• 𝟮𝟵.𝟬𝟳.𝟮𝟰

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poprzednią noc spędziłam znowu w 50 procentach na balkonie bo nie byłam w stanie wytrzymać tego co robiła moja matka. Za każdym razem gdy się choćby ruszyłam i był przy tym minimalny hałas wrzeszczała na mnie niemiłosiernie. W sumie to normalka ale w wakacje...? Wstałam cała obolała a pod moimi oczami zaczęły się pojawiać fioletowe worki. Do tego też byłam na ogół przyzwyczajona ale nie spodziewałam się że powrócą w wakacje... Wstałam i usłyszałam słowa 

"jedziemy do szpitala, ty zostajesz"

Zerwałam się jak poparzona, nie wyobrażałam sobie że mogą jechać do szpitala w zupełnie obcym kraju. Popatrzyłam się na siostrę i tak jak na codzień jej nienawidzę tak wtedy zaczeło mi się krajać serce. Odpuściłam sobie wszystkie negocjacje bo jeszcze dostałabym po mordzie. Cały dzień spędziłam z ciocią, wujkiem i kuzynkami. Nie moge narzekać na nic, dali mi jedzenie, picie, byliśmy na plaży, na spacerze i w sklepie... 

Nadszedł wieczór, siedziałam i rzucałam piłką z jedną z kuzynek i nagle zobaczyłam matkę a potem ojca z siostrą. Przeszli obok mnie i zapytali się wujka czy pojedzie z nimi do szpitala w Salonikach. Tak, z Sarti do Salonik jest około 2 godziny a była wtedy 22. Zebrali się i w sumie... to tyle. Zostałam sama w pokoju na parterze w hotelu bez jedzenia z jedną butelką wody i wygrzebaną z dna plecaka gumą do żucia. Włączyły mi się moje wszystkie schizy. Mało pamiętam z tamtej nocy ale pozamykałam na klucz wszystkie drzwi bo okien to tam nie było tylko drzwi na balkon by nikt nie wszedł. Włączyłam klimatyzacje i położyłam się na łóżku. Zaczęłam panikować, znowu miałam to cholerne wrażenie że gdzieś są kamery, że wszyscy na mnie patrzą, że ktoś jest za moimi plecami chociaż byłam przy ścianie. Wstałam, chodziłam po pokoju ale też już nie pamiętam, chyba kręciłam się po nim wkółko... Pamiętam tylko jeszcze że obejrzałam na uspokojenie odcinek z daily Mortalcia i tyle, wszystko mi się urywa. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro