22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Lecisz na mnie, słoneczko.— Odparł pewny siebie.

— Chciałbyś, fretko. Powinniśmy się już zbierać, Narcyza niedługo powinna już wrócić. — Stwierdziłam, strzepując resztki śniegu z moich ramion.

Nagle Malfoy, jak gdyby, nigdy nic, zaczął dotykać mojego tyłka, jednak widząc moje karcące spojrzenie szybko się wytłumaczył.

— Miałaś dupę w śniegu. — Zachichotał. — Mówiłem, że nie będzie seksu w plenerze. — Mrugnął do mnie prześmiewczo, a ja przewróciłam oczami.

— Dupek. — Mruknęłam, chichocząc.

— Mhm, będziesz przepraszać za te słowa w nocy, a teraz chodź. — Parsknął, odprowadzając mnie do domu.

— Już jestem, kochani! — Donośny krzyk Narcyzy przerwał nam rozmowę, którą prowadziliśmy leżąc wspólnie na kanapie.

Na prośbę Draco, skrzaty domowe zrobiły nam gorącą czekoladę z bitą śmietaną i małymi piankami, która od razu nas rozgrzała.
Usiedliśmy razem na kanapie, Draco zaczął czytać jakąś książkę, a ja bawiłam się jego włosami.

— Pięknie razem wyglądacie! Co tak pachnie? — Weszła do salonu, przy okazji zdejmując zaśnieżony płaszcz.

— Gorąca czekolada. — Mruknął, przewracając stronę.

Narcyza odłożyła torby na fotel, a po chwili wyjęła coś z jednej z nich.

— Jako, iż zostaniecie tu do końca tygodnia, to kupiłam wam coś, aby umilić wam czas. — Poinformowała, wyjmując z torby grę planszową.

Od razu się rozpromieniłam. Uwielbiam planszówki.

                                      ***

No kurwa mać! Przestań mnie ciągle ogrywać! — Fuknął, rzucając karty na stół

Leżeliśmy razem pod ciepłym kocem, popijając ciepłą herbatę, którą zrobiła nam Narcyza. Graliśmy już trzecią rundę, a Draco cały czas przegrywał, co niesamowicie go denerwowało.

— No już się tak nie unoś, złość piękności szkodzi, chociaż tobie, to już nie zaszkodzi. — Wyszczerzyłam się dumnie, ukazując szereg białych zębów.

— Ah tak? — Podniósł lewą brew do góry, po czym prychnął. — Nie pogrążaj się, słoneczko. — Wystawił mi język, który złapałam i go pociągnęłam. — Au! No kurwa! — Wrzasnął, a następnie zaczął mnie łaskotać.

— Zaproszenie cię tutaj chyba było dobrym pomysłem. Rozweselasz mojego syna. — Do salonu weszła Narcyza, z dzbankiem nowej herbaty.

Natychmiastowo od siebie odskoczyliśmy. Policzki Draco przybrały różowawego odcieniu, z resztą prawdopodobnie tak samo, jak moje. Próbowałam uspokoić oddech, kiedy Narcyza dolewała nam herbaty.

— Późno już, powinniście iść spać. Tylko nie zapomnijcie o zaklęciu wyciszającym i zabezpieczeniu. — Mrugnęła do mnie, a ja od razu spaliłam buraka.

— Mamo!

— Jestem pewna, że wasze dziecko byłoby piękne, jednakże wolałabym, abyście zaczekali do skończenia szkoły. — Uśmiechnęła się dwuznacznie, po czym wyszła z salonu.

— Jakbym miała mieć z tobą dziecko, to chciałabym, aby miało twoje oczy. — Mruknęłam.

                                       ***

Draco namówił mnie, abym została u niego. Dlatego teraz układaliśmy poduszki na jego łóżku.

— Od razu uprzedzam, seksu nie będzie. — Wystawiłam mu język. — Boli mnie brzuch. — Wytłumaczyłam się.

— Ale gardło cię nie boli. — Uśmiechnął się cynicznie.

— Bo pójdę do siebie. — Zagroziłam mu.

— Na pewno nie po tym, jak już zmieniłem moje łóżko w poduszkową dżunglę. — Przewrócił oczami, po czym podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko.

— Nawet na to nie licz. — Zwęziłam na nim swoje spojrzenie.

— Idę pod prysznic. Spróbuj zasnąć, dobrze? — Odparł, ignorując moją wcześniejszą wypowiedź.

— Mhm.

Tak jak powiedział poszedł do łazienki, jednak nie zwracałam na to większej uwagi, gdyż tak jak mi powiedział, starałam się zasnąć.
Prawie zasnęłam, gdy usłyszałam ciche stąpnięcia dochodzące zza drzwi łazienki. Myślałam, że mi się to przyśniło, więc starałam się to ignorować, jednak do cichych sapnięć i pomrukiwań dołączyły dość głośne jęki.

— Oh kurwa tak. — Usłyszałam, a moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figle.

On pod prysznicem, całkiem nagi, ze swoim ogromnym kutasem w dużej, żylastej dłoni.

Kurwa.

Pierdolone piekło. — Jęknął.

Po dźwiękach dochodzących z łazienki mogłam stwierdzić, iż jest już blisko. Jego oddech był cięższy, a jęki coraz głośniejsze.

Wyszedłszy z łóżka, podeszłam do drzwi łazienki.

— Ja pierdolę, jestem blisko. — Jęknął głośno, po czym wszystkie dźwięki ucichły.

Kurwa, skończył to, co miał zrobić i za chwilę tu przyjdzie. Szybko wbiegłam do łóżka i przykryłam się kołdrą. Byłam dobrą aktorką, więc udawanie snu wychodziło mi wręcz idealnie. W końcu z toksycznymi rodzicami i Śmierciożercami dokładnie pilnującymi tego, co robisz, musisz to umieć, aby nie skończyć torturowana przez doświadczonych i cholernie brutalnych Śmierciożerców.

Drzwi do łazienki otworzyły się, a po chwili poczułam gorący oddech na swojej twarzy.

— Podsłuchiwałaś mnie, niegrzeczna dziewczynko. — Mruknął, a ja nawet z zamkniętymi oczami poczułam, jak się uśmiecha. — Młoda, nie udawaj. — Szturchnął mnie delikatnie.

Na słowo ,,młoda", motyle zatrzepotały mi w żołądku, jednak nie dałam tego po sobie poznać.

— Sama tego chciałaś. — Odparł, po czym uchylił mi koszulkę i zaczął całować mnie po brzuchu. Kiedy zaczął okrążać językiem moje sutki, nie wytrzymałam i cicho jęknęłam. — Wiedziałem. — Uśmiechnął się zwycięsko, kiedy zobaczył, że już otworzyłam oczy. — Nie martw się, przez cały czas myślałem o tobie. — Poinformował, przyciągając mnie do siebie, przytuliłam się do niego przy okazji zaciągając się jego perfumami.

Muszę przestać go lubić, do kurwy.

***

Dzisiaj mieliśmy wrócić do Hogwartu. Czas w Malfoy Manor minął mi nawet dobrze. Starałam się ignorować Draco, aby przestać go lubić. W końcu nie mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek uczucia. Nie mogę powiedzieć, że nie był tym zdenerwowany, ponieważ chłopak zaczepiał mnie w każdy, możliwy sposób, jednak ja nie przykładałam do tego uwagi.

Nie miałam nikogo przez całe życie, więc teraz tym bardziej nikogo nie potrzebuję.

Oczywiście, jak zwykle obudziłam się bardzo rano. Myślę, że gdzieś około piątej, być może czwartej trzydzieści, jednak nie jestem wstanie dokładnie stwierdzić, która była godzina, ponieważ wiedziałam, że jest wystarczająco rano, abym mogła zrobić wszystko, co sobie zaplanowałam, więc nie patrzyłam się na zegar.

Wzięłam długi, odprężający prysznic. Kocham gorącą wodę, która parzy moją skórę, to odprężające, aczkolwiek nie dla wszystkich.

Ubrałam się, nie zwracając uwagi na pogodę, która nomen omen, była tragiczna. Śniegu dosypało jeszcze więcej, a w nocy był potężny wiatr, jednak nie przeszkadzało mi to i cieszyłam się rozgwieżdżonym niebem w akompaniamencie śniegu i wiatru, który uderzał w moją twarz.

Wysuszyłam włosy zaklęciem, a następnie zakręciłam je delikatnie na końcach, pozostawiając je rozpuszczone. Zrobiłam swój klasyczny makijaż, a następnie zeszłam na dół, witając się z Narcyzą.

— Witaj, kochanie, jak ci się spało? — Zapytała, układając idealnie wypolerowane talerze na stole.

— Znośnie, aczkolwiek krótko. — Mruknęłam, zajmując miejsce, jak najdalej od Draco, który wywiercał we mnie dziurę swoim lodowatym spojrzeniem.

Resztę śniadania spędziliśmy w ciszy.
Podziękowałam Narcyzie za śniadanie, którego prawie nie tknęłam i wyszłam z jadalni.
Nie uważam, żebym była chora, na jakąkolwiek z chorób dotyczących odżywiania, po prostu nigdy nie jadłam dużo, co teraz zmniejszyłam prawie do minimum.

Dopakowałam resztę rzeczy i nie zwracając uwagi na Draco, który myślał, że dotrzemy do Hogwartu razem, przeteleportowałam się do mojego dormitorium.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro