✨bursztynowe oczy✨

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

      Podobno to rzeczy martwe są złośliwe. Bynajmniej Yashiro od pewnego czasu miała wrażenie, że złośliwe są stworzenia martwe, a nie przedmioty.

Bo to przecież nie przedmioty wywaliły jej życie do góry nogami.

Ani to nie przedmioty wpychały ją coraz bliżej Hanako, mimo tego, że średnio jej się to podobało.

Wszystko szło inaczej, niż Nene tego chciała.

Nie zyskała miłości Teru, chociaż właśnie dlatego udała się wtedy do ducha.
I zamiast spokoju została asystentką zjawy, co raczej nie było zbyt dobre (chociaż było ciekawe).
Nie zamierzała być w żadnym głupim pakcie w duchem.
I nie miała w planie zaprzyjaźniać się z rudym egzorcystą.
Ani nie miała w planie spotykać tej niezliczonej ilości różnych zjaw czy innych dziwnych stworów.

Ani tym bardziej nie planowała tego, że zdecydowanie zbyt mocno przywiązała się do pewnego niekoniecznie żywego pączkojada.

Bursztyny są niewątpliwie piękne; odbija się w nich odległa przeszłość i wiele zapisanych starych lat.

Ale to nie dlatego Nene w którymś momencie zaczęła wybitnie uwielbiać bursztyny.

Wszystko przez to, że w pewnej chwili skojarzyły jej się oczy pewnego ducha.

Bynajmniej oczy Hanako nie odbijały wieloletniej przeszłości; Yashiro uważała, że odbijała się w nich cała galaktyka, ba, a wręcz calutki wszechświat, sprawiając, że miała ochotę cały czas móc się w nie wpatrywać.

I tak było i w tej chwili; wpatrywała się w twarz 7 Cudu, odwróconego w stronę nieba i podążającego tymi bursztynowymi oczami po całym nieboskłonie, usłanym gęsto gwiazdami, co w sumie było logiczne, skoro był naprawdę późny wieczór.

Hanako wpatrywał się w ciemne niebo, przebijające się jasnymi plamami, hipnotyzując swoim blaskiem. Jedyne co mógł robić to patrzeć się, skoro były dla niego całkowie niedostępne oraz nieuchwytne i nie mógł ich już nigdy dotknąć. Nie mógł tknąć gwiazd, które uciekły mu spomiędzy chudych palców niczym ziarenka piasku, pozostawiając po sobie skruszone marzenia wymieszane niegdyś ze łzami i pękniętym sercem. Oraz wszechogarniającą pustkę, rozświetlaną jedynie miliardami świateł na ciemno-granatowym płaszczu niebios.

I zamiast słuchać o tym, o czym chłopak w ogóle cicho i ledwo wychwytywalnie opowiadał, ona patrzyła się na jego pogodną twarz, odwróconą do niej bokiem. Nie skupiała się na słuchaniu, to nie było ważne.

Istotniejsze było podziwianie tych bursztynowych oczu, które skupiały się na milionach jaśniejących białych punkcików.

Hanako miał w tych cholernych, okrągłych, bursztynowych i świetlistych oczach cały wielki kosmos, skrzący się raz po raz kiedy ekscytował się czymś tak prostym jak 'bezcelowe' wpatrywanie się w nieboskłon rozmarzonym wzrokiem, i mimo, że Yashiro – w odróżnieniu od ducha – ani trochę nie interesowała się astronomią, to tym bursztynowym oczom, w których odbijał się calutki wspaniały wszechświat, naprawdę chętnie by się przyjrzała dokładnie i z bliska.

Bardzo bliska.


spoznione 10 minut ale robilam na snapie trip po dzialce

a i film w mediach to scam bo hanako jest uroczy praktycznie cala jebana serie (w mandze tez)

kurwa jakie gowno z tego shota jest chryste

~ czajnik

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro