prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

❥๑━━━━━━━━━━━━━━━━━๑❥



Bezchmurne, błękitne niebo, słońce mocno ogrzewające każdego, kto postanowił wyjść na zewnątrz. Ciepłe noce, podczas których zawsze jakaś grupka nastolatków postanowi spacerować po opustoszałych drogach. Każda chwila, każdy promyk w oczach świadczący o chęci bycia częścią przygody, niczym blask księżyca przywoływał wspomnienia z wakacji. Niezapomnianych wakacji.

Będąc marzycielem, łatwo się cieszyć każdą chwilą, każdym uśmiechem, każdym przeciśniętym przez zasłony promykiem słońca. Aleksander Wojtowicz był taką osobą. To on pokazał ten świat dziewczynie, która smaku wolności wcześniej nie znała. Nauczył ją, jak kochać.

Było takie miasteczko, zadziwiająco niemałe, o którym nie każdy mówił. Było mało popularne, a dla Ewy Kwiecik nie wyróżniało się od wielu innych, jakie miała okazję zwiedzić. Jednak była to tylko kwestia czasu, żeby się przekonała, że tak nie jest. Pewna piątka osób otworzyła jej oczy. Wtedy muzyka grana codziennie na rynku przestała być tylko muzyką. Wtedy to wielkie, stare drzewo na wrzosowisku przestało być tylko wielkim, starym drzewem. Wtedy Alek, Tymek i Emilka przestali być tylko nieznajomymi.



Wspięli się na szczyt po popękanej korze. Delikatny, przyjemny wiatr rozwiewał ich włosy. Wspięli się na drzewo, by ujrzeć świat. Na twarzy Kwiecik pojawił się szczery uśmiech. Nagle poczuła na swojej dłoni dotyk ciemnowłosego chłopaka o hipnotyzującym wzroku. Odwróciła twarz w jego stronę.

— Jestem gotowa.






❥๑━━━━━━━━━━━━━━━━━๑❥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro