- Zakręcone gwiazdy -

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* p O n I e D z I a Ł e K, 25.04 *

• Nie... Nie chcę się budzić... Chce tu zostać... Już na zawsze...

Chodzi tutaj dokładnie o moje cieplutkie łóżko.

Tylko teraz pada pytanie - iść z Seonghwą do szkoły, czy jednak się obrazić? Ah... Te trudne decyzje życiowe Yeosanga... Po prostu już sam nie wiem.

Dobra, wstanę. Ale to tylko dlatego, że nie chcę zmarnować sobie szansy spotkania z nim. Chociaż co mi to da? Może urządza takie spotkania tylko z litości do mnie? A to drań...

Wstałem, udałem się w stronę łazienki odbyć poranną toaletę, umyłem ząbki i ogarnąłem nieco włosy. Pierwsze kilka kroków - zaliczone.

Było tam tak... Cicho... A wiecie dlaczego? Moja siostra zaczyna lekcje o 10:15, mama już jest w pracy, a tata jeszcze śpi. Pozostałem sam ja - moje lekcje rozpoczynają się o 8:00, a aktualnie mamy godzinę 6:50. Uwierzcie - naprawdę nie chce mi się iść do tego więzienia, jakim jest szkoła...

Powoli wschodziło słońce, a na dworze był przyjemny mrozik. Takie poranki należą do moich ulubionych. Byłem ubrany w bawełnianą, szarą bluzę i dżinsy z lekkimi zadarciami. Gdyby tylko zobaczyła to moja babcia... Od razu ubrałaby mnie w ciepłe kalesony...

Przyrządziłem śniadanie, przyodziałem się w kurtkę, założyłem czapkę, położyłem posiłek na tacę i wyszedłem na taras oraz usiadłem na kanapie. Ptaki powoli zaczynały swój koncert, co dodawało jeszcze lepszego i wiosennego klimatu. Relaksowałem się, jedząc śniadanie, a moje policzki zrobiły się czerwone od zimna. Tak jak wspominałem wcześniej - na dworze był mróz.

I oczywiście tą jakże wspaniałą i spokojną chwilę przerwał szanowny Park Seonghwa. Mój dzwonek zaczął uroczo rozbrzmiewać, a gdy odebrałem, chłopak wypowiedział w dość szybkim tempie te słowa:

- Hejka, za niedługo będę pod Twoim domem. Czekaj na mnie!

I się rozłączył. Nie byłem w stanie wypowiedzieć nawet najmniejszego słowa, bo gdy chciałem już coś z siebie wydusić, on kliknął przycisk "zakończ". Czy nie byłoby prościej po prostu wysłać SMS'a?

Dokończyłem jedzenie śniadania, wróciłem do domu, odniosłem talerz z powrotem do kuchni i włożyłem go do zmywarki. Następnie udałem się w kierunku wiatrołapu, aby tylko założyć buty, ponieważ kurtkę i czapkę miałem już założoną. Szybko popsikałem się jakimiś pierwszymi, lepszymi perfumami i w końcu wyszedłem z domu. Wykonując polecenie Seonghwy - czekałem na niego grzecznie przed domem, chodząc wokół własnej osi i wbijając wzrok w podłoże.

Aż w końcu po 10 minutach zaczął rozbrzmiewać donośny gwizd z daleka. To był on. Promiennie uśmiechnięty od ucha do ucha osiemnastolatek jak zwykle wyglądał dobrze. Miał ręce schowane w kieszeniach, był ubrany w letnią, przewiewną kurtkę, a jego włosy żyły własnym życiem.

Z początku powitaliśmy się zwykłym "hej", a następnie szliśmy obok siebie, kopiąc kamyki. Ja naprawdę spodziewałem się czegoś innego... Że będzie całkiem inaczej. Była cisza, aż w końcu Seonghwa zaczął swoją przemowę:

- Posłuchaj mnie, jeśli jesteś na mnie zły to po prostu mi to powiedz... Nie będę się gniewać. Ale widzę, że coś jest nie tak i zastanawiam się, czy to z mojej winy, czy może też z innego powodu... Tak, widziałem Cię z daleka wczoraj... Byłeś z jakimś niższym, czerwonowłosym chłopakiem na deskorolce... Nie chciałem wdać się w to towarzystwo, tak właściwie to ja odpowiadałem tam za ciągłe przytakiwanie na jakieś marne odzywki moich "znajomych"... Chciałem się spotkać z Tobą, ale zapewne nie mogłeś. Miałem nawet plan, abyśmy razem gdzieś wyszli, na przykład do galerii a potem do McDonalda... Wszystko się niestety popsuło i wyszło, jak wyszło.

Chłopak posmutniał, spuszczając głowę w dół, a ja zrozumiałem, że tak właściwie nie było się o co na niego złościć... Wszystko mi powiedział, w cztery oczy.

Poklepałem go po ramieniu, rzucając szybkim "spokojnie, nic się nie stało". On popatrzył na mnie nieco przygnębionym wzrokiem, a ja wstydliwie podszedłem do niego i przytuliłem go lekko...

Odwzajemnił przytulasa, następnie odsunął się, uśmiechając się szczerze. Tudududu, motylki w brzuchu Yeosanga zrobiły sobie imprezkę. Od razu było o niebo lepiej. Gdy wszystko sobie wytłumaczyliśmy...

Pobiegliśmy z uśmiechem do szkoły, zeszliśmy do szatni, ja poszedłem do swojej - 2e, a Seonghwa do pomieszczenia naprzeciwko mnie - czyli klasy 3d. Pożegnaliśmy się wzajemnie i oboje udaliśmy się na lekcje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro