✨ wata cukrowa, wiśnie i mięta ✨

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

LUZ NOCEDA nie pasowała do ludzkiego świata. Lubiła edytować klipy z anime do muzyki i czytać książki fantasy z zawiłą historią, czego nie lubili lokalsi. Nie pasowała niczym ser do hotdogów, parówka do zupy czy fizyka do chęci do życia humanistów. Dziewczyna nieważne jak by nie próbowała nie umiała wpasować się w otoczenie. Była wręcz niczym ten jeden element układanki, który gdy nie może być wpasowany w miejsce, gdzie mamy wrażenie, że pasuje, zostaje pierdolnięty z niesłychaną siłą na stół, czemu towarzyszy zwykle iście niebywała ilość rzucanych wtedy epitetów.

Fakt, że trafiła do innego świata pełnego wiedźm, demonów, magii i podłóżnej sowiej tuby, był tak cholernie absurdalny, że nieważne ile Luz nie spędziłaby czasu na Wrzących Wyspach, i tak momentami miała wrażenie, że to wszystko albo jej się śni, albo ma halucynacje, albo umarła czy jest w śpiączce.

Czysty absurd, bo jak inaczej nazwać znalezienie portalu do innego świata w starej chacie w lesie?

Luz mimo faktu bycia całkowitym odmieńcem od społeczeństwa oraz bycie lokalnym dziwakiem, właściwie jako jedyna zawsze rozumiała, co czuje. Chociaż było to oczywiste, bo skoro nikt nie rozumiał jak się zachowuje, to tak samo nikt nie rozumiał co nastolatka czuje.

Więc być może dlatego Luz wcale nie chciała wracać do domu. Bo po tej stronie portalu byli dziwacy tacy jak ona, co pasowało jej znacznie bardziej niż jej ludzki świat.

I to było tak niedorzeczne, dziwne, niemożliwe i absurdalne, że wolała żyć w świecie magii niż w ludzkim.

I tak zawsze chodziła swoimi drogami, więc fakt, że robiła to znowu, był oczywisty. Za to tym, czego Noceda nie mogła pojąć, było to, czemu Amity nie chodzi swoją ścieżką.

Najmłodsza Blight szła drogą wytyczoną przez rodziców, równo, jakby bojąc się upaść, bez oglądania się wstecz, nieważne czego i kogo by tam nie pozostawiła. Nie było nawet mowy, by pójść w inny zakręt, zatrzymać się, nacieszyć chwilą. Bo jeśli nie idzie do przodu, nie robi dalszych kroków, by się udoskonalić, to jest nikim.

Dla Luz to było całkowicie niepojętę, tak, jak dla Mittens nielogiczne było to, czemu Noceda będąca na innej ścieżce niż ona ciągnęła ją bardziej niż postawione cele.

A w tym wszystkim najbardziej dziwaczne było to, jak szybko zwykłe spędzanie czasu z Amity zamieniło się niczym za machnięciem różdżki w krótkie urywane spojrzenia, wiśniowe policzki i tak wiele słów wypowiadanych na jednym tchu. Dla człowieka było to niesamowite jak dobrze pamiętała miętowe włosy wiedźmy bujające się na wietrze podczas Gromu, mimo, że przecież w tamtych chwilach prawie wcale się na tym nie skupiała. I jak dobrze wyglądała w stroju drużyny grugby Hexside.

Chociaż Luz i tak uważała, że Blight najlepiej wygląda w nowej fryzurze, bo dla niej wyglądała jak bogini o włosach waty cukrowej.

A zwłaszcza wtedy, jak Hooty zwariował bardziej niż zwykle, kiedy to cały świat zdawał się wirować i mienić na tyle rozmaitych kolorów jakby były w kalejdoskopie, co było całkowicie niemożliwe.

Chociaż kto wie, przecież to wszystko i tak było czystym absurdem.

Czaicie, że miałam ten śmieć w roboczych od kurwa 3 maja.

Ja nawet nie zliczę ile ten shot miał już wersji, poprawek i zmian, bo tego to od cholery jest. Ta wersja też mi się właściwie nie podoba, ale chuj, mam dość, ja już nic lepszego nie wymyślę.

Nie wiem, zapraszam do innych shotów czy coś.
Gejowe i tych nie.

~ Czajnik

się pochwalę że kot na mn teraz leży a z mamita będziemy babeczki piec hihi

dlaczego mój kot mnie polizał?-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro