[4] Omegaverse/Mpreg 2/? (RusAme!)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział inspirowany moim RP z
Stories_Jikook

Perspektywa Rosji

Krótko mówiąc,
mojemu narzeczonemu odpierdala. Pewnie myślicie sobie "Rosja,
ale o co Ci kurcze chodzi?"
Postaram się Wam, jak najlepiej, przedztawić mój punkt widzenia na zachowanie mojego partnera, USA.

Od kilku tygodniu Ame miewa poranne mdłości, przed moim wyjazdem do brata zawsze panikował, a po nim jak gdyby nigdy nic!
Mineło ponad dwa tygodnie od tego wyjazdu, ale nie chcę się nad nim jakoś rozwodzić.
Wracając do zachowania Ameryki, zawsze po zwymiotowaniu,
mówi "Spokojnie, to normalne!" lub "Rosja, nie panikuj!"
Na szczęście on coraz rzadziej wymiotuje!
Lub przede mną to ukrywa...

No jak mam nie panikować, skoro rzyganie prawie codziennie jest nienormalne! Najgorsze jest to, że on był już u paru lekarzy, ale żaden nie stwierdził na co Ameś choruje...
Już zostawiam jego "rytuał wymiotowania" i przejdę do jego innych zachowań.

USA zawsze lubił napić się ze mną porannej kawy, wręcz kochał jej zapach! Lecz od tych paru tygodni jest wręcz zobrzydzony jej zapachem i smakiem. Jak poczuł jej zapach, to od razu biegł do łazienki, wiadomo w jakim celu. Odziwo, trochę przez niego też nie piję już kawy. Dlaczego?
Bo po wypiciu kawy, jak go pocałowałem to źle się czuł.
Tak, to jest jedyny powód dlaczego przestałem pić kawę.
Obecnie rano razem pijemy kakao lub herbatę.
O jego obecnym guście smakowym to poprostu przemilczę, bo mnie to przerarza...

Najmniejszą zmianą w zachowaniu USA jest to, że tak nagle zmienił styl ubioru. Często nakładał dżinsy, inne tego typu ubrania podkreślające figurę i co jakiś czas bardziej luźniejsze bluzy lub spodnie.
Od kąd wruciłem, wogule go nie widziałem w dżinsach.
Za to cały czas widzę go w luźnych spodniach. Też częściej nosi bluzy, a jak ma na sobie jakąś koszulkę, to zawsze ma większy rozmiar niż kiedyś.
Pewnie takiej zmiany bym nie zaobserwował, gdybym z nim nie był na zakupach i jakbym go nie przyłapał na porzyczaniu moich ubrań.

Teraz opowiem o jego najbardziej zauwarzalnej zmianie.
Krótko mówiąc, stał się bardziej emocjonalny i mocniej na wszystko raguje. Jak wczoraj oglądaliśmy horror, to co chwilę się czegoś bał.
Ten sam horror oglądaliśmy 5 lat temu w jego domu rodzinnym i o wiele mniej się bał niż teraz.

I ostatnia zmiana, co dotyka tylko mnie.
Ame wogule nie chce uprawiać seksu.
Wygląda tak, że proponuję i pytam czy ma ochotę na to, on zaś po chwili odpowiada, że nie ma ochoty.
Potem robimy coś innego,
najczęściej gdzieś razem wychodzimy, naprzykład do restauracji, na spacer lub pouprawiamy razem jakiś sport.
Najczęściej uprawianym przez nas sportem jest badminton.

I to tyle co miałem do powiedzenia na temat zmiany zachowania mojego narzeczonego.
Mam nadzieję, że jego zachowanie nie wynika z jakiejś choroby, bo serio się o niego martwię.

W tej chwili jestem sam w domu i cały czas maluję farbami olejnymi, poprostu korzystam z okazji, że Amesia nie ma.
Ameryka mówił mi, że idzie gdzieś się przejść, ale gdzie to mi nie powiedział.
To ja wracam do malowania mojego obrazu, który ma przedztawiać stary,
wiejski domek.
Zostały mi tylko szczegóły, na przykład małe roślinki porastające domek,
ale niestety dzisiaj tego pewnie nie skończę. Heh.

Perspektywa Ameryki

Mineły prawie 3 tygodnie,
kiedy dowiedziałem się o tym,
że jestem w ciąży.
Może to nie jest długi czas,
ale dużo zdążyło się zmienić.

Poruszę, głównie kwestię mojego ciała. To, że brzuszek mi urósł to każdy się spodziewał, poprostu lekko się zaokrąglił w dolnych partiach.
Fakt, że nie bardzo, ale urósł na tyle,
że gdy byłem w moich takich, typowych stylizacjach, to było widać.
Wystarczyło zacząć chodzić w bardziej luźnych ubraniach i już nie widać.
Brzuch nie jest jedyną częścią ciała,
co zaczeła rosnąć, piersi też.
W sumie określenie, że urosły było by trochę błędne, można prędzej określić, że lekko spuchły i jednocześnie stały się tkliwe.

Teraz trochę o moich objawach.
Rzadziej zdarza mi się zwymiotować i mieć poranne mdłości.
Szczerze, bardzo się z tego cieszę!

Lecz doszły do mnie jeszcze inne objawy, pozwulcie, że je wypunktuję:

1) Ból pleców w dolnym odcinku kręgosłupa.

2) Nocami zdarza się,
że głowa mnie boli.

3) Dokuczają mi wzdęcia i zaparcia.

4) Zaczołem latać bardzo często do toalety.

5) No i trochę przytyłem, aż się dziwię, że Rosja tego nie zauwarzył.

Te objawy są wykańczające,
ale jakoś sobie poradzę,
muszę poradzić...

I na koniec o moim funkcjonowaniu w pracy.
Moja praca nie jest wykańczająca fizycznie, ale może być psychicznie.
Na moim stanowisku trzeba mieć,
tak zwaną "twardą dupę" i być odpornym na stres.
Zawsze mi się to udawało i nawet pokochałem tę pracę, ale do czasu moich pierwszych ciążowych przypadłości...
Zdarzało mi się w czasie spotkania (na którym omawialiśmy jakiś tam projekt), czuć się nie dobrze.
Raz nie wytrzymałem i ze spotkania pobiegłem do toalety, raczej wiecie w jakim celu.
Część współpracowników poszła za mną, by sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku.
Po uchyleniu kabiny, ich oczom ukazałem się ja przy kiblu rozpłakany...
i zarzygany...

Ta sytuacja miała miejsce około miesiąc temu, ale dalej się głupio czuję,
co z tego, że to nie moja wina.

Z jakiś czas temu poszłem do parku,
by poukładać swoje myśli.
Głównie zastanawiam się nad tym,
jak przekazać Rosji to, że będzie tatą, ale nie mam żadnych dobrych pomysłów! Cały czas tylko chodzę i myślę! Rozwarzałem już dwa pomysły, ale uznałem, że są za dziwne, nawet jak na mnie. Chodzę w parku już z prawie godzinę i dalej nic nie wymyśliłem! Około 200 metrów ode mnie jest, w centrum parku, kawiarnia, pujdę tam i na spokojnie sobie wszystko przemyślę.

Skierowałem się w stronę pięknie zdobionego, budynku kawiarni.
Szczerze, miałem dużą ochotę na coś czekoladowego.
Ah te moje ciążowe zachcianki...

Weszłem sobie spokojnie po schodach do kawiarni i odrazu zamówiłem lody czekoladowe z czekoladowym ciasteczkiem. Gdy składałem i płaciłem za moje zamówienie, to czułem jak wszyscy się na mnie gapią jak na wariata, w sumie się nie dziwię...

Usiadłem już przy stoliku i od razu zaczołem się zastanawiać nad tym co wcześniej. Przez głowę przeszło mi słowo "losowo".
Losowo, loso... LOSOWANIE!
Po powiedzeniu sobie w myślach słowo "losowanie", wpadłem na pomysł jak mojemu narzeczonymu to powiedzieć!
Będę musiał jeszcze kupić małe dziecience buciki i-

-Oto Pana zamówienie! - Powiedziała kelnerka podając mi moje lody i
ciastko. - Smacznego! - Dodała po chwilowej przerwie.

-Dziękuję bardzo! - Odpowiedziałem spontanicznie.

Kelnerka po chwili szybko się ulotniła, a ja zaczołem ze smakiem jeść czekoladowe słodkości.
Po 30 minutach wypadłem z kawiarni i poleciałem do sklepu z odzierzą dziecięcą by kupić małe,
białe, dziecięce buciki i
preloczek z napisem "najlepszy tata".

Przepraszam, zapomniałem się z
Wami podzielić jaki mam pomysł.
Mam taki pomysł, że włorzę parę rzeczy, związanych z tym, że spodziewam się dziecka.
Rosja ma wylosować jedną rzecz ze zamkniętymi oczami, ma trzy próby
by zgadnąć co to jest.
Jak zgadnie (przed trzecią próbą)
to otwiera oczy, a jak nie to powiem mu kiedy ma otworzyć.
Po wszystkim powiem mu, że jestem z nim w ciąży!
Myśląc o tym, że DZISIAJ mu o tym powiem, aż się lekko zwurszyłem i zaczołem czuć przysłowiowe motylki
w brzuszku!

Jak przekroczyłem próg domu,
mój narzeczony przywitał mnie mocnym przytulaskiem.

-Jak tam było na spacerku? - Zapytał patrząc mi w oczy z lekkim uśmiechem.

-Dobrze, bardzo
dobrze! - Odpowiedziałem rumieniąc się i czuć przyjemne uczucie w brzuszku.

-To super kochanie! - Powiedział radośnie. - Chciałbyś dzisiaj coś ze mną
porobić, tak tylko my dwoje? - Zapytał dalej z tym swoim uśmieszkiem.

-Tak, tylko mam bardzo ważną dla Ciebie nowinę! - Mówiąc to zblirzyłem się do mojego narzeczonego uśmiechając się.

-Jak bardzo ważna jest ta nowina? - Zapytał zaciekawiony po czym lekko do mnie się schylił.

-Najważniejsza, tylko tylę mogę Ci to powiedzieć! - Odpowiedziałem zawstydzony. - Poczekaj tu na dole,
a ja coś przyniosę! - Dodałem podekscytowany i pobiegłem schodami na górę.

Mój partner zaś usiadł na kanapie,
co była blisko miejsca naszej rozmowy.
W szafie, w moim pokoju miałem miałem średnich rozmiarów pudełko
w kształcie sześcianu, tylko,
że bez górnej ściany.
Uznałem, że te pudełko nada się idealnie by z niego losować.
Prędko wziąłem to pudełko,
po czym włorzyłem do niego preloczek, dwa testy ciążowe, zdięcia USG i dziecięce buciki.
Jestem bardzo zwruszony, podekscytowany i poddenerwowany w tym samym czasie!
Wziołem pudełko w moje ręce i zaczołem się kierować w stronę schodów.

-Kochanie, już schodzę! - Głośno oznajmiłem schodząc na dół ze schodów.

Perspektywa Rosji

Od dłurzszej chwili zaczołem się zastanawiać, co mój ukochany ma do przekazania.
W głowie miałem jakieś swoje chore pomysły, ale chyba nie o to tu chodzi,
pozwulcie mi, że się nimi z Wami nie podzielę.

Z moich którtkich zastanowień wyrwały mnie ciche i szybkie kroki mojego narzeczonego.
Stanął na przeciwko mnie mocno trzymając pudełko, poprostu zwykłe pudełko.
Po głowie przeszła mi myśl, że on robi ze mnie jaja, lecz po spojrzeniu na jego wyraz twarzy, całkowicie zmieniłem zdanie.
Lekko się uśmiechał, zaś jego oczy się szkliły, jak gdyby zaraz miał się popłakać.

-Ameryka, o co chodzi? - Zapytałem trochę niepewny i przestraszony.

W mojej głowie zaczął panoszyć się nieprzyjemny i duszący strach,
ale go nie okazywałem.

-Kochanie, na początku zagramy w pewną grę! - Powiedział radośnie mój podekscytowany partner.

-A jakie są jej zasady? - Zapytałem patrząc zdziwiony na niego.

-Losujesz jedną rzecz ze zamkniętymi oczami i masz trzy próby by zgadnąć co wylosowałeś. - Powiedział spokojnie, lecz dalej podekscytowany. - Jak odgadniesz przed 3 próbą, to odrazu otwierasz oczy, a jak nie to ja Ci powiem kiedy masz je otworzyć, wszystko jasne? - Dodał nieco puźniej.

-Tak, jasne, kochanie. - Powiedziałem trochę spokojniejszy, lecz tym razem w moim głosie było słychać moją niepewność.

-Dobrze, to zamykaj oczy! - Powiedział Ame, a ja po tym wykonałem jego polecenie.

Poczułem jak Ame postawił na moich kolanach jego pudełko.
Pudełko było zaskakująco lekkie, szczerze myślałem, że było cięższe.
Po chwili Ame złapał mnie za rękę i skierował ją do pudełka.
Przesówając rękę w pudełku, czułem różne rzeczy, coś miękkiego i przyjemnego, dwie jakieś podłurzne rzeczy, nawet jakieś metalowe kółko, ale uwagę przyciągneło coś innego.
Coś w kształcie papierowej harmonijki, wziołem to w swoje ręce.

-Okej, teraz masz pierwszą próbę by zgadnąć. - Powiedział mój
narzeczony. - Co to według Ciebie może być? - Zapytał mnie po chwili.

Zacząłem dotykać to co wyciągnołem z pudełka.
Było to papierowe, z jednej strony śliskie, z drugiej zwykły papier, całość była złorzona w harmonijkę.

-Może to jakieś nasze wspólne
zdięcia? - Zapytałem nie pewnie, jednocześnie dalej dotykając tej rzeczy.

-Fakt, że zdięcia, ale nie nas, mój głuptasku! - Powiedział mój narzeczony, po jego tonie stwierdziłem, że się lekko śmiał.

-Eee... - Chciałem powiedzieć, że to jakieś jego zdięcie z przyjaciółmi, ale tylko taki dźwięk udało mi się z siebie wydobyć, niczym Robert Makłowicz.

-Śmiało kochanie! - Zdopingował mnie Ame. - Mów śmiało! - Dodał, po czym poczułem jak usiał na kanapie po mojej prawej stronie i połorzył swoją rękę na moim prawym udzie.

Jednocześnie poczułem, że zabrał pudełko z moich kolan.
Nie będę ukrywać, że się zarumieniłem, po chwili poczułem jak się we mnie wtulił jak kotek.

-Może to jakieś twoje zdięcia z twoim rodzeństwem? - Zapytałem bardziej niepewny niż wcześniej.

-Też nie! - Powiedział mój narzeczony lekko zniecierpliwiony.

-Kochanie, jedyne co mogę powiedzieć o tych zdięciach to, że są złorzone w harmonijkę, nic więcej. - Powiedziałem się śmiejąc.

Dosłownie chwile po tym usłyszałem, że Ame pod nosem wyszeptał
"Kurwa mać, nie przemyślałem tego!"
i coś tam jeszcze.
Znowu miałem się roześmiać,
ale się powstrzymałem.
Zawsze mnie bawiło jak mój narzeczony przeklinał,
przekleństawa w jego wykonaniu zawsze brzmią śmiesznie.

-Jakoś tego nie przemyślałem, to jesteś gotowy by otworzyć oczy? - Zapytał mnie po chwili jak gdyby nigdy nic.

-Tak! - Odpowiedziałem podekscytowany.

-To otwóż na... trzy... czte-ry! - Głośno odliczył, a ja po tym otworzyłem oczy.

Gdy zobaczyłem tą rzecz,
to zbaraniałem. Były to czrno-białe zdięcia, chyba z jakiś badań.

-Kochanie, co to są za
zdięcia!? - Zapytałem przestraszony nie wiedząc o co chodzi.

-Gratulacje kochanie, będziesz
tatą! - Radośnie wykrzyknął USA
i mocno mnie przytulił.

-Dziękuję kochanie? - Odpowiedziałem jak debil. - ZNACZY CO!? - Głośno zapytałem niedowierzając,
kiedy zdałem sobie sprawę co mi przekazał.

-Tatusiem będziesz! - Odpowiedział lekko zwurszony. - W ciąży
jestem! - Dodał po chwili radośnie mój ukochany.

Byłem we wielkim szoku,
zaczołem czuć jak oczy szklą mi się od wzruszenia. Ja chyba śnię!
Ame przestał mnie przytulać i z uśmiechem wymalowanym na jego twarzy, podał mi pudełko, z którego wcześniej losowałem.

Dwiewa rzeczami co mi się od razu rzuciły w oczy były dwa pozytywne testy ciążowe.
Tylko miały taką jedną różnicę, jeden z nich poprostu pokazał dwie kreski, a drugi jak bardzo ciąża jest zaawansowana.
Z tego drugiego wynikało, że Ame jest w dziewiątym tygodniu, ale pewnie trochę dni mineło od jego zrobienia.
Potem spostrzegłem małe dziecięce buciki, po dodknięciu jednego z nich ztwierdziłem, że są bardzo mięciutkie.
W pudełko był jeszcze drewniany breloczek, nic na nim nie było więc go wziąłem za metalową część by zobaczyć czy jest coś z drugiej strony.
I się nie myliłem, na drugiej stronie było napisane "najlepszy tata".

Ze wzruszenia nie wytrzymałem i wolną ręką zasłoniłem moją zapłakaną twarz. Odłorzyłem brelok do pudełka,
a pudełko gdzieś na ziemi,
stanąłem na przeciwko USA i go mocno przytuliłem.
Ame też mnie przytulił, a na plecach zaczołem czuć jak mnie głaszcze.
Nagle wszystko stało się dla mnie jasne, jego dziwne zachowanie i obiawy,
trochę mi się głupio zrobiło,
że nic nie zauwarzyłem.

-Jak się czujesz z tą
informacją, kochanie? - Zapytał mój uradowany narzeczony.

-Nie ma słów, które mogły by
opisać jak bardzo jestem
szczęśliwy! - Odpowiedziałem płacząc ze szczęścia w jego ramię. - Nie
mogę się doczekać naszego
maleństwa! - Dodałem nieco puźniej po chwili słabości.

-Awww! - Któtko wyraził swoje rozczulenie moimi słowami,
a potem się lekko zaśmiał pod
nosem. - Kochanie, podasz mi zdięcia z badania USG? - Zapytał po chwili,
a ja mu przytaknąłem.

-Proszę Ameś! - Powiedziałem do mojego ciężarnego narzeczonego, podając mu jego zdięcia z badań,
a ja usiadłem koło niego po jego lewej stronie.

USA wziął zdięcia ode mnie i je rozłorzył, po czym pokazał na jedno z nich.

-Rosja, widzisz te dwa obłoczki na zdięciu? - Zapytał mnie zwruszony Ame wskazując lewą ręką na zdięciu.

Chwilę się przyjrzałem się zdięciu.
Jeszcze się nie uspokoiłem po informacji o tym, że będę tatą,
a teraz znowu się rozklejam, bo okazało się, że spodziewamy się bliźniaków.
Jak wtedy mojego szczęścia nie dało się opisać, to teraz tym bardziej.
Zasłoniłem moją twarz rękoma i nie powstrzymywałem moich łez radości.
Muszę zaznaczyć, że płaczę tylko wtedy kiedy dzieje się coś bardzo tragicznego lub bardzo radosnego, tak to raczej staram się tego nie okazywać.
Ame się do mnie przytulił i próbował mnie trochę uspokoić mimo,
że on sam był bliski rozklejenia jak ja.

Zrobiliśmy sobie herbatę i dopiero w miarę uspokoiliśmy się po 30 minutach.
Siedzieliśmy przed naszym niskim stolikiem przy kanapie, obok siebie,
ja przy jego lewej stronie.

-Kochanie, a ta nagła zmiana ubioru czym była spowodowana? - Zapytałem zaciekawiony patrząc mu się w oczy po czym wziołem łyk herbaty.

-Cóż... - Zaczął zawstydzony. - Mój brzuszek stał się dość widoczny,
a z resztą część z nich przestała być dla mnie wygodna. - Dodał po chwili, zaś potem wziął jego kubek pełny herbaty.

-Serio już taki duży jest!? - Zapytałem podekscytowany, że aż prawie kubek z herbatą upuściłem.

-Mhm! - Przytaknął krótko po czym napił się herbaty i odztawił ją na stoliczek. - Chcesz zobaczyć? - Zapytał szczęśliwy i jednocześnie zawstydzony.

-Tak, oczywiście, że chcę! - Głośno odpowiedziałem z radością i szybko odłorzyłem kubek na stolik.

Mój narzyczony się uśmiechnął,
lekko zsunął spodnie i podniusł część bluzy zasłaniającą jego brzuch.
Gdy raz pojrzałem na jego brzuch to nic nie zauwarzyłem,
ale gdy się bardziej przypatrzyłem,
to zdałem sobie sprawę,
że serio był lekko zaokrąglony.
Przesunąłem się bardziej w jego stronę i delikatnie połorzyłem moją lewą rękę na jego brzuszku.
Był bardzo cieplutki i przyjemny w dotyku,
ale niestety Ame lekko się wzdrygnął,
najwidoczniej tego się nie spodziewał.

-Kochanie, wszystko okej? - Zapytałem patrząc mu prosto w oczy.

-Tak, tylko masz zimną
rękę. - Odpowiedział ze wskierowanym wzrokiem w moją rękę,
po czym wziął ją do siebie w swoje ciepłe ręce. - Jak będziesz chciał dotknąć mojego brzuszka,
to na początku upewnij się, że masz ciepłe ręce! - Dodał po chwili trochę rozbawiony.

-Dobrze kochanie, postaram się o tym nie zapomnieć! - Odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy,
a Ame puścił mą dłoń.

-Gdy wróciłem do domu to mi chciałeś coś zaproponować, co przez to miałeś na myśli? - Zapytał mnie Ame jednocześnie rozciągając się.

-Cóż... chciałem Ci zaproponować taką małą randkę bez żadnej okazji,
ale dowiewiedziałem się o twojej ciąży, więc już nie można powiedzieć,
że bez okazji. - Powiedziałem zawstydzony i w lekko żartobliwy sposób.

-AWWW! - Wykrzykną rozczulony i się we mnie wtulił. - To ja idę się lekko wyszykować, za około 20 minut będę gotowy, dobra? - Dodał po chwili szybko wstając w stronę schodów i czekając przy nich na moją odpowiedź.

-Dobrze, ja też muszę trochę się ogarnąć, bo moje spodnie są brudne
od farby. - Odpowiedziałem, a on szybko pobiegł na górę.

Ja chwilę po nim weszłem na górę do mojego pokoju po czyste spodnie i zeszłem na dół do naszej, tak zwanej, awaryjnej łazienki.
Jeszcze do końca nie była wyremontowana (podobnie jak część naszego domu), ale można było z niej kożystać.
Oszczędzę Wam opisu moich czynności, bo chyba dla nikogo nie jest ciekawe czytanie o tym jak dorosły chłop zmienia se spodnie.

Perspektywa Ameryki

Czuję się jak w siódmym niebie,
spodziewałem się bardziej neutralnej reakcji z jego strony,
a on bardziej to przeżył niż ja!
Na serio było to bardzo urocze patrzeć, jak on wyrarzał wszystkie swoje pozytywne emocje.

Z szafy wziąłem sobie pastelowo różową koszulkę i moją dwukolorową bluzę, górna połowa jej środkowej części była postelowo żółta, a reszta, czyli rękawy i dolna część były jasno brązowe przemieszanie z beżowym.
Swoich ciemno szarych spodni zmieniać nie będę,
bo dobrze pasują do ubioru,
a na dodatek są wygodne.

Przed lustrem zdjąłem z siebie moją wcześniejszą bluzę i się ustawiłem bokiem do lustra.
Wcześniej wspominałem,
że mam już nieco większy brzuszek
i cóż...
Zacząłem pozować przed lustrem,
poprostu, bez większego powodu
patrzyłem się głównie jak mój brzuch wygląda przy różnych pozycjach.
Bardzo nie mogę się doczekać bycia rodzicem,
a z drugiej strony jestem przerarzony myślą o moim porodzie...
Matulu...

Załorzyłem na siebie tą koszulkę
i bluzę, a brzuszka już nie było widać.
Zerknąłem na siebie w lustrze
i postanowiłem sobie zrobić lekki makijaż.
Tylko na usta jakiś jasny błyszczyk i lekki róż na policzki.
Po wykonaniu go jeszcze przyjrzałem mojemu odbiciu w lustrze i uznałem,
że wyglądam w miarę dobrze.
Jeszcze też uczesałem moje włosy i zrobiłem sobie zdięcie na Instagrama, pod takim kątem,
że brzuszka ciążowego nie było widać.
Po wyjściu opublikuję je,
tak bez większego powodu.

Krótko opisując te zdięcie,
byłem na nim ja w odbiciu lustrzanym,
stojący na przeciwko lusta,
a telefon trzymałem tak,
że twarz mi zasłonił.
Nie zamierzam narazie ogłaszać w moich social mediach o mojej ciąży,
nie widzę w tym większego sensu,
dopiero pod koniec o tym poinformuję.
Zdięć moich dzieci też nigdzie nie będę publikował.
Jak na XXI wiek brzmi to dziwnie,
ale ja na przykład nie byłbym zadowolony,
gdybym się dowiedział,
że ktoś z rodziny wstawiał moje zdięcia bez mojej zgody.

Jeszcze wziąłem w miarę alegancki worek z moimi rzeczami
i zeszłem sobie na dół,
a mojego ukochanego jeszcze tam nie było.
Usiadłem sobie na kanapie,
a po chwili, jak gdyby na zawołanie,
z małej łazienki na parterze wyszedł Rosja.
Zmienił swoje spodnie na dżinsowe,
a reszte tak jak wcześniej.
Od razu gdy mnie ujrzał to poszedł do mnie
i przytulił.

-Gotowy? - Zapytał mnie z tonem pełnym miłości,
patrząc w moje oczy.

-Tak! - Odpowiedziałem podekscytowany, a on złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę sionek by się ubówać i załorzyć nasze kurtki.

Gdy wyszłem na zewnątrz,
poczułem te uczucie chłodnego powietrza i słońca padającego na mnie z góry.
Rozglądałem się do okoła,
na zewnątrz było bardzo ładnie jak na taką porę roku.
Światło co padało było jasno żółte
i w paru miejscach zmieszane z pomarańczowym,
zaś cień ciemno fioletowy przemieszany z granatowym.
Ten widok wręcz zachwycał moje oczy,
nagle poczułem jak za moje prawe ramię złapał mnie Rosja,
a ja odwróciłem głowę w jego stronę z lekkim zdziwieniem wymalowanym na mojej twarzy.

-Co tam tak podziwiasz,
kochanie? - Zapytał patrząc na mnie, jednocześnie podnosząc przy tym jedną brew.

-Cóż, okolica dzisiaj jest bardzo ładna,
a to już koniec jesieni,
więc się dziwię,
że jest tak ładnie! - Szybko odpowiedziałem nie kryjąc zachwytu.

-Dzisiaj jest bardzo wyjątkowy dzień,
bo dowiedziałem się,
że pod serduszkiem nosisz nasze najcenniejsze skarby! - Mówiąc to stanął na przeciwko mnie,
złapał mnie za ręce i lekko je uniusł,
mniej więcej na wysokość moich łokci.

Rosja się uśmiechnął,
a ja zaczołem czuć przjemne uczucie w podbrzuszu i fakt,
że się mocno rumienię.

-Ale czerwoniutki się zrobiłeś na policzkach! - Powiedział lekko rozbawiony i rozczulony.

Ukochany puścił moją prawą rękę
i stanął po mojej lewej stronie,
a ja mocno w tuliłem się w jego ramię.
On odwzajemnił mój gest przytulając mnie do siebie,
a jego rękę poczułem na moim biodrze.
I oto tak szliśmy razem w stronę centrum handlowego oddalonego o parę kilometrów.

Gdy weszliśmy do środka,
od razu rozsunąłem kurtkę,
by się nie zagotować.
Pierwszym, czym rzuciło mi się w oczy,
był fakt, że prawie nikogo nie ma.
Z powodu małej ilości ludzi,
było wyjątkowo cicho,
tylko było słychać cichą muzykę
i kroki paru ludzi w tle.
Mój narzeczony odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie,
przez dłurzszy czas.

-Dobra kochanie,
to na co masz ochotę? - Spytał po dłurzszym czasie ciszy.

-Szczerze,
głodny troszkę się
zrobiłem! - Odpowiedziałem
lekko się śmiejąc,
a mój narzeczony lekko się uśmiechnął,
dalej patrząc na mnie.

-Myślałem, że nieco puźniej coś zjemy,
ale dla Ciebie możemy zmienić
plany. - Powiedział rozbawiony. - A
na co masz ochotę? - Dodał po chwili.

Chwilę się zamyśliłem,
miałem ochotę na różne rzeczy...
Coś czekoladowego, słodko-słonego,
lekko ostrego lub wszystko na raz..?
Nie wiem, może coś słodko-słonego,
a potem może coś czekoladowego.

-Kochanie, wszystko dobrze? - Zapytał lekko zmartwiony,
a po chwili poczułem jak mnie złapał
za dłoń. - Źle się czujesz? - Zapytał po chwili.

-Nie, tylko się lekko
zamyśliłem! - Odpowiedziałem
szybko. - A co sądzisz o tym,
by pujść na pizzę? - Spytałem,
a potem spojrzałem na niego.

-W sumie, nic nie stoi na przeszkodzie by nie pujść. - Odpowiedział z tym swoim charakterysrtycznym uśmieszkiem.

Poszliśmy w stronę lokalu,
który był na drugim piętrze.
W lokalu było mało ludzi,
więc długo nie czekaliśmy na stolik.
Wybraliśmy sobie stolik przy ścianie,
gdzie były miękkie siedzenia.
Zdiąłem z siebie worek i kurtkę,
oczywiście połorzyłem te rzeczy obok mnie, a potem usiadłem naprzeciwko mojego narzeczonego.
Połorzyłem moją prawą rękę na stole,
a po chwili Rosja połorzył na moją jego lewą.
Ja potem podniosłem moje palce lekko do góry i splotliśmy się palcami u naszych dłoni.
Ciemny i drweniany wystrój lokalu, romantyczna muzyka w tle podkręcały ten przyjemny, romantyczny klimat.

-Dzień dobry! - Powiedziała kelnerka rozdając nam menu.

-Dzień dobry
i dziękujemy! - Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie, a kelnerka uśmiechnięta po chwili się ulotniła.

Moją lewą ręką przybliżyłem
do siebie menu i otworzyłem
na jakieś stronie z jedzeniem.
Patrząc się na nie przez jakiś czas, uznałem, że chcę Hawajską.
Zawsze gardziłem Hawajską,
ale mam straszną ochotę na coś słodko-słonego...

-Kochanie,
to co tam dla Nas wybrałeś? - Mówiąc to spojrzał się na mnie z tym swoim podrywowym uśmieszkiem.

-Yyy... - Wydukałem z siebie. - Mam ochotę na Hawajską... - Dodałem po chwili zażenowany.

Rosja spojrzał na mnie zszokowany,
jak gdyby ducha zobaczył.

-Jesteś tego pewny..? - Zapytał dalej się na mnie gapiąc, bo tego jak oczy wytrzeszczył to nie da się inaczej nazwać.

-No, tak, a co? - Odpowiedziałem lekko zawstydzony. - Wiesz, że od paru tygodni mam tak dziwne zachcianki,
że aż sam jestem w szoku! - Dodałem potem lekko się śmiejąc.

-No wiem, ale zawsze mówiłeś,
że lubienie Hawajskiej to największa zbrodnia. - Odpowiedział dalej w lekkim szoku,
a potem zaczął się śmiać. - Pod koniec liceum mówiłeś, że Hawajska to pizza szatana! - Dodał Rosja się śmiejąc.

-Heh, najwidoczniej jestem
hipokrytą! - Odpowiedziałem zawstydzony i lekko rozbawiony.

-Moim ciężarnym hipokrytą! - Dodał mój narzeczony, po czym przybliżył się do mnie i pocałował mnie w mój lewy policzek, a ja się zaczerwieniłem.

-Do picia weźmiemy jak zwykle sok jabłkowy, tak? - Zapytałem, gdy moja twarz wróciła do pierwotnego stanu.

-Najwidoczniej tak, innego dobrego pomysłu to nie mam. - Odpowiedział mi jednocześnie patrząc gdzieś w bok.

Po chwili przyszła kelnerka zaczynając rozdawać talerze i sztućce.

-Można już przyjąć
zamówienie? - Zapytała, jak skończyła
i wzieła w ręce swój notatnik.

-Tak, będzie jedna hawajska
i dwa razy sok jabłkowy. - Odpowiedział mój narzeczony, a ona zanotowała nasze zamówienie.

-Oh, to tylko tyle? - Zapytała zdziwiona z notatnikiem w dłoniach.

-Raczej tak. - Odpowiedział krótko Rosja.

-Dobra, zamówienie będzie gotowe za 40 minut! - Powiedziała po czym się ulotniła.

Spojrzałem się w kierunek w którym się oddalała,
a ja po chwili zdałem sobie sprawę,
że muszę iść do łazienki.
Przecież chwilę temu mi się nie chciało...

-Rosja, ja muszę pujść na chwilę do łazienki, zaraz wrócę,
dobra? - Wtrąciłem zawstydzony.

-Jasne, jakbyś źle się czuł to daj mi znać! - Odpowiedział mój narzeczony.

-Dobrze! - Po potwierdzeniu szybko się udałem w stronę łazienki.

Perspektywa Rosji

Mój narzeczony prędko wstał
i wyszedł z restauracji.
Obróciłem głowę w jego stronę
i zobaczyłem jak kieruje się w stronę holu, na którego końcu są łazienki.

Heh, biedny Ame...
Nie jest w bardzo zaawansowanej ciąży,
a strasznie się męczy...

Wziąłem sobie z kieszeni mój telefon,
pierwszą rzeczą, którą zauwarzyłem to wiadomość od mojej siostry, Ukrainy.
Było w niej napisane "Hejo brateł,
z Ameryką trochę lepiej jest,
czy niestety jeszcze nie?"

Kliknąłem w powiadomienie
i zacząłem odpisywać "Cześć,
USA dzisiaj czuje się trochę lepiej,
miło mi za twoją troskę."
Po wysłaniu tego wysłałem uśmiechniętą emotkę ze zamkniętymi oczkami.

Ukraina wie o dolegliwościach USA najprawdopodobniej od jej partnera,
który jest jednocześnie bratem Ameryki.
Kanada jako ten starszy brat za bardzo przeżywał to wszystko
i musiał się wygadać.

Odłorzyłem telefon, a po chwili zobaczyłem mojego narzeczonego wracającego z łazienki.
Na jego widok się uśmiechnąłem,
a on ostrożnie usiadł na przeciwko mnie.

-Wszystko dobrze, kotku? - Zapytałem go lekko zmartwiony.

-Tak, tylko od kąd mój brzuszek zaczął bardziej rosnąć, to zaczął mi lekko naciskać na pęcherz, przez to częściej chodzę do łazienki... - Odpowiedział lekko zrezygnowany.

-Oh, spokojnie kochanie. - Po czym wziąłem jego dłoń w moje. - Obiecuję Ci, że razem przez to wszystko przejdziemy, a ja postaram Ci jak najbardziej pomuc, dobra? - Po złorzeniu mojej obietnicy głęboko spojrzałem mu w oczy.

Ame zaniemówił.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech,
a jego oczy się lekko zaszkiły.
USA wstał ze swojego miejsca,
podszedł do mnie i...
Usiadł na moje kolana.

Dość się zdziwiłem,
bo Ame średnio przepadał pokazywać swoją wrażliwą stronę publicznie.
Pewnie emocje i hormony robią swoje.

Kochany wtulił się we mnie,
a ja go obiołem.
Moglibyśmy tak jeszcze trochę się przytulać, ale nagle w jego plecaku zaczął dzwonić jego telefon.
Ame wstał z moich kolan,
usiadł na swoje miejsce i wyjął telefon.

-Halo? - Odpowiedział gdy odebrał
i zbliżył do siebie jego telefon.

By uszanować jego prywatność,
nie przysłuchiwałem się jego rozmowie przez telefon.
Rozmowa była dość krótka,
pewnie około 2 lub 3 minut.

Ame wzdechnął i rzekł. - Przełorzono
mi wizytę, miałem jutro być na badaniu, ale muszę poczekać jeszcze dodatkowe 2 dni...

-A jakie to miało być
badanie? - Zapytałem zaciekawiony.

-Badanie USG by sprawdzić
czy z dzieciaczkami wszystko
dobrze. - Odpowiedział
spokojnie. - Będziesz chciał tam ze mną być na wizycie? - Zapytał po chwili patrząc na mnie z lekkim uśmiechem.

-Tak! - Głośno odpowiedziałem. - Jasne,
że chcę tam być by zobaczyć nasze małe kruszynki! - Po moim radosnym potwierdzeniu Ame się zarumienił.

-Bardzo się cieszę, że chcesz tam ze mną być! - Powiedział radosny. - Mój brat się zdziwi, że na badanie nie przyjdę sam! - Dodał po chwili uradowany.

-Kochanie, wiesz,
że bym nie chciał przegapić tak ważnej chwili dla nas obu! - Dodałem tak samo podekscytowany jak on.

-Zawstydzasz mnie! - Powiedział cały rumieniąc się. - Przez Ciebie wiecznie towarzyszy mi uczucie motylków w brzuchu! - Dodał lekko się śmiejąc.

-Mam nadzieję,
że to dobrze! - Odpowiedziałem
lekko rozbawiony.

-Dobrze, te uczucie jest dość
przyjemne.

-A ktoś po za nami i twoim bratem wie,
że jesteś w ciąży? - Zapytałem zaciekawiony.

-Jeszcze nie, na razie chcę z tym trochę poczekać. - Odpowiedział
uśmiechnięty. - Mój brzuszek jest jeszcze za mały, oni prędzej pomyślą,
że przytyłem niż, że spodziewamy się dzieci! - Dodał żartobliwie,
a ja zaczołem się śmiać.

Nasz śmiech przerwała kelnerka,
która przyniosła naszą pizzę.

-Zaraz sok przyniosę. - Powiedziała szybko znikając.

-O matko, ale już zgłodniałem! - Powiedział podekscytowany
i wziął w swoją rękę jeden kawałek pizzy.

Lekko się roześmiałem,
żarłoczność mojego narzeczonego wydała mi się bardzo urocza.
Ame nałorzył bardzo dużo sosu pomidorowego i zaczął jeść.

-To smacznego kochanie. - Powiedziałem do niego,
a on lekko się zarumienił.

Gdyby nie miał pełniej buzi to by mi odpowiedział.

Ja sobie nałorzyłem jeden kawałek na talerz, trochę sosu pomidorowego i zaczołem mu towarzyszyć w jedzeniu.
Jedyną rzeczą co nas różniła, był fakt,
że ja jadłem za pomocą sztućców,
a on bez.

Po chwili przyszła kelnerka
ze sokiem w dzbanku i postawiła go na stole. - Smacznego! - Powiedziała.

-Dziękujemy! - Odpowiedziałem za nas obu.

Po około 30 minutach zjadłem 3 kawałki, a mój partner 4.
Od około paru tygodni,
on miewa taki apetyt.
Na początku myślałem,
że zaczął zajadać stres,
a teraz jest to dla mnie absurdalne.

-Kochanie, a mogę wziąść ten ostatni kawałek? - Zapytał spoglądając na ostatni kawałek pizzy hawajskiej.

-Jasne, jak jesteś głodny to
bierz! - Odpowiedziałem twierdząco,
a USA się uśmiechnął i wziął kawałek.

Nalałem sobie resztki soku i wypiłem.
Ame powoli kończył jedzenie,
a ja mu się przyglądałem.
Jego sposób bycia uroczym w prawie każdej sytuacji jest miodem na moje serce, pewnie jestem jedynym,
który myśli o nim w taki sposób.

-Dobra, ja już skończyłem, możemy już się zbierać? - Zapytał gdy już zjadł,
miałem już mu odpowiedzieć,
ale zauwarzyłem, że lekko się umazał sosem pomidorowym na prawym policzku.

-Kochanie, masz trochę sosu na policzku. - Powiedziałem mu to wskazując miejsce, na którym był umazany.

Ameryka wziął serwetkę
i wytarł swoją twarz.

-Teraz dobrze? - Zapytał mnie po chwili.

-Tak, idelanie! - Odpowiedziałem z uśmiechem.

-To będzie 82 złote (ustalmy, że w świecie countryhumans płaci się złotówkami). - Powiedziała wyłaniając się zaa rogu.

-Dobrze, zapłacę kartą. - Powiedziałem,
a ona wyjeła terminal.

Zapłaciłem, pożegnaliśmy się i wyszliśmy.

Gdy wyszliśmy spojrzałem się na mojego narzeczonego, wyglął na trochę zmęczonego.

-Kochanie, wszystko dobrze? - Zapytałem go lekko zmartwiony.

-Tak, tylko lekko się zamyśliłem. - Powiedział energicznie.

-Oh, a nad czym? - Zapytałem z troską.

-Cóż... - Zaczął zawstydzony. - Powoli powinienem zaopatrywać się w ubrania ciążowe, bo jestem już prawie w 12 tygodniu, a większość moich ubrań dość mocno podkreślają mój brzuch lub go duszą. - Dodał potem.

-Dlaczego powoli? - Zapytałem. - Możemy teraz kupić Ci kilka wygodnych ubrań! - Dodałem po chwili.

-Serio!? - Zapytał podekscytowany.

-Tak, jesteś w ciąży, pod twoim sercem rosną nasze skarby! Jesteście dla mnie najważniejsi, więc teraz idziemy do sklepu byś mógł wybrać sobie wygodne ubrania!

-Dobrze! - Odpowiedział radosny i złapał mnie za rękę. - Zaprowadzę Cię tam! - Dodał po chwili prowadząc mnie.

Wjechaliśmy schodami ruchomymi na 3 piętro i potem szliśmy prosto.

-Już za raz będziemy! - Powiedział podekscytowany.

-Heh, jestem ciekawy co tam sobie wybierzesz!

-O, już jesteśmy! - Powiedział wskazując na duży dwupiętrowy sklep z ubraniami.

Kojarzę ten sklep i wiem, że tam są ubrania wszelkiego rodzaju, czyli Ame napewno znajdzie coś dla siebie.

USA wszedł radosny do sklepu i zaczął szukać czegoś co mu się spodoba.
Poszedłem za nim by go nie zgubić,
a on i tak zniknął mi z pola widzenia.
Uznałem, że najrozsądniej będzie wtedy jak na niego poczekam.
W czasie tego siedziałem sobie na Instagramie, bo nie miałem pomysłu na coś bardziej kreatywnego.
Po 15 minutach bezcelowego przesuwania palcem po ekranie,
telefon zaczą dzwonić.
Na ekranie się wyświetliło,
że mój partner do mnie dzwoni,
więc odebrałem.

-Halo? - Odparłem.

-Rosja, gdzie ty? - Zapytał mnie niecierpliwie.

-Yyy... - Wydukałem. - Przy wejściu do sklepu. - Odpowiedziałem po chwili.

-Okej, to chodź do mnie do przymierzalni, chcę byś ocenił czy do mnie ubrania pasują. - Powiedział już bardziej spokojniej.

-Dobrze, zaraz będę! - Odpowiedziałem.

-To super! - Po czym się rozłączył, a ja zacząłem iść w stronę przymierzalni.

Wszedłem pośpiesznie do korytarza z przymierzalniami i zacząłem szukać mojego narzeczonego.
Na końcu zobaczyłem twarz mojego narzeczonego wychylającego się ze szatni jednocześnie zasłaniając się tkaniną, która zapewnia prywatność.
Gdy mnie ujrzał to się uśmiechnął podekscytowany.
Nawet kiedy byłem na przeciwko niego, dalej się zasłaniał,
jedyne jego części ciała,
które widziałem to jego twarz i ręka, którą trzymał zasłonę szatni.

Ze zainteresowaniem się mu przyglądałem,
a potem wtrąciłem. - Kochanie,
co tak się zasłaniasz?

Przez głowę przeleciała mi myśl,
że może jest nagi, a w moim zboczonym umyśle wytworzyły się obrazy mojego narzeczonego bez ubrań we fikuśnych pozycjach, wyobraziłem też sobie podniecający zapach jego ciała
i słodki smak jego ust,
jego głos pełny rozkoszy,
podniecenia i ekscytacji łóżkowymi przygodami, jak i jego dotykaniem mojej klaty, gdy na mnie siedział usatysfakcjonowany.

-Cóż, nałorzyłem na siebie pare rzeczy,
z których sobie wybrałem
i chciałem byś ich nie zobaczył z dala,
tylko dopiero wtedy jak do mnie podejdziesz. - Odpowiedział wyrywając mnie z moich fantazji, po czy odsłonił zasłonę szatni.

USA był ubrany w jasno-kremowy sweter, a na niego załorzył luźnie brązowe spodnie na szelkach.
Jego brzuszka nie było widać,
ale za pare miesięcy to się zmieni.

-Łał, bardzo ładnie to na Tobie
leży! - Skomentowałem zauroczony jego wyglądem.

-Dziękuję! Wybrałem te ubrania,
bo są wygodne i gdy mój brzuch będzie okrąglejszy to zawsze będę mógł poluzować szelki. - Odpowiedział uzasadniając swój wybór.

-Przeuroczo będziesz
wyglądać w tym, gdy Ci brzuszek podrośnie! - Powiedziałem podekscytowany, a Ame zarumienił się śmiejąc.

-Wybrałem sobie jeszcze kilka rzeczy
i zaraz Ci je pokarzę! - Poinformował otwarcie, po czym zasunął zasłonę przebieralni.

-Nie mogę się doczekać! - Powiedziałem radosny, a on zachichotał.

Czekałem przed jego przebieralnią za nim jej znowu nie odsłoni.

-Kochanie! - Powiedział uwodzicielsko mój narzeczony. - Teraz zaprezentuję
Ci moją potencjalnie nową
piżamę! - Dodał po chwili, zaś potem odsłonił zasłonę.

Zaniemówiłem, miał na sobie czarną koszulkę, z luźnymi rękawami,
a na miejscu brzucha było wydrukowane serduszko.

-I jak? - Zapytał oczekując mojej reakcji.

-Jest... jest urocza! - Skomentowałem podekscytowany, a on uroczo się uśmiechnął.

Jeszcze trochę Ame sobie przymierzał rzeczy, które mu się spodobały,
a ja mu towarzyszyłem.
Po około 50 minutach wyszliśmy ze sklepu z dwoma dużymi torbami. Oczywiście, ja je nosiłem, bo bałem się,
że coś mu lub dzieciom się stanie.

Mieliśmy już wychodzić, ale nagle USA podekscytowany wypalił. - Rosja, moglibyśmy pujść na lody?

-Kochanie, ale niedawno
jedliśmy...- Odpowiedziałem zszokowany.

-Tak, ale przez ten pobyt w sklepie
mam straszną ochotę na lody czekoladowe. - Wyjaśnił spokojnie.

-Dobra, to Ci kupię
loda z dwoma czekoladowymi
gałkami. - Odpowiedziałem zgadzając się na to z powodu, że jest w ciąży.

-Super, to moje ulubione! - Wykrzyczał radośnie.

Skierowaliśmy się w stronę lodziarni,
Ame zamówił, a ja zapłaciłem.
Mój narzeczony po dostaniu czekoladowego loda we wafelku bardzo się podekscytował, tak jak mały dzieciak.
Było to całkiem urocze, że nie trzeba mu tak dużo do szczęścia.

Po tym gdy on zjadł loda,
zaczeliśmy wracać do domu.
Na zawnątrz było już ciemno
i trochę chłodno.
Ja nosiłem dwie torby, a mój ukochany wtulał się w moje ramię.
Wyglądał na trochę zmęczonego,
ale jednocześnie szczęśliwego.
Spoglądał na mnie chwilami lekko mrużac oczy.

Gdy byliśmy w drodze powrotnej,
zacząłem mieć różnorakie przemyślenia na temat mojego partnera.
Jak on był w stanie tak długo to ukrywać? Albo,
jak ja mogłem tego nie zauwarzyć?
Przecież on wykazywał wszystkie objawy, pewnie musiałem mieć oczy w dupie, ale to już nie jest istotne.
Istotne jest to, że niedługo będziemy rodzicami dwujki dzieci.
Zdaję sobie sprawę, że łatwo dla nas,
a zwłaszcza niego, nie będzie w czasie trwania ciąży, ale myślę,
że sobie poradzimy.
Zawsze chciałem mieć rodzinę,
a teraz muszę wykazać się ogromną czułością, zrozumieniem, cierpliwością i wyrozumiałością wobec mojego ciężarnego narzeczonego.
Mam nadzieję, że uda mi się o to zadbać, by się niczym nie przejmował i też pomimo ciąży był w stanie odpocząć.

Z moich przemyśleń wyrwał mnie fakt, że stoimy pod naszym domem.
Ameryka otworzył drzwi kluczem,
po czym wszedł do sionek i tam zdiął buty, a potem zdejmował kurtkę.
Po zakończeniu tej czynności wyszedł z sionek i zniknął z mojego pola widzenia.
Ja trochę wolniej zdiąłem z siebie buty, uszatkę i cienką kurtkę.
Cicho wyszedłem z sionek i zobaczyłem taki oto widok. Mój narzeczony leżący na kanapie i jedzący lody czekoladowe prosto z opakowania za pomocą dużej łyżki.
Przecież niedawno zabrałem go na lody...
Usiadłem obok niego wzdychając,
potem spojrzałem w jego oczy.

-Kochanie, może miałbyś ochotę na coś innego? - Zapytałem go w miarę kulturalnie.

-W sumie? - Głośno się zastanowił jednocześnie odztawiając opakowanie z lodami na stolik przed nim. - A są maliny? - Zapytał po chwili.

-Na twoje szczęście, dzisiaj akurat je kupiłem. - Odpowiedziałem radosnym tonem wstając z kanapy idąc po maliny, a on poszedł odnieść lody do zamrażarki.

W kuchni przesypałem maliny do miski, umyłem je i potem wodę przelałem przez sitko.
Szybko przesypałem je do suchej miski i niosłem do salonu.
Mój narzeczony, zamiast leżeć, siedział teraz po turecku jednocześnie opatulony w kocu, usiadłem obok niego podając mu miskę z malinami.
Ukochany się lekko uśmiechnął i się poczęstował, również skosztowałem malin.

-Rosja, może moglibyśmy by obejrzeć jakąś komedię razem? - Zapytał mnie po jakimś czasie kładąc miskę z malinami na stole.

-No dobrze, a co byś jeszcze
chciał? - Zapytałem z czułością patrząc na niego, a on zdiął z siebie bluzę,
odsłaniając różową koszulkę pod nią.

-Poprostu być z Tobą! - Powiedział wtulając się we mnie, potem też go do siebie przytuliłem.

On połorzył swoją głowę na moje ramię, a ja lekko ręką ją do siebie przytuliłem.
Drugą rękę połorzyłem mu na plecach, a on przytulił mnie kładąc swoje dłonie na moje plecy.
Po chwili poczułem, że moje ramię,
na którym Ame się opiera, jest mokre, więc odsunąłem się by zobaczyć co się stało. Moim oczom się ukazała twarz mojego zapłakanego narzeczonego.

-Matko, kochanie,
co się stało? - Zapytałem lekko przestraszony.

-Jesteś taki dobry, kochany i wyrozumiały. - Powiedział trochę łamiącym się głosem. - Ja chyba na Ciebie nie zasługuję! - Po wypowiedzeniu tego drugiego zdania, wtulił się we mnie i wyć.

-Mój drogi. - Powiedziałem to łapiąc go za jego dłonie. - Ty zasługujesz na wszystko co najlepsze, twój organizm jest przeciążony, masz prawo do wypoczynku, kiedy nienajlepiej się czujesz. - Dodałem potem i go przytuliłem.

-Kochanie, nie mogę się
już doczekać kiedy będziemy już rodziną! - Powiedział spokojnie wtulając się we mnie.

-Oj, ja też! - Dodałem po chwili dotykając jego włosów i całując w policzek.

________________________________________

Ilość slow: 6292

Heja, dawno rozdziału nie było!
Hahah-
Z powodu moich problemów zdrowotnych, które utrudniają moje "normalne" funkcjonowanie,
ciężko było mi się zabrać za taki długi rozdział, ale się w końcu udało. xD

Za wynagrodzenie łapcie szkic Amesia.

Tada!

~HatanrRovi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro