28. Rozmowy ✔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witam ponownie!

Ten rozdział poświęcam GrzegorzRudnicki, który podsunął mi ciekawy pomysł o nauce Lily Oklumencji przez Severusa. :)

Dzięki ci, jeszcze raz!

A teraz zapraszam do rozdziału! :)

Lily i Severus razem wyszli przez drzwi frontowe budynku, idąc w milczeniu do ogrodu. Wolnym krokiem spacerowali alejkami, między trawnikami. Severus trzymał ręce splecione za plecami, a Lily szła lekko z przodu z różdżką w ręce. Na dworze było jeszcze jasno, ale pozwoli zaczął zapadać zmierzch. Zachód słońca powoli znikał za horyzontem. A na nieboskłonie zaczynały lśnić pierwsze gwiazdy.

Rudowłosa kobieta wyczarowała płonące płomyki, unoszące się w powietrzu i podążające wraz z nimi. Severus zawsze uwielbiał te złociste światełka Lily. Były takie jak ona. Była jego światełkiem w mrocznej otchłani życia.

Szli obok siebie w ciszy, ciesząc się samą swoją obecnością. Nie patrzeli, gdzie idą. Nogi same ich niosły. Lily nawet nie wiedziała, kiedy znaleźli się pod rozłożystym Dębem. Płomyki zawisły w powietrzu, wokół drzewa. Severus zatrzymał się w połowie drogi do drzewa. Natomiast Lily nie czekając na niego, poszła przodem, a Severus powoli dołączył do niej.

Lily bez zastanowienia położyła się na trawie. Jej kasztanowo rude włosy rozsypały się na trawie dookoła jej głowy. Severus zatrzymał się kilka kroków od niej.

- Trawa cię nie ugryzie, Sev. - uprzejmie zauważyła Lily, widząc stojącego przyjaciela. Severus uniósł elegancko brew.

- Nie trawy się obawiam.

- Jeśli chodzi o twoją reputację, to nic jej się nie stanie, jeśli usiądziesz. - stwierdziła Lily.

- Tak sądzisz?

- Ja to wiem. - zaśmiała się Lily. Severus przewrócił oczami i usiadł obok, opierając się o pień drzewa, przyjmując tym samym nieco godniejszą postawę.

- Co zrobisz z Potterem? - zapytał Severus, gdy cisza się przedłużyła. Lily zmarszczyła zastanawiająco brwi.

- Chyba wrócę do tego, czym zwykle zajmowałam się w Hogwarcie. - Severus uniósł sarkastycznie brew, wyginając ironicznie usta.

- Ignorowanie go?

- Dokładnie. - potwierdził Lily. Teraz to nie będzie stanowiło problemu, bo Potter sam robi wszystko, by ją od siebie oddalić. Severus zastanowił się, co będzie jak znajdą przeciwzaklęcie. Huncwot wróci do swojego normalnego zachowania. Wtedy byłby cień szansy, że Lily do niego wróci. Jeśli to nastąpi to koniec z ich przyjaźnią.

- A tak czysto teoretycznie, co byś zrobiła, gdyby Potter nagle wrócił do swojego normalnego zachowania? - Lily ściągnęła brwi i usiadła, patrząc na przyjaciela.

- Co masz na myśli, Sev? - zapytała Lily nie bardzo rozumiała, co ma na myśli czarnowłosy mężczyzna. Severus prawie żałował, że zapytał.

- No, gdy przestał być takim dupkiem jak teraz i zacząłby zachowywać się w stosunku do ciebie tak jak przed ślubem.

- Pytasz, czy bym do niego wróciła. - domyśliła się Lily. Kobieta zastanowiła się. Chciała wykrzyczeć: "Oczywiście, że nie! Bo jego nie kocham, tylko ciebie Severusie!". Ale nie mogła. Nie to, że nie była pewna swoich uczuć, ale nie wiedziała, jak on zareagowałby na takie oświadczenie. To jeszcze nie jest ten czas. - Szczerze mówiąc, nie zastanawiałam się nad tym. Ale... - Lily zatrzymała się na moment. - To chyba nie byłoby możliwe. Nie po tym, co zrobił. A nie chcę żyć w strachu, że znów coś takiego zrobi. Te wspomnienia jednak tam pozostaną. Każdego dnia widząc go, widziałabym tamte wydarzenia, a nie chcę tego. - Severus wiedział, o czym mówi. Jego dzieciństwo mogło być przeszłością, ale wspomnienia nadal były jego częścią. Lily kontynuowała. - Poza tym tak naprawdę ja nigdy... - go nie kochała. Chciała dokończyć.

- Tak? - Severus czuł, jak jego serce zaczyna bić szybciej. Czy Lily chce powiedzieć to, o czym on właśnie myśli?

- Ja nigdy tego nie zapomnę. - Lily w ostatniej chwili zmieniła swoją odpowiedź. Chciała powiedzieć co innego, ale rozmyśliła się. Sama nie wiedziała dlaczego, ale nagle bała się to powiedzieć na głos.

- Rozumiem.

- A dlaczego zapytałeś? - zaciekawiła się Lily. Severus zaczął czuć się niewygodne. Dlaczego zapytał? Bo chce wiedzieć, czy jego Nemezis ma szansę u Lily, czy nie? Na pewno jej tego nie powie.

- Bo zastanawiam się, co byłoby z naszą przyjaźnią, gdybyś do niego wróciła. - wymyślił szybko Severus. Lily w odruchu położyła dłoń na jego.

- Trwałaby nadal, bez względu na to, co James miałby do powiedzenia. - powiedziała, patrząc mu w oczy. Severus na moment utonął w szmaragdowych tęczówkach Lily. Nawet nie wiedzieli, kiedy ich twarze się zbliżyły. Nie byli świadomi także, że są obserwowani z okna salonu, przez pewnego starca w okularach połówkach, z długą srebrną brodą, w jasnoniebieskich szatach. Dyrektor uśmiechnął się do siebie i odszedł od okna. Czarodziej wyczarował kawałek pergaminu i napisawszy krótką notatkę wrócił kominkiem do swojego biura.

Tymczasem, gdy twarze Lily i Severusa dzieliło tylko kilka centymetrów, odskoczyli od siebie, zauważając sytuację. Severus odchrząknął niezręcznie, a Lily założyła włosy za ucho i zaczęła trochę nerwowo wygładzać sukienkę.

- Severusie? - zapytała trochę nerwowo.

- Tak? - odparł, zerkając na nią.

- Nauczysz mnie Oklumencji? - zapytała na jednym oddechu. Severus drgnął zaskoczony. Oklumencja? Po co jej to?

- Dlaczego chcesz się tego nauczyć? - zapytał ciekawy.

- Bez powodu. - odparła szybko. - Czytałam od tym w pewnej książce i pomyślałam o nauce. Oczywiście, jeśli nie chcesz mnie uczyć...

- Tego nie powiedziałem. - przerwał jej delikatnie. - Dziwi mnie tylko twoja nagła prośba. - powiedział powoli. Zielone oczy Lily spojrzały na niego błagalnie.

- Nauczysz mnie? - Severus im dłużej patrzył w te szmaragdowe tęczówki, tym bardziej nie mógł im odmówić.

- Dobrze. - Severus wyprostował się. - Nauczę cię inną metodą, niż ja sam byłem uczony. Mój nauczyciel preferował naukę za pomocą brutalnego ataku na umysł. Ja nie będę uczyć cię w ten sposób. - Severus zamilkł na moment, zmieniając swoją pozycję. - Usiądź tyłem przede mną. - wskazał miejsce przed sobą. Lily posłusznie zrobiła, o co prosił. Usiadła kilka centymetrów od niego. Jej serce zaczęło bić szybciej, gdy usłyszała szelest szat, a Severus przybliżył się do niej. Przez ciało przeszedł przyjemny dreszcz, którego nie nienawidziła, a wręcz pożądała. Czuła na szyi ciepłe powietrze jego oddechu muskające jej nagą skórę. Był tak blisko, a jednocześnie daleko. - Zrelaksuj się. - mruknął tuż przy jej uchu, nieświadomie posyłając miły dreszcz wzdłuż kręgosłupa Lily, która niezauważalnie zadrżała. - Zamknij oczy. Wyobraź sobie obraz, który cię uspokaja. - mówił cichym i łagodnym głosem, który brzmiał zadziwiająco miękko, tuż przy jej uchu. Ale zrobiła, co powiedział. Zamknęła oczy, a przed jej oczami pojawił się obraz ognia. Wizja szalejących płomieni zawsze działała na nią uspokajająco. Lily poczuła delikatne dłonie na skroniach. Smukłe palce wykonujące delikatne, aczkolwiek stanowcze ruchy, masując jej czoło. - Możesz się o mnie oprzeć. Nie przewrócisz mnie. - Lily nie pewnie oparła się o niego, starając ukryć się drżenie. - Skup się na obrazie. Pozwól, by cały cię wypełnił. - mroczny, ale pociągający głos zabrzmiał w jej umyśle, wpasowując się w obraz płomieni. Lily pomyślała, że zaraz jej zmysły oszaleją. Serce biło jak oszalałe, ale z całych sił skupiła całą swoją uwagę na wizji ognia. Przestała czuć. Nie słyszała śpiewu ptaków ani szumu wiatru. Całą swoją uwagę skupiła na płomieniach. Pozwoliła się nimi wypełnić. Mogła wręcz poczuć ich ciepło. Usłyszeć trzeszczenie ognia. Ledwo czuła, jak jedna z dłoni na jej skroni znika, zamieniona na różdżkę. - Legilimenty! - Nagle poczuła, jak coś powoli wchodzi do jej umysłu. Jakaś inna obecność, znajoma, a jednocześnie tak obca. Czuła nacisk drugiego umysłu na jej własny, ale obraz płomieni pozostał niezachwiany. Nacisk stał cię mocniejszy, ale nadal delikatny. Płomienie nadal pozostały. Lily nie czuła nic poza ich ciepłem. Nawet nie wiedziała, kiedy Severus wycofał się z jej umysłu. Lily powoli otworzyła oczy, kilkakrotnie mrugając powiekami, a świat znów nabrał ostrości. Rudowłosa kobieta czuła jak serce wali jej jak młotem, ale czuła spokoju.

Zanim nagle na jej policzkach wykwitły rumieńce, gdy zdała sobie, w jakiej pozycji się znajdują. Severus siedział oparty od pień drzewa, a Lily opierała się o jego klatkę piersiową. Czarownica szybko się odsunęła, pogłębiając rumieńce, a Severus odchrząknął niezręcznie.

- Jak na pierwszą lekcję poszło ci bardzo dobrze. - pochwalił ją. Lily spojrzała na niego ukradkiem. - Możesz się obronić przed podstawowymi atakami.

- Tak sądzisz?

- Tak. - Lily zatopiła wzrok w jego onyksowych oczach. Nawet nie wiedziała, kiedy ich twarze się zbliżyły. Severus nagle zdał sobie sprawę, jak blisko są i odsunął się, odrzekając niezręcznie po raz kolejny.

- Robi się zimno, powinniśmy wracać. - powiedział Severus wstając. Mężczyzna podał Lily rękę, którą z wdzięcznością przyjęła. Znajomy prąd przeszedł ich dłonie, ale oboje to zignorowali. Mistrz Eliksirów delikatnie pociągnął kobietę w górę. Gdy wstała, Severus nie chętnie puścił jej dłoń. Tak bardzo chciał trzymać Lily za rękę i już nigdy nie puścić. Następnie razem w milczeniu wrócili do dworu.

Gdy dotarli na miejsce Lily, poszła do siebie, a Severus został sam w salonie. Nawet nie wiedział, kiedy minęło te trzy godziny. Podczas spaceru szybko czas biegł bardzo szybko.

Severus siedział w fotelu i przymknął oczy. W jego głowie pojawił się obraz twarzy Lily zbliżającej się do niego. Znów byli tak blisko. Dotyk jej dłoni był taki delikatny i ciepły. To wyglądało, jak by jakaś niewidzialna siła pchała ich ku sobie. Severus pragnął, żeby zawsze była tak blisko niego.

Reakcja Lily była dla niego zastanawiająca. Wyglądała, jak by nie miała nic przeciwko ich bliskości. A prawie miał pewność, że była w pełni świadoma co się dzieje. Dlaczego tak zareagowała? Dlaczego go nie odepchnęła? To były pytania bez odpowiedzi.

Severus przeczesał włosy ręką i chciał wstać, gdy zauważył kawałek pergaminu na stoliku. Mężczyzna sięgnął po kartkę i zaczął czytać.

Severusie, przyjdź jutro do mojego gabinetu. Rano odbędzie się spotkanie Szefów Domów. Chciałbym byś był obecny.

Albus Dumbledore

Spotkanie Szefów Domów? Rzeczywiście miało się jutro odbyć, ale dopiero po południu, więc czego Albus chce rano? Może jakieś postępy w poszukiwaniu klątwy, która odmieniła Pottera w jeszcze większego dupk, niż był wcześniej. Albus wie jak porozmawiać z człowiekiem, by ktoś nic nie podejrzewał.

Severus zabierając ze sobą pergamin, wyszedł z salonu, idąc do siebie.

###

Następnego dnia rano Severus zostawił Lily notatkę i udał się do Hogwartu. Tak jak się spodziewał, Albus Dumbledore już był w swoim biurze, przeglądając poranną pocztę. Severus nie raz zastanawiał się, kiedy ten człowiek śpi, bo o jakiej by porze nie przyszedł, zastawał dyrektora w swoim biurze.

- Dzień dobry, dyrektorze! - przywitał się Severus, bez czekania na zaproszenie, siadając w swoim ulubionym fotelu.

- Witaj, Severusie! Cytrynowego dropsa? - Severus uprzejmie podziękował za propozycję dyrektora, jednocześnie się zastanawiając jakim cudem ten człowiek ma jeszcze wszystkie zęby, jedząc taką ilość słodyczy.

- Spotkanie Opiekunów Domów ma odbyć się południu, Albusie, więc co było takiego ważnego, żeby ściągnąć mnie tutaj rano? - Mistrz Eliksirów przeszedł od razu do rzeczy.

- Rzeczywiście, Severusie. Znamy klątwę, jaka dotknęła Jamesa. - a więc kłopot Pottera zniszczył jego piękny poranek. - Chciałem ci to powiedzieć wczoraj wieczorem, ale chyba byłeś ciut zajęty. - powiedział Dumbledore z iskierkami w błękitnych oczach i tym konkretnym błyskiem. Severus uniósł brew. Dyrektor był wczoraj w Prince Manor? Wieczorem? Wieczorem z Lily byli w ogrodzie... Severus już się bał, co takiego widział Dumbledore. Już widział ten blask, widoczny z orbity Ziemi, który mówił mu, że starszy czarodziej coś już sobie wymyślił. A Severus nie koniecznie chciał wiedzieć co.

- Cokolwiek sobie uroiłeś w tym swoim starym, pokręconym umyśle, od razu mówię, że tak to nie wygląda. Byliśmy w ogrodzie i rozmawialiśmy. - zaznaczył wyraźnie młodszy mężczyzna. Dumbledore tylko uśmiechnął się dobrotliwie. Znał Severusa wystarczająco dobrze by wiedzieć, że nawet jeśli stałoby się między nimi coś więcej, to ten się przed nim do tego nie przyzna. Ale dyrektor przeżył już wiele i wiedział swoje.

- Oczywiście, Severusie. - zgodził się Albus. Ale Severus wiedział, że wcale mu nie uwierzył, tylko już wyciągnął swoje wnioski.

- Co to za klątwa? - zapytał Severus zmieniając temat, by nie dać możliwości do dalszego wypytywania przez wścibskiego pracodawcę. Albus bez słowa podał młodszemu czarodziejowi książkę przyniesioną poprzedniego wieczoru przez Syriusza. Severus od razu pogrążył się w lekturze. Po kilku minutach podniósł wzrok. - Wiedzę, że Black przy odpowiedniej zachęcie potrafi znaleźć, co trzeba. - stwierdził nieco drwiąco młody mężczyzna.

- Severusie. - Albus upomniał lekko młodszego czarodzieja. Severus tylko zwęził usta w odpowiedzi. - Wezwałem cię, bo Zakon potrzebuje twoich umiejętności warzycielskich, a nie, żeby słuchać o waszych animozjach z Syriuszem i Jamesem.

- Oczywiście, Albusie. - odpowiedział sucho Mistrz Eliksirów. - Pójdę do laboratorium przejrzeć składniki. - powiedział Severus wstając i dalej patrząc w książkę.

- Dobrze, Severusie. - Mistrz Eliksirów przeleciał wzrokiem po tekście, w myślach już przeglądając odpowiednie składniki. Jednak po przejściu kilku metrów zatrzymał w progu.

- Albusie, przepis jej niekompletny. - powiedział powoli Mistrz Eliksirów. Dumbledore podniósł głowę znad poczty.

- Niekompletny?

- Tak. Brakuje sposobu i czasu użycia niektórych składników. - powiedział Severus kładąc książkę na biurku dyrektora i wskazując palcem miejsce w tekście. Dyrektor jeszcze raz przeczytał przepis.

- Rzeczywiście, Severusie. Ja sam bym tego nie zauważył. - przyznał Albus, opierając się na krześle i łącząc palce. - Zmiany są prawie niewidoczne. Błędy autora? - Severus po kręcił głową.

- Nie sądzę. To zupełnie tak, jakby ktoś świadomie próbował zmienić przepis. - stwierdził Snape, a jego szpiegowskie instynkty dały o sobie znać. - Kto ma dostęp do biblioteki Blacka?

- Aktualnie tylko członkowie Zakonu. - odpowiedział zamyślony Dumbledore. - Myślisz, że to ktoś z nas?

- Nie jestem pewien, co myśleć. - powiedział prosto Severus. W głowie analizował wszystkie możliwość. Nawet, że ten ktoś jest wśród nich.

- Tak czy inaczej musimy być bardzo ostrożni. - stwierdził Dumbledore. Severus tylko pokiwał głową. Muszą bardzo uważać. Trzymaj swoich wrogów blisko. A przyjaciół jeszcze bliżej. Ale co wtedy, gdy nie wiesz, kto jest kim?

###

Lily wyszła z jadalni do salonu. Severus zostawił jej notatkę, że jest w Hogwarcie i najprawdopodobniej nie wróci wcześniej niż wieczorem. Czyli ma cały dzień dla siebie.

Rudowłosa czarownica zatrzymała się w salonie, twarzą do okna. Na dworze świeciło słońce i słuchać było trele ptaków, ale kobieta jakoś nie miała ochoty iść do ogrodu. A ponieważ w głowie i sercu miała chaos, chciała to jakoś uporządkować. Czarownica chciała z kimś porozmawiać. Najlepiej z kobietą, bo tylko ona może zrozumieć, co w tej chwili czuje.

Alice nie wchodziła w grę, bo razem z Frankiem wyjechała do rodziny we Francji. A Lily nie chciała przeszkadzać jej w odpoczynku.

Poważnie rozważała Narcyzę, ale nie była do tego do końca przekonana. Nie zna pani Malfoy przecież za dobrze ani nie jest przekonana co do jej intencji. A jednak po tym jednym spotkaniu poczuła jakiś stopień zaufania do blond czarownicy.

Lily westchnęła ciężko. Dlaczego wszystko jest tak skomplikowane i cholernie ironiczne?

W ciągu miesiąca zmieniło się wiele rzeczy. Wiele z murów w jej umyśle upadło i to z hukiem. Jeszcze nie dawno Malfoy'owie i Lestrange'owie byli dla niej wrogami, a teraz można powiedzieć, że byli na stopie przyjacielskiej. Miesiąc temu jej przyjaźń z Severusem była historią, a teraz znów jest odbudowana, mogła nawet powiedzieć, że w coś więcej. Zaś jej małżeństwo z Jamesem teraz należy do prehistorii. To takie...

- Lily? - Rudowłosa czarownica podskoczyła w miejscu, gdy nagle ktoś położył jej dłoń na ramieniu i zawołał jej imię. Kobieta odwróciła się do nagłego gościa. Okazało się, że to Narcyza Malfoy. Blondwłosa kobieta stała obok, obserwując młodszą czarownicę z troską, kryjącą się w bladoniebieskich oczach. - Wszystko w porządku?

- Przepraszam, Narcyzo. Nie słyszałam, kiedy przyszłaś. Tak, wszystko dobrze. - druga wiedźma uśmiechnęła się uspokajająco.

- Nic się nie stało. - Narcyza przechyliła lekko głowę. - Lucjusz powiedział mi, że Severus spędzi dziś cały dzień w Hogwarcie. Postanowiłam dotrzymać ci trochę towarzystwa. - Lily odpowiedziała wdzięcznym uśmiechem.

- Dziękuję ci. - Narcyza przyjrzała się jej uważnie.

- Stało się coś? Wyglądasz na skołowaną.

- Aż tak to widać? - Lily westchnęła. - Tak też się czuję.

- Co się stało? - zapytała Narcyza, prowadząc Lily do fotela. Obie kobiety usiadły. W międzyczasie Mispi przewinęła się z herbatą.

- Ja... Sama nie wiem. - ramiona Lily opadły. Narcyza przechyliła głowę.

- Czy ma to coś wspólnego z ostatnią wizytą Severusa u nas? - Lily podniosła głowę nieco zainteresowana. Nagle wszystko się wyjaśniło.

- A więc to tam Severus zniknął na cały dzień. - mruknęła Lily pod nosem.

- Przyszedł rano i wyglądał, jakby cały świat zwalił mu się na głowę. - kontynuowała Narcyza. - Potem siedzieli z Lucjuszem w gabinecie przez ponad godzinę. Nie mam pojęcia, o czym rozmawiali, ale potem Severus wyglądał dokładnie tak samo, jak ty teraz. Był zdezorientowany i zupełnie nieobecny. Zupełnie jak nie on. - zakończyła blondynka. Lily zmarszczyła brwi. Dlaczego Severus tak się przejął tym pocałunkiem? Wczoraj zauważyła pewien dystans do niej i ostrożność. Czy to było powodem?

- Rzeczywiście, wczoraj był trochę... Zdystansowany i nieobecny. - zgodziła się Lily, otaczając dłońmi porcelanową filiżankę. - I chyba znam tego powód. - Rudowłosa kobieta zamilkła. Czy może zaufać Narcyzie Malfoy?

- Cokolwiek to jest, możesz mi zaufać. Wiem, że nie znamy się długo i wcześniej nie dawałam powodów do zaufania, ale wiedz, że nie zdradzę go. - zapewniła delikatnie Narcyza, doskonale czytając jej myśli, bez użycia legilimencji. Lily spojrzała na blondynkę, podejmując decyzję. Najwyżej późnej będzie tego żałować.

- Wiem, Narcyzo i ufam ci. - powiedziała Lily. Następnie wzięła głęboki wdech i zaczęła swoją opowieść, zaczynając od ich gry dwudziestu pytań. Blondynka uśmiechnęła się, słuchając dalszej opowieści. Zarówno Lily jak i Severus są inteligentnymi ludźmi, ale jednak nie zauważają, jak ciągnie ich do siebie. Miała nadzieję, że w najbliższym czasie zdadzą sobie z tego sprawę. -... A potem zaczęliśmy tańczyć. Na początku miał to być tak zwykły przyjacielski taniec, ale potem... - Lily zamilkła nagle, chyba obawiając się kontynuować.

- Co się stało? - zachęciła delikatnie Narcyza, zaczynając domyślać się, co było dalej. Oby się tylko nie pomyliła.

Lily wypuściła powietrze.

- Pocałował mnie. - powiedziała, ignorując ciepło na twarzy, a jednocześnie zastanawiając się, dlaczego zachowuje się jak nastolatka na hormonach.

- Naprawdę to zrobił? - usłyszała niedowierzające pytanie. Lily spojrzał na Narcyzę, która nie wyglądała na zbyt zdziwioną. Wręcz przeciwnie. Wyglądała na zadowoloną. Pytanie tylko z czego.

- Wyglądasz na zadowoloną, Narcyzo. - stwierdziła Lily, marszcząc brwi. Narcyza uśmiechnęła się szerzej, potrząsając głową.

- A ty, co zrobiłaś? Odepchnęłaś go? - zapytał, ignorując jej stwierdzenie. Lily spojrzała na swoją filiżankę.

- Nie... - powiedział cicho Lily. - Ale gdy to się skończyło ja... Uciekłam.

- Uciekłaś. - powtórzyła Narcyza, powstrzymując się od śmiechu. Teraz już wiedziała, co przeraziło Severusa. Jej ucieczka sprawiła, że ten poczuł się niepewnie nie wiedząc na czym stoi. Nie wiedział, czy jest na niego zła czy nie. - To wyjaśniło zachowanie Severusa. Wystraszyłaś go.

- Ja? Jego? - dla Lily to było zdecydowanie nieprawdopodobne.

- Odkąd odratowaliście swoją przyjaźń, Severus stąpał bardzo ostrożnie, nie chcąc ponownie jej zniszczyć. A teraz, tym pocałunkiem przekroczyliście pewną granicę.

- Uważasz, że Severus boi się, że zniszczył naszą przyjaźń. - powiedział powoli Lily. - Ale przecież to nie prawda!

- Ty to wiesz. - odparła Narcyza. - A jak się czujesz w stosunku do niego po tym, co się stało? - Lily nie odrywała wzroku od filiżanki. Kilka zbłąkanych pasm włosów popadało po obu stronach jej twarzy.

- Właśnie tym jestem zdezorientowana. Samą sobą. Nie wiem, co czuję. Raz mam wrażenie, że rozmawiam ze starym przyjacielem, a innym, że... z kimś więcej. Gdy patrzy na mnie, widzę ciepło i coś, co nie potrafię zidentyfikować. W głosie słyszę nietypową miękkość, a nawet przelotny dotyk powoduje dreszcz. Ja... Nie wiem co się ze mną dzieje. - Ramiona Lily opadły. Czarownica zaczerwieniła się, słysząc, że powiedziała to na głos. Narcyza cicho zachichotała na jej zakłopotanie.

- Wiesz, co się dzieje, Lily. - powiedziała łagodnie Narcyza, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Wiesz, ale boisz się przyznać na głos. - Lily westchnęła, wiedząc, że Narcyza ma rację. Bała się przyznać, że... kocha swojego przyjaciela.

- Ale to i tak nie ma znaczenia. - powiedziała nagle Lily, trzymając już pustą filiżankę. Nie odważyła się odłożyć jej, ze względu na trzęsące się ręce, które chciała czymś zająć.

- Dlaczego? - zapytał Narcyza, poważniejąc, słysząc smutek w jej głosie.

- Bo Severus kogoś ma. - Narcyza zmarszczyła brwi.

- O czym mówisz, Lily? - Lily spojrzała niedowierzająco.

- Przecież sama tak powiedziałaś, Narcyzo. Że wszystko, co robi, robi dla ukochanej kobiety. - Narcyza przymknęła oczy. Lily źle zrozumiała jej poprzednie słowa. Ona myśli, że chodzi o jakąś inną kobietę! Pani Malfoy ze zdeterminowaniem postanowiła wyprowadzić ją z błędu.

- A nie zastanawiało cię, dlaczego cię pocałował? - zapytała Pani Malfoy ostrożnie. Lily przez chwilę milczała, nie spodziewając się takiego pytania i zmiany tematu.

- Myślałam nad tym... - przyznała Lily, nie patrząc na blondynkę. - Sądzę, że stało się to pod wpływem emocji. Tak po prostu wyszło. - Narcyza uniosła białą brew. Tak wyszło? Severus to najmniej przypadkowy człowiek. Gdyby często popełniał takie "przypadki" już by nie żył.

- A jakieś inne powody? - Lily zmarszczyła brwi, by zaraz potem wystrzeliły prawie za linię włosów. Czy to możliwe, że to ona jest...?

- Sugerujesz, że chodzi... O mnie? - zapytała powoli Lily. Nie brała wcześniej pod uwagę takiej możliwości. Narcyza uśmiechnęła się w odpowiedzi. Lily potrząsnęła głową. Że niby Severus kocha ją? - Nie. Nie może chodzić o mnie!

- Dlaczego?

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi...

- Nie oznacza to, że przyjaźń nie może przerodzić się w coś więcej, Lily.

- Dlaczego tak uważasz? - Lily była naprawdę ciekawa, co jej powie Narcyza. Chociaż z drugiej strony w życiu nie sądziłaby, że może być taka możliwość. Chociaż... Jak teraz zastawiła razem wszystkie elementy układanki. Te ukradkowe spojrzenia, ciepło w oczach, nietypowa czułość, gdy wymawiał jej imię, drobne gesty, jak dotknięcie jej dłoni lub włosów.

- Bo to widać, Lily. - powiedziała spokojnie Narcyza. - Widzę, jak na ciebie patrzy. Widziałam ból w jego oczach na wspomnienie twojego imienia, zanim jeszcze się pogodziliście. Bolało go widzenie ciebie z Potterem i zawsze wypełniało go poczucie winy za to, co się stało. A te pierwsze wakacje spędzone bez ciebie były dla niego bardzo trudne. Ale uważał, że na to zasłużył. I nadal sobie nie wybaczył tego, co się stało, mimo że ty to zrobiłaś. Jednak myślał o tobie cały czas. Nigdy nie powiedział złego słowa na ciebie. A teraz, gdy tu jesteś, jest inny. W jego oczach widać blask, którego wcześniej tam nie było. Patrzy na ciebie tak samo, jak Lucjusz na mnie. - powiedziała Narcyza szczerze. Lily milczała przetwarzając to, co usłyszała. Narcyza brzmiała szczerze.

Czy to może być prawdą?

Czy naprawdę chodzi o nią?

Czy naprawdę Severus ją kocha?

Tysiące pytań kłębiło się w głowie Lily. A ona sam nie znała odpowiedzi. Rudowłosa kobieta westchnęła.

- Wezmę pod uwagę to, co powiedziałaś. Ale muszę usłyszeć to od Severusa. - Narcyza prawie się skrzywiła. Severus sam z siebie jej tego nie powie, bo uważa się za niegodnego jej miłości.

- Porozmawiaj z nim, Lily.

Następny rozdział: "29. Lojalność"

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro