1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

IMPORTANT!!
Ta książka była pisana w okresie luty/marzec 2021, ale bezmyślnie ją usunąłem za co bardzo przepraszam.
------
*Marinette*

Przebudziłam się rano dość wcześnie, co nie było codziennością. Zazwyczaj się spóźniałam z różnych przyczyn. Czasami poprostu zaspałam, czasami spaliłam tosty i musiałam zrobić coś nowego, jeszcze innym razem wybiegłam z domu w piżamie, przez co musiałam wracać się przebrać. W każdym razie... Dzisiaj miał mieć miejsce bal licealny. Bardzo chciałam na niego pójść, gdyż nigdy wcześniej nie byłam na aż tak dużej imprezie. Byłam ciekawa, jak to będzie wyglądać.

Zeszłam na śniadanie zaspanym krokiem. W kuchni przywitali mnie rodzice, którzy już jedli posiłek.

- Cześć kochanie, jak się spało?- zapytała mama na przywitanie.

- Bardzo dobrze. Co jest na śniadanie? Umieram z głodu- oznajmiłam, a rodzice się zaśmiali pod nosem.

- Wybierz sobie coś. Na blacie leżą wszystkie potrzebne składniki- odparła mama.- Nie miałam dzisiaj ochoty robić wielkiego śniadania.

Odpowiedziałam ciepłym uśmiechem i zaczęłam sobie robić kanapki. Zjedliśmy wspólnie, rozmawiając na różne tematy. Po zakończonym posiłku, podziękowałam za niego i wróciłam do moich czterech ścian. Kwami już wstało i opychało się ciastkami.

- Hej Tikki- przywitałam się radośnie i usiadłam przy biurku, obkręcając się na fotelu kilka razy.

- Cześć Mari- rzekła, nie do końca wyraźnie, przez to, że przeżuwała jeszcze ostatni kęs słodyczy.- Masz dzisiaj bal licealny. Cieszysz się?

- Bardzo. Uszyłam nawet własną sukienkę- oznajmiłam z uśmiechem.- Chcesz zobaczyć?

- Jasne- przytaknęła biedroneczka. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wieszak z zawieszoną na nim kreacją.- Jest przepiękna!

- Dziękuję Tikki- odpowiedziałam na komplement z uśmiechem. Do południa dobierałam dodatki. Około 13:15 przyszła do mnie najlepsza przyjaciółka i miałyśmy się wspólnie szykować.

*Adrien*

Dzisiaj miał mieć miejsce szkolny bal. Nie miałem zbytnio z kim iść. Najchętniej poszedłbym z Kropeczką, ale ona raczej nie chodziła do mojej szkoły. Pomyślałem, że pójdę sam i będę się trzymał z przyjaciółmi. W teorii mój ojciec się nie zgodził, ale nie musiał wiedzieć.

- Zamierzasz z kimś tańczyć, czy raczej podpierać ściany?- zapytało kwami, pożerając kolejny kawałek sera.- Wiesz, dzisiaj na balu.

- Sam nie wiem. Zobaczymy- odparłem, nie wiedząc, jak odpowiedzieć.

- Poprosisz Marinette do tańca?- spytał z oczami wskazującymi na fangirl.

- Raczej nie, Marinette to tylko przyjaciółka- rzekłem, a kwami uderzyło się ręką w głowę (facepalm).

- Dzieciaku czemu ty jesteś taki głupi?!- zawołał kot, lecąc w kierunku kolejnego opakowania sera.

- Dzięki za komplement Plagg- burknąłem pod nosem.

Z tego, co wiedziałem, ojciec musiał gdzieś wyjechać o 16:30. To bo oznaczało, że jeżeli chcę wyjść niezauważony z domu, muszę wyjść odrobinę przed rozpoczęciem imprezy.

Zacząłem się szykować jakąś godzinę przed wyjściem. Wziąłem prysznic, umyłem włosy i je wysuszyłem. Wyprasowałem także ubrania, w których miałem iść. Kiedy mojego taty nie było już w domu, przebrałem się w białą koszulę oraz czarny garnitur. Dodałem jeszcze zielony krawat, pasujący mi do koloru oczu. Może ten strój nie był jakoś bardzo wyróżniający się, ale mi to nie przeszkadzało. Wyszedłem z domu, licząc na to, że ojciec nie zauważy mojej nieobecności, kiedy wróci.

*Marinette*

Jakoś po południu, bodajże półtorej godziny przed rozpoczęciem przyjęcia, przyszła do mnie mulatka. Tak, jak się wcześniej umawiałyśmy, wspólnie przygotowywałyśmy się.

- Hej kochana!- weszła do mojego pokoju radosna. W ręce trzymała wieszak ze swoją kreacją na dzisiejszy wieczór, ale nie widziałam jej jeszcze, gdyż był na niej ciemny pokrowiec (yk takie coś co jest na ciuchu kiedy np. się go odbiera z pralni).

- Hej Alya, zaczynamy się stroić?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.

- Oczywiście, że tak!- odpowiedziała i podeszła do mojej toaletki, aby wyciągnąć z niej kosmetyki. Miałam już umyte włosy, bo wcześniej brałam prysznic. Zaczęłyśmy się nawzajem malować, co zajęło nam dobrą godzinę.- Okey, pokazuj swoją kieckę.

- Ty swoją też pokaż- poleciłam jej i podeszłam do szafy, wyciągając z niej ubranie.

- Wow, jest przepiękna!- zawołała szatynka. Wyjęła swoją sukienkę i mi ją pokazała.- Zobacz moją.

- Twoja też jest wspaniała. Idziemy się przebrać?- zapytałam, na co dziewczyna przytaknęła. Wygrzebałyśmy jeszcze jakieś dodatki i je założyłyśmy.

Ja miałam na sobie pudrowo różową rozkloszowaną sukienkę prawie do kolan. Miała odkryte ramiona i delikatnie zaznaczony dekolt. U dołu była pokryta wzorem w ledwo widoczne białe kwiaty. Uwielbiałam ten wzór, dlatego znajdował się on na większości moich projektów. Na nogi założyłam białe sandałki z paseczkiem wokół kostki. Miały dość gruby obcas o długości około sześciu centymetrów. Nie potrafiłam chodzić na wyższych. Moją szyję ozdabiał srebrny naszyjnik. Włosy spięłam w dwa koczki na czubkach głowy, które przewiązałam wstążkami pasującymi do sukienki.

Moja przyjaciółka włożyła na siebie czerwoną suknię do kostek z dość mocno wyciętym dekoltem. Nie miała ramiączek, ale ozdabiały ją świecące drobinki. Najwięcej ich było na samym dole kreacji, ale także u góry.Mulatka założyła buty na wysokim obcasie w tym samym kolorze. Dodała także bransoletkę, kolczyki i naszyjnik pasujące do siebie kolorystycznie. Jej włosy były z natury falowane, więc delikatnie to podkreśliłyśmy lokówką i zostawiłyśmy rozpuszczone.

- A co z twoimi kolczykami?- spytała mnie przyjaciółka, a ja nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć.

- Zostawmy je. Są dla mnie ważne- powiedziałam, a szatynka niechętnie się zgodziła.- Która godzina?- spojrzała na zegarek i jej wyraz twarzy się gwałtownie zmienił.

- Spóźniłyśmy się!- wrzasnęła zaskoczona. Natychmiast wybiegłyśmy z domu w kierunku szkoły, starając się nie połamać sobie nóg. Przeklęte obcasy! Weszłyśmy do naszego liceum. Na korytarzu zastałyśmy Nino opierającego się o ścianę.

- Już myślałem, że nie przyjdziecie- powiedział i przywitał się z nami.

- Nie ma Adriena?- zapytała Alya.

- Jest w głównej sali, a co?- odpowiedział mulat. Moja przyjaciółka szepnęła mu coś na ucho, ale nie usłyszałam co. Udaliśmy się do centrum tej całej imprezy. Przebijaliśmy się przez tańczących, rozmawiających i bawiących się w najlepsze ludzi, poszukując blondyna.

W końcu znaleźliśmy go, ale nie byłam przygotowana na okoliczności. Chłopak, którego kochałam tańczył z Kagami. Co prawda, nie wyglądał na chętnego, ale azjatka go pocałowała. Wszyscy byliśmy zaskoczeni, ale Adrien chyba najbardziej. Ulotniłam się w zbiorowisku osób, najszybciej jak mogłam. Gdzieś za plecami usłyszałam wołanie mojej najlepszej przyjaciółki, ale nie zwracałam zbytnio uwagi. Targały mną emocje, których nie mogłam opanować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro