23. Dwóch Malfoy'ów i jedna Lestrange ✔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień późnej Lily była w lepszym nastroju niż poprzedniego wieczoru. Może nie tak dobrym, jak wcześniej, ale na pewno nie tak melancholijnym, jak przedwczoraj. Była bardziej stonowana. Lucjusz z Narcyzą chcieli przyjść następnego dnia, zabierając ze sobą Bellę, ale Severus zastanawiał się, czy to, aby na pewno dobry pomysł. Co prawda on i Lily się dobrze dogadywali i z Lucjuszem również jakoś udawało jej się cywilnie porozmawiać, ale nie wiedział jak zareaguje na Bellę. Z Narcyzą nie będzie większego problemu, lecz co do Bellatriks miał pewne wątpliwości.

Musiał przygotować Lily ich na wizytę wcześniej. Nie chciał, by była zaskoczona ich nagłym pojawieniem się. Poza tym nie chciał też, by była na niego zła, że jej nie uprzedził.

Severus siedział przy stole w jadalni w swoich zwykłych czarnych szatach i pijąc kawę, czekał na Lily. Lucjusz był tak miły wczoraj późnym wieczorem go zawiadomić, że chcą z Narcyzą wpaść w odwiedziny. Więc raczej Lily nie będzie zła, że nie powiedział jej wcześniej.

Mistrz Eliksirów upił łyk kawy, patrząc za okno. Dzisiejszy dzień był lepszy niż przedwczoraj. Świeciło słońce, chociaż było nieco chłodniej, niż w poprzednich dniach, po wcześniejszej ulewie.

Mężczyzna myślał o przedwczorajszym spotkaniu z Potterem. Severus wiedział, że kłamie, ale tylko dzięki swojej nieoficjalnej pracy podwójnego agenta. Jako szpieg musiał dostrzegać rzeczy, których nie widzieli inni, wyciągać wnioski i informacje, a także umieć być przekonującym, jeśli zajdzie taka potrzeba. Od tego zależy jego życie. Chcąc nie chcąc musi grać w tę grę, by przetrwać. Szczególnie teraz, gdy pogodził się z Lily.

Było oczywiste, że Potter kłamał, a przynajmniej dla niego. Inni mogli tego nie zauważyć, ponieważ Huncwot bardzo się przyłożył do tego oszustwa. Gdy chciał, był przekonujący. Severus wiedział to z doświadczenia. Potter zawsze potrafił owinąć sobie ludzi wokół palca. Większość społeczności studenckiej, jak i kadry pedagogicznej uważała go za Złotego Chłopca Gryffindoru, pilnego i sympatycznego ucznia. Wspaniały materiał na aurora. Ale nie wszyscy się z tym zgadzali. Severus nie widział w nim dobrego człowieka, ale tyrana i dręczyciela, który uprzykrzał mu jego lata szkolne w Hogwarcie. Może i w późniejszym czasie trochę wydoroślał, ale w każdy razie nie pokazywał tego swoim zachowaniem w stosunku do niego. Jak dziecko szukał zaczepki. Dręczył dla zwykłej zabawy.

Jego rozmyślania przerwał cichy odgłos kroków z korytarza. Chwilę późnej w jadalni pojawiła się ich właścicielka.

- Cześć, Sev! - przywitała go Lily lekkim tonem i uśmiechem. Już po jej głosie słyszał, że jest w lepszym humorze. Severus chciał zawsze ją taką widzieć. Piękną i roześmianą.

- Witaj, Lily! Widzę, że humor dopisuje. - powiedział Severus z najlżejszym uśmiechem.
Lily odpowiedziała tym samym.

- Zapowiada się piękny, letni dzień zachęcający do życia. - odparła Lily, smarując swojego tosta dżemem.

- Rzeczywiście. - odpowiedział Severus, zajmując się swoim własnym talerzem. Następne kilka minut minęło w ciszy, gdy dwoje ludzi jadło śniadanie.

- Lucjusz z Narcyzą i Bellą, mają przyjść dziś po południu. - Lily zatrzymała filiżankę z herbatą w połowie drogi do ust.

- Tak? - Lily była zaskoczona wiadomością o ich nagłej wizycie. I trochę zaczęła się stresować. Lucjusza już spotkała i udało jej się przeprowadzić z nim cywilną rozmowę. Co do Narcyzy, Lily nie była pewna. Z Hogwartu najmłodszą siostrę Black pamiętała jako opanowaną, chłodną, neutralną Ślizgonkę. Narcyza nie dręczyła innych, mugolskich studentów ani też nie była dla nich miła. Można było powiedzieć, że była neutralna. Po ukończeniu Hogwartu wyszła za mąż za Lucjusza Malfoy'a. Blondwłosa kobieta zawsze kojarzyła się Lily z królową śniegu. Jasnowłosa o bladej cerze, zimno opanowana kobieta.

Jednak co się tyczyło wizyty Bellatriks, Lily czuła pewien niepokój. Czarownica była jedną z nie wielu kobieta w szeregach Sam-wiesz-kogo i miała opinię nawiedzonej. Nie pamiętała jej zbyt dobrze z Hogwartu. Jednak słyszała o jej szalonym zachowaniu, jak również osiągnięciach w służbie Czarnego Pana. I chociaż wierzyła Severusowi z tych trzech osób Lily najbardziej obawiała się Bellatriks.

Severus zauważył jej zmieszanie i wcale się nie dziwił. Bellatriks ma bardzo kolorową opinię. Plotki o jej szaleństwie są powszechne. Mówi się również o popełnionych przez nią zbrodniach, z czego większa część nie była jej sprawką. Opinia o jej szaleństwie też nie była do końca prawdą. Bella czasem zachowywała się jak nawiedzona, ale była jak najbardziej zdrowa na umyśle. Chociaż czasem jej zachowanie temu przeczyło. Trzeba było ją tylko wystarczająco poznać.

- Nie musisz się niczego obawiać. - zapewnił Severus, widząc jej zmieszanie i lekką obawę. Lily upiła łyk herbaty z filiżanki i odłożyła ją na talerzyk.

- Łatwo ci mówić. Ty ich znasz. - westchnęła Lily. Brzmiała nieco cynicznie, ale Severus to zignorował.

- Owszem. Znam ich i mam do nich zaufanie. - powiedział powoli mężczyzna. - A czy ty ufasz mi? - Lily podniosła wzrok na jego pytanie. Severus spokojnie zniósł jej spojrzenie. Jeszcze miesiąc temu odpowiedziałaby "nie", ale teraz wiele rzeczy się zmieniło.

- Tak. - odpowiedziała po chwili milczenia, patrząc mężczyźnie prosto w oczy. Ciepło rozeszło się po klatce piersiowej czarodzieja. Lily mu ufa. Nie może stracić jej zaufania. Nigdy więcej! - Będziesz z nami cały czas? - zapytała Lily, patrząc na niego dużymi, szmaragdowymi tęczówkami, którym nigdy nie mógł odmówić.

- Oczywiście, Lily.

###

Tego samego popołudnia, Lily i Severus siedzieli w salonie oczekując przybycia trójki ex Śmierciożerców. Oboje siedzieli nad jakąś książką. Znaczy Severus ją czytał, bo Lily denerwując się wizytą trzech nieoficjalnych członków Zakonu, tylko patrzyła na litery i stukała palcami w oparcie fotela.

Severus wiedział, że się denerwuje. On tak samo denerwował się przed swoim pierwszym spotkaniem Zakonu. Jedyna różnica polegała na tym, że żaden z członków Zakonu nie miał opinii szaleńca lub mordercy. Chociaż, gdyby wzrok mógł zabijać, chyba większość Zakonu Feniksa już byłoby zabójcami z Potterem i Blackiem na czele, a Severus byłby dawno sześć stóp pod ziemią.

Severus zerknął na Lily, która wpatrywała się w książkę na kolanach, nawet nie zauważając, że trzyma ją do góry nogami.

- Ciekawie czyta się książkę do góry nogami? - zapytał w końcu czarodziej, odwracając uwagę od własnej lektury Sherlocka Holmesa. Lily uniosła gwałtownie głowę słysząc Severusa, potem spojrzała na książkę, zauważając swoją gafę. Szybko obróciła ją, jak należy, leciutko rumieniąc się swoją pomyłką. Severus westchnął. - Nie denerwuj się tak. - Lily wypuściła cicho powietrze.

- Jak mam się nie denerwować spotkaniem z ludźmi, którzy pogardzają mugolakami i są Śmierciożercami? - dobre pytanie. Severus nie mógł się jej dziwić. W Hogwarcie nie pozostawili zbyt dobrego pierwszego wrażenia, a ono chyba jest najważniejsze.

- Nie zapominaj, że ja też jestem Śmierciożercą, Lily. - zauważył spokojnie Severus.

- Ty to co innego, Sev. - odparła Lily, zamykając książkę. - Ty tak naprawdę nigdy nie byłeś z nimi. - wyjaśniła Lily, chcąc uwypuklić różnicę.

- Owszem, nie jestem z nimi, ale nadal noszę taki sam znak na przedramieniu jak oni, Lily. A tego zmienić nie mogę. - chociaż bardzo by chciał. Gdyby mógł jeszcze raz przeżyć swoje życie nigdy nie dołączyłby do Śmierciożerców.
Nie popełniłby tych samych błędów.

- Nie chcę się kłócić Sev. - oświadczyła Lily, wzdychając.

- Ja też nie. - zgodził się Sev. Nagle kominek zapłonął szmaragdową zielenią i wyszły z niego trzy osoby. Zarówno Severus, jak i Lily wstali. Chociaż rudowłosa czarownica bardziej sztywno.

- Dzień dobry. - Mistrz Eliksirów przywitał gości. Lily podążyła jego przykładem.

- Dzień dobry Severusie! Pani Evans. - Lucjusz odpowiedział na powitanie.

- Witaj Severusie! - zarówno Narcyza jak i Bella przywitały gospodarza uściskiem, co kolidowało z formalnością, z jaką go wcześniej przywitały werbalnie. Lily czuła się tym trochę zmieszana.

- Widzę, że się nie doczekam, że mnie kiedyś wreszcie zaprosisz, Severusie. - westchnęła Bellatriks dramatycznie, śmiesznym machnięciem ręki odgarniając loki z twarzy, zostawiając tylko jedno skręcone pasmo. Severus prychnął.

- Nie muszę cię zapraszać Bello. Ty i tak przyjdziesz. Z zaproszeniem czy bez. - odpowiedział sarkastycznie mężczyzna. Bellatriks wypuściła głośno powietrze, rozdmuchując włosy z twarzy, w geście ironii.

- Bardzo zabawne, Severusie.

- Ale to prawda, Bell. - potwierdziła Narcyza z anielskim uśmiechem na bladej twarzy.

- Nie ma to, jak wsparcie w rodzinie. - mruknęła czarnowłosa kobieta pod nosem, ale na tyle głośno, że wszyscy słyszeli. Malfoy'owie zachichotali cicho, powodując większe oburzenie Bellatriks, a Severus uśmiechnął się lekko. Lily mimo woli łagodnie wygięła wargi. Przekomarzanie Severusa i Bellatriks było całkiem zabawne. I miała wrażenie, że ta dwójka ma tak zawsze.

Narcyza zwróciła uwagę na Lily, stojącą nieco za Severusem. Młodsza kobieta wyglądała, jakby trochę się ich obawiała. Pani Malfoy nie dziwiła się temu. Opinia jej siostry była dość powszechna, chociaż mało kto wiedział, jak mało w niej było prawdy. A Bella swoim zachowaniem sprawiała wrażenie trochę opętanej, co nie pomagało w zmianie zdania na jej temat.

- Ty musisz być Lily Evans. - Narcyza zwróciła się do Lily. - Niestety nie zostałyśmy sobie oficjalnie przedstawione, ale mimo wszystko miło mi cię poznać. - Lily nie była zaskoczona użyciem jej panieńskiego nazwiska. Podejrzewała, że Malfoy opowiedział żonie to, co dowiedział się od Severusa.

- Mi również miło cię poznać, Narcyzo. - odpowiedział uprzejmie Lily. Bella zbliżyła się, z zainteresowaniem lustrując Lily wzrokiem.

- Też się cieszę, że nareszcie mogę poznać kobietę, która rozbroiła i związała mojego szwagra. - odezwała się Bellatriks, wyszczerzając w uśmiechu. Lily zamrugała, powoli wyginając wargi w leciutkim uśmiechu, czując lekkie ciepło na policzkach. Lucjusz odwrócił się do Severusa, dla którego nagle ściana naprzeciwko stała się bardzo interesująca.

- Ty jej powiedziałeś! - oskarżył arystokrata. Severus powoli odwrócił głowę w stronę blondwłosego czarodzieja.

- Nie wiem, o czym mówisz. - odpowiedział spokojnie Mistrz Eliksirów, nie przykładając się do kłamstwa. Aż świecił winą.

- Czy ja wyglądam jak kompletny kretyn?

- Czyli jak zwykle? - zapytał złośliwie Severus.

- Hmph! - oburzenie arystokraty wywołało śmiech wśród trzech kobiet, które w milczeniu obserwowały przekomarzanie się dwóch mężczyzn.

- Oni tak zawsze? - zapytała Lily, czując się nieco bardziej swobodnie. Ta śmieszna kłótnia rozładowała trochę atmosferę.

- Cała trójka nie może przeżyć bez drażnienia siebie nawzajem. - odpowiedział Narcyza zadziwiająco ciepłym tonem. - Czasem mam ich już naprawę dość. - Lily nie mogła się nie uśmiechnąć.

- Może Usiądziemy? - zaproponowała Lily, wskazując głębię salonu.

Gdy wszyscy usiedli, skrzaty przyniosły herbatę i herbatniki. Rozpoczęła się żywa rozmowa. Lily w większości słuchała, od czasu do czasu coś mówiąc. Lucjusz zrewanżował się opowiadaniem, jak to Severus próbował własnoręcznie zebrać włosy testrala bez usypiania go. Zwierzę, któremu się o nie spodobało, zaczęło gonić nowo upieczonego Mistrza Eliksirów.

- Z kąt miałem wiedzieć, że tak bardzo się wkurzy? - powiedział na swoją obronę Severus z nieco skwaszoną miną.

- Wiesz Severusie, też bym była zła, gdyby ktoś chciał mi wyrwać włosy. - odpowiedziała Lily ze śmiechem. Skwaszenie w większym stopniu ustaliło z jego twarzy, słysząc jej śmiech. Severus widział, że czuła się bardziej swobodnie wśród Malfoy'ów, więc postanowił na chwilę zostawić ją z Bellą i Narcyzą, a z Lucjuszem iść do laboratorium. Miał tam eliksir dla Narcyzy, który chciał dać Malfoy'owi. Planował to zrobić przed samym ich wyjściem, ale uznał, że zrobi to teraz.

- Lucjuszu, pozwól ze mną na chwilę do laboratorium. - poprosił Severus wstając. Lucjusz bez słowa wstał. - Zaraz wrócimy. - dodał na koniec, nie chcąc, by Lily się denerwowała.

Lily poczuła lekkie spięcie, kiedy Severus i Lucjusz opuścili pokój, tym samym zostawiając ją samą z Narcyzą i Bellatriks. Nie pokazała tego po sobie, ale dwie czarownice i tak to zauważyły.

- Jak ci się miesza w Prince Manor, Lily? - zagadnęła Bella, chcąc rozluźnić atmosferę.

- To miejsce jest niezwykłe i kryje dużo tajemnic. Najpiękniejsze jednak są ogrody. - odpowiedziała Lily, starając się brzmieć swobodnie.

- O tak! Ogrody tego dworu są naprawdę cudowne. - zgodziła się Narcyza, popijając herbatę.

- Twierdzę nawet, że są piękniejsze niż w Malfoy Manor. - dodała Bella, mrugając do Lily, która uśmiechnęła się lekko. Narcyza nagle spoważniała. Powoli się wyprostowała, opierając filiżankę na kolanie.

- A jak się trzymasz po tej akcji z twoim byłym mężem? - zapytała ostrożnie, ale z pewną troską pani Malfoy. - Nie to, że jestem wścibska. Po prostu ciekawa. Gdy Lucjusz mi to opowiedział, byłam wściekła, że Potter odważył się na coś takiego. - powiedziała blondynka, z nutą gniewu i obrzydzenia przy ostatnim słowie. Bellatriks pokiwała głową, zgadzając się z siostrą.

- Rzeczywiście. Podejrzewam, że gdybyśmy spotkały go tego dnia, Potter skończyłby jako facet w gorsecie. - dodała czarnowłosa czarownica, z małym błyskiem szaleństwa w oczach.

Lily czuła się lekko zaskoczona reakcją obu kobiet na wiadomość, co jej się przytrafiło. Nie sądziła, że je to w ogóle ruszy. Przecież wtedy nawet jej jeszcze nie znały. Ale było to miłe, że ktoś, kogo nie zna, przejął się tym. Lily poczuła przypływ sympatii do obu czarownic.

- Zaczynam się przyzwyczajać do tej sytuacji. Chociaż gdzieś tam ból nadal pozostaje. - odpowiedziała spokojnie Lily, patrząc na swoją filiżankę.

- Po tym, co ci zrobił powinien trafić do Azkabanu. - stwierdziła Bella, przeczesując busz kręconych włosów. - Nawet pewnie nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo cię zranił.

- Nie mogę zrozumieć, jak potrafił ci tak kłamać prosto w twarz, przez miesiąc jak nie dłużej. - dla Narcyzy to wydawało się nie do pojęcia.

- I nadal to robi. - powiedziała cicho Lily. Pytające spojrzenie obu kobiet zmusiło ją do wyjaśnienia. - Widziałam się z nim wczoraj.

- Na spotkaniu Zakonu? - Lily na początku miała zaprzeczyć i przez chwilę była przerażona myślą, że Bellatriks wie o Zakonie, zanim przypomniała sobie, że przecież ją jego nieoficjalną częścią.

- Tak. Postanowiłam skończyć tę całą szopkę z porwaniem i wreszcie się z nim skonfrontować. Powiedziałam mu wszystko, co miałam do powiedzenia, ale jego to nie ruszyło. Dalej kłamał mi prosto w twarz. Późnej nalegał na rozmowę, a gdy się wreszcie zgodziłam, przyznał się tylko do romansu. - Lily sama nie wiedziała, czemu im to mówi. Czuła pewną dozę zaufania do dwóch czarownic.

- Ale on ma tupet! Kłamać ci tak prosto w twarz? Ale z niego drań! - wywarczała Bellatriks groźnie, ze złością skierowaną w Pottera.

- Nie krzycz Bello. Potter i tak cię nie usłyszy. - Narcyza uspokoiła siostrę, chociaż sama miała listę kilku kreatywnych przekleństw, którymi uraczyłaby Jamesa, przy spotkaniu.

- Potem, gdy Severus powiedział mu, że ma dać mi spokój, James go zaatakował. - Bella natychmiast wyprostowała się z zainteresowaniem, śmiesznie kiwiąc się w fotelu.

- Naprawdę? Żałuję, że mnie tam nie było. - stwierdziła z żalem pani Lestrange. - Nie sądziłam, że Potter jest aż tak głupi!

- Rzeczywiście. - zgodziła się powoli Narcyza, upominając siostrę spojrzeniem. - Co Severus mu zrobił?

- Rozbroił i rozsmarował na asfalcie. - Narcyza uniosła jasne brwi.

- Ciekawe. - mruknęła pod nosem Pani Malfoy.

- Severus zna więcej przekleństw niż Potter i nasz drogi kuzyn, Syriusz, razem wzięci. - oznajmiła Bella, przerzucając nogi przez podłokietnik fotela. - Aż się dziwię, że wciąż żyje.

- Dlaczego miałby nie? - zdziwiła się Lily.

- To proste. Ktoś go powstrzymuje. - Bella zamilkła. Na moment zwolniła machanie nogami, wymieniając spojrzenia z siostrą. Wiedziała, że wkroczyła na niebezpieczny teren.

- To znaczy? - Lily nie rozumiała, o co chodzi. Narcyza odłożyła filiżankę na stolik i wyprostowała się, splatając dłonie na kolanach.

- Severus jest skomplikowanym i skrytym czarodziejem. Ma wiele tajemnic, a każde jego działanie jest czymś spowodowane. To nie jest przypadkowy człowiek. I do bólu lojalny, szczególnie względem tych, na których mu zależy. W życiu Severusa był taki czas po Hogwarcie, gdy był zagubiony i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Chciał zawrócić, ale nie wiedział jak. Wiem, że nawet chciał wszystko zakończyć, ale jedna osoba trzyma go z dala od śmierci. To ona daje mu siłę, by trwać dalej w tym, co robi. - trybiki w głowie Lily obracały się z pełną mocą.

- Sugerujesz, że Severus robi to wszystko dla ktoś na kim mu zależy? - Narcyza westchnęła.

- Nawet bardzo. Nigdy nie widziałam u nikogo takiej lojalności. - kobieta zamilkła. Umysł Lily pracował jak ul. Dla kogo można zrobić wszystko, nawet umrzeć? Tylko dla kogoś, na kim mu zależy. Kogo kocha się ponad wszystko.
Czy Severus miał takiego kogoś? Nigdy nie wspominał. Lily sama nie wiedząc czemu, poczuła ukłucie zazdrości w jej dobrym sercu.

- Severus nigdy nie wspominał. - powiedziała powoli Lily.

- Nam też nie. To po prostu kobieca intuicja. - stwierdziła Bellatriks, odgarniając niesforne loki z twarzy.

- Czy wasza kobieca intuicja podpowiada wam, kto to? - zapytała ostrożnie Lily. Ciekawa była kogo skrycie kocha Severus. I czemu nic jej nic nie powiedział. Tajemnicze ukłucie zazdrości nie znikało, chociaż Lily próbowała udawać, że go nie ma.

Bella i Narcyza wymieniły spojrzenia. Jasne było, że nie mogą powiedzieć, że to ona. Znaczy, że myślą o niej. To nie ich miejsce. Chociaż oni widzieli, że jakaś niewidzialna siła ciągnie ich do siebie. Severus to wiedział. Był w niej zakochany od dzieciństwa. Do szaleństwa. Był gotowy zrobić dla niej wszystko. Jedyną osobą, jaka tego nie dostrzegała to Lily. Zarówno Bella, jak i Narcyza to wiedziały. I obie miały nadzieję, że wcześniej czy późnej oboje zdadzą sobie sprawę z tego, co ich łączy. Że Lily zda sobie sprawę z uczuć Severusa. I być może je odda. Severusowi należało się trochę szczęścia w życiu. Zbyt wielką jego część przeżył w smutku i mroku.

- Uważam, że... - Narcyza przerwała, gdy Severus i Lucjusz wrócili do salonu.

- O czym rozmawiałyście? - zapytał Lucjusz, zauważając ich nagle milczenie.

- Nie interesuj się, szwagrze. - wyskoczyła bezczelnie Bellatriks, szczerząc się.

- Damskie sprawy, Kochanie. Nie zrozumiesz. - odpowiedziała Narcyza, uśmiechając się słodko do męża. Lucjusz usiadł na wcześniej zajmowanym fotelu.

- Masz rację, Cyziu. - zgodził się powoli Lucjusz. - Żeby zrozumieć umysł kobiety musiałbym przeczytać dziewięciotomową encyklopedię i to by nie wystarczyło. - Severus zasłonił oczy dłonią, zdając sobie sprawę z fatalnego stwierdzenia przyjaciela. Zarówno Bella, jak i Narcyza rzuciły Lucjuszowi tak spiczaste spojrzenia, że każdy inny mężczyzna szybko brałby nogi za pas. Lily prawie podskoczyła, gdy obie kobiety jednocześnie wyciągnęły różdżki i wycelowały w Lucjusza. Z obu różdżek wyleciały ptaki, wynik popularnego wśród dziewczyn w Hogwarcie zaklęcia Oppugno, które zaatakowały blond arystokratę. Lily zasłoniła usta ręką, nie mogąc się powstrzymać od bezgłośnego chichotu. Severus z łagodnym uśmiechem obserwował, jak blond czarodziej rękami odgania magiczne ptaki. Jego mina świadczyła, że nigdy mu tego nie zapomni. Severus postanowił, że zachowa to wspomnienie gdzieś bardzo głęboko, jako bardzo unikatowe.

- Dobrze! Dobrze! To był błąd! Przepraszam! - zawołał blondyn, gdy już nie mógł się obronić przed atakującymi ptaszkami. Dawne siostry Black łaskawie odłożyły różdżki, mając na ustach bardzo podobne, złośliwe uśmieszki.

- Uważaj, co mówisz, Kochanie. - Narcyza uśmiechnęła się słodko do męża.

- Wiesz Lucjuszu, jest wiele godniejszych sposobów na śmierć. - stwierdził Severus, z łagodnym wygięciem warg, widząc, jak ten prostym zaklęciem pozbywa się wszędobylskich piór.

- Bardzo zabawne, Severusie. - mruknął niezadowolony arystokrata. - Nawet nie waż się mi to wypominać. - zagroził. Severus uśmiechnął się złośliwie.

- Ależ oczywiście, że będę. Gorzej od ciebie nie skończę.


Na koniec chciałabym bardzo podziękować wszystkim czytelnikom i komentującym. Wasze opinie i krytyki bardzo dużo dla mnie znaczą. :)

A teraz, stamdardowo zapowiedź kolejnego rozdziału: "24. Nieporozumienie"

Pozdrawiam was ciepluto.

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro