2
W momencie, w którym mnie zobaczył od razu wstał, złapał mnie za nadgarstki i przyparł do ściany.
— Słuchaj, suko mi się nie pyskuje. Ty przekroczyłaś granice, na kolana. — Rozkazał.
— Nie ma mowy, Malfoy. — Prychnęłam. — Jeżeli myślisz, że będę jedną z twoich dziwek, to się grubo mylisz.
— Będziesz ssać mojego jebanego kutasa, czy tego chcesz, czy nie. Zrób to albo wepchnę ci go tak, że się udławisz.
Zaczęłam rozpinać jego rozporek, a następnie ściągnęłam spodnie.
— Właśnie tak, będziesz grzeczną dziewczynką i zrobisz mi przyjemność?— Jęknął. Biedny, nawet nie wiedział co go czeka.
— Nie. — Odparłam, uśmiechając się złośliwie. Cudem powstrzymałam się, żeby mu nie odgryźć tego fiuta.
Dotknęłam jego wybrzuszenie przez cienki materiał bokserek, na co ten głośno wciągnął powietrze.
Agresywnie ściągnął swoje bokserki i zmusił mnie do otworzenia ust. Wsadził mi go, gwałtownie nim poruszając.
Zaczęłam się dławić ale musiałam wytrzymać jeszcze chwilę. Za moment zabawa się skończy a jedyną osobą, która tego pożałuje będzie on.
Po kilku minutach zauważyłam, że chłopak dochodzi. Spuścił się w moich ustach.
— Połknij. — Rozkazał.
Oczywiście, że tego nie zrobiłam. Splunęłam mu jego spermą wprost na jego krzywą mordę.
— Dław się własną spermą, chuju. — Uśmiechnęłam się wrednie.
— Przekroczyłaś granicę, Salvatore. To będzie twój jebany koniec.
Niedoczekanie.
Ubrał się i wyszedł z mojego dormitorium, trzaskając drzwiami.
Wróciłam do łazienki i umyłam zęby. Czułam się obrzydliwie po tym co zrobiłam, czułam się okropnie brudna. Ale to było słuszne. Widok Malfoy'a taplającego się w swoim nasieniu sprawił, że poczułam się usatysfakcjonowana, mimo, iż prawdopodobnie konsekwencje tego będą poważne.
— Możesz mi powiedzieć co tu się odjebało, Keilani?! Dlaczego Malfoy wychodził stąd wkurwiony i w dodatku cały czerwony?
— Merlinie! Zabini, kłóciliśmy się. Przegiął pałę, więc mu zajebałam. — Nikt nie musi wiedzieć, że dosłownie to zrobił.
— Moja krew. A teraz dobranoc, muszę jeszcze umyć moją łysinę.
— Przecież masz włosy. — Zachichotałam
— Ale wyglądam, jakbym ich nie miał.
Kocham jego dystans do siebie.
— Dobra, idź spać. Kolorowych snów, prosiaczku.
— Słodkich snów, żelku.
꧁꧂
Rano obudziłam się około piątej trzydzieści. Ostatnimi czasy miałam straszne problemy ze snem. Korzystając z tego, iż mam jeszcze dużo czasu wyszłam na balkon w celu zapalenia papierosa. Paliłam od ósmego roku życia. To była dla mnie taka terapia.
Po zaczerpnięciu odpowiedniej ilości nikotyny wróciłam do pokoju. Miałam jeszcze prawie dwie godziny do śniadania, którego i tak nie zjem.
Stwierdziłam, że idealnym pomysłem będzie udanie się do łazienki prefektów.
Po około dziesięciu minutach byłam na miejscu.
Rozebrałam się a następnie zanurzyłam się w ogromnym zbiorniku wody, wypełnionym po brzegi białą pianą.
Poziom mojego relaksu sięgnął zenitu, gdyż totalnie straciłam poczucie czasu.
Ocknęłam się gdy ktoś otwierał drzwi a następnie wkroczył do pomieszczenia.
— Kto do kurwy raczył się zakłócić mój spokój? — Krzyknęłam, zakrywając się pianą, która jak na złość odpłynęła na drugą część ogromnej wanny.
— Ja, Salvatore. A teraz pozwól, że wykąpie się z tobą. — Odparł, rzucając swój ręcznik ja jedną z umywalek.
— Co ty tu kurwa robisz? Ty nawet prefektem nie jesteś! Włamałeś się?!
— Zabini stracił posadę. Biedny, stracił ją szybciej, niż ją dostał. — Zaśmiał się.
Spojrzałam ja niego pytająco kiedy zaczął się rozbierać.
— A ty przepraszam bardzo co robisz?
— Myślałaś, że będę kąpał się w ubraniach? — Prychnął.
— Nie mam zamiaru oglądać twojego fiuta po raz drugi, fretko.
— Miałaś na myśli po raz drugi w swoim życiu? Pewnie nasza mała Salvatore nadal jest dziewicą.
— Huh, Malfoy. Tak się składa, że się mylisz, z resztą jak zwykle. Nie jestem dziewicą, a w swoim życiu widziałam więcej kutasów niż ty kiedykolwiek damskich cip.
— Czyli jesteś dziwką. — Podsumował i wszedł do wanny.
— Dzięki za komplement. W końcu, kto chciałby pieprzyć brzydka dziwkę i dodatkowo jeszcze za to płacić. Po za tym, hipokryto, to ty tutaj pieprzyłeś się z połową Hogwartu. — Zaśmiałam się, skanując go wzrokiem. Był wściekły, co dało mi niemałą satysfakcję. Merlinie, jaki on był naiwny.
— A ty będziesz następna. — Prychnął.
— Naprawdę myślisz, że będę twoją następną? Po pierwsze, nie mam lupy w piździe, po drugie nie jestem łatwa.
— Udowodnić ci? — Powiedział, a następnie gwałtownie złapał mnie za talię, sadzając mnie na swoich kolanach. — Chciałabyś stracić ze mną teraz dziewictwo?
— Nie jestem dziewicą, Malfoy. — Odpowiedziałam, patrząc się w jego oczy. Były ładne, ale widziałam ładniejsze.
— Zaraz się przekonamy. — Nakierował mnie na swojego kutasa, powoli mnie na nim opuszczając.
Jęknęłam głośno, kiedy we mnie wszedł ale chwilę potem opanowałam się, i zaczęłam się wyrywać.
— Co ty kurwa odpierdalasz, fretko. — Zrobiłam zaskoczoną minę, wciąż siedziałam na jego kutasie, co dodatkowo zaogniało całą sytuacje.
— Nagle zmieniłaś zdanie? Cóż, przynajmniej miałem racje. Byłaś dziewicą. — Zaśmiał się. — Jesteś żałosna, Salvatore.
— Skąd to niby możesz kurwa wiedzieć? Pierdol się tępy, mały kutasie. — Oznajmiłam i nie zważając na to, że jestem naga, wyszłam z wanny.
— Mały? Przed chwilą mało co cie nie rozerwał. — Zaśmiał się.
Chłopak zagwizdał i rzucił w moją stronę obrzydliwy tekst.
— Ładny tyłeczek, Salvatore! Na następny raz dostaniesz ode mnie tyle klapsów, że nie usiądziesz.
— Masz zbyt wielkie mniemanie o sobie. Jeżeli myślisz, że twoja ręką kiedykolwiek dotknie mojego tyłka, to jesteś w błędzie.
— Właśnie udowodniłem Ci, że jestem w stanie zrobić wszystko. Przy okazji, moja ręka już go dotknęła. — Uśmiechnął się cynicznie, a następnie wyszedł z wanny.
Nie odpowiedziałam, tylko przebrałam się we wcześniej przyniesione ubrania i wyszłam z tej przeklętej łazienki.
— Gdzie byłaś? — Czarnoskóry zapytał mnie gdy weszłam do pokoju wspólnego. — Chciałem się pożegnać.
— Diabełku, nie żegnamy się na zawsze. Byłam w łazience prefektów.
— Nie spotkałaś smoka? Podobo także tam szedł.
— Nie, nie widziałam go. — Odpowiedziałam. Perfekcyjna, kurwa aktorka.
— W porządku, w takim razie żegnaj żelku. Do zobaczenia na zajęciach. — Odparł i zabrał swoje graty.
— Żegnaj, diabełku.
Weszłam do mojego dormitorium, ogarnęłam się i wyszłam na lekcje, w drodze paląc jeszcze papierosa. Gdzieś miałam to, czy ktoś mnie zobaczy, czy nie, jestem córką śmierciożercy. Włos mi z głowy spadnie, a tatuś ze swoją ekipką szalonych wariatów w maskach wpadnie i zrobi burdel z tego zamku.
꧁꧂
Weszłam do sali i zajęłam wolne miejsce.
Po chwili do pomieszczenia wkroczył profesor Slughorn, który nie wyglądał zbyt korzystnie.
— Ponieważ w tym roku profesor Dumbledore zarządził integracje między domami, ja przydzielę wam miejsca, na których będziecie siedzieć do końca roku. — Oznajmił.
A już myślałam, że w tym roku będę siedzieć sama.
Granger i Parkinson, Potter i Zabini, Weasley i Daphne Greengrass, Salvatore De'bardi i Finnigan... A nie, Finnigan siedzi z Longbottom'em, w takim razie niech będzie Malfoy.
— Profesorze to są jakieś żarty, nie będę siedzieć z tą zgniłą fretą.
— W takim razie opuść tą klasę, nie będziesz musiała siedzieć z nikim. — Odparł, nie myślał jednak, że po prostu z niej kurwa wyjdę.
— Jak sobie pan chce, nikt mi tu łaski nie robi. Z eliksirów jestem najlepsza w całej szkole, a od rozpoczęcia mojej nauki tutaj nie dostałam oceny niższej, niż wybitny. Więc proszę nie robić ze mnie idiotki i nie traktować mnie jak głupca. — Oznajmiłam.
— Pani i Pan Malfoy odbędziecie karę. Tutaj punkt osiemnasta. Mam widzieć was obojga, albo sprawa trafi do dyrektora.
— Chciałby pan. — Prychnęłam pod nosem i opuściłam klasę.
Słyszałam jeszcze urywek rozmowy tego rzęcha i fretki.
— Niby za co mam mieć tą karę?! — Odparł oburzony.
— Będziesz pilnował panny Salvatore.
— Moje pełnie nazwisko to De'bardi Salvatore. — Krzyknęłam rozbawiona zza drzwi, obserwując wkurwioną twarz blondaska.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro