25. Gra dwudziestu pytań ✔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia Lily obudziła się w nie najlepszym humorze. Znaleziona poprzedniej nocy notatka robiła rysę w jej sercu, która boleśnie odznaczała się na jej duszy. Lily nie mogła zrozumieć siebie, dlaczego tak bardzo ją to zabolało. I była zła na siebie za to.

Leżąc tak rano na łóżku, Lily wpatrywała się w sufit i rozmyślała o swoich odczuciach. Włosy rozsypywały się naokoło jej głowy, tworząc coś na kształt aureoli. Jedna ręka leżała wzdłuż jej ciała, a druga obok głowy na pustej połowie łóżka. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Była zdezorientowana samą sobą. Nigdy się tak nie czuła i nie potrafiła sobie z tym poradzić. To było dla niej coś zupełnie obcego. Czuła z jednej strony smutek, a z drugiej złość. A może to było coś innego? Lily nie potrafiła zdefiniować.

Kobieta odwróciła głowę, patrząc tęsknym wzrokiem na pustą połowę łóżka. Dlaczego nagle poczuła się taka samotna? Czy przez ten krótki miesiąc, jaki trwało jej małżeństwo, zdążyła się przyzwyczaić, że nie śpi sama? Chyba tak. Przez tylko kilkanaście krótkich nocy, miała się do kogo przytulić, gdy marznęła lub miała koszmar. Albo tak po prostu. Bez powodu. Czując tylko drugą obecność. Teraz była sama. Tak jak kiedyś Severus.

Lily przewróciła się na drugi bok, tyłem do okna. Jedna, samotna łza spłynęła po jej twarzy. Dlaczego jego wspomnienie teraz budziło tęskne łzy? Jeszcze wcześniej uśmiechała się na dźwięk jego imienia. Teraz czuła smutną tęsknotę.

Lily powoli otworzyła oczy i usiadła. Dlaczego?

Nagle pewna możliwość pojawiła się w jej umyśle, przez co straciła na moment oddech.

Czy... możliwe było, że... jest w nim... zakochana?

Serce Lily przyspieszyło. Czy to naprawdę było możliwe? Kochałaby swojego przyjaciela z dzieciństwa, Severusa, zamiast Jamesa?

Miliony pytań pojawiało się w jej głowie, nie wiedząc, na które odpowiedzieć. Tysiące myśli. Kompletny chaos. Lily pochyliła się, wkładając ręce we włosy.

Właśnie uświadomiła sobie, że to, co wydawało jej się przyjacielską miłością, może być romantycznym uczuciem. Ta świadomość spadła na Lily jak kubeł zimnej wody. Przypomniała sobie wszystkie sytuacje, gdy jej umysł i ciało reagowało na jego bliskość, spojrzenie czy dźwięk głosu. Teraz już było wszystko jasne. Już wiedziała, dlaczego drżała, gdy był blisko. Przyjemne mrowienie przechodziło wzdłuż kręgosłupa na brzmienie jego głosu. Już wiedziała czym była magia, gdy ich palce się stykały. Dlaczego szukała jego wzroku. Uspokajała się, słysząc bicie jego serca.

Dlaczego uświadomiła sobie to tak późno? Lily znała odpowiedź. Była zaślepiona bólem, który był tak wielki, że przygniatał jej drobną figurę. Był on tym większy, bo Severus był dla niej najważniejszą osobą. Oczywiście wtedy tego nie wiedziała.

Może, gdyby to na piątym roku się nie wydarzyło, nigdy nie wyszłaby za Jamesa. Nigdy nie została zraniona przez niego na ciele i duszy. Byłaby inna. Może wcześniej by dopuściła do głosu swoje uczucia. Może wyszłaby za Severusa?

Ale teraz to już nieważne. Severus już kogoś ma i to nie Lily jest tą, która zajmuje miejsce u jego boku. A nie chciała im przeszkadzać. Skoro Severus jest z nią szczęśliwy, niech tak będzie.

Lily nawet nie wiedziała, kiedy więcej łez spadło z jej oczu. Szybko starła je wierzchem dłoni. Kobieta gwałtownym ruchem odgarnęła kadrę na bok i wyszła z łóżka, idąc do łazienki.
Czarownica spojrzała w lustro nad umywalką. Zobaczyła bladą kobietę z zaczerwienionymi oczami. Kasztanowo rude włosy były w nieładzie, opadając falami na plecy, a kilka zbłąkanych pasm wisiały po obu stronach jej twarzy. Szmaragdowe tęczówki kontrastowały na tle bladej cery. Co w nich widziała? Zmieniające się jak w kalejdoskopie emocje. Sama nie wiedziała, co ma robić.

Lily stojąc nad zlewem i lekko drżącą dłonią odkręciła kurek. Zimna woda trysnęła z kranu. Rudowłosa kobieta przepłukała twarz chłodną wodą, chcąc usunąć ślady łez. Chociaż była pewna, że Severus i tak zauważy, że coś jest nie tak. Jeśli tak, Lily miała szczerą nadzieję, że nie zapyta. Nie mogła mu przecież powiedzieć, że jest w nim zakochana, ale nie chce mu niszczyć związku. To byłoby głupie.

Lily oparła dłonie o krawędź umywalki i wzięła kilka głębokich oddechów, uspokajając się. Musi dać sobie z tym radę.

Sama.

###

Severus siedział na swoim zwykłym miejscu w jadalni, jedząc swoją własną. Dzisiaj było pogodnie. Świeciło słońce i powiewał łagodny wiatr. Sam Severus mógł stwierdzić, że miał dziś całkiem dobry humor. Lecz nie wszystkim udzielił się ten dobry nastrój.

Kątem oka obserwował, jak Lily grzebie widelcem w swoim talerzu, patrząc na jedzenie jak na coś obojętnego. Taki stan trwał od siedmiu dni. Na początku uznał, że to kobiece humorki dają o sobie znać, a kobiety na hormonach nie należy pytać, czy wszystko gra, bo to najgorsze pytanie z możliwych. Lecz cztery dni późnej zaczął już się trochę martwić. Czyżby Lily jakimś sposobem dowiedziała się o podejrzeniu przekleństwa Pottera i martwiła się o niego? Lupin od ich ostatniej rozmowy tydzień temu nie kontaktował się z nim, więc całkiem możliwe, że nic nie znalazł.

Jednak to nie wyjaśniało ponurego nastroju Lily. Wczoraj jej humor był ponury. A dziś wręcz melancholijny, przez co Severus zaczął poważnie się niepokoić.

Dzisiejsza data to drugi sierpnia. Na dziś przypadała rocznica ich przyjaźni, którą spędzali razem każdego roku. No, prawie każdego. Przez te kilka lat ich konfliktu spędzali je osobno, a to była pierwsza, w którą znów mogą być razem.

Ale to nie mógł być powód jej złego nastroju. Severus nienawidził, gdy Lily była smutna. Kochała jej promienny uśmiech, który był w stanie rozświetlić nawet najgorszą mgłę. Bez niego krążył w ciemnościach. A od smutnego wyrazu tych pięknych, zielonych oczu bolało go serce.

- Lily? Wszystko gra? - zapytał w końcu przy kolacji Severus, nie mogąc już dłużej patrzeć na smutek jej cichej ukochanej. Lily podniosła głowę, jak by wychodząc z głębokiej za dumy. Ledwo zarejestrowała, że Severus do niej coś mówił.

- Słucham? - zapytała, nie patrząc na niego. Severus nawet w głosie słyszał tę smutną nutę. Nie mógł nie czuć zmartwienia.

- Pytam, czy wszystko w porządku. - powtórzył łagodnie, troską słyszalną w głosie i widzialną w oczach.

- Tak, tak. - odparła cicho Lily, wzdychając. Odłożyła powoli sztućce na talerz, biorąc filiżankę herbaty w ręce. Obiema dłońmi ściskała ją, jakby miała gdzieś jej uciec. Grzała palce, które od kilku dni pozostawały zimne i przygryzała dolną wargę. Była czymś zdenerwowana. Severus wiedział to. Zawsze to wtedy robiła i było jej zimno.

- Przecież widzę, że nie. - stwierdził Severus, uważnie ją obserwując. Lily na moment zatrzymała filiżankę w miejscu, zanim zbliżyła ją do ust. Cała była spięta. Severus zastanawiał się tylko, czym się tak przejmuje. Może coś, co napisała jej Alice lub ktoś inny? Nie to, że czytał jej pocztę. Po prostu był świadomy, że obie kobiety regularnie korespondują. I tyle. Nie interesuje go cudza poczta, nawet ta od Czarnego Pana.

- Naprawdę, Severusie. Wszystko jest w porządku. - zapewniła Lily, wkładając w to kłamstwo trochę wysiłku, by było wiarygodne. Severus tylko uniósł brew, jasno dając do zrozumienia, że jej nie wierzy. Lily jak chciała, potrafiła być przekonująca, ale tym razem nie wyszło jej to zbyt dobrze.

Lily posłała mu wymuszony uśmiech, by nieco uwiarygodnić swoje zapewnienie. Wyraz twarzy mężczyzny złagodniał, ale nuta zmartwienia gdzieś tam pozostała.

- Dziś jest drugi sierpnia. - powiedział spokojnie, nagle zmieniając temat. Severus postanowił pozwolić jej myśleć, że wygrała. Ale nie porzucił tego. Późnej najwyżej wróci do tematu, jeśli Lily będzie bardziej rozmowna.

Lily w wewnątrz odetchnęła z ulgą, dziękując, że Severus nie dopytywał. To także podobało jej się w Severusie. Nie wyciągał nic na siłę.

Drugi sierpnia? Coś ta data jej mówiła. Ach tak! To był dzień, gdy się poznali. Do tej pory pamiętała jak młodszy Severus Snape nazwał ją "czarownicą". Na początku co prawda się obraziła, bo nie zrozumiała, że miał to dosłownie na myśli. Sądziła, że ją wyzywa. Lily nie mogła nie uśmiechnąć się na to wspomnienie.

Severus w duchu ucieszył się, jak na ustach Lily pojawił się lekki uśmiech.

- Dzień, w którym się poznaliśmy. Pamiętam jak nazwałeś mnie "czarownicą". - powiedział weselszym tonem Lily. Severus wyciągnął lekko wargi, słysząc wesołość rudowłosej czarownicy.

- Rzeczywiście. A ty, moje oświadczenie, powiedziane w trochę nietaktowny sposób potraktowałaś jak bardzo kreatywną obelgę. - dodał Severus z nieco ironicznym uśmieszkiem. Lily zachichotała cicho. Nie mogła tego nie zrobić na to wspomnienie.

- Skąd miałam wiedzieć, że jesteś poważny? - zapytała sztucznie oburzona Lily. Severus zaśmiał się cicho. To była jego Lily.

- To chyba nie był dobry pomysł, na "dzień dobry" coś takiego mówić. - stwierdził Severus. Lekki uśmiech nadal pozostał.

- Tak. - potwierdziła Lily. Między nimi znów nastała cisza. Severus w milczeniu obserwował Lily, która znowu grzebała widelcem po talerzu. Na jej twarz znów wpłynął ponury wyraz.

Cokolwiek ją martwiło, nie opuszczało jej myśli, nawet teraz. Severus postanowił jakoś dowiedzieć się, co ją trapi. Zastanawiał się tylko, jak to zrobić by nie poczuła się urażona i nie potraktowała jak wścibskiego.

Lily przyglądała się swojemu talerzowi, myślami będąc gdzie indziej. Myślała nad słowami Narcyzy, że Severus wszystko, co robi robi dla ukochanej. Lily zastanowiła się, skąd to wie. Albo inaczej. Skąd nasunął jej się taki wniosek. Sama przyznała, że Severus nic takiego jej nie powiedział. Może widziała ich gdzieś razem? Sev był z Malfoy'ami na stopie przyjacielskiej, więc trochę się dziwiła, że nic im o tym nie wspomniał. Ciekawe jak doszło do ich przyjaźni.

- Jak zaprzyjaźniłeś się z Malfoy'ami? - wyskoczyła nagle Lily. Jednak zaraz pożałowania, że się odezwała. Po jaką cholerę o to zapytała?

Severus zaś znalazł w tym pytaniu swoją szansę na dowiedzenie się czegoś.

- Dlaczego pytasz? - Lily wzruszyła ramionami, patrząc w swój talerz.

- Z ciekawości. - odparła szybko. Severus uśmiechnął się przebiegle.

- A co powiesz na to. Ja odpowiem na twoje pytanie, a ty powiesz mi jak zeswatałaś Alice i Franka. - zaproponował chyrze Severus opierając się przedramionami o stół. Nie to, że naprawdę go to interesowało. Zapytał po prostu o pierwsze, co mu przyszło do głowy. Lily zmrużyła podejrzliwie oczy.

- Mówisz, informacja za informacje. - powiedziała powoli Lily. - Nie jesteśmy za starzy na grę dwudziestu pytań, Sev? - zapytał rozbawiona kobieta. Severus przewrócił oczami.

- Nazywaj to, jak chcesz. - odrzekł Severus opierając się o oparcie krzesła. - Ale jeśli naprawdę uważasz, że to dziecinne i nie chcesz czegoś ze mnie wyciągnąć to trudno. - zarzucił przynętę. Severus wstał. Zdążył przejść dwa kroki, zanim Lily się odezwała.

- Ależ nie powiedziałam, że nie. - zatrzymała go Lily, brzmiąc wyjątkowo podekscytowana. Severus widział ten kombinatorski błysk w jej oczach, który aż oślepiał. Mężczyzna doskonale wiedział, że Lily ma już swój plan, na wyciągnięcie z niego informacji. Ale on także miał swój własny. No to może być ciekawie.

- Dobrze. Czekam w salonie. - powiedział Severus, wymownie patrząc na jej rozgrzebany talerz. Nie czekając, na reakcję wyszedł. Lily westchnęła, kończąc swoją kolację. Ostatnie trzy dni nie skomentował, jak nie zjadała swojego talerza, ale dziś już byłoby inaczej.

Kilka minut późnej Lily przyszła do salonu. Severus siedział w swoim ulubionym fotelu, który zawsze zajmował. Na stole stały dwa kieliszki i butelka wina.

- Chcesz wyciągnąć więcej informacji, upijając mnie? - zapytała rozbawiona Lily, siadając na drugim fotelu.

- Merlinie, broń! - Severus wyglądał na przerażonego samym pomysłem. - Doskonale wiem, jaką masz słabą głowę. - Lily przewróciła oczami, mimowolnie uśmiechając się na wspomnienie z początku piątego roku.

- Gra w butelkę była twoim pomysłem. - odparła Lily, z bezczelnym uśmiechem.

- Ale dołączenie do gry Ognistej już twoim. - odrzekł Severus, uśmiechnając się ironicznie. Lily za śmiała się wesoło. Rzeczywiście to był jej pomysł. Chyba najgłupszy, na jaki wpadła.
- To nie jest zabawne. Szczególnie jak musiałem zaprowadzić cię, z powrotem do Wieży Gryffindoru, tak by nikt z nauczycieli nas nie zobaczył. - Lily zaśmiała się bardziej. Nie pamiętała nic z drogi powrotnej tamtego dnia. Pamiętała jednak kaca, jaki dopadł ją następnego ranka. Domyśla się tylko, że była bardzo zabawna tamtego wieczoru.

Mężczyzna nalał wina i podał jeden kieliszek Lily, a sam wziął drugi i usiadł, naprzeciwko w fotelu. - No więc? Jak udało ci się zeswatać Longbottomów? - Lily usiadła prosto w fotelu, zabierając się do opowieści.

- Od jakiegoś czasu widziałam, że mają się ku sobie, wszyscy widzieli, ale oni sami nie. No więc razem z Mary i Marleną wpadłyśmy na pomysł ich zeswatania. Mary powiedziała Alice, że Frank chce się z nią spotkać w starej sali obrony na czwartym piętrze, a Marlena powiedziała to samo Frankowi. Ja wcześniej oczarowałam drzwi, żeby się otworzyły po godzinie. - opowiedziała całą historię. Severus pokręcił głową z rozbawieniem. Tak wygląda, gdy Lily się na coś uprze i bierze sprawy w swoje ręce.

- Zamknęłyście ich na godzinę w sali obrony? Czy to nie aby zbyt prymitywny plan. - zapytał z niedowierzaniem na sam pomysł.

- Ale sam przyznaj, że skuteczny. - odparła Lily, biorąc łyk wina z kieliszka. - Jak zaprzyjaźniłeś się z Malfoy'ami?

- Zaczęło się już w Hogwarce. Gdy byłem na pierwszym roku, Lucjusz raz mnie wyratował z lwich łap Huncwotów. Gdy skończył szkołę, pisał do mnie co jakiś czas. Zwykłe listy na tematy szkole. Drugą połowę wakacji przed szóstym rokiem spędziłem w Malfoy Manor, a także te przed siódmym. Moja matka specjalnie napisała do Lucjusza z prośbą o to, po pewnym... incydencie. - Severus nie chciał mówić, że ojciec pobił go prawie na śmierć, gdy stanął w obronie matki. Chociaż smutny wyraz, jaki napełnił na moment oczy Lily, dał mu powód podejrzewać, że to także matka jej powiedziała. Ale nie zamierzał o tym z nią rozmawiać. Przynajmniej na razie. - Po skończeniu Hogwartu, Lucjusz pomagał mi uporządkować pewne sprawy. Wtedy właśnie Narcyza padła ofiarą pewnej paskudnej klątwy, która mogła skończyć się jej śmiercią. Zaklęcie, które powstrzymało klątwę, miało jednak pewne efekty uboczne. Bez przyjmowania przez jakiś czas specjalnego eliksiru pozbawiłoby ją możliwość urodzenia dziecka. Wtedy jeszcze nie byłem Mistrzem Eliksirów, byłem dopiero na początku stażu, ale gdy Lucjusz mi o tym opowiedział, postanowiłem podjąć się uwarzenia mikstury. Z powodzeniem z resztą. Między innymi to przyspieszyło otrzymanie tytułu Mistrza. Wracając do Malfoy'ów. Zarówno Lucjusz, jak i Narcyza byli mi dozgonnie wdzięczni. I chociaż już wcześniej byliśmy na stopie przyjacielskiej, to od tego czasu zaczęli traktować mnie jak rodzinę. - której wcześniej nie miał. Ale tego nie powiedział już na głos. Ale nie musiał. Lily prawie mogła to usłyszeć. Mimo wszystko cieszyła się, że znalazł coś na kształt rodziny. Nawet jeśli to byli Malfoy'owie, którym sama nie do końca ufała.

- To było miłe z twojej strony uwarzenie tego eliksiru, który podejrzewam, nie był łatwy. - Severus potwierdził, kiwając głową.

- Rzeczywiście. To jest jeden z najbardziej skomplikowanych Eliksirów, jaki miałem okazję warzyć. - stwierdził Severus popijając swoje wino. Na jego twarz wpłynął drwiący uśmieszek Lily zastanawiała się co takiego przyszło mężczyźnie do głowy. - A powiedz mi co słychać u Tuney. - mogła się tego spodziewać.

- Moja droga siostra wyszła rok temu za mąż. Za Vernona Dursley'a , który jest biznesmenem. Uważam, że wyszła za niego nie z miłości, ale dla pieniędzy, bo na pewno nie dla wyglądu. - stwierdziła Lily, marszcząc trochę zabawnie brwi. Severus uniósł dłoń, zamykając oczy.

- Czekaj! Pozwól mi zgadnąć. - Lily pokręciła rozbawiona głową. Już była ciekawa jakim sarkastycznym opisem, Severus o pisze męża jej siostry. - Wygląda jak spasiona krzyżówka wieloryba z wąsami morsa o małych, świńskich oczkach. Nie ma szyi, a gdy mówi, zmienia na przemian kolory fioletowy i purpurowy jak kameleon? - Lily, która już na samym początku opisu zaczęła chichotać, teraz otwarcie się śmiała, pochylając do przodu.

- Skąd wiedziałeś? - zapytała, ocierając oczy. Od dawna tak bardzo się nie uśmiała. Podejrzewała, że wino miało coś z tym wspólnego, ale nie zastanawiała się nad tym w tej chwili. Ważniejsze było skąd Severus to wiedział. Jego opis Dursley'a był zbyt bliski prawdy. Severus, który również cicho się śmiał, chociaż nie tak mocno jak Lily, wyprostował się. Rudowłosa kobieta przelotnie pomyślała, że podoba jej się jego śmiech.

- Widziałem ich kiedyś w mugolskim Londynie.

- Chyba do nich nie podszedłeś? - Lily uniosła się niedowierzaniem na sam pomysł. Severus zaprzeczył głową.

- Nie. Chociaż mina Petunii mogłaby być zabawna. - Lily zaśmiała się krótko, widząc przed oczami obraz swojej siostry. Severus łagodnie wygiął wargi, widząc śmiejącą się ukochaną kobietę. Kochał jej uśmiech. A jej śmiech był dla niego jak najpiękniejsza melodia.

Lily spojrzała na Severusa, który siedział naprzeciwko niej z łagodnym uśmiechem. Gdy ich oczy na moment się skrzyżowały, dostrzegła w nich czułe ciepło, którego wcześniej nie dostrzegła. Ale szybko odwróciła wzrok. Gdy znów spojrzała mu w oczy nie zobaczyła tego, co wcześniej. Tylko normalne spojrzenie, które nie było zimne i puste, ale też nieciepłe. W tej chwili było ciekawe. Lily pomyślała, że się jej po prostu przewidziało. Chociaż jakaś część jej duszy żałowała, że nie patrzył na nią w ten sposób co wcześniej.

W takim nastroju minęły im następne dwie godziny. Na przemian zadawali pytania, nie raz śmiejąc się własnych odpowiedzi. Śmiech Lily był wesoły i otwarty, a Severusa bardziej powściągliwy.

Oboje dowiedzieli się ciekawych rzeczy. W połowie zaczęło to wyglądać bardziej jak przywoływanie wspomnień z dawnych lat. Lily, której humor przez cały dzień był paskudny, teraz zniknął prawie całkowicie. Lily łapała coraz więcej ciepłych spojrzeń Severusa, rzucanych w jej stronę, a on zaczął dostrzegać coś dziwnego w jej oczach, gdy na niego patrzyła. Coś innego, czego nie potrafił zdefiniować. Zwalił to jednak na pite przez nich wino.

- Twoja kolej. - wskazał delikatnie Severus, gdy cisza między nimi się przedłużała. Mina Lily przybrała zastanowienie. Kobieta siedziała spokojnie w fotelu, jedną ręką trzymała w połowie pusty kieliszek, a drugą, lekko pociągająco, bawiła się jednym z pasm włosów, zawijając je na palec. - Możesz zadać dowolne pytanie.

- Dowolne? - trybiki w głowie Lily obracały się z mocą. - Czy w ciągu ostatniego czasu kogoś miałeś? - wypaliła, zanim zdążyła się powstrzymać. Gdy tylko pytanie opuściło jej usta, jej twarz przybrała szkarłatne rumieńce. Lily mentalnie przybiła sobie piątkę w czoło. Jesteś genialna!

Severus zamrugał na zupełnie niespodziewane pytanie. Taka była prawda. Nie spodziewała się ze strony Lily takiego zapytania. Czarodziej czuł na sobie przenikliwe spojrzenie Lily, ale odmówił spojrzenia jej w oczy. Bał się, że może ona coś w nich znaleźć.

- Czy kogoś miałem? - powtórzył mężczyzna, przeczesując ręką czarne włosy. - Nie. Chociaż pamiętam, że kilka kobiet z rodzin Śmierciożerców planowało mnie usidlić. - Lily poczuła ukłucie zazdrości. Pomyślała, że jednej udało się to z powodzeniem.

- Naprawdę? - zapytał pozornie obojętnie. Jednak Severus usłyszał w jej głosie drobną nutę bólu. Ale sądził, że mu się po prostu wydawało. Jego szpiegowskie instynkty zaczęły się rozpraszać, dlatego tylko trzymał kieliszek.

- Tak. Na przykład Anzelma Crabb, a dzięki mojej uprzejmości, obecnie Flint. - Lily zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc.

- Dzięki twojej uprzejmość? - powtórzyła Lily. Severus uśmiechnął się lekko ironicznie.

- Anzelma, będąc zdeterminowana niepowodzeniem Zity Bulstrode, postanowiła pójść inną drogą niż poprzedniczka. Na jednym ze spotkań Śmierciożerców, ukradkiem wolała do mojej herbaty Amortencję. Plan doskonały, ale nie przewidziała, że jako Mistrz Eliksirów jestem w stanie rozpoznać niektóre eliksiry po zapachu. Wiedząc, co tam wolała, gdy nikt nie patrzył, podmieniłem filiżanki. Los chciał, że obok mnie siedział akurat Eric Flint. Takim sposobem dwa miesiące późnej stała się panią Flint. - Lily nie mogła nic poradzić, że zaczęła się śmiać.

- Pewnie nie za bardzo za tobą przepada.

- Do tej pory patrzy ona na mnie, jakbym zabił jej ulubione zwierzątko. - Lily pokręciła głową rozbawiona. Z jednej strony nie dziwiła się im, że chciały go "usidlić". Severus jest inteligentny, utalentowany, posiada mistrzostwo w dziedzinie mikstur. Jest najmłodszym Mistrzem Eliksirów w Wielkiej Brytanii jak nie w Europie. Ponadto uczy w najlepszej prywatnej szkole Magii w Anglii, będąc członkiem elitarnej kadry pedagogicznej.

- Dlaczego? - głowa Lily podskoczyła.

Hejka! Tak jak zapowiadałam ten rozdział jest iskrą, która rozpali ogień zmian w relacji naszych bohaterów.

Dlatego nie pozostaje mi nic jak tylko zapowiedzieć następny rozdział. ;)

"26. Jeden czyn zmienia wszystko"

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro