Rozdział 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiejszy rozdział dedykuję moim dwóm  przyjaciółkom, które  zawsze mnie wspierają. pasiek123 i DangerAl0ne. Dzięki dziewczyny 😘❤

Pov. Harry
Gdy odniosłem Bellę do skrzydła i dowiedziałem się że zapadła w śpiączkę kompletnie się załamałem. Do tego jeszcze Pomfry kazała mi wyjść ze skrzydła szpitalnego gdzie ona leży. Sam nie wiem co robić. Byłem jednak tak zmęczony że posłuchałem rady pielęgniarki i poszedłem do mojego szkolnego dormitorium. Tam czekał na mnie Łapa. Wiedziałem że czeka mnie rozmowa z nim ale chciałem najpierw się umyć.
-Łapa porozmawiamy potem. Idę wziąć prysznic. Pies w odpowiedzi tylko kiwnął głową, a ja od razu poszedłem pod prysznic. Po 30 minutowej gorącej kąpieli wszedłem spowrotem do pokoju. Łapa spał na łóżku Ronalda. Oczywiście w postaci psa .
-Śpij dobrze łapo do jutra. Po tych słowach i ja udałem się do łóżka. Nie mogłem jednak spać. Gdy w końcu mi się udało w śnie nawiedzała mnie tylko ona. Bellatrix Black. Dlaczego ? Sam niewiem.
Rano po obudzeniu spojrzałem na Syriusza. Spał co było dziwne, bo on zawsze wstawał pierwszy. Spojrzałem na zegarek A tam która godzina? 3.20!! Że co? Jest dopiero tak wcześnie A ja już nie śpię. Wiedziałem że już nie zasnę więc poszedłem się przejść po szkole. Było tu tak cicho i pusto. Brakowało mi tych wszystkich uczniów kręcących się po Hogwarcie, a najbardziej brakowało mi teraz z przyjaciół Hermiony. Ona na pewno by mnie wysłuchała. Ostatnio jest moją jedyną przyjaciółką. Ciekawe co teraz robi pomyślałem. Nagle wpadłem na pewien pomysł. Odwiedzę moją nauczycielkę OPCM w szpitalu. Powinno się udać, zwłaszcza że mam ze sobą pelerynę niewidkę . Po cichaczu dostałem się do środka. Było tam pusto, brak żywej duszy. Była tam tylko jedną osobą na jedynym zajmowanym łóżku. Moja Bella. Wyglądała okropnie. Cała blada, posiniaczona twarz, blade dłonie i przekrwione usta. Wyglądała jakby nie żyła A jednak wciąż była ze mną. Bałem sie że już się nie obudzi. Poczułem jak po moich policzkach zaczynają spływać słone łzy. Był to wyraz mojej słabości której nie powiniennem pokazywać pod żadnym pozorem. Usiadłem na krzesełko koło jej łóżka i chwyciłem za rękę. Nie liczył się dla mnie czas, miejsce i nic innego prócz niej. Bałem sie że nie przeżyje i odejdzie. W końcu te najbliższe godziny miały być tymi decydującymi.
- Bellatrix. Jeśli mnie słyszysz to błagam cię wróć. Wróć do żywych, dla uczniów, dla Syriusza, dla mnie. Zrób to. Wiem że dasz radę w końcu jesteś najbardziej utalentowaną i najmocniejszą czarownicą chodzącą po świecie. Uda Ci się. Kocham Cię. Nie wytrzymałem i już rozpłakałem się na dobre. Bałem się o nią. Była jedną z najbliższych mi 3 osób. Zależało mi najbardziej na świecie na Syriuszu, Hermionie i Bellatrix . Sam się sobie zdziwiłem co mnie urzekło w tej niemiłej, sarkastycznej i jednocześnie uroczej wiedźmie. W końcu spojrzałem na zegarek obok jej łóżka. Wskazywał ,,już" godzinę 5.00 . Powoli wstałem z krzesełka i ostatni raz zanim wyszedłem lekko ją pocałowałem w czoło.
-Przyjdę później rzuciłem na odchodne i pognałem w stronę wieży Gryffindoru.
Po wypowiedzeniu hasła po cichaczu dostałem się z powrotem do dormitorium, gdzie czekał na mnie Syriusz.
Na powitanie pies najpierw wesoło zaszczekał, lecz po chwili zawarczał co oznaczało u niego lekką złość.
Rzuciłem parę zaklęć ochronnych, zabezpieczających, wyciszających i niewidzialności, po czym powiedziałem.
-Możesz się przemienić. Po chwili koło mnie stał już mój ojciec chrzestny. Wyglądał na lekko zdenerwowanego.
-Coś się stało Syriuszu?
-Ty mnie się pytasz ? Jasne że tak. Martwiłem się. Gdzieś Ty był? O tej godzinie ?
Zdziwił mnie jego wybuch, bo zazwyczaj był on bardzo spokojny w stosunku do mojej osoby.
-Spokojnie. Byłem się przejść, a potem w szpitalu. A poszedłem tak wcześnie bo nie mogłem spać.
-Dobrze. Przepraszam Harry.
-Jasne. Nic się nie stało. Po krótkiej chwili przytuliłem się do niego. Potem postanowiliśmy się nie nudzić więc zaczęła się gonitwa, gry, gra w butelkę, różne historie. Syriusz pod koniec naszej paru godzinnej zabawy powiedział mi że czuje się tak jakby to wszystko  robił z moim ojcem Jamesem.
-Wiesz Syriusz. Ja muszę już iść. Jest 17.00 A o 19.00 już jest koniec czasu odwiedzin iiii....
-Jasne. Rozumiem idź do niej. Poczułem ulgę i wyszedłem.

Pov. Bellatrix
Ostatnie co pamiętam to jak straciłam przytomność, a teraz jestem w.. no właśnie gdzie ja jestem ?
To miejsce jest jakby.. jakby niebo?
Czy ja umarłam? O nie tylko nie to. Postanowiłam to sprawdzić. Szłam daleko  białym tunelem, aż w końcu ujrzałam na jego końcu kobietę. Była może w moim wieku? Miała ognisto rude włosy i ciepły wyraz twarzy. Czyżby to była...? Nie to nie możliwe.
Przecież to... Lilly Potter. Podeszłam z ciekawości bliżej i to na prawdę była kobieta, którą przez 7 lat przezywałam od szlam, którą jak się ostatnio dowiedziałam nie była. A może nie jest? Zaraz się dowiem o co w tym chodzi.
-Li.. Lilly? Zapytałam ją lekko się jąkając.
-Witaj Bellatrix. Zapewne zastanawiasz  się gdzie właściwie jesteś prawda?
- Tak. Powiedziałam już twardym i wyćwiczonym głosem.
-Wiec posłuchaj mnie. Jesteś w próżni.
-G..gdzie ? Od kiedy ja się jąkam pomyślałam sobie.
-Próżnia to miejsce, gdzie są ludzie walczący o życie. To tu jesteś  gdy umierasz i gdy wracasz spowrotem na ziemię.
Nie wiedziałam co jej powiedzieć. Po pierwsze zdziwiło mnie, że ona ze mną rozmawia po tym jak ją przezywałam i gorsze, oraz że ja trafiłam do pro.. Próżni. Tak próżni.
- co ja tutaj w ogóle robię?
-Musisz wybrać. Chcesz wrócić na ziemię  czy  zostać  w niebie ?
-Ja... niewiem co powiedzieć.
-C..co? Widocznie ją zaskoczyłam.
-No bo ja byłam zawsze dla Ciebie okropna A Ty dla mnie jesteś taka dobra i miła. Ja przecież przezywałam cię od szlam, którą  nie jesteś prawda?.- -Tak Bellatrix . Zgadza się . Jestem czystej krwi ale to nie ma nic do rzeczy. Musisz się spieszyć A ja mam Ci coś do powiedzenia więc posłuchaj.
-Ok. Nie umiałam nic więcej z siebie wykrztusić.
-A więc. Black Wiem o tym że mój syn jest strasznie samotny i ma tylko 3 osoby które strasznie kocha. Harry jest wybrańcem Voldemorta A Ty jego najwierniejszym sługą. Ostatnio coś was połączyło prawda? On cię kocha ale tak jak Jamesowi ciężko mu to okazywać. Więc Bellatrix to jest mój najukochańszy i jedyny synek i proszę  zajmij się nim. Ale teraz kluczowe pytanie czy ty też go kochasz ?
-Eva... To znaczy Potter.. ehh Lily ja niewiem co powiedzieć. Nie spodziewałam się po tobie takich słów. Ale tak ja chyba kocham Pottera. Ale co teraz?
-Odeślę cię na ziemię, ale musisz strasznie tego chcieć.  Napewno chcesz wracać?
-Tak.
-Wiec chwyć mnie za rękę i powiedz Calacinum Rebelii (zaklęcie na potrzeby książki) okej?
-Yhmy. Chwyciłam ją za rękę i zaczęliśmy  mówić.  Ostatnie co usłyszałam to powiedz Harremu że jesteśmy z nim i strasznie go kochamy i o wiele cichsze dziękuję. Po chwili poczułam okropny ból, a gdy chciałam otworzyć oczy i w końcu się udało poczułam okropnie jasne światło.
- Gdzie ja jestem pomyślałam. Nic nie widziałam ale to pewnie minie. Czułam że całe moje ciało jest straszliwie obolałe. Gdzie jest Harry?  To pierwsze co przyszło mi na myśl. Ostatnie co pamiętam to Malfoy Manor , ciemność i Lilly.

Pov. Harry
Spacerowałem samotnie po pustej szkole i myślałem byłem gdzieś daleko przy Bellatrix. Martwiłem się o nią więc skierowałem się do skrzydła szpitalnego. Gdy byłem już na miejscu zobaczyłem jasne bląd włosy i od razu wiedziałem że to ona. Gdy podszedłem bliżej widziałem jej twarz. Była taka spokojna A tu nagle zmienia się na grymas pełen bólu . Od razu pobiegłem po panią Pomfry.
-Prosze pani proszę pani ! Pani profesor się budzi.
Po tych słowach kobieta od razu wyszła ze swojego gabinetu i pognała wraz ze mną do Anastazji Preewet *. Gdy byliśmy na miejscu ujrzałem ją z otwartymi oczami. Tak się ucieszyłem. Gdybym mógł tylko pokazać to po sobie.
Ale nie. Jak zawsze wybraniec ma najgorzej i musi udawać że nawet nie szczególnie interesuje się losem nauczycielki.
-Dzień dobry Pani profesor.
-Wi.. witaj Ha.. Harry. Widziałem po niej że jej ciężko.
- Jak się Pani czuje ?
-Dziękuję. Już lepiej. Co.. Co się stało?
-Oh Anastazjo. Jak dobrze że nic Ci nie jest. Mówiła wzruszona Poppy. Myślałam że już po tobie.
-Oh Poppy. Kobieta od razu się rozpromieniła na widok pielęgniarki. Dziękuję Ci kochana. Wiem że mi dużo pomogłaś. Ona miła? Coś nowego.
-Nie ma za co. Zdrowiej. A teraz to wypij. Podała profesorce 4 fiolki z eliksirami. Przyjdę sprawdzić co u Ciebie za godzinę, a teraz niech Pan Potter Ci opowie, co się stało. Po tych słowach pielęgniarka odeszła do swojego gabinetu.
-Prosze Pani?
-Harry?
-Pamięta Pani coś?
-Ymmm. Mniej więcej tak, ale jak się tu znalazłam?
-Ja i Łapa cię uwolniliśmy z Malfoy Manor.
-że  ty i.. kto?
-ach tak. Łapa to Syriusz powiedziałem przyciszonym głosem.
-Aha.
-Musze już iść. Dowidzienia pani profesor i  tak jak mnie nauczyła manier, tak teraz wszędzie się nimi posługiwałem, więc ucałowałem lekko jej dłoń, na co ta syknęła z bólu.
-Wybacz.
-Nic się nie stało.  Dowidzenia Panie Potter.
-Żegnam Panią .

Pov. Bella
Hmm. Mam teraz dużo czasu dla siebie, więc co by tu robić? Nudziło mi się po wyjściu Harrego niemiłosiernie i o dziwo postanowiłam napisać list do Cyzi.
(Cyzia- Narcyza Malfoy
(siostra Bellatrix ))
Wzięłam pióro, atrament i czysty pergamin, na którym zaczęłam pisać list. Rzecz jasna nie napisze jej gdzie jestem, ani co robię, ale to jednak  moja siostra i powinna wiedzieć, że jeszcze żyje.

Droga Cyziu!
Z tej strony Bella. Tak to ja twoja siostra.
Wiem, że dawno się nie odzywałam, ale nie miałam takiej możliwości. Więc kochana siostrzyczko, co u Ciebie? Jak się masz ? Wiem, że sama nigdy nie byłam dobrą siostrą i wybacz mi to. Zmieniłam się przez ten czas, który się nie widziałyśmy. Na prawdę i to dużo. Zdradzę Ci nawet, że kogoś poznałam po Rudolfie. Ale powiedz mi co u Ciebie i koniecznie odpisz.

                                    Na zawsze twoja
                                              Bella♡

Ten list był w 100% w moim stylu. Krótki ale treściwy. Cała ja. Ale teraz pytanie jak to wysłać jak nie magią. Ha już wiem. Sowa!!
-Róża wyszeptałam. Po chwili obok mnie stała moja skrzatka domowa Różyczka.
-dzień dobry  pani. Co Różyczka może dla pani zrobić?
-Witam Różyczko. Dostarcz ten list do sowiarni, przywieś jakiejś sowie do  nogi i wyślij do Narcyzy Bla.. to znaczy Malfoy dobrze?
- Tak Pani. Po chwili wręczyłam jej list  usłyszałam ciche pyk i już jej nie było. Swoją drogą byłam ciekawa, czy Cyzia mi odpisze. Mam nadzieję że tak. Gdy już skończyłam rozmyślania nad siostrą poczułam się bardziej senna, ale to pewnie przez eliksir słodkiego snu od Poppy. No cóż. Nie pozostaje mi nic innego, jak iść spać. Poczułam, że moje powieki są już bardzo ciężkie, więc je zamknęłam i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

I jak wrażenia? Podobał się? Chcecie next czy odpuścić sobie tą książkę? To zależy do was. Do następnego kochani.
Lunar__Beauty  ♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro