4.
(Wieczorem)
*Adrien*
-Chciałeś mnie widzieć, tato
-Tak. Byłem dzisiaj u twojej wychowawczyni i dostałem informację, że dostałeś gorsze stopnie. I gdzie ty byłeś?!
-Byłem na balu licealnym.
-Bez mojej zgody!
-Wybacz, tato. Chciałem tylko-
-Nie będziesz chodził do szkoły przez tydzień. Wrócimy do starego planu. Nathalie będzie się z tobą uczyć.
-Ale tato-
-Dwa tygodnie, ponieważ zawiodłem się na tobie i odzywasz się nie pytany o zdanie. Przynosisz wstyd naszej rodzinie i firmie Agreste.
-Wybacz, że zawiodłem panie Agreste. Jako część twojej firmy, nie będę więcej niszczył pańskiej reputacji. Życze miłego wieczoru.
*Gabriel*
Adrien wybiegł z mojego gabinetu.
- A- Adrien ja nie chciałem
- Może był pan odrobinę za szorstki dla niego, panie
- Milcz Nooroo
-Nooroo ma rację. Powinieneś poświęcać mu więcej czasu i byćdla niego trochę bardziej wyrozumiały Gabrielu. W końcu jest nastolatkiem, więc nie będzie już tak posłuszny jak wcześniej.
-Przemyślę to. Dziękuję Nathalie.
*Tymczasem u marinette*
Po powrocie z parku wzięłm gorącą kąpiel i przebrałam się w piżamę. Wzięłam się za szkicowanie nowego projektu i starałam się nie myśleć o wydarzeniach na balu, chociaż nie zawsze mi się udawało.
Huh? Nowa wiadomość
Lie- la:
Przesyłam ci zdjęcie z balu, jakbyś zapomniała jak wyglądał ten pocałunek Kagami i Adriena.
-Marinette, wszystko w porządku? Kto do ciebie pisze?
Zalałam się łzami.
-Mari, nie płacz. Wiesz jaka Lila jest. Proszę, masz chusteczkę.
-Ona chce mnie zniszczyć psychicznie, Tikki.
-Marinette, wyjdź na balkon, weź coś do jedzenia i postaraj się uspokoić. *ociera łzy*
-Masz rację Tikki.
Poszłam do kuchni ocierając łzypo drodze i udawać uśmiech. Wyciągnęłam z szafki kilka ciasteczek i poszłam spowrotem na górę.
*Adrien*
Wybiegłem z gabinetu ojca i szybko udałem się do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz.
-Plagg, jedz szybciej. Idziemy się przewietrzyć.
-Dlaczego mam się spieszyć? Wiem, że nie jesteś w nastroju ale pozwól mi się delektować serem.
-Ugh
-Nie martw się dzieciaku, twój ojciec się kiedyś zmieni. Okej, już zjadłem.
-Plagg, wysuwaj pazury!
Wyszedłem oknem i szukałem jakiegoś miejsca na spędzenie wieczoru.
(Kilkanaście minut później)
*Marinette*
Stałam na balkonie, patrząc w gwiazdy. Tikki już zasnęła więc zostałam sama. Miałam przynajmniej czas na oczyszczenie myśli.
Spojrzałam w dół. Ktoś leżał na dachu piekarni.
Czy to... Czarny kot?
‐------------------------------------‐
Tak, to again ja.
Nie było rozdziałów ostatnio bo nie miałam czasu żeby coś napisać, więc sorki. Ale no rozdział jest troche dłuższy więc coś za coś heh.
~Yoshi.mlb
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro