2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Złapałam się kurczowo uwywalki i obejrzałam się w lustrze.
Dotknełam materiału zielonej koszulki i podwinełam patrząc na swój brzuch.
Czy to możliwe?
Jaka jestem głupia, że do tego dopuściłam..
Oparłam się o ścianę i popatrzyłam na blondyn stojącego jak słup.
Wygladał jakby dostał jakiegoś laga.
(Musiałam XD)
Stał i gapił się na mnie jak zaczarowany.
Wzdychnełam i schowałam twarz w dłonie.

Nie dam sobie rady

-Ziemia do Mafloy'a- pstryknełam mu przed oczami.

Ten natychmiast obudził sie i spojrzał na mnie zmieszany. Rozchyliłam usta chcąć coś powiedzieć, ale ten położył swój palec na moje usta.
Popatrzył pytająco, a ten tylko uśmiechnął się kpiąco.
Przewróciłam oczami i chciałam pójść.
Jednak Draco złapał mnie w tali i wtedy moje usta zdeżyły się z jego. 

Po chwili zaprzestał pocałunek i wyszedł zostawiając mnie w szoku.
Wyszłam za nim, a ten rzucił mi moją kurtkę.

- Gdzie idziemy?- zapytałam podczas, gdy szukałam wzrokiem szalika.

- Do Mafloy Manor- wzurszył ramionami

  Super

                                     ---

Słyszłam tylko dzwięk moich czarnych szpilek po kostce.
Rozejrzałam się dokoła po całym ogrodzie i pałacu, który za każdym razem zapierał dech w piersiach.
Zawsze wszystko błyszczało i lśniło.
Ogród zadbany i wszędzie panował półmrok.
Ścisnełam mocniej dłoń Draco słysząc dźwięk otwierania się mosiężnej bramy.
W tamtym momencie dziękowałam mu, że mnie trzyma. Przecież ja tu zaraz zemdleje.
Boże co ja z nim mam..
Byłam ubrana w niebiebieską bluzkę z falbankami na ramionach i czarne  jeansy.
Malfoy jak to Mafloy zawsze koszula i marynarka.
Widziałam, że również był nieco zdenerwowany, ale nie tak jak ja.
Jeśli mnie puści to zemdleje tam serio.

Nagle zatrzymał się, a ja spojrzałam na niego pytająco.
Chłopak złapał mnie za ramiona i szepnął:

- Cokolwiek stanie się jak tam wejdziemy to niczym się nie martw dobrze skarbie?

Pokręciłam głową na zgodę i spojrzałam na blondyna, który patrzył na mnie z troską.
Uśmiech wkradł się na moje usta.
Draco może jest dość chamski i pewny siebie, ale przy mnie jest kimś innym
Jest moim wsparciem, zawsze mogę na niego liczyć. Jest i był przy mnie, gdy straciłam Cedric'a.
Chce dla mnie jak najlepiej, a ja często jestem nie do wytrzymania.
Daje mi nadzieję na lepsze jutro.
Umie mnie rozweselić.
Słyszałam wiele razy, że popełniam błąd kochając go ze względu na jego przeszłość.
Zawsze będzie moim szczęściem.
Draco podszedł i zapukał do dużych drewnianych drzwi.
Chwile później drzwi otwarzył skrzat.
Ukłonił się przed nim i dał nam wejść.
W korytarzu było ciemno.
Drewniana podłoga, kilka wieszaków i lustro. Korytarz ciągnął się, a na suficie widniał diamentowy żyrandol. Powiesiłam kurtkę na jednym z wieszaków i poprawiłam swój kucyk przeglądając się w lustrze.
Przełknełam ślinę i złapałam go za rękę.
Skrzat zaprowadził nas do salonu.
Na środku znajdował się szklany stół kawowy, a obok niego szara kanapa i fotele na których siedzieli państwo Mafloy'owie.
Na przeciwko w kominku palił się ogień.
A po prawej pianino i regał.
Zauważyłam w nim drogą porcelanę.
Narcyza przywitała nas z uśmiechem.
Draco objął mnie pewnie w talii i oznajmił:

- Będziemy mieli syna.

-Co- powiedziałam równocześnie z małżeństwem.

Cyzia ruszyła i ucałowała mnie w policzki, a Lucjusz pogratulował.
Nie wierze, że to powiedział.
Przecież nie zna płci dziecka.
Prychnełam i przeprosiłam ich:

- Przepraszam, ale musimy zamienić kilka słów.

Wyszliśmy na korytarz i zaczęłam:

- Po co to powiedziałeś? Przecież nie wiesz jakiej jest płci więc zamknij się już lepiej- przewróciłam oczami

Blondyn złapał mnie za podbródek i zmusił żebym na niego popatrzyła.

- Nigdy, przenigdy mnie nie obrażaj.
Chyba wiesz czym to się skończy syknął
muskając moją szyję.

Nie odpowiedziałam. Dobrze, wiedziałam o co chodzi i nie pogarszałam mojej sytuacji.
Moje ciało przeszedł dreszcz.
Nie mogłam się ruszyć
Jak sie oddycha?
Stałam nieruchomo myśląc co ten ślizgon ze mną robi.

- A teraz wrócisz i będziesz grzeczna dobrze?- mruknął

- Tak- wymamrotałam i wróciłam do salonu.

- Wszystko w porządku?- zapytała zmartwiona Narcyza

Rozczyliłam usta chcąc powidzieć, ale Mafloy przerwał mi chwodząc:

- Tak, tylko gorzej się poczuła- uśmiechnął się patrząc na mnie

Usiadł obok mnie na kanapię i objął mnie pewnie ramieniem.

- Mamo, czy umówisz Mel do lekarza?

- Oczywiście. Chodz słońce napijemy się herbaty- popatrzyła na mnie

Wstałam i poszłam za nią do kuchni.
Zapadła niezręczna cisza.

- Dziecko, czy mój syn dobrze Cię trakuje?

Zdziwiłam się na to pytanie. Draco jest dosyć specyficzną osobą i co chwilę zmienia humor. Jest również strasznie zazdrosny i traktuje mnie jak swoją własność.
Dlatego, wole nie zaczynać
Wracając to często napierw jest miły, a potem obojetny. Jest wsparciem, ale i problemem. Ma trudny charakter księciunia.
Pokazuje swoją wyższość, jest pewny siebie i chamski. Pamiętam też, gdy rozwalił jakiemuś gryfonowi nos, gdy ten do mnie zagadał. Także długo by wymieniać.

- Tak

- Wiem, że ma trudny charakter i tak jak ojciec ma problemy z agresją.

              Zauważyłam obrywając

Nie odpowiedziałam tylko zanużyłam swój wzrok za oknem.

                                ***

Spędziłam mile czas rozmawiając z Narcyzą. Jest ona przekochaną, pozytwyną i ciepłą osobą. Nie to co jej mąż. Widać w kogo wdał się Draco.
Wyszłam z kuchni zobaczyć się z nim.

Pijak- pomyślałam patrząc na pustą butelkę ognistej.
Wzdychnełam i pociągnełam chłopaka.
Ten odziwo się nie odzywał.
Przerwóciłam oczami i nałożyłam swoją kurtkę.
Draco czekał na mnie przy wyjściu.
Przeteleportowaliśmy się do Hogwartu.
Szłam z Draco pod rękę, aż do momentu gdy zauważyłam zdenerwowaną Pansy.

- Tutaj jesteście.Szukałam was- zaczeła
Blais jest w Skrzydle Szpitalnym.
Spadł z miotły podczas treningu quidditcha.

Mój oddech się zatrzymał.
Z Blaisem znam się od dziecka.
Jest dla mnie jak brat.
Rozumiemy się bez słów i zawsze poprawia mi humor.
Jest towarzyski i szalony.
Draco i ja natychmiast pobiegliśmy.
Gdy zobaczyłam go leżącego z moich oczu wypłyneły łzy.
Wtuliłam się w Draco mocząc jego marynarkę.
Miał ręke w gipisie i zabandażowaną kostkę.
Chyba spał?
Z rogu wyszłam pani Pomfrey.
Spojrzała na mnie z troską i powiedziała:

- Nie martw się dziecino. Wszystko z nim w porządku

Zawsze była taka miła i wszystkimi się troszczyła.
Lubiałam ją i ufałam jej.
Wyszliśmy zostawiając go z Pansy, która była w gorszym stanie ode mnie.
Jest w dobrych rękach.

- Mam dosyć tego dnia- zdychnełam idąc za ręke z Malfoy' em

Byłam już zmęczona tym wszystkichm.
Potrzebowałam dobrej dawki snu.

- Połóż się- powiedział pokazując na łóżko w swoim dormitorium.

Zrobiłam to co mi kazał, a po chwili poczułam uginający się pod ciężarem materac. Zostałam przykryta kocem.
Draco trzymał mnie w talii i już spał.
Uśmiechnełam się patrząc na niego i zasnełam.


~~~~~

Witam mam nadzieję, że roździał się podoba, bo pracowałam nad nim od poniedziałku i wreszcie udało mi się zebrać jakieś słowa.
Ta książka bedzie wolno pisana.
Także dajcie znać co myślicie w kometarzach, bo uwielbiam je czytać i do następnego.

♥️🥀
                                 

               M.                

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro