𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Ava

Siedziałam już na tej śmierdzącej plaży ponad 4 godziny. Było mi zimno, mokro i nieprzyjemnie a z moich niegdyś lśniących włosów wystawały teraz patyki, glony i ziarka piasku. Moja złość sięgała już zenitu a ten dupek co mnie znalazł chodził w te i z powrotem bez celu wkurwiając mnie jeszcze bardziej. W końcu nie wytrzymałam

- Co ty robisz!? - wrzasnęłam na całe gardło tak że sama się przestraszyłam.

Momentalnie podniósł wzrok ze swoich butów na mnie. Nie wiedziałam co robić, było mi lekko wstyd ale sama nie wiem dlaczego. Kiedyś krzyczałam na sprzątaczki i na ojca bez problemu... teraz jakoś nie mogłam spojrzeć przez to w oczy nawet temu idiocie. Siedziałam więc tak przez moment bez ruchu i słowa po czym obróciłam się w stronę miasta i nagle przypomniałam sobie dlaczego tu jestem. Podniosłam wzrok i zamarłam. Nie wiem czego oczekiwałam, myślałam że... że wszędzie jest tak samo jak w Los Angeles albo Nowym Jorku, że mieszkałam w totalnym zadupiu... Poczułam jak po poliku spływa mi łza a za nią nastepna. "To tylko sen Ava, tylko sen" powtarzałam w głowie ale bez skutku. Jedna łza za drugą i jakoś już dalej poszło jak z płatka. Rozryczałam się jak mała dziewczyna a ten typ patrzył się na mnie jak na debila. 

                                                                                     ***

Nie wiem ile to trwało, może dwie godziny? może całą wieczność? to bez znaczenia. Płakałam tyle czasu że w końcu z płaczu zwymiotowałam i wtedy rozpłakałam się jeszcze bardziej bo nie dość że byłam cała w glonach, piasku, brudach z morza i bąblach od poparzeń meduz to jeszcze w swoich wymiocinach. Koniec końców chyba zemdlałam bo tu wszystko mi się urywa. Obudziłam się w środku nocy przykryta jakąś kurtką, byłam zdezorientowana i nie miałam pojęcia przez moment co się stało. Usiadłam na piasku i zauważyłam chłopaka siedzącego w to cholerne zimno w bluzce z krótkim rękawem koło mnie. 

- Nie zimno ci? - spytałam lekko zdziwiona aczkolwiek miałam tak zachrypnięty głos że ledwo mówiłam.

- Nie, jest akurat w miarę ciepło - odpowiedział z pełnym spokojem w głosie i chodź nic nie zrozumiałam to i tak mnie jeszcze bardziej to zdziwiło.

Patrzyłam a niego chwilę i próbowałam pojąć co się dzieje ale odpuściłam w końcu sobie te nieistotne przemyślenia. Odwróciłam się więc i już miałam położyć się znowu lecz zamiast tego odskoczyłam na bok gdy rozległ się głośny krzyk

- Panienko, ale tyś się już dość wyspała! Wstawaj że i idziemy bo ja nie mam czasu tu całej nocy siedzieć! - Nic nie zrozumiałam z tego jego polskiego gadania. Nie spodziewałam się takiej nagłej zmiany nastroju. Byłam w lekkim szoku i nie wiedziałam co powiedzieć, chyba to zauważył bo wstał i ponaglił mnie ręką.

- Come on girl, we have to go. - powtórzył zciszonym głosem i odszedł kilka kroków dalej.

Szczerze? nie wiedziałam co robić. Nie mogłam zostać sama na plaży w obcym kraju. Pomyślałam że skoro przykrył mnie swoją kurtką i nie zostawił to chyba nie powinien mnie zabić ani nic. Kierując się tymi przemyśleniami wstałam i podążyłam za nim w tą nieznaną mi ciemność.



Pov. Karol

Nie było jakoś bardzo zimno, powiedziałbym że nawet całkiem ciepło jak na noc, ale chodzenie w krótkim rękawie to jak na 2:30 w nocy lekka przesada. Chłodny wiatr bezlitośnie wiał mi w plecy ale wiedziałem że ta dziewczyna potrzebuje kurtki bardziej niż ja więc próbowałem skupić uwagę na omijaniu żuli i dołów w chodniku. W środku drogi przypomniałem sobie że do mojego hotelu - jeśli można to tak nazwać, szło się w drugą stronę i zacząłem obmyślać jak tam się dostać okrężną drogą czyli tak żeby ta wredna baba nie dostała szału. Widać było już na początku że ona nie z tąd i że nie zrozumie... 

- How much longer are we going to go like this!? - zapytała o coś mocno poirytowanym głosem już po dziesiątej minucie marszu. 

- Yyyyy... yes, yes - odpowiedziałem jej trochę niewyraźnie bo tak szczerze to nie miałem pojęcia co ona do mnie pierdoli a "yes" wydawało mi się najsensowniejszą odpowiedzią. Po jej minie było widać że cos pieprznąłem nie tak. 

No cóż, chyba moja odpowiedź jej nie usatysfakcjonowała bo zatrzymywała się co kilka kroków i coś pierdoliła. No więc jak normalny Polak, włączyłem tryb "mam to w dupie" i ignorując kompletnie dziewczynę doszedłem jakoś do tego jebanego "hotelu". Otwarłem drzwi i wprowadziłem tą babę na klatkę schodową. Ten smród trochę dokuczał ale w końcu "mam to w dupie". 

- WHAT THE FUCK IS THAT!?!? THIS IS NOT A HOTEL!!!! - krzyczała jak opętana i próbowała uciekać ale drzwi się zatrzasnęły już dawno. 

Próbowałem zignorować te jej krzyki i płacze oraz wytłumaczyć jej jakoś tą moją przenośnie słowa "hotel" ale na marne. W końcu usiadła w kącie i zaczęła płakać. No i jeszcze tylko tego brakowało! Zaraz się zbiegną ludzie zobaczyć czy jej nie zażynam. Poddałem się. Mój klasyczny "mam to w dupizm" nie zadziałał tym razem. Zrezygnowany usiadłem obok niej. Zacząlem od nowa przypominac se te czasy po angielsku i nazwy wszystkiego ale coś mi nie szło, byłem już zbyt zmęczony.

- Dobra, wiem że mnie nie rozumiesz ale chcę ci tylko powiedzieć że jesteś tu bezpieczna. Rozumiesz? Ju ar sejf ołkej? - popatrzyła na mnie rozbawiona ale chyba zrozumiała przekaz.

- Okey - uśmiechnęła się krzywo ale ja naprawdę nie wiem dlaczego, nic przecież nie było teraz śmieszne uh.

- Okej, w takim razie jutro wszystko mi opowiesz bo na razie muszę naładować telefon. Jutro też pojedziemy do mnie do domu dobrze? - po tych słowach wstała i otrzepała się.

- Okey - zamurowało mnie, czyżby zrozumiała?


Pov. Ava

Nie miałam pojęcia gdzie jestem, co ja robię i czy to co robię jest wogle dobre. Stałam na środku jakiegoś brzydkiego pokoju z meblami chyba z epoki kamienia łupanego. No cóż, przynajmniej był prysznic i mogłam się z tego syfu umyć. Woda była zimna jak lód więc kąpiel zajęła mi chyba z półtorej godziny. Zawinęłam się w ręcznik i wtedy przypomniałam sobie że jestem w jakimś kompletnie innym kraju w jakimś mieszkaniu z kompletnie nie znanym mi facetem. Na tą myśl cofnęłam się od drzwi i ubrałam szlafrok czyli jedyną rzecz jaką znalazłam do przebrania się. Otworzyłam drzwi, wszędzie było już ciemno więc po omacku doszłam do pokoju w którym miałam spać. Zastałam tam tego chłopaka, spał okryty swoją kurtką na podłodze. Było mi go tak potwornie żal... No ale zaraz, zaraz, ja jestem Ava! Córka amerykańskiego miliardera! Ja MUSZĘ mieć cieplutkie łóżko by się wyspać przecież! Podeszłam i odkryłam kołdrę by si3 położyć ale odrzucił mnie niewyobrażalny smród. 

- Kurwa! Czy ty się idioto myjesz wogle!? - krzyknęłam odruchowo i aż się przestraszyłam ale na moje szczęście chłopak ani drgnął. 

Nie miałam wyjścia, położylam się i... W momencie gdy przylożyłam glowę do poduszki moje oczy się zamknęły i zasnęłam.

---------------------------------------------------------------------------------------

𝗦𝗼𝗿𝗿𝘆 ż𝗲 𝘁𝗮𝗸𝗶 𝘀ł𝗮𝗯𝘆 𝘁𝗲𝗻 𝗿𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮ł 𝗮𝗹𝗲 𝘀𝘁𝗮𝗿𝗮ł𝗮𝗺 𝘀𝗶ę 𝗻𝗮𝗽𝗶𝘀𝗮ć 𝘁𝗼 𝗷𝗮𝗸 𝗻𝗮𝗷𝗹𝗲𝗽𝗶𝗲𝗷. 𝗠𝗮𝗺 𝗻𝗮𝗱𝘇𝗶𝗲𝗷ę ż𝗲 𝗷𝗲𝘀𝘇𝗰𝘇𝗲 𝗻𝗶𝗲 𝘀𝗽𝗶𝗲𝗽𝗿𝘇𝘆ł𝗮𝗺 𝘁𝗲𝗷 𝗸𝘀𝗶ąż𝗸𝗶 𝗶 ż𝗲 𝘀𝗶ę 𝗽𝗼𝗱𝗼𝗯𝗮 𝗷𝗮𝗸 𝗻𝗮 𝗿𝗮𝘇𝗶𝗲. 𝗪𝗶𝗱𝘇𝗶𝗺𝘆 𝘀𝗶ę 𝘄 𝗻𝗮𝘀𝘁ę𝗽𝗻𝘆𝗰𝗵 𝗿𝗼𝘇𝗱𝘇𝗶𝗮ł𝗮𝗰𝗵? 

~ 𝗡𝗮𝘀𝘁𝘆𝗮



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro