20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— U ciebie na oknie jest taki sam, ostatnio nie spałem w nocy, patrzyłem się w gwiazdy, gdy zobaczyłem, że chyba masz jakiś koszmar, czy coś. — Uciął nerwowo i zaczął bawić się swoim sygnetem. — Pomyślałem, to znaczy no, tak jakby, no wiesz i ja.. zrobiłem linę w prześcieradeł i zawiązałem ją na ten haczyk i zaklęciem poprowadziłem do tego na twoim oknie i no wiesz, korzystając z tego, że miałaś otwarte okno to.. wspiąłem się tam do ciebie i cię uspokoiłem.

— Dlaczego to zrobiłeś? — Zapytałam oszołomiona.

Przecież, to było cholernie niebezpieczne. Stąd do jego okna było przynajmniej dziesięć metrów, a dodatkowo pomiędzy oknami znajdowała się przepaść. Przecież mógł sobie zrobić krzywdę, a przede wszystkim dlaczego nie wszedł jak normalny człowiek przez drzwi, albo się nie przeteleportował? Czy on zawsze musi zgrywać takiego bohatera?

— Wydaje mi się — Spuścił wzrok. — że chciałem coś sobie udowodnić, albo... — Mruknął coś pod nosem, coś czego nie zrozumiałam. — Nieważne.

— Właśnie, że ważne, Draco. — Odruchowo złapałam go za rękę, a ten natychmiast podniósł wzrok. Nerwowo chrząknęłam i zabrałam rękę.

— Zostaw. — Odparł, umieszczając ją z powrotem na swoich dłoniach. — Chciałem sobie udowodnić, że cię nie wykorzystałem, ale sam nie wiem jaka jest prawda. Ostatnio często się nad tym zastanawiam. — Skwitował, zdejmując jeden ze swoich sygnetów. — Przymierz. — Podał mi go, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

— Mogę?

— Nie dałbym ci go, jeśli bym tego nie chciał. — Uśmiechnął się w ten swój Malfoy'owski sposób.

Założyłam sobie sygnet na palec serdeczny i pomachałam mu ręką przed oczami.

— Jest piękny. — Odparłam i szybko zdjęłam go z ręki, aby mu go oddać.

— Zostaw go sobie, ładnie na tobie wygląda. — Stwierdził.

Draco.

— Zostaw go sobie, ładnie na tobie wygląda. — Uśmiechnąłem się w duszy na widok pierścionka na jej palcu.

Może kiedyś sprawie ci inny, słoneczko.

— Powinienem już iść, chciałbym ci tylko przekazać, że za dwa dni moja mama zaprasza nas do mojego domu. Coś uzgodnili z twoimi rodzicami pomiędzy sobą, ale mi nie powiedzieli. Miałem ci tylko to przekazać. Śpij dobrze i tym razem bez koszmarów, bo wspinanie się po tej linie było ryzykowne. — Dodałem, gdy przypomniało mi się jak zwisałem nad przepaścią.

Bez słowa opuściłem jej dormitorium i udałem się do swojego.

Keilani.

— Musimy już iść. — Do pokoju wparował mi Malfoy, nawet nie pukając.

Ubrany był w swój klasyczny, czarny zestaw ciuchów, za to ja założyłam błękitne spodnie garniturowe, biały top oraz marynarkę tego samego koloru. Całość dopełniłam srebrną biżuterią, łącznie z sygnetem od Draco.

Pofalowałam włosy na końcach, jednak zostawiłam je rozpuszczone.
Na nogi wsunęłam czarne glany, biorąc pod uwagę pogodę, która pozostawiała wiele do życzenia.

— Złap mnie za rękę, będziemy się teleportować. — Mruknął, podając mi swoją dłoń.

— Przecież wiesz, że potrafię do zrobić sama. Nie musisz mi pomagać. — Odparłam pewnie.

— Po prostu złap mnie za tą cholerną dłoń. — Syknął.

— A więc to o to chodzi. — Wyszczerzyłam się dumnie, łapiąc go za rękę.

Po chwili poczułam dziwny ścisk w żołądku i wylądowałam w pokoju Malfoy'a.

— Cicho bądź, mama nie wie, że już jesteśmy, a chce ci coś pokazać. — Puścił moją dłoń.

— Nie wiedziałam, że masz pianino w pokoju. — Odparłam, totalnie ignorując jego poprzednią wypowiedź. Usiadłam przy pianinie, po czym przejechałam rękami po klawiszach.

— Umiesz grać? — Zapytał, siadając obok mnie.

— Coś nie coś potrafię. — Zachichotałam. — Jak byłam mała to umiałam grać bardzo dobrze, jednak teraz pamiętam, jak zagrać tylko jedną piosenkę.

— Takich rzeczy się nie zapomina, musisz tylko sobie przypomnieć. — Uśmiechnął się, ale nie w ten cyniczny sposób, ten uśmiech wydawał się być szczery i łagodny. — Tylko poczekaj, Muffliato, Colloportus. — Mruknął zaklęcie.

Draco, wiesz, że nie uprawiamy seksu, tylko będziemy grać na pianinie? — Uniosłam wymownie brew.

— Po pierwsze to może zaraz się zmienić, seks na pianinie brzmi kusząco, chociaż preferuje łazienkę, natomiast tak jak wspomniałem, moja mama jest w domu. — Objaśnił, a ja przewróciłam oczami, trącając go delikatnie w ramię, na co ten delikatnie się uśmiechnął. — Jaką piosenkę umiesz zagrać? — Zapytał.

— The night we met. — Mruknęłam, przypominając sobie wszystkie wspomnienia związane właśnie z tym utworem.

— To moja ulubiona piosenka. — Uśmiechnął się pod nosem. — Połóż ręce na klawiszach i zacznij grać, a ja do ciebie dołączę.

Nie do końca rozumiałam to, jak zamierza do mnie dołączyć, jednak zignorowałam ten fakt i powoli zaczęłam grać na pianinie.

Po chwili usłyszałam coś, co absolutnie zwaliło mnie z nóg. Delikatny głos Draco, śpiewającego moją ulubioną piosenkę był niczym miód dla moich uszu. Dodatkowo blondyn położył swoje ręce na moich i muszę przyznać, że nie mam małych dłoni, jednakże dłonie Draco totalnie przykryły te moje, które przy jego białych, żylastych dłoniach wydawały się malutkie.

I am not the only traveler
Who has not repaid his debt — Zaśpiewał pierwsze słowa piosenki, a ja poczułam,
jak moje serce powoli się roztapia.

Po chwili do niego dołączyłam i razem śpiewaliśmy piosenkę Lord'a Huron'a. Można byłoby rzec, że nasze głosy wręcz idealnie do siebie pasowały. Głos Draco był teraz głębokim, cichym szeptem, idealnie łączącym się z moim, także głębokim, ale delikatnym i równie cichym, jak ten należący do blondyna.

I've been searching for a trail to follow again. Take me back to the night we met. — W tym momencie nasze spojrzenia się spotkały, a usta złączyły.

Ten pocałunek był inny. Delikatny, czuły, coś czego nie spodziewałabym się po Draco. Klimatu dodawała melodia, którą wspólnie graliśmy, bo mimo, że już nie śpiewaliśmy, to ani na chwilę nie przestaliśmy grać.

Oderwaliśmy się od siebie po dłuższym czasie, aby złapać oddech.

— Dobrze, że zostajesz tu na noc, słoneczko. — Wydyszał dumny w moje usta.

***

— Zrobiło się spokojniej, odkąd twój ojciec trafił do Azkabanu. — Odparłam pewnie, gdy schodziliśmy po schodach.

Chłopak nagle się zatrzymał i przyszpilił mnie do barierki. Jedno małe pochylenie i mogłabym spaść, jednak czułam, jak opłata mnie swoimi ramionami w talii, pilnując, abym mu się nie wyślizgnęła. Byłam przekonana, że opieprzy mnie za to, co powiedziałam, gdyż wiedziałam, że ten temat jest dla niego drażliwy, jednak ku mojemu zdziwieniu, chłopak przytulił się do mnie i wtulił swoją głowę w moją szyję.

— Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwy. — Wymruczał w moją szyję. — Niby to mój ojciec i nie powinienem był tak mówić, jednak widok matki szczęśliwej, takiej, która nie boi się, że ten sukinsyn wyjdzie zza rogu i uderzy ją za każdą, najmniejszą rzecz, jest dla mnie ważny. Bardzo często brała na siebie moją winę, dostawała wtedy dwa razy mocniej, a ja nic nie mogłem zrobić, bo wiedziałem, że ojciec się na niej zemści, a potem kolej przyjdzie na mnie. — Pociągnął głośno nosem, jednak nie płakał.

Usłyszawszy jego wyznanie, zrobiło mi się go żal. Odwzajemniłam uścisk, oplatając go jedną ręką wokół talii, a drugą wplatałam w jego tlenione włosy.

— Jesteś dzielny, Draco. — Odparłam, jednak po chwili dodałam szeptem. — I masz mnie.

W oczach chłopaka zabłysły małe iskierki.

— Dziękuje. — Wymruczał. — Dziwne, że nasze stosunki tak szybko się zmieniły. — Skwitował, łapiąc mnie za dłoń, tym samym sprowadzając mnie ze schodów.

— Wydaje mi się, że dojrzeliśmy i zrozumieliśmy nasze błędy. — Zagryzłam dolną wargę, aby choć trochę wyładować stres, spowodowany jego świrującym spojrzeniem.

— Przepraszam, że tak cię traktowałem. — Spojrzał nerwowo w bok i zagryzł wnętrze policzka, tak, jakby nie dowierzał, że właśnie to powiedział.

— Też cię przepraszam, Draco. — Wymamrotałam, bawiąc się jego sygnetem. — Zaczniemy od nowa?

— Wydaje mi się, że już to zrobiliśmy. — Uśmiechnął się, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów, po czym mnie przytulił. — A tak przy okazji, ślicznie wyglądasz, słoneczko. — Powiedział, na co uśmiechnęłam się w jego ramię.

— Jak dobrze, że już jesteście! — Usłyszałam donośny, szczęśliwy głos Narcyzy, który wybudził mnie z transu.

Chyba zaczęłam lubić Draco Malfoy'a i nie za bardzo mi się to podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro