10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zdecydowałam się ubrać trochę bardziej elegancko niż zazwyczaj. Wybrałam więc czarną przylegającą sukienkę z dekoltem w serek. Sięgała do połowy uda, a jej rękawy sięgały do moich nadgarstków.

Na nogi założyłam czarne szpilki, a na mojej szyi widniał ten sam co zwykle naszyjnik z wężem.

W Hogsmeade kupiłam terrarium dla węża oraz kilka innych potrzebnych rzeczy.
Dlatego też musiałam na szybko wszystko poukładać, ewentualnie potem zrobię to dokładniej, ale przecież nie zostawię węża samego na łóżku.

Jeszcze tego mi brakowało, żeby mi wąż spierdolił.

Po około godzinie rozległo się pukanie do drzwi, zanim zdarzyłam cokolwiek powiedzieć do mojego pokoju wkroczył Malfoy, który jak zwykle ubrany był w swój czarny, przylegający, elegancki garnitur, czarny krawat oraz lakierki tego samego koloru. Jego stylizacje dopełniały ozdobne spinki do mankietów, które byłam zmuszona kupić mu kiedyś na urodziny.

— Kretynie! A co jakbym się przebierała? — Krzyknęłam z wyrzutem.

— O tej godzinie już dawno powinnaś być gotowa, po za tym zapukałem. — Puścił mi oczko i oparł się nonszalancko o framugę drzwi. — Chodź. — Wystawił do mnie rękę na co Prychnęłam.

— Pukać to ty możesz Astorię. Mogę teleportować się sama. — Odparłam, ignorując jego rękę i teleportowałam się do dworu Malfoy'ów.

Przywitała mnie Narcyza swoim ciepłym uśmiechem. Była ubrana w czarną sukienkę lekko za kolano, która idealnie leżała na jej pięknej figurze. Trzeba było przyznać, że jest przepiękną kobietą i, że gdyby miała córkę ona także byłaby równie piękna.

Gestem ręki zaprosiła nas do jadalni, gdzie siedzieli już moi rodzice.

Podałam rękę blond barbie, przywitałam się z rodzicami, a następnie usiadłam na wyznaczonym miejscu.

Na stole leżało wiele pięknych potraw, między innymi pieczony indyk, roladki z bakłażana w sosie pomidorowym i wiele, wiele innych.

Po skończonej kolacji Narcyza poprosiła mnie, abym na chwilę została, kiedy wszyscy się deportują.

— Więc, Cherelle — Nazwała mnie moim drugim imieniem, w sumie robiła to prawie zawsze. — Czy masz już partnera na bal bożonarodzeniowy?

— Właściwie to nie. Czemu pytasz? — Odparłam.

— Pomyślałam sobie, że cie zapytam, bo wiesz Draco... Powiem prosto z mostu, poszłabyś z moim synem na bal? — Aż nie mogłam uwierzyć, że to powiedziała.

Ja i Draco? Nigdy.

— Proszę. — Ciągnęła.

Pomyślałam sobie o wszystkim co dla mnie robiła przez ostatnie lata, dlaczego miałabym się nie odwdzięczyć?

— W porządku. — Oznajmiłam i uśmiechnęłam się pokrzepiająco. — Czy on wie?

— Tak, przekazałam mu to w liście, nie zaskoczysz go, spokojnie. — Zaśmiała się. — Do zobaczenia, Cherry.

— Do zobaczenia, Cyziu. — Uśmiechnęłam się ostatni raz i deportowałam się do Hogwartu.

Nie było źle, ale wizja balu bożonarodzeniowego i wolnego tańca z Draco brzmi obrzydliwie.

Bal bożonarodzeniowy

Powiedzmy sobie szczerze, co mogę osiągnąć idąc z Draco na bal?

Napewno to, że wszystkie laski, które na niego lecą będą zazdrosne, ale czy mi na tym zależy?
Pomijając to, że robię przysługę Narcyzie to nic za to nie dostaję, a napewno nie spędzę tego czasu dobrze.

Draco wiedział, że Narcyzie uda się mnie przekonać, więc nie  musiałam się bawić w idiotyczne pytania.

Chociaż tyle.

Była godzina szesnasta, o tej porze jutro będę już w pociągu, a potem spędzę tydzień u Malfoy'ów.

Po prostu kurwa bajecznie.

Bal miał się odbyć po dwudziestej, co oznaczało, że miałam jeszcze trochę czasu.

Chwyciłam pierwszą lepszą książkę i zagłębiłam się historii czarodzieja, który został zesłany do świata mugoli za użycie czarów będąc nieletnim czarodziejem, a następnie zmuszony do poślubienia mugolki.

Około godziny siedemnastej trzydzieści zaczęłam się szykować. Ubrałam białą sukienkę ze sporym dekoltem. Jako ramiączka służyły małe, bufiaste rękawy, które umiejscowione były pod moimi ramionami. Sukienka miała rozcięcie na udzie oraz była mocno rozkloszowana na dole, natomiast na górze miała gorset.
Na nogi założyłam beżowe szpilki. Moje ciemne, długie włosy zakręciłam na końcach, a potem zrobiłam makijaż.

Gdy stwierdziłam, że jestem już gotowa popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, a następnie wyszłam z dormitorium, uprzednio zgarniając torebkę leżącą na łóżku.

Przy wejściu do Wielkiej Sali czekał już na mnie Malfoy, gdy mnie zobaczył, jak na zawołanie zaświeciły mu się oczy.

Aż mi się odechciało.

Było wiele chłopaków, którzy chcieli iść ze mną na bal, niestety ale, gdy słyszeli, że idę z Malfoy'em przestali się do mnie zbliżać.

Potem się dowiedziałam, że fretka powiedziała wszystkim, że jeśli ktoś się do mnie zbliży, to na żywca amputuje mu kutasa. Ewidentnie nikt nie chciał ryzykować utratą przyjaciela.

No cóż, a mogło być zabawnie.

Zeszłam po schodach, trzymając moją sukienkę, aby się nie wyjebać i podeszłam do Malfoy'a.

— Gotowa? — Zapytał wystawiając do mnie rękę.

— Nie bawmy się w idiotyczne gierki, Malfoy. Zostałam do tego zmuszona i nie chcę tego robić. Robie to tylko i wyłącznie dla Narcyzy, ponieważ twoja matka w odróżnieniu od ciebie jest ciepłą, kochaną i troskliwą osobą. — Odpowiedziałam, a chłopakowi od razu zrzedła mina.

— W porządku, w takim razie chodźmy. — Odparł przygnębiony łapiąc mnie za rękę.

Przedstawienie czas zacząć.

Wszystkie pary ustawione były w rządku i czekały aż drzwi do Wielkiej Sali się otworzą.

Wyglądało to zupełnie inaczej niż na czwartym roku podczas turnieju trójmagicznego.
Wtedy wszyscy byli w sali, pomijając osoby, które brały udział w turnieju i ich partnerów. To oni rozpoczęli wtedy bal, tańcząc wolnego.
Teraz wchodzą wszyscy w tym samym czasie.

Po chwili drzwi się otworzyły, a do moich uszu od razu dopłynął dźwięk melodii napisanej przez Ludovico Einaudi'ego pod tytułem ,,Experience". Pomieszczenie było udekorowane w bardzo podobny sposób jak poprzednio.

Było bajecznie.

Weszliśmy do środka tańcząc z Draco wolnego.
Jego ręce były na mojej talii, a moje na jego ramionach. Dlaczego ja się na to zgodziłam?

Po skończonym tańcu poszłam się czegoś napić, bo kurwa musiałam odetchnąć.

— Blaise co proponujesz? — Zapytałam, siadając na stołku przy mini barze.

— Diamonds Are Forever Martini. — Odparł pewnie.

— Przecież to jeden z najdroższych drinków świata. Wiem, że jestem bogata ale nie, aż tak, żeby płacić 18 tysięcy galeonów za jednego drinka.

— No widzisz, w Hogwarcie jest za darmo. — Mrugnął do mnie i zaczął robić mi drinka. — Jest bardzo mocny uważaj, Lani.

— Jesteś ostatnią osobą na tym świecie, która ma prawo mi mówić, że mam uważać z alkoholem. — Chwyciłam szklankę delikatnie ponosząc ją do góry i wypiłam napój znajdujący się w niej na raz.

Kurwa, potrzebowałam tego.

Po jakiś czterech kolejkach dołączył do mnie Malfoy, ja byłam już kompletnie pijana, natomiast on jeszcze kontaktował.

Kiedy mój zdrowy rozsądek kazał mi przestać, bo dosłownie po jeszcze jednym takim gównie orzygam Blaisa, wyszłam na dwór, aby zapalić.

Słyszałam jakieś kroki zaraz za mną, ale nie zwróciłam na to uwagi. Pchnęłam drzwi wyjściowe, a po chwili do moich nozdrzy dopłynęło świeże powietrze.

Lepsze to niż cały Hogwart tańczący w wielkiej sali i odór potu zmieszanego z alkoholem.

Nie zdążyłam nawet wyjąć papierosów z torebki, gdyż zostałam popchnięta na ścianę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro