość w jej głosie.

- Nie jest to tajemnicą. - odpowiedział wymijająco. Nie chciał o tym rozmawiać.

- Rozumiem. - Cyntia postanowiła nie dopytywać. Mimo, że w dalszym ciągu mu nie wybaczyła tego, co zrobił na piątym roku, nie chciała się więcej z nim kłócić. Następne kilka minut spędzili w ciszy, w milczeniu wchodząc do zamku. Szkoła tonęła w ciszy. Lecz Severus wiedział, że długo tak nie pozostanie. Za nie cały miesiąc wrócą studenci i te stare mury wypełnią się ich śmiechem i rozmowami. Niestety nie długo było im dane iść w spokoju. Gdy minęli zakręt prawie wpadli na najmniej oczekiwaną i pożądana osobę.

- O! Jest osoba, którą poszukiwałam! - blondynka poprawiła okulary, a szmaragdowe samopiszące pióro zawisło wraz z notatnikiem w powietrzu. - Profesorze Snape...

- Nawet nie waż się dokończyć tego zdania, Skeeter. - Severus użył swojego najmroczniejszego spojrzenia i głosu. Ostatnie co chciał, to pogaduszki z natrętną reporterką.

- Tylko jeden mały wywiad, profesorze... - Rita chyba nie załapała jakim zagrożeniem może być ten konkretny nauczyciel kadry Hogwartu. - To zapewne pańska żona... Cyntia Snape, tak? Jak się poznaliście?

- Yyyy...- Cyntia nie wiedziała, co ma za bardzo powiedzieć. Była zaskoczona obecnością reporterki w Hogwarcie. Jak w ogóle tutaj weszła?

- A co powiesz na wymianę, Skeeter. - zaproponował nagle Severus. Dziennikarka na nowo zwróciła uwagę na mrocznie wyglądającym mężczyźnie. - Ty zrobisz ten swój wywiad... - Cyntia spojrzała na Severusa jak na wariata. On chce dać wywiad Ricie Skeeter?? Czyżby zwariował?

- Oczywiście! - Skeeter prawie podskakiwała z radości w miejscu. Nie wyłapała podstępu. - A więc...

- A ja później wyślę list do Ministerstwa na temat pewnego niezrejestrowanego Animaga, który włamał się do Hogwartu. - powiedział Mistrz Eliksirów poważnym głosem, mówiącym jasno, że jest w stanie to zrobić. Rita uśmiechnęła się, nie zrozumiawszy co powiedział w pierwszej chwili.

- Tak bardzo się cieszę, profesorze, że się pan...CO? - jej lekko kokieteryjny uśmiech nagle znikł, gdy do niej to dotarło. - O czym pan mówi? - reporterka próbowała udawać niewiedzę. Severus przewrócił oczami z jawną irytacją.

- Nie udawaj większej idiotki niż już jesteś, Skeeter. - warknął Mistrz Eliksirów. - Doskonale wiesz o czym mówię?

- Ja...

- A może wolisz, bym powiedział twój sekret na głos, co? - jego głos stał się niebezpiecznie miękki. Skeeter zaczęła jąkać się jak trzlatek. Cyntia była pod wrażeniem. - Hogwardzkie portrety chętnie poplotkują na ten temat...

- Nie! - nagły, piskliwy okrzyk dziennikarki sprawił, że Cyntia prawie podskoczyła w miejscu z zaskoczenia. - Znaczy... - Severus uśmiechnął się złośliwie. Tu ją ma. - Skąd o tym pan wie?

- Nie jestem Ślizgonem za nic, Skeeter. - powiedział ironicznie Mistrz Eliksirów. - A ty nie jesteś tak mądra, jak ci się wydaje. - zaszydził bezlitośnie. Rita odchrząchnęła i wyprostowała się, zamykając notatnik, gestem jasno mówiącym, że jest urażona. Jednak Severusa wcale to nie obchodziło.

- Ja powinnam już pójść. - orzekła dziennikarka, zupełnie jakby był to jej pomysł. - Przepraszam, że zajęłam państwa czas. Gratuluję ślubu i do widzenia! - kobieta pożegnała się sztywno i minęła ich, udając się do wyjścia. Cyntia spojrzała na obecnego męża, nie mogąc powstrzymać małego wygięcia warg. Severus miał talent do zbywania ludzi i odwiedzenia ich od ich pomysłów.

- Co? - zapytał, zauważając jej tajemniczy uśmiech.

- Nic. - wzruszyła ramionami, odwracając się od niego, by ukryć zaczerwienienie. Czuła się przyłapana. - Chodźmy dalej. - nie czekała aż do niej dołączy. Wiedziała, że nie będzie miał z tym problemu. Długie nogi były w tym przydatne. I miała rację, bo szybko poczuła obok siebie jego osobę.

~*~*~

- Zaczekaj tutaj. - powiedział cicho Severus, gdy weszli do salonu. Cyntia miała zamiar udać się do siebie, ale została zatrzymana. Nie powiedział, o co chodzi, co ją zaciekawiło. Kobieta usiadła na kanapie, rozmyślając o dzisiejszych wydarzeniach i o tym czego się dowiedziała.

     Cyntia nie miała pojęcia, że Sn... Severus ma ojca... Znaczy żyjącego ojca w dodatku czarodzieja. Elieen była mugolką, więc to po nim odziedziczył magiczne dziedzictwo. Severus mówił jej kiedyś, że jest półkrwi. Cyntia wywnioskowała, że Tobias Snape jest czystej krwi, a więc to by się zgadzało. Zachodziła jedyne w głowę, dlaczego ożenił się z mugolką. Było to kompletnie sprzeczne z ideologią czystej krwi.

     Jednak już po pierwszym spotkaniu kobieta stwierdziła, że nie jest on miłym mężczyzną.

     Kilka minut późnej wrócił Severus, zastając Cyntię siedzącą w spokoju na kanapie. Mistrz Eliksirów usiadł obok, kładąc na stole słoiczek z maścią.

- Pokaż rękę. - poprosił cicho. Cyntia wydawała się dopiero teraz go zauważyć. Z roztargnieniem podwinęła rękaw i podała mu rękę.

     Severus skrzywił się, widząc odbite ślady palców na jej nadgarstku. Był pewien, że jeżeli jeszcze raz spotka tego samego czarodzieja w ciemnym zaułku, a on ponownie zaczepiłby Cyntię, jego życie przestałoby być miłe.

     Mistrz Eliksirów odkręcił słoiczek z czarną maścią. Cyntia spojrzała powątpiewająco na bynajmniej napawający optymizmem kolor. Severus delikatnie rozsmarował maść na odbitych siniakach, które zaczęły blaknąć, a maść zniknęła. Cyntia stłumiła dreszcz, który poczuła, gdy dotknął jej skóry. Jego dotyk był taki gładki i delikatny. Jasnowłosa czarownica czuła drżenie wewnątrz ciała, ale nie dała niczego po sobie poznać. Dlaczego tak na nią działał?

- Gotowe. - Severus wytarł ręce w przyniesioną ściereczkę. Wstał zabierając ze stołu słoiczek z maścią. Cyntia podążyła jego śladem.

- Dziękuję. - powiedziała cicho, patrząc na swój nadgarstek, na którym nie było ani śladu siniaków. Severus skinął głową i wyszedł, pozostawiając ją samą w salonie.

~*~*~

     Następnego dnia Cyntia obudziła się wczesnym rankiem. Kobieta od razu wstała z łóżka, by przygotować się do nowego dnia. Wstała dzisiaj wcześniej, bo planowała iść z samego rana do Ambulatorium. Miała zamiar pomóc Madame Pomfrey... Poppy w obowiązkach. W końcu ona też jest uzdrowicielką w tej szkole i ma zwoje obowiązki.

     Poza tym nie chciała spędzać dużo czasu w jego... Ich kwaterach. Nudziła się, siedząc całymi dniami w czterech ścianach, nawet czytając książkę. Chociaż nie tylko nuda była powodem.

    Od czasu tamtej sytuacji w gabinecie Cyntia zachowywała pewien dystans między nimi. Insynuacje Jamesa podziałały na Sn... Severusa jak płachta na byka. Nigdy nie widziała go takiego wściekłego. A potem ona i jej pytania. Cyntia wiedziała już od pierwszej chwili, gdy postawiła stopę w gabinecie, że powinna czym prędzej stamtąd wiać, ale jej ciekawość zrobiła swoje. Najgorszą możliwą rzeczą jaką można zrobić, widząc wściekłego Severusa Snape'a, to pytać o tego powód. A ona właśnie to zrobiła. Kręcąc pętlę na własną szyję, zapytała, co się stało.

     A potem on zbliżył się do niej. Cyntia przypomniała sobie tamto uczucie bezruchu, jakie ją ogarnęło, gdy jego dłoń delikatnie uchwyciła jej nadgarstek, a twarz zaczęła się zbliżać. A potem usłyszała ten miękki szept tuż przy swoim uchu.

To właśnie zarzucił mi Potter. Że mógłbym skrzywdzić cię wbrew twojej woli.

     Cyntia mimowolnie zadrżała, mimo że jego słowa zabrzmiały tylko w jej umyśle. Kobieta pokręciła głową, otrząsając się. Starannym ruchem zaczęła zaplatać włosy.

     Zgadzając się na plan dyrektora, nie przemyślała wielu rzeczy. Dopiero teraz zaczęła myśleć o takich sprawach jak wspólne mieszkanie w jednej kwaterze. Wszystko wydawało się prostsze w tamtej chwili. Ale teraz...

     Brudne insynuacje Pottera były obrzydliwe nawet dla niej, ale nie było to nic niemożliwego. Wiedziała, że w każdej chwili mógłby je urzeczywistnić, a nikt nie usłyszałby jej krzyku w kwaterach ukrytych w ciemnych lochach Hogwartu. Lecz mimo wszystko nie bała się. W jakiś sposób wiedziała, że tego nie zrobi. Skąd to się brało?

     Może wpływ miał fakt, że znała Severusa o wiele dłużej ktoś inni. Wiedziała, jaki jest.

     Cyntia prychnęła. Znała go, ale nie wiedziała, że jego ojciec żył i jest czarodziejem, należącym do czystokrwistej rodziny. Czego jeszcze o nim nie wie?

     Jasnowłosa czarownica ostatnim ruchem poprawiła sukienkę, zanim wyszła z pokoju. W małej jadalni przy stole siedział już Severus Snape, czytając dzisiejsze wydanie Proroka Codziennego. Mistrz Eliksirów jak zwykle był ubrany w czarne szaty, tyle że bez peleryny. Czyli nic nowego.

- Dzień dobry! - Cyntia weszła do pomieszczenia.

- Dzień dobry! - odpowiedział mężczyzna, nawet nie podnosząc wzroku znad gazety. Rita Skeeter poważne potraktowała jego groźbę, bo nie napisała o nich ani słowa. I dobrze.

- Dobre wieści? - zapytała, widząc jego spokojną twarz. Nie byłoby tak, gdyby Skeeter jednak napisała jakikolwiek artykuł na ich temat.

- Skeeter wyciągnęła właściwe wnioski z naszej ostatniej rozmowy, jeśli o to pytasz. - odparł spokojnie, wodząc wzrokiem po tekście.

- Byłaby idiotką, gdy zrobiła inaczej. - stwierdziła, sięgając po filiżankę z herbatą. Czarnowłosy czarodziej prychnął.

- Skeeter jest idiotką. - poprawił Mistrz Eliksirów. - Udowodniła to w chwili, gdy zjawiła się w Hogwarcie, licząc na wywiad.

- Możliwe. - zgodziła się. Po tym oświadczeniu w kwaterach nastała cisza, przerywana jedynie odgłosem sztućców.

     Po skończonym śniadaniu Cyntia wstała.

- Idę do Skrzydła Szpitalnego.

- Jasne. - Na tym się skończyła ich rozmowa. Cyntia poszła do salonu, gdzie był kominek. Machnięciem różdżki rozpaliła ogień, zanim wrzuciła proszek Fiuu i wywołała lokalizację, wchodząc w zielone płomienie.

     Severus podniósł głowę znad gazety, słysząc szum kominka, a potem ciszę. A więc ma prawie cały dzień dla siebie. Słuchając tej ciszy, mężczyzna poczuł się, jak wcześniej, gdy był kawalerem. Był sam w swoich kwaterach. Robił, co chciał. Cenił spokój, jaki tutaj panował, mogąc odpocząć od gwaru, jak rządził pozostałą częścią zamku.

     Lecz teraz pożądany bezgłos, był nużący. Odkąd Lily w ciele Cyntii tutaj zamieszkała, wszystko stało się jakieś inne. Nawet cisza była jakaś inna, jakaś mniej cicha, gdy ona tutaj była. Jego życie zmieniło się o 360 stopni i to w jedną noc.

     Nie tylko życie.

     Wszystko.

~*~*~

Następny rozdział: "16. Przeszłość i przyszłość"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro