9. Zaproszenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Severus Snape wyszedł ze swojego biura, trzymając kopertę w dłoni. Przed chwilą dostał sowę od Lucjusza z zaproszeniem do Malfoy Manor i musiał powiadomić o tym Cyntię. W zasadzie to było zaproszenie od Dracona, bo po piśmie rozpoznał nadawcę. Lucjusz najwyraźniej uważał, że na pewno przyjdą skoro to zaproszenie od Draco. W końcu to tylko dziecko i byłby mu smutno, gdyby je zignorowali. Lucjusz to doprawdy Ślizgon na wskroś. Musiał się domyślić, że Cyntia nie byłaby zbyt chętna udać się do Malfoy Manor, bo jeszcze nie ufa żadnemu z nich, więc posłużył się synem, by zmniejszyć prawdopodobieństwo odmowy. W końcu jego siostra nie chciałby nie skorzystać z okazji poznania swojego bratanka.

W pierwszym odruchu Severus po przeczytaniu listu miał zamiar odpisać, a potem wieczorem udać się do domu przyjaciela, zanim przypomniał sobie, że teraz jest żonaty i musi o tym powiadomić Cyntię. Nie wątpił, że nie będzie podobał się jej ten pomysł, ale uważał, że ze względu na Draco nie odmówi, bo najwyraźniej Lucjusz i Narcyza już poinformowali syna o istnieniu "cioci Cyntii".

Mistrz Eliksirów szedł korytarzem do lochów, gdy usłyszał hałas. W pierwszej chwili się nie przejął. Pomyśał, że to pewnie Irytek znów psoci, korzystając z nieobecności Krwawego Barona. I miał rację. A przekonał się o tym na własnej skórze.

Skręcając za róg, nie spodziewał się zostać zaatakowany kubłem czerwonej i złotej farby. Przez pierwsze kilka sekund stał ogłuszony, przetwarzając, co się właśnie stało. Jego eleganckie, zawsze czarne szaty były całe obryzgane złotem i czerwienią. Wrzask Irytka wybudził go z zaskoczenia.

- PROFESOR SNAPE PRZEKUPIŁ TIARĘ PRZYDZIAŁU, STAJĄC SIĘ GRYFONEM!! PROFESOR SNAPE PRZEKUPIŁ TIARĘ PRZYDZIAŁU, STAJĄC SIĘ GRYFONEM!! - wrzask Irytka z całą pewnością słyszał cały zamek.

- IRYT! - zagrzmiał wściekły Mistrz Eliksirów. - PRZYSIĘGAM, ŻE ODECHCE CI SIĘ TYCH CHOLERNYCH ŻARTÓW!!

- Severusie, co się...? - Minerwa zatrzymała się zaskoczona widokiem swojego kolegi. Jego szaty były całe w czerwieni i złocie. Razem z Pomoną zaczęły niekontrolowanie chichotać.

- CO WAS TAK BAWI, DO JASNEJ CHOLERY?!

- Widzimy, że twoja żona już zaczęła cię zmieniać, chociaż nie sądziłam, że zacznie od złoto-czerwonych szat. - zaśmiała się Pomona. Jak na zawołanie pojawił się jeszcze Albus. Teraz brakowało mu tylko zlotu grona pedagogicznego.

- Jak miło, że postanowiłeś wreszcie dodać trochę koloru do swojej garderoby, Severusie. - stwierdził Albus, powstrzymując chichot. Severus miał ochotę strzelić sobie w głowę Avadą. Nie strzelić Avadą w świadków jego kompromitacji. Tak... To zdecydowanie lepszy pomysł.

- PROFESOR SNAPE PRZEKUPIŁ TIARĘ... - Irytek chyba za życia nie cierpiał swojego nauczyciela mikstur, bo każdemu utrudniał życie. Mistrz Eliksirów w jednej chwili miał już różdżkę w ręce i ciskał zaklęciem w Irytka, który niestety nie miał szczęścia się w porę ulotnić.

- Tak bardzo lubisz gryfońskie barwy, Iryt?! - warknął wściekły Mistrz Eliksirów. - To proszę bardzo! - Mistrz Eliksirów rzucił jakieś zaklęcie, wskazując na Irytka i przebiegającego przy ścianie szczura. W jednej chwili gryzoń zmienił kolor na czerwony i złoty, a szczur zaczął piszczeć głosem Irytka.

- COŚ MI ZROBIŁ, TY PRZEROŚNIĘTY NIETOPERZU?! ZABIERZ MNIE Z TEGO OKROPNEGO CIAŁA NATYCHMIAST! - Irytek zaczął wykrzykiwać i odgrażać się, co złośliwie rozbawiło Mistrza Eliksirów.

- Ani mi się śni! Zapuść się do lochów, a chętnie zrobię z ciebie eliksir i nawet Krwawy Baron cię nie uratuje! - to było ostatnie, co powiedział Postrach Hogwardzkich Korytarzy, zanim odwrócił się na pięcie i odszedł dramatycznie falując czerwono-złotymi szatami. Zostawił za sobą odgrażającego się Irytka i chichoczących kolegów.

Mistrz Eliksirów szybkim krokiem zszedł po schodach i przebył krótką drogę korytarzem, zanim dotarł do swoich kwater.

- Asfodelus. - Córka Salazara uniosła brwi, które prawie zniknęły za linią włosów, ale nie skomentowała nowej szaty Mistrza Eliksirów. Severus wszedł do środka, zatrzaskując drzwi i zastał swoją żonę, siedzącą na kanapie z książką.

Zaskoczona nagłym hałasem, Cyntia poderwała głowę do góry zaskoczona, zanim jej oczy zmieniły kształt na okrągły jak dwa galeony.

- Przed chwilą przyszedł list... - mężczyzna przerwał, gdy zielonooka kobieta zaczęła cicho chichotać. - Czy mogę wiedzieć, co cię tak bawi? - Po chwili Cyntia już się nie mogła powstrzymać i zaczęła się otwarcie śmiać. Pomachała ręką w nieokreślonym kształcie.

- Od kiedy lubisz gryfońskie kolory? - wykrztusiła po chwili, gdy już się opanowała. Chociaż nadal była na niego zła i nie ukrywała tej niechęci, gdy byli sami, teraz nie mogła powstrzymać rozbawienia. Severus ze zrozumieniem spojrzał w dół, zanim się skrzywił i machnięciem różdżki usunął kolorową farbę, przywracając szaty do normalnego koloru. Miał kwaśną minę, gdy nadal słyszał jej ciche chichoty. - Co się stało?

- Irytek i jego durne żarty. - wycedził Mistrz Eliksirów kwaśno.

- Nie wątpię, że za to zapłacił. - z ust Cyntii uciekł krótki chichot. Złośliwy wyraz twarzy Mistrza Eliksirów powiedział jej, że ma rację.

- Jeśli już się opanowałaś, to chcę poinformować, że przed chwilą przeszedł list z zaproszeniem do Malfoy Manor. - zakomunikował Severus, podając jej list. Cyntia w pierwszej chwili chciała kategorycznie odmówić, zanim przeczytała pierwszy wers listu.

Drogi wujku Severusie!

Cyntia zmarszczyła śmiesznie brwi. Wujku Severusie?? Sam zwrot mógł brzmieć niewinnie, ale w połączeniu z osobą, do której był skierowany brzmiał śmiesznie uroczo. Wróciła do listu.

Drogi wujku Severusie!

Na samym poczatku chcę pogratulować ci ślubu, wujku. Jestem bardzo szczęśliwy, a gdy dowiedziałem się, że twoją żoną jest siostra mojego taty, ta radość jeszcze się zwiększyła. Jestem również zaskoczony, bo nie wiedziałem, że mam kolejną ciocię. Rodzice wczoraj mi o tym powiedzieli. Bardzo się z tego ucieszyłem. Tata powiedział, że ciocia Cyntia jest bardzo ładna i mądra, wiesz, wujku?

Cyntia nie mogła powstrzymać małego uśmiechu. List od Draco brzmiał bardzo słodko jak na jej gust. Widać, że to list dziecka. Fakt, że został on napisany do "wujka Severusa", sprawiał, że brzmiał jeszcze bardziej uroczo.

Chciałbym zaprosić ciebie, wujku i ciocię Cyntię do Malfoy Manor. Dziś o 19.00. Liczę na twoją szybką odpowiedź, wujku Severusie.

Do zobaczenia, wujku!

Draco

Cyntia podniosła wzrok znad listu na Severusa, stojącego za kanapą z rękami opartymi o oparcie.

- Dlaczego mi to pokazałeś? - zapytała, nadal trzymając list.

- Draco zaprosił nas oboje, ale pytam, czy chcesz iść. - odpowiedział, jakby było to oczywiste. Cyntia była trochę rozdarta. Nie za bardzo chciała iść do Malfoy'ów, ale z drugiej chciała poznać Draco i nie zrobić mu przykrości odmową. Przecież to jeszcze dziecko, które z wielką nadzieję czeka na poznanie swojej ciotki. - Jeśli nie chcesz, pójdę sam albo napiszę, że może innym razem. Jestem pewien, że Draco...

- Nie ma takiej potrzeby. - przerwała sucho, oddając list i wstając. - Pójdę. - Severus skinął głową. W duchu się uśmiechnął. Wiedział, że nie odmówi. Lucjusz najwyraźniej też. Napisanie listu przez Draco odniosło swój skutek.

- Wobec tego odpiszę Draco. - Severus wezwał pióro, pergamin i atrament. Cyntia ostro skinęła głową i wyszła z salonu do swojej sypialni, by się przygotować.

Drogi Draco!

Dziękuję za twoje gratulacje i zaproszenie. Oczekuj nas dziś o 19.00.

Wujek Severus

Krótko, zwięźle i ma temat. Jak zwykle. Severus wstał i wyszedł z kwatery, udając się do sowiarni. Po drodze udało mu się nie spotkać nikogo, szczególnie Irytka, który zapewne pałętał się po zamku jako kolorowy szczur, oczekując, aż zaklęcie się skończy.

Po kilkunastu minutach Severus dotarł do celu swojej podróży. Wszedł na górę po dosyć stromych schodach i wszedł do środka. Sowy spokojnie siedziały na grzedach, a inne latały po niebie.

- Hermes! - zawołał cicho Mistrz Eliksirów. Z jednego z bardziej zaciemnionych miejsc wyleciał czarny orzeł. Ptak z gracją wylądował na ramieniu profesora, oddając kilka tryli. Historia z Hermesem zaczęła się na ich trzecim roku, gdy znalazł go zaplątanego w gałęziach ze złamanym skrzydłem. Severus razem z Lily zaopiekował się ptakiem, który bardzo się do niego przywiązał. I tak już zostało. Hermes został jego chowańcem. Ptak był dużo inteligentniejszy, niż niektóre sowy i miał magiczne korzenie, co Severus odkrył przypadkiem. A ponadto był bezwzględnie lojalny oraz pasował do dumnego i mrocznego wizerunku swojego pana.

Severus pogłaskał orła po gładkich piórach, który nie odmówił małej pieszczoty. Mistrz Eliksirów wyciągnął z kieszeni szaty kopertę i wręczył ją ptakowi. Hermes złapał pergamin delikatnie dziobem, nie niszcząc koperty.

- Zanieś to do Draco Malfoy'a i wróć. - Ptak potwierdził skrzekiem, po czym wzbił się w powietrze, znikając w odmętach nieba. Severus stał i patrzył w miejsce, gdzie widział znikający zarys sylwetki czarnego orła.

Do spotkania z Malfoy'ami zostało jakieś trzy godziny, a Hermes wróci za góra piętnaście minut. Severus został przez chwilę w sowiarni, rozmyślając.

W zaledwie tydzień jego życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Najpierw Rita Skeeter opisała w Proroku intrygę, jaką Potter uknuł z MacDonald, w którą uwikłali Lily. Potem Albus powiedział mu, że jego przyjaciółka żyje, bo nigdy nie umarła, ale przez dziesięć lat tkwiła w sidłach magicznej śpiączki. Ale to nie koniec atrakcji. Dyrektor wpada na genialny plan udawanego małżeństwa i co jeszcze bardziej zaskakujące, Lily się na niego zgadza. Tak więc stał się żonaty, a jego żoną jest nikt inny jak jego ukochana Lily, którą tak bardzo kochał, aż do tej chwili, mimo jej nienawiści do niego. I obawiał się, że to się nigdy nie zmieni.

Severus nie liczył na wspaniałomyślne wybaczenie z jej strony. Wiedział, że to nie możliwe. Zdradził ją. Ona mu pomogła, a on wbił jej nóż w plecy. Był jej przyjacielem, ale wybrał potęgę i moc ponad nią. Zachował się jak kompletny idiota. A w tamtym czasie miał wszystko co było możliwe. Ich przyjaźń, która, kto wie, może i przemieniłaby się w coś innego, piękniejszego.

Ale nie robił sobie nadziei. Nie liczył, że Lily... Cyntia mu wybaczy, czy nawet go pokocha. Severus potrząsnął głową. Ta myśl była absurdalnie śmieszna. Dlaczego, więc jakaś część jego serca na to liczyła?

Nadzieja matką głupich. Kto mogłaby pokochać Śmierciożercę? Severus mentalnie uderzył się w twarz. "Otrząśnij się! Nie bądź głupi!" Jemu nie było pisane szczęście. Jego ścieżka miała być naznaczona bólem i cierpieniem. A Mroczny Znak na jego przedramieniu przypominał mu o tym każdego dnia. Piętno, którego nienawidził każdym włóknem swojej istoty. Charyzmat jego błędów, którego nie może zetrzeć. Przyjął je i z wraz z nim umrze. Tak jest mu pisane.

A Lily? Gdy już skończy się ta cała szopka z udawanym małżeństwem i będzie bezpiecznie odejdzie. Na nowo ułoży sobie życie. Zakocha się, wyjdzie za mąż, tym razem za mężczyznę, którego kocha. Założy rodzinę. Będzie naprawdę szczęśliwa.

A Severus? Zostnie sam. Ponownie ją straci. Tym razem nie będzie dane jej odzyskać. Będzie ją widywał ją z innym za rękę. Będzie widział jej dzieci. Może nawet będą jego studentami. Będzie widział jej szczęście, a sam pogrąży się w rozpaczy. Będzie topił swoje smutki w otchłani swojego serca w mroku. Ale ona będzie szczęśliwa. To będzie jego nagroda.

Mistrz Eliksirów nie wiedział, ile stał w samotności. Jego czarna peleryna była targana wiatrem. Kurtyna czarnych włosów opadała po obu stronach jego twarzy. Stał, opierając się o balustradę, patrząc w dal niewidzącym wzrokiem. Nawet nie zauważył, kiedy wrócił Hermes, który przysiadł na barierce i siedział tam cały czas, cicho dotrzymując towarzystwa swojemu właścicielowi.

Promienie letniego słońca łagodnie oświetlały twarz czarnowłosego mężczyzny. Jego rysy były niezmienne. Wyryta obojętność, ostre, zimne spojrzenie czarnych tęczowek, wyglądających jak bezdenne tunele. Ale w duszy szalały emocje i uczucia, których nie chciał czuć. Czy tak właśnie wygląda miłość? Dlaczego boli tak bardzo, sama myśl widzenia jej z innym?

Jeśli jest to miłość do on jej nie chciał. Nie chciał tego czuć. Robił wszystko, by wygnać te uczucie z serca, ale nie mógł. Miłość do Lily była dla niego jak tlen i trucizna. Zabijała go każdego dnia, ale jednak nie mógł bez niej żyć. Przez te dziesięć lat pielęgnował żałobę w sercu. Próbował zapomnieć. Ale nie mógł. Udało mu się jedynie je stłumić. Zakopał to uczucie pod warstwami lodu i gruzu. Lecz teraz, gdy ona znowu tutaj jest, uczucia i emocje, które schował na dnie serca znów zaczynają targać nim. Ale powstrzymał się. Nie chciał jej powiedzieć, co do niej czuje. Nie chciał, by czuła się wina. I wiedział, że będzie tak na wieki. Zabierze ten sekret do grobu.

Mistrz Eliksirów odsunął się od barierki. Nie wiedział, ile tak stał, ale postanowił już wrócić. Nie długo będą szli do Malfoy'ów, a nie wypadało się spóźnić.

Severus zszedł po stromych schodach i udał się spowrotem do zamku. Jego droga powrotna do lochów odbyła się w spokoju. Nie spotkał nikogo i cieszył się z tego. Nie miał ochoty na ploteczki. Chociaż nie wątpił, że od pierwszego września będzie on ich obiektem, a przynajmniej na początku. Oboje będą.

Mistrz Eliksirów skrzywił się na tę myśl. Chyba jedynym wynagrodzeniem tego będzie kilka zgonów w Wielkiej Sali, gdy podczas uczty powitalnej Albus ogłosi, że Nietoperz się ożenił. Nie byłby zły, gdyby jednym z nich był Harry Potter.

- Asfodelus. - Selena Slytherin bez słowa otworzyła wejście. Po upewnieniu się, że jego twarz jest otynkowana obojętnością, cicho wszedł do środka.

Cyntia stała tyłem do niego, wodząc wzrokiem po tytułach ksiąg w regale. Była tak pochłonięta lekturą jego księgozbioru, że nie usłyszała, gdy wszedł. Severus przez chwilę stał w ciszy, obserwując ją. Jasnowłosa kobieta stała prosto, palec wskazujący przeciągając po okładkach. Jej smukłe dłonie, tak gładkie, tak drobne, a jednak zwinne. Severus widział wyraźne podkreślenie jej figury, która była tym bardziej uwidoczniona przez krój ciemnej sukienki, która sięgała jej do kostek. Była usposobieniem kobiecości i piękna. Platynowe włosy, w przyciemnionym świetle świec wydawały się nieco mniej zimnejsze niż to było naturalnie. Spływały falami na plecy, układając się powabnie. Podkreślały jej bladą twarz i urokliwość. Zielone oczy wodziły po tytułach, pełne ciekawości. Szlachetne rysy, nadal były pełne delikatności i niewinności. Była piękna, nawet w tym ciele. Severus, będąc ze sobą szczery, przyznał, że podobała mu się ta wabiąca niewinność. Była pociągająca i powabna. I był pewien, że nie tylko jemu.

Jasnowłosa kobieta stanęła na palcach i wyciągnęła rękę, chcąc ściągnąć książkę z najwyższej półki. Lecz mimo to nie mogła jej dosięgnąć. Dla niego nie było to problemem, bo był zdecydowanie wyższy. Severus stał przez kilka sekund, patrząc w milczeniu na jej wysiłki. Przelotnie zastanawiał się, czemu nie użyje różdżki. Ale zignorował to, a zamiast tego podszedł do Cyntii, stając za nią.

Cyntia spięła się niezauważalnie, nagle słysząc szelest szat i wyczuwając za sobą jego obecność. Severus stanął za nią, będąc o wiele bliżej, niż by sobie życzyła. Idąc z nim i trzymając go za ramię było o wiele mniej niezręczne niż to, jak blisko był teraz. Wtedy byli wśród ludzi musieli udawać. Ale teraz byli sami. Sami w jego kwaterach. Był bliko. Zbyt blisko. Ciepłe powietrze jego oddechu, muskało jej twarz. Fragment jego szat dotykał jej ubrania. Czuła zapach jego wody kolońskiej, mieszającej się z zapachem ziół. Nie wiedząc czemu, niezauważalnie zadrżała. Nie mogła tego powstrzymać, gdy był tak blisko.

Zabrała rękę i patrzyła jak mężczyzna bez problemu sięga po książkę, którą ona nie mogła dosięgnąć. Chorelnie wysoki człowiek.

Severus ściągnął książkę, którą ona nie mogła dosięgnć i podał ją Cyntii, odsuwając się. Sam jej widok oddziaływał przyciągająco na niego, ale gdy była tak blisko, działa jak narkotyk. Mógł wdychać zapach jej perfum i patrzeć na nią całymi dniami. Gdy stał tak blisko niej, ocierając się szatami o jej ramię, miał coraz większą ochotę pocałowania jej. Głęboko i namiętnie. Ochotę, którą zwalczył.

- Dziękuję. - podziękowała cicho, przyciskając książkę do piersi. Wyglądała uroczo dla niego.

- Proszę bardzo. - odpowiedział neutralnym głosem. - Niestety napad na moją biblioteczkę musisz odłożyć na później, bo powinniśmy już iść do Malfoy'ów. - powiedział Severus, zerkając na zegarek. Cyntia również sprawdziła godzinę. Dochodziła dziewiętnasta. Jej ramiona niezauważalnie opadły i podeszła do regału, by odłożyć książkę na miejsce. Mimo że znów nie mogła tam dosięgnąć. - Zostaw ją na stole. - głos Severusa zatrzymał ją w pół ruchu. - Możesz przecież przejrzeć ją, gdy wrócimy.

- Rzeczywiście. - odparła chłodno, ale odłożyła ją na stół. Mistrz Eliksirów podszedł do kominka i czekał, aż Cyntia zrobi to samo.

- Pójdę pierwszy, jeżeli ci to nie przeszkadza.

- Oczywiście. - Severus w duchu westchnął. Czy kiedykolwiek będą w stanie porozmawiać normalnie? Te jednostronne rozmowy i jednosłowne odpowiedzi go męczyły. Albo milczenie. A właśnie tak wyglądała ich każda chwila, gdy byli sami.

- Malfoy Manor! - Severus wrzucił proszek Fiuu w ogień i wywołał lokalizację, zanim wszedł z szmaragdowe płomienie. Kilka sekund późnej z gracją wyszedł z kominka w salonie Malfoy'ów. Tym razem uniknął potknięcia się o ozdobną srebrną kratkę u samego dołu. Na początku kilka razy prawie by się o to zabił, ale teraz już się przyzwyczaił do tej zabójczej ozdoby.

Pomieszczenie było puste, ale Severus spodziewał się, że za chwilę wejdzie ktoś z Malfoy'ów lub wparuje Draco.

I miał rację.

- Wujku, Severusie! - jedenastoletni blondynek biegiem wparował do salonu. Severus mimowolnie się uśmiechnął. Draco to najprawdopodobniej jedyne dziecko jakie lubił.

- Witaj, Draco! - odpowiedział Severus, ściskając jedenastolatka, który objął go w pasie. - Gdzie twoi rodzice?

- Zaraz przyjdą. - Chłopiec prawie podskakiwał w miejscu z podekscytowania. Był nie podobny do poważnego i opanowanego chłopca, którego widział w towarzystwie innych ludzi. - Wujku, gdzie jest ciocia? - Draco był wyraźnie poruszony poznaniem nowej ciotki. Severus ukrył wyraźną chęć śmiechu.

- Zaraz przyjdzie. - odpowiedział rozbawiony Severus. W międzyczasie zastanawiał się, co ona tam robi. Czy przejście przez Fiuu zajmuje tyle czasu? To raptem tylko kilka sekund, ale jej zajmuje to już kilka minut.

- A jakie ciocia lubi kwiaty, wujku? - zapytał Draco, zwracajac uwagę wuja.

- A dlaczego o to pytasz? - odpowiedział pytaniem na pytanie Severus, domyślając się toku myślenia Draco.

- Bo chcę dać cioci bukiet kwiatów. Mama powiedziała, że to dobry pomysł i na pewno się ucieszy. - odpowiedział chłopiec konspiracyjnym głosem. Severus uśmiechnął się lekko.

- Lilie, Draco. - powiedział Mistrz Eliksirów z łagodnym uśmiechem. Mogła być to ironia, ale rzeczywiście lubiła lilie. Blondynek uśmiechnął się.

- Dziękuję, wujku! - zawołał chłopiec wesoło.

- Witaj, Severusie! - odezwał się Lucjusz, wchodząc do pokoju. Za nim weszła Narcyza. Oboje mięli uśmiech na twarzy. Mistrz Eliksirów skinął głową. Draco podszedł do Lucjusza i coś powiedział cicho ojcu. Starszy blondyn się uśmiechnął.

- Creamihis lilium. - powiedział Lucjusz, a w rękach Draco pojawił się mały, ale ładny bukiet białych lili. Szare oczy blondwłosego chłopca zalśniły.

- Gdzie jest Cyntia, Severusie? - tymczasem zapytała Narcyza. Severus zerknął krótko na kominek, będący za nim.

- Nie wiem. Była za mną. - odparł Mistrz Eliksirów, marszcząc brwi. - Może powinienem po nią wrócić? - Narcyza kiwnęła wyrozumiale głową, a na ustach miała tajemniczy uśmiech. Severus mógł tego nie mówić, ale jego czyny świadczyły o trosce o Cyntię. Westchnęła ciężko w duchu. Szkoda, że ona sam jeszcze tego nie dostrzega.

- Idź, Severusie. - powiedziała blondynka. Lucjusz z Draco już siedzieli na kanapie. Starszy Malfoy wyraźnie coś tłumaczył synowi, który uważnie słuchał ojca i co jakiś czas kiwnał głową.

Severus skinął głową i odwrócił się do kominka. Miał zamiar na nowo rozpalić różdżką ogień, lecz w tym samym momencie kominek zapłonął na zielono. Z płomieni ostrożnym krokiem wyszła Cyntia Snape.

~*~*~

Następny rozdział: "10. Uroki małżeństwa"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro