24. Nieporozumienie ✔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wieczór spędzony z Malfoy'ami i Bellatriks nie był taki zły, jak sobie Lily wyobrażała. Sama była zaskoczona, że tak dobrze zachowywali się wobec niej, co z pochodzenia jest mugolakiem. Było to dla niej pozytywne zaskoczenie. Opinia Lily o Bellatriks także uległa diametralnej zmianie. Chociaż nadal nie do końca ufała całej trójce, nie będąc pewną czy to nie aby jakiś podstęp. Ufała jednak Severusowi, który co prawda się zmienił, ale Lily nadal dostrzegała w nim tego dawnego chłopca ze Spinner's End.

Jedyne co nie dawało spokoju rudowłosej kobiecie to rewelacja usłyszana od Narcyzy. Lily nigdy nie przyszło do głowy, że Severus może kogoś mieć. Jakoś nie wpadło jej to do głowy. Chociaż czuła się trochę zraniona, że dowiaduje się o tym od zupełnie obcych osób, a nie od niego. I nie to, że wymaga od Severusa, że ma się przed nią spowiadać. O nie! Ale byłoby jej miło, gdyby jej sam powiedział.

Lily zastanawiała się, kim może być ta kobieta. Czy ją zna? Czy chodziła do Hogwartu? Jeśli tak to, z jakiego jest domu? Czy także popiera jasną stronę? Jaka jest? Czy wie, że Lily mieszka teraz u Severusa? Czy nie jest z tego powodu zazdrosna? Tysiące pytań nagle kłębiło się w głowie Lily. Czy jej pomieszkiwanie u Severusa nie spowoduje między nimi problemów? Lily nie chciała, by z jej powodu między nimi się popsuło. To, że jej małżeństwo się rozpadło, nie znaczy, że chciała, by to samo stało się ze związkiem Severusa. Dużo w życiu wycierpiał. Nie chciała dokładać mu zmartwień.

Co wieczór, gdy kładła się spać z tymi myślami, Lily czuła nieznajome ukłucie zazdrości. Nie wiedziała, skąd się ono bierze. Czy przyjaciele czują względem siebie takie uczucie? Zazdrości? Zazdrości, o co? O udany związek przyjaciela? O znalezienie przez niego drugiej połówki? O... niego samego?

Lily była zdezorientowana samą sobą. Severus jest tylko jej przyjacielem. Nie powinna tego czuć. Nie powinna być o niego zazdrosna. Nie powinna... a jednak była. Jednak tylko on potrafił ją pocieszyć. Tylko w jego obecności czuła się wyjątkowo. Drżała, gdy był blisko. Jego głos powodował przyjemny dreszcz. Jego onyksowe oczy przeszywające ją na wylot, aczkolwiek nieczyniące krzywdy. Ostre słowa podczas kłótni, które jednak nie raniły jej wrażliwego serca. Ciepłe, czułe dłonie dające nieznane wcześniej poczucie bezpieczeństwa. Równomierne bicie jego serca, które uspokajało jej umysł jak cicha kołysanka morskiej bryzy uspokajającej fale rozgniewanego oceanu. James nigdy nie potrafił sprawić u niej takich odczuć. Czy to naprawdę czuje się do przyjaciela? A może kogoś więcej?

Lily potrząsała głową za każdym razem, gdy takie myśli przychodziły jej do głowy. Nie powinna tak myśleć. Severus to jej przyjaciel, którego odzyskała po latach i tyle! A jednak nie mogła odpędzić tych myśli, które coraz częściej nawiedzały jej głowę, szczególnie gdy dochodziło do sytuacji, kiedy był niej bliżej niż normalnie. Na przykład, gdy przypadkiem na niego wpadła, wchodząc do jadalni, czy jak prawie spadła ze schodów i to właśnie Severus ją ratował przed twardym upadkiem. Albo, kiedy ich dłonie się stykały, kiedy sięgała po dzbanek z herbatą.

To, że spędzali teraz razem więcej czasu niż na początku wcale nie zmieniło jej uczuć. Wręcz przeciwnie!

Lily była zdezorientowana samą sobą. Chciała jakoś pozbyć się tych myśli i uczuć, wyciszyć je, ale nie wiedziała jak. A im bardziej się starała, tym bardziej nie dawały one jej spokoju. Czy istnieje jakiś sposób?

Istniał.

Słyszała o Oklumencji. Co prawda służyła ona do ochrony umysłu przed mentalnymi atakami innych Legilimentów, ale pomagała również w panowaniu nad emocjami. Wiedziała, że Severus tego używał w otoczeniu Voldemorta. Musiał chronić swój umysł i wszystkie sekrety. Gdyby Czarny Pan dowiedział się o jego prawdziwej lojalności... Zabiłby go.

Lily zastanawiała się, czy Severus mógłby ją nauczyć. Musiałaby go poprosić, a on zacząłby zadawać pytania. Ale zapytać chyba nie zaszkodzi?

Lily teraz właśnie, gdy położyła się do łóżka i przyglądała się zimnej, odległej, a jednocześnie ciepłej i bliskiej tarczy księżyca, Lily zastanawiała się co się z nią, na Merlina, dzieje?

Podoba mi się sposób, w jaki jego oczy błyszczą.

To była ostatnia pół świadoma myśl, jaka pojawiła się w umyśle Lily, zanim rudowłosa kobieta odpłynęła do krainy Morfeusza z uśmiechem na ustach.

###

- Naprawdę rzucił się na Snape'a? - zapytał niedowierzająco Syriusz. Przed chwilą Remus streścił mu zajście, do jakiego doszło po spotkaniu. Zaczynając od początku, to Black, podobnie jak reszta obecnych Zakonu, był zaskoczony obecnością Lily na spotkaniu. Wszyscy myśleli, że Śmierciożercy ją porwali, co w tych czasach jest bardzo prawdopodobne. Nikt nie spodziewał się zobaczyć ją, przychodzącą jak by nigdy nic na Grimmauld Place. W dodatku w towarzystwie Snape'a. A rewelacja, że przez cały ten czas była u niego, była jeszcze większą sensacją. Sam Syriusz nie mógł w to uwierzyć. Wyglądało na to, że się pogodzili. Teraz zaś Remus opowiada, że James bez większego powodu rzucił się na Snape'a. Syriusz bezwładnie opadł na kanapę za sobą. Za dużo atrakcji jak na jeden dzień.

- Tak było, Syriuszu. - potwierdził Lunatyk.

- Snape na pewno jakoś go sprowokował. - zawyrokował zdecydowanie Łapa. - James bez powodu...

- Byłem tam, Łapa. Widziałem i słyszałem. Lily chciała, by dał jej spokój, ale James nie chciał odpuścić. Severus uprzejmie powiedział, żeby odszedł, a ten dostał szału! - przerwał wilkołak, gorliwie zapewniając o tym, co widział. Syriusz przetarł ręką twarz.

- Ale James nigdy tak się nie zachowywał. Był wychowywany w rodzinie czarodziejów. Prędzej by przeklął Snape'a, niż próbował uderzyć. - Animag wymachiwał chaotycznie rękami.

- Ale to zrobił. - potwierdził Remus. - I zgadzam się z tobą, że nie zachowuje się jak on.

- Zachowuje się, jak by ktoś go przeklął. - mruknął Syriusz pod nosem, ale na tyle głośno, że Remus usłyszał. Lunatykowi nagle przypominała się rozmowa z Severusem. Ta o Jamesie i klątwie. To był całkiem prawdopodobny pomysł.

- Tak mogło się stać. - Syriusz spojrzał na Lunatyka trochę niepoważnie.

- Przecież żałowałem, Luniak. - stwierdził rozbawiony Syriusz. Ale poważny wyraz twarzy przyjaciela spowodował, że jego uśmiech spadł.

- A ja jestem bardzo poważny, Siri. Jeśli ktoś naprawdę przeklął Jamesa, to on i my wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie. - Remus wstał, podchodzą do stolika, wzywając po drodze, pióro, atrament i kawałek pergaminu.

- Do kogo piszesz? - spytał Syriusz ze swojego miejsca, widząc jak drugi czarodziej coś skrobie po pergaminie.

- Do znajomego, który może nam pomóc. - powiedział tylko Remus, nie zdradzając nazwiska. Gdyby powiedział Syriuszowi, że chodzi o Severusa, dostałby chyba ataku serca. Remus wstał i poszedł wysłać list.

- Oby był w stanie. - powiedział Syriusz do siebie, patrząc w sufit.

###

Severus był w swojej sypialni. Mężczyzna stał przy otwartym oknie i oglądał rozgwieżdżone niebo ze srebrnym księżycem na pierwszym planie. Ostatnie dwa tygodnie minęły dobrze podobnie jak kilka poprzednich. Severus stwierdził, że to było najlepsze lato od jego czwartego roku. A najlepsze, bo spędza je z Lily. Rzeczywiście, pierwsze tygodnie nie były tak dobre, ale cała reszta jak najbardziej.

Jednak najważniejsze było, że Lily była szczęśliwa. Jej najlżejszy uśmiech był dla niego najwyższą nagrodą. Głos - kołysanką, a śmiech - melodią, którą mógł słuchać przez całą wieczność. Była taka, jak ją zapamiętał. Dobra, wrażliwa, życzliwa, wesoła i piękna.

Chociaż od wizyty Malfoy'ów zauważył w niej pewną subtelną zmianę, którą na początku nie dostrzegł. Lily była bardziej zdystansowana. Rzucała mu ukradkowe spojrzenia, których przypadkowy obserwator by nie zauważył. Przyglądała mu się, gdy czytał książkę, czy zastanawiał się nad kolejnym ruchem w szachach. Lecz, gdy tylko na nią spojrzał, odwracała wzrok. To nie były takie zwykłe spojrzenia. W sumie Severus sam nie wiedział jakie. Może ciekawe? Może oceniające? Nie wiedział. Ale to nie były takie spojrzenia jak dawniej. Chociaż niekiedy, gdy udało mu się złapać jej wzrok , dostrzegł w nim coś na kształt ciepła. Ale nie takiego, jakim obdarzała go w Hogwarcie. To było inne. Zauważył pewne podobieństwo do teg, jakim obdarzała Narcyza Lucjusza albo Molly Arthura.

Severus zastanawiał się, czy Lily mogłaby... pokochać go.

Ale nie, to niemożliwe. Lily kocha Pottera, nie jego. Są tylko przyjaciółmi i tak pozostanie na wielki.

Ale może istniała, choć iskra nadziei?

Severus westchnął, przymykając oczy. Zimne światło księżyca oświetlało jego bladą twarz.

Gdyby istniał, choć cień nadziei, Severus zrobiłby wszystko, żeby go pokochała.

Lecz tak się nie stanie. No, bo kto by pokochał człowieka, który w ciągu jednego tygodnia tworzy więcej oszustw niż ktokolwiek inny w ciągu miesiąca? Czarodzieja o wielu maskach. Człowieka, który bez cienia litości obserwuje, poprzedzoną straszliwymi torturami, śmierć bezbronnych ludzi? Odpowiedź jest prosta.

Nikt.

Jest sam i zawsze będzie sam.

Rozmyślania Severusa przerwał odgłos stukania w okno. Po drugiej stronie siedziała mała brązowa sówka, z kopertą przywiązaną do nóżki. Mężczyzna otworzył okno i wpuścił ptaka do środka. Sowa wleciała do pokoju i usiadła na krześle, wystawiając nóżkę. Severus odwiązał liścik i rozwinął pergamin.

Drogi Severusie!

Spotkajmy się dziś o 22.00, w Twoim domu w Spinner's End. To ważne.

L.R.L*

Severus przeczytał notatkę, marszcząc brwi. Po co Lupin chciałby się spotkać w jego domu o tej porze? Co jest tak pilnego, że nie mogło poczekać do rana?

Severus zerknął na godzinę. Była za pięć dziesiąta. To naprawdę musi być ważne, skoro Lupin chce się spotkać o tej porze. Nie żartowałby sobie w taki sposób. Z czterech Huncwotów Severus jego najbardziej tolerował.

Mężczyzna trzymając list w ręce, wyszedł z pokoju. Cicho przemknął przez korytarz, szczególnie pod drzwiami pokoju Lily. Nie chciał jej obudzić. Czarodziej zszedł po schodach do salonu, po drodze wkładając do kieszeni list, który jednak nie pozostał tam, gdzie Severus chciał, by był. Pergamin wysunął się z kieszeni i upadł na podłogę, pod stolik. Mężczyzna tego nie zauważył. Wrzucił proszek w płomienie i wołając lokalizację, zniknął w szmaragdowych płomieniach.

Kilka sekund później znalazł się z salonie domu przy Spinner's End. Ledwo przeszedł kilka kroków, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Wilkołak ma nie złe wyczucie czasu.

- Dobry wieczór, Severusie! Przepraszam, że tak późno, ale to nie mogło czekać. - zaczął Remus już od progu.

- Wejdź do środka, Lupin, a nie czekaj, aż ktoś cię zabije w drzwiach. - warknął Severus, nie mając cierpliwości. Dwóch mężczyzn weszło do salonu. Remus usiadł na tym samym fotelu co ostatnio, a Severus stał za swoim, opierając się rękami o oparcie.

- Co było takie ważne, Lupin, że ściągąłeś mnie tu o tej porze? - zapytał Severus, niecierpliwie bębniąc palcami o skórzany materiał.

- Rozmawiałem z Syriuszem o ostatnim zachowaniu Jamesa. Wcześniej nie było okazji i...

- I tylko to chciałeś mi powiedzieć? Że Black jest pewnie zafascynowany zachowaniem swojego durnego kolegi...

- Nie! Byłbym wdzięczny za nie przerywanie mi. - warknął, zwykle łagodny, mężczyzna. W pamięci Severusa pojawiło się wspomnienie przemienionego wilkołak we Wrzeszczącej Chacie. Przez chwilę zapomniał, że ten czarodziej jest dotknięty klątwą likantropii.

- A więc? - Severus poprosił cicho o kontynuację. Remus westchnął.

- Przepraszam, jest dwa dni do pełni.- przeprosił Remus trochę zawstydzony swoim wybuchem. Ale nic nie mógł zrobić. Im bliżej było pełni, tym bardziej był drażliwy. - Pamiętasz naszą rozmowę w czerwcu, tego dnia, zanim pojawiła się Lily? - Severus skinął głową. - Dziś doszedłem do wniosku, że pomysł z klątwą robi się coraz bardziej prawdopodobny.

- A stwierdziłeś tak, bo? - Severus wyciągał więcej informacji, by móc zrozumieć co popchnęło go do takiego wniosku.

- Jego zachowanie nie jest takie jak dawniej, a bądźmy szczerzy, tak diametralne zmiany zachowania nie pojawiają się w miesiąc. - Severus przemyślał słowa Lupina. Wilkołak może mieć rację, a jeśli tak jest, to cały Zakon może być w niebezpieczeństwie. I co najważniejsze może zagrozić Lily. Przede wszystkim jej. A Severus nie mógł pozwolić, żeby cokolwiek jej się stało. Nie, gdy może coś na to zaradzić.

- A jakiś pomysł co to może być? - Remus westchnął ciężko, zapadając się w fotel.

- Nie mam pojęcia. To w sumie może być cokolwiek. Ale od jutro chcę zacząć przeszukiwać bibliotekę na Grimmauld Place.

- Powinniśmy powiadomić Albusa. Może jemu udałoby się coś znaleźć w jego bibliotece i zbiorach Hogwartu. - powiedział po namyśle Severus. Remus pokiwał głową.

- Oczywiście, jutro z rana się tym Zajmę.

- Poszukam czegoś u siebie. Może znajdę coś odpowiadającego temu... Przypadkowi.

- Na razie, Severusie... Nie szukaj. Pozwól nam się tym zająć. - powiedział powoli Remus. Severus uniósł brew.

- Dlaczego? - zapytał, nie do końca rozumiejąc jaki problem widzi wilkołak. Razem z Lily na pewno coś by znaleźli. Potem odczyniliby klątwę i Lily znów wróciłaby do Pottera. Czy to nieproste? I choć Severus tego nie chciał, nie chciał też stawać na drodze do szczęścia Lily.

- Nie chcę by Lily na razie wiedziała o tym. - rzekł po prostu Remus. Teraz brwi Severusa prawie zniknęły za linią włosów.

- A nie powinna? Przecież chodzi o jej byłego męża. Nie chcesz uratować małżeństwa przyjaciela? - Severus zupełnie nie potrafił zrozumieć toku myślenia wilkołaka. To kłóciło się ze wszystkim, co do tej pory sądził.

- Bardzo bym chciał, żeby oboje byli szczęśliwi, ale nie mogę na siłę próbować. Poza tym wygląda na to, że Lily już jest szczęśliwa. - powiedział wolno wilkołak. Ostatnie zdanie brzmiało bardzo cicho jak by nie chciał, by Severus usłyszał. Wiedział, że wkracza na niebezpieczne wody.

Zaś ten drugi zastanawiał się, czy dobrze usłyszał. Severus nie wiedział, co Lupin ma na myśli. Co znaczy, że Lily już była szczęśliwa? Naprawdę podobało jej się w Prince Manor?

- Powiadam mnie, gdy znajdziesz coś pożytecznego. - powiedział Severus, porzucając temat, który jednak nie zniknął z jego umysłu. Lily była szczęśliwa mieszkając w Prince Manor? Z nim? Czy to naprawdę było możliwe? Musiała to być prawda skoro Lupin to zauważył. Severus jednak wciąż nie mógł w to do końca uwierzyć. W jego oczach także wyglądała na szczęśliwą, ale nieco przygaszoną. Ale mężczyzna uważał, że mu się to po prostu wydaje.

- Oczywiście Severusie. Tak zrobię.

###

Lily otworzyła zaspane oczy. Siadając powoli na łóżku, przetarła je ręką, zastanawiając się, co ją obudziło. Rozejrzała się po pokoju, szukając wskazówki. Ale pomieszczenie tonęło w spokoju.

Lily wzruszyła ramionami, pomału wysuwając nogi spod kołdry. Chciało jej się pić, a dzbanek na stoliku był pusty. Zapominając, że jest czarownicą i może po prostu ją wyczarować lub wezwać skrzata, kobieta ubrana w szlafrok wyszła z pokoju. Korytarz święcił kompletną pustką. Bardzo delikatne, prawie gasnące, płomyczki świec oświetlały jej drogę.

Lily zeszła po schodach i przechodząc przez salon, weszła do jadalni. Po przyniesieniu przez skrzatkę szklanki wody, czarownica upiła łyk i odwróciła się do wyjścia. Już bardziej rozbudzona szła, razem ze szklanką do sienie. Będąc w salonie, rzuciła krótko okiem na przygasający ogień w kominku. Zatrzymała się chwilę, wpatrując w ogień.

Jeszcze nie dawno nie pomyślałaby, że tak potoczyły się jej życie. Że James ją zdradzi, że kosztem jej małżeństwa odzyska przyjaciela. Taka była prawda. Gdyby nie zdrada Jamesa i jej ucieczka, dalej byliby razem, a wtedy nie pogodziłaby się z Severusem. To byłoby niemożliwe. Obaj mężczyźni tak za sobą nie przepadają, łagodnie mówiąc. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że będzie musiała wybierać, pomiędzy przyjaźnią a miłością. A właściwie to zauroczeniem, które czuła do Jamesa. To nie była miłość, jaką myślała, że jest.

W tamtym czasie była zraniona i zrozpaczona. Nie myślała jasno. Łatwo znalazła pocieszenie w ramionach aroganckiego Jamesa Pottera, który od trzeciego roku zabiegał o jej względy. W końcu mu się to udało. W smutnych dla niej okolicznościach.

Ale to także zakończyło się fiaskiem. Lily sama nie wiedziała, co bolało bardziej. Bolesna zdrada najlepszego przyjaciela, czy upokarzający brak lojalności ze strony człowieka, który miał ją kochać. Jedno i drugie pozostawiło w jej sercu bliznę, która nigdy nie zniknie i od czasu do czasu da o sobie znać. Ale Severus szczerze przeprosił, a James dalej kłamał jej prosto w twarz. Severusowi wybaczyła. Jamesowi nie.

Na wspomnienie czarnowłosego czarodzieja na usta Lily wpłynął lekki uśmiech. Kobieta założyła z ucho jedno z opadających pasm włosów. Czuła przyjemne ciepło w sercu na wspomnienie jego imienia. Skąd się ono brało?

Lily upiła kolejny łyk chłodnej wody i odwróciła się z zamiarem pójścia do swojego pokoju. Severus nie opuścił jej myśli. Przeszła kilka kroków, gdy błysk czegoś jasnego na podłodze pod stolikiem przykuł jej uwagę. Kobieta schyliła się i podniosła kawałek pergaminu. Lily spojrzała na pustą kartkę i obróciła ją na drugą stronę, zastanawiając się, co to jest. Gdy przeczytała notatkę, jej serce utonęło.

Drogi Severusie!

Spotkajmy się dziś o 22.00, w Twoim domu w Spinner's End. To ważne.

L.R.L*

Lily stała zakorzeniona w miejscu, wpatrując się w pergamin szklącymi oczami. A więc to prawda. Severus rzeczywiście się z kimś spotyka. Charakter pisma był znajomy, ale Lily nie mogła rozróżnić, do kogo należy. Nie skupiła się też na tym. Jedyne co robiła, to wpatrywała się w pergamin, a notatka dźwięczała jej w głowie.

Lily, nie wiedząc czemu, czuła ból na świadomość związku przyjaciela. Dlaczego tak się czuła? Dlaczego jej serce jakby spadło na ziemię i roztrzaskało się na milion drobnych kawałeczków? Pergamin wysunął się spomiędzy jej palców, spadając na podłogę, znów pod stół. Lily jak w transie wyszła z salonu, idąc prosto do swojego pokoju. Nie zwracała uwagi na otoczenie, dopóki nie dotarła do swojej sypialni.

Lily zamknęła za sobą drzwi, opierając się o nie i patrząc niewidzącym wzrokiem w przeciwległą ścianę. Dlaczego czuła się... rozczarowana? Smutna? Zła? Zraniona? Załamana? Sama nie wiedziała co czuła.

Rudowłosa kobieta wolnym krokiem podeszła do łóżka, na którym usiadła, patrząc w podłogę. Jakaś zbłąkana łza spłynęła po jej twarzy, ale Lily gniewnie ją starła. To nie jest powód do rozpaczy. Powinna się cieszyć ze szczęścia przyjaciela, a nie z tego powodu płakać.

Ku jej złości, więcej łez spłynęło po jej twarzy, a szloch wydobył się z jej piersi. Lily próbowała to powstrzymać, ale każda próba zakończyła się kaszlem i jeszcze większą ilością łez.

W końcu Lily przegrała walkę z samą sobą. Przestała powstrzymać łzy, a zamiast tego swobodnie wypłakiwała się w poduszkę. Kasztanowo rude włosy rozsypały się wokół jej głowy, wyróżniając się na tle jasnej pościeli.

Lily nie wiedziała, dlaczego płacze. Coś w jej sercu bolało, a przez ból narodziły się łzy. I samotność. Tym razem nie było nikogo, kto mógł ją pocieszyć i złagodzić boleść serca. Dlaczego to tak bardzo boli? Powinna się cieszyć ze szczęścia przyjaciela, ale nie potrafiła. Zamiast tego roniła bolesne łzy, wiedząc, że czarnowłosy mężczyzna gdzieś tam jest z tamtą kobietą.

Dlaczego tak się tym przejmuje?

Lily płakała dalej w poduszkę, aż łzy wyschły, szloch zniknął, a jej zmęczony płaczem umysł i ciało odpłynęło do krainy niespokojnych snów.

Nie wiedziało tylko o jednym. Że kilka metrów dalej, za zamkniętymi drzwiami czarnowłosy mężczyzna leżał w łóżku, spokojnie śpiąc. Nieświadom bólu i rozpaczy w jakiej, przez nieporozumienie, pogrążona była jedyna kobieta jaką kiedykolwiek naprawdę kochał. Dla której żył i oddychał. Dla jakiej biło jego serce, które było czymś więcej niż tylko organem do pompowania krwi. Coś, o czym naprawdę niewielu wiedziało, że Severus Snape posiada. Serce zasypane pod stosem kamieni i lodu, do którego klucz miała tylko jedna osoba. Pewna piękna, dobra i wrażliwa kobieta o kasztanowo rudych włosach i cudownych szmaragdowych oczach, błyszczących ciepłym blaskiem.

* Rozwinięcie skrótu L.R.L - Lunatyk Remus Lupin

Hejka!

Wiem, że dzisiejszy rozdział trochę nudny i sama uważam go za chyba najmniej udany jak dotąd, ale następny będzie już zdecydowanie ciekawszy i obróci pewne sprawy o 360 stopni. To tyle, nie będę spojlerować bardziej. :D. Wszystkiego dowiecie się przy następnej aktualizacji. :)

Teraz jak zwykle zapowiedź następnego rozdziału. ;)

"25. Gra dwudziestu pytań"

Do następnego! Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro