🧡Jedenaście🧡

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jimin
Było po pierwszej w nocy, spałem znowu u tatusia bo nie chciałem wracać do domu A tu mi się spodobało. Na dworze było pełno gwiazd i pełnia księżyca i nabrałem ochoty na nocny spacer. Bałem się iść sam A Yoonie robił coś na komputerze do pracy. Może spróbuję go jakoś ładnie poprosić.

Pobiegłem do pokoju tatusia z uśmiechem i grzecznie zapukałem w drzwi.

- Nie musisz przecież pukać Jiminie. Coś się stało? - Starszy poklepał swoje kolana żebym na nich usiadł A ja już dokładnie wiedziałem co robić.

- No bo... - Zacząłem się uroczo bawić palcami i wtuliłem się bardziej w jego tors. - Chciałbyś może iść na spacer tatusiu? Ale nie bądź zły ani nie krzycz. - Trochę się skuliłem ale to wszystko było specjalnie.

- Dlaczego miałbym krzyczeć? Jeśli tak ładnie mnie prosisz to możemy iść, ale na chwilę.

Skip Time

Chłopcy przechadzali się przez jeden z osiedlowych parków. Yoongi kurczowo trzymał dłoń swojego ukochanego podziwiając blask jego oczu w świetle księżyca. Jimin był oczarowany tym miejscem, nigdy jeszcze nie był w tym parku pomimo, iż mieszka blisko tego parku.

Chłodny wiatr owiewał przyjemnie ich twarze A Min czuł jeszcze większą potrzebę pocałowania tego chłopca. Jego malinowe usta były wszystkim czego w tym momencie pragnął. Mimo, iż chłopcy niedawno się poznali zachowywali się jakby byli już ze sobą bardzo długo.

- Hyung.. Mogę dostać buzi? - Zupełnie jakby Park czytał mi w myślach...

- Oczywiście mój najdroższy.

Chwilę później starszy objął Jimina w pasie i przyciągnął do siebie składając długi pocałunek na jego miękkich ustach. Z braku oddechu zakochani oderwali się od siebie patrząc sobie głęboko w oczy.

Min zauważył, że Jiminowi robi się chłodno, nic dziwnego, w końcu była druga w nocy. Yoongi ściągnął z siebie bluzę i zarzucił ją na ramiona chłopca łapiąc ponownie jego malutką rączkę.

Yoongi
- Jesteś taki kochany Yoonie, bardzo dziękuję.

- Też Cię kocham Jiminie. - Powiedziałem i ucałowałem jego nosek.

*W domu*

Po powrocie do mojego mieszkania Jimin był już naprawdę zmęczony, dzieciak ledwo trzymał się na nogach. Od naszej wspólnej rozmowy dalej było mi ciężko uwierzyć, że taki anioł przeżył takie piekło we własnym domu. Obiecałem sobie, że już nigdy Jimin nie będzie cierpiał. Nigdy.

- Jiminie.. Idź się połóż.

- Chodź ze mną tatusiu... Proszę.

Wziąłem Parka na ręce A ten oplótł swoje nogi na mojej talii A swoje dłonie położył na moim karku. Ten dzieciak był taki delikatny..

Położyłem go na łóżku i złożyłem na jego ustach motyli pocałunek i przykryłem go kocem. Chciałem odejść ale Jimin złapał mnie za nadgarstek I powiedział, że mam z nim zostać. Czy coś się u niego stało?

- Jiminie? Czy coś się stało słońce? - Posadziłem go sobie na kolanach i ucałowałem go w czoło.

- Tatusiu... Jestem okropny prawda? Nic nie osiągnę, jestem gruby i nikt mnie nie potrzebuje, czyż nie?

- Coś Ty wymyślił głuptasie? Nie jesteś okropny.. Jesteś niesamowity, osiągnąć możesz wiele tylko musisz tego chcieć A twoje ciało jest idealne A ja potrzebuję ciebie jak nikt inny. - Ucałowałem go w nosek. - Chcesz porozmawiać? Coś się dzieje ?

- Nie.. Tylko kiedyś psycholog mi powiedział, że wszystko może wrócić, nawet depresja. Połóż się ze mną Yoonie.. Proszę. - Nie mogłem mu odmówić.

Tak więc położyłem się obok tego aniołka i przyciągnąłem go do siebie i poczekałem aż zaśnie. Gdy usłyszałem miarowy oddech Parka sam również mogłem iść spać,  w końcu czego nie robi się dla swojej miłości.


**************
Do następnego ❤👋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro