☆Rozdział 2☆

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po Vincent:

Po wyjściu św trójcy oraz Hailie odrazu się wziołem z Wilem do pracy.Ten dzień nył dla mnie pechowy.dziś prima aprilis,czyli wrzystko co powiem jest dla domowników "żartem"

Po około 2 godzinach postanowiłem zrobić przerwę.Siedziałem na kanapie w moim biurze przeglądałem Facebooka i wyświetliła się strona sierocińca.

Pokazywano tam Dzieci z niego,uch Wiek oraz imię.Już miałem um przelać kilka milionów gdy wyświetliła się mała ruda dziewczynka.Była przesłodka.Ale jak zobaczyłem jak się nazywa,zamarłaem.

HARPER MONET LAT 4.
Jak to zobaczyłem,omało się nie zachłysnołem własną śliną. stwierdziłem że  muszę zadzwonić do Ojca
Po trzecie próbie się udało.
-Halo,Vince?-zapytał pierwszy.
-Witaj,ojcze.Opowiesz nam coś o Harper?-Zapytałem sarkastycznie
-Co?z Harper?!Emm no,słuchaj Vince.
Harper mama umarła dwa lata temu,więc nie miałem wyboru,i muśałem oddać ją.

-Nie mogłeś nam jej dać?!?!
-Nie.to za duży obiwiązek-odparł z oporem-Chyba nie zamieżasz jej brać?!?!-krzyknoł w słuchawkę
-A właśnie że tak zrobie-odpowiedziałem i zakończyłem

Po zakończeniu rozmowy natychmiast zawołałem po Willa.Przyszedł i powiedziałem mu o sprawie.Na początku myślał że żartuje bo dziś prima Aprilis.Dopuki mu nie pokazałem strony internetowej.

Muśałem napisać nagrupie rodzinnej.
Że za 30 min wszyscy mają być w salonie

Wyciągnę Harper z tego okropnego miejsca,był tylko jeden problem.Śerociniec Harper był na Florydzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro