Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałam w małej bibliotece w miasteczku Beacon Hills. Wróciłam tutaj myśląc, że było spokojniej niż w miejscach, w których dawniej mieszkałam, a było ich sporo.
Kiedy tu wjeżdżałam, miałam dziwne nieprzyjemne dreszcze, jednak nie zwróciłam na nie uwagi, może to dlatego, że wróciłam do miasta, gdzie spędziłam połowę życia i zginęła tu moja rodzina. Mój organizm sam reagował na miejsce pełne okropnych wspomnień, które próbowałam zakopać głęboko w sobie.
Przygryzłam mocniej wargę i wróciłam do czytania książki o anatomii człowieka, ta wiedza nie była mi potrzebna, ale nie miałam co robić.
Coraz częściej mi się nudziło, przez co musiałam wychodzić z hotelu by nie zwariować. Wolałabym zostać w środku, ale już nawet telewizja nie działała, a naprawić "nie mają kiedy".
Jeśli chodzi o szkołę, to nigdy nie chodziłam, zawsze uczył mnie mój brat i szczerze, mimo swojego wybuchowego charakteru to jest bardzo dobrym nauczycielem. Derek Hale był jedyną moją rodziną, wszyscy inni zginęli w pożarze, który miał miejsce kilka lat temu. Przeżył tylko ja, on i Peter, ale go w jakiś sposób uważałam za martwego. Siedział przez cały czas w pokoju szpitalnym i patrzył w jedno miejsce. Już tyle razy próbowałam się z nim jakoś skontaktować, ale nic nie było w stanie go wybudzić z tego transu.
Bardzo mi go brakowało, najwięcej czasu w dzieciństwie spędziłam właśnie z nim i moim bratem.
Z rozmyśleń wyrwał mnie ciepły dotyk na prawym ramieniu. Od razu cała się spięłam, rzadko ktoś obcy mnie dotykał.

— Hej — usłyszałam nad sobą męski głos.

Spojrzałam niepewnie w górę, nade mną stał chłopak o brązowych krótkich włosach i ładnych piwnych oczach, które patrzyły na mnie z zaciekawieniem. Lekko zestresowana przełknęłam ślinę i nadal się w niego wpatrywałam, dawno nie rozmawiałam z nikim oprócz Derek'a i recepcjonistki z hotelu, która była jedzą.
Wstałam powoli z krzesła i uniosłam wyżej głowę do góry by patrzeć mu w oczy

— Hej... — powiedziałam wreszcie.

Po co w ogóle wstawałam? Przecież nis był jakimś profesorem, żebym musiała stać by z nim rozmawiać. Idiotka.

— Jestem Stiles — podał mi rękę.

Zaskoczona tym, że od razu się przedstawił, uniosłam jedną brew do góry, jednak szybko wróciłam do mojego obojętnego wyrazu twarzy.
Dla bezpieczeństwa wolałam nie okazywać moich prawdziwych emocji przy obcych osobach.

— Lily — odpowiedziałam szybko i ścisnęłam jego dłoń.

Była trochę szorstka, więc musiał często przy czymś pracować.

— Ładne imię — podrapał się po karku, a jego serce biło szybciej jakby czymś się stresował — Wiesz może, gdzie są książki z wilkołakami? Widziałem cię tu, kiedy wchodziłaś i wyglądasz na obeznaną.

— Wilkołakami? — zdziwiłam się. Jeśli chłopak jest kolejnym łowcą, musiałam jak najszybciej od niego odejść by nie dowiedział się kim jestem — Ja... Już muszę iść.

Ominęłam zdziwionego bruneta i pobiegłam w stronę wyjścia. Stiles coś za mną krzyknął, ale przestał, kiedy bibliotekarka warknęła na niego by się uciszył.
Pobiegłam w stronę mojego spalonego domu, musiałam jak najszybciej stąd zniknąć. Derek tam często przebywał i miałam nadzieję, że go tam spotkam.
W kilka minut przybiegłam pod stary dom, ale zatrzymałam się, wyczuwając zapach, obcy zapach.
Zmrużyłam oczy i powoli podeszłam do drzwi. Z bijącym sercem chwyciłam klamkę, a one ku mojemu zaskoczeniu otworzyły się gwałtownie. Stanęłam sparaliżowana widząc kobietę o blond włosach i dziwnym uśmieszkiem, który mi się nie podobał. Nie dane mi było uciec albo spytać co się dzieje, bo dostałam paralizatorem i upadłam na ziemię z jękiem. Ból był przeokropny i czułam jak zawartość żołądka podchodzi mi do gardła.

— No Derek, Lily jest bardzo podobna do ciebie.

— Zo... Zostaw ją — mężczyzna czołgał się w naszą stronę.

— Kim ty do cholerny jesteś? — jęknęłam kolejny raz z bólu.

— Zostałam wysłana przez Argent'ów, żeby się wami zająć — uśmiechnęła się głupio — Mówi ci coś to nazwisko?

Rozszerzam oczy, co ona tu do cholery robi?

— Łowca...

— Zgadza się — kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

Pomału się regenerowałam, nie skupiając się na tym co mówiła łowczyni. Ból powoli odszedł, więc szybko chwyciłam za deskę, która leżała obok i uderzyłam kobietę w bok głowy. Patrzyłam jak upadła nieprzytomna i pomogłam Derek'owi wstać. Popchnął mnie do przodu bym biegła i sam ruszył za mną, mimo obrażeń, które jeszcze się nie zagoiły.

— Skąd ją znasz? — spytałam, gdy oddaliliśmy się już wystarczająco daleko.

— Nieważne.

— Derek — chwyciłam go za ramię i odwróciłam w swoją stronę — Mam prawo wiedzieć.

— Dowiesz się w swoim czasie.

— To może powiesz mi coś, coś co mogę wiedzieć — puściłam go zirytowana i oparłam się o drzewo, mając ochotę je powalić.

Zawsze to robił, gdy coś się działo. Zbywał mnie jakbym była małym dzieckiem.

— Od jutra chodzisz do szkoły.

— Co?! — krzyczę zaskoczona.

No chyba nie. Znowu mnie zbył.

— Powinnaś się uczyć. Ja teraz nie mam czasu, żeby ci pomóc — zerwał kawałek bluzki i wytarł sobie krew z ramienia.

— Ale Derek... — patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.

— Nie ma Derek, od jutra zaczynasz.

Chłopak odszedł, a ja stałam i patrzyłam się w miejsce, w którym stał.
Miałam chodzić do szkoły... Przez całe moje życie nie chodziłam, nawet ledwo co z ludźmi rozmawiałam i  nagle Derek mnie do niej zapisał jakby nigdy nic, mówiąc mi to dopiero dzień przed! Wiedział, że nie mam dobrego kontaktu z ludźmi, ale i tak to zrobił. Mógł mi chociaż wytłumaczyć dlaczego musiałam to zrobić, zamiast grać jak zawsze tajemniczego bad boya.
Jeszcze nie chciał mi powiedzieć, skąd znał tę kobietę. Zawsze pakował się w kłopoty, trzymając mnie od tego z daleka, a gdy przez przypadek wplątał w to wszystko mnie to i tak siedział cicho dupek.
Z tego wszystkiego zapomniałam mu powiedzieć o tym chłopaku z biblioteki. Co, jeśli wiedział, gdzie się ukrywamy i nas zaatakuje? Albo co gorsza też jest z rodziny Argent.
Są łowcami z bardzo wielkim doświadczeniem i są w stanie zabić nawet najsilniejszego alfę.
Przyjeżdżając do Beacon Hills miałam nadzieję, że będzie tu spokój, ale jak najwyraźniej się myliłam i przeczuwałam, że tych kłopotów będzie coraz więcej.

Hejka! Oto pierwsza część książki przygód Lily i stada. Na moim profilu możecie znaleźć także drugą, zakończoną część i trzecią, także zaskoczoną.
Mam także coś dla fanów Marvela i fantasy!
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze w tej jak i w innych książkach.
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro