12 ~ Jesteś gorsza!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Riley ~~~

Jest sobota. Całe szczęście, nie muszę iść do szkoły. Siedzenie z Mayą w jednej klasie byłoby niezręczne. Nie dość, że czuje się zraniona, to po prostu głupia. Serio wierzyłam we wszystko i pomimo tylu ostrzeżeń, to jej zaufałam. A przecież ja jej nawet nie poznałam. Tylko tak mi się zdawało. Byłam na nią nakręcona, intrygowała mnie.

Zeszłam na śniadanie. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść tosty, które zrobiła mama.

— Jak tydzień w szkole Riley? —zapytał tata

— Normalnie — odpowiadam

Przecież nie powiem mu jak jest naprawdę. Już mu nie ufam, nigdy więcej.

— Czyli? Dobrze? Źle?

— Cory, nie naciskaj — powiedziała mama i uśmiechnęła się

— Jestem tylko ciekawy. Nowe otoczenie. Nowi nauczyciele. Nowi uczniowie... — dziwnie na mnie spojrzał — Zaprzyjaźniłaś się z kimś?

— Eee, chyba tak — powiedziałam niepewnie

Na myśl przyszedł mi Farkle, ale skoro pewnie robił to wszystko żeby pomóc Mayi, to oboje są siebie warci.

— Chyba?

— Ja i Lucas, — powiedziałam — dogadujemy się.

— Dobrze że kogoś masz — uśmiechnął się — Ale pamiętaj, żadnych chłopców.

— Z tego co wiem to dziewczyny też nie odpowiadają — powiedziałam wrednie nie wiem dlaczego

Tata zamarł w miejscu, a mama tylko spojrzała na niego w milczeniu.

— Riley rozmawialiśmy o tym...— zaczął

— Ty gadałeś, ja płakałam.

Zaczął coś gadać, ale ja przestałam słuchać. Zbyt długo się go słuchałam. Wolę odciąć myśli. Nie potrzebuję kolejnego kazania. Już i tak czuję jakby moje serce zerwało się na nowo. Tak bardzo wkręciłam się w Maye, że potrafiłam się pociąć tylko dlatego że ze mną nie gada.

Kiedy skończyłam jeść tosty, dostałam wiadomość od Lucasa.

Lucas:
Hej, spotkamy się dziś? 💜

Ja:
Zapytam rodziców

— Wychodzę dziś — powiedziałam

— Tak? A gdzie? — zapytała mama

— Z Lucasem — uśmiechnęłam się do mamy, a potem skrzywiłam i spojrzałam na tatę — Od razu mówię, że to nie randka — dodałam

— Nie jestem pewien czy to... — zaczął tata

— Baw się dobrze — powiedziała mama i spojrzała na ojca który chciał protestować.

— Dziękuję.

Ja:
Zgodzili się. O której i gdzie?

Lucas:
wpadnę po ciebie o 4

______________
POV Maya ~~~

Nudziło mi się więc poszłam popływać. Tak, mam w domu basen. Pływałam może z godzinę. Moje myśli przynajmniej na chwilę oderwały się od Riley. Aż do teraz.
Wyszłam z wody, wzięłam przysznic, żeby nie walić chlorem i ubrałam się. Pora wyruszyć na miasto. Nie mam co robić w domu. Wszystko wokół mnie już nudzi. Nawet myśl o tym żeby coś wziąć i pooglądać głupie rzeczy nie jest zachęcająca.

...

Siedzę na ławce w parku i sprawdzam instagrama. Coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę. To Riley i Lucas. No nieźle. Niby takie duże miasto, a cały czas na nią wpadam... Ale trudno, mam zadanie, odciągnąć Lucasa od Riley. Oni nie mogą być razem. Ona ma być bezpieczna. Ze mną nie była, fakt. Ale z nim też nie będzie.

— Ty, kowboj! Chyba jasno się wyraziłam! Miałeś ją zostawić.

Spojrzeli w moją stronę. Widzę ten wzrok Riley, nie cierpi mnie.

— Ty się od niej odwal! Myślisz, że kim ty niby jesteś żeby za nią decydować?! — odkrzyknął chłopak

Riley stoi i patrzy to na mnie, to na Lucasa. Dlaczego z nim Matthews pozwala się jej widywać, a ze mną nie? Aż tak bardzo się nie różnimy. I to pewnie dlatego, tak się nienawidzimy. Jesteśmy tacy sami.

— Zranisz ją, wiem o tym — powiedziałam spokojnie — Riley wiesz czemu nie zdał roku? Ćpał, kradł, a nawet uderzył swoją dziewczynę! Na nauczyciela też się rzucił!

Zamurowało go, że tyle wiem. Widzę po nim, że jest przestraszony co powie Riley. Odrzuci go, czuje to. Uśmiechnęłam się z tego powodu, czując swoje zwycięstwo. Jaka dziewczyna dałaby chłopakowi szansę, wiedząc że uderzył poprzednią?

— A ty niby jesteś lepsza? — powiedziała Riley.

Uśmiech zszedł mi z twarzy i lekko mnie zamurowało. No nie jestem lepsza, ale to nie znaczy, że on jest dobry. Czy ona tego nie widzi?

— Jesteś gorsza! Też zawaliłaś rok. Boje się pytać za co... — przerwała — Ćpał? Mam ci przypomnieć jak wzięłam cię z tego parku, bo biegałaś naćpana?! Nawet mi nie wmawiaj, że nigdy niczego nie ukradłaś... — akurat to było tylko raz i w formie żartu — Może jeszcze powiesz, że nigdy nie uderzyłaś Missy? Nie uwierze w to. Jeszcze to co zrobiłaś Carli...

— Ale... — zaczęłam ale mi przerwała

Dlaczego wypomniała mi Carle?

— No co? Rzucił się na nauczyciela? Ty na mnie też! Dwa razy!

— Co? Kiedy?! — zapytał Lucas

— To już nie jest ważne — powiedziała

Wstałam z ławki, żeby jakoś uspokoić Riley. Widzę że jest mocno zdezorientowana w tym wszystkim. Nie wie już co robić, komu ufać, a komu nie. Jeszcze to co zrobiła...

— On nie zrani mnie bardziej niż ty... — zbliżyła się do mnie — Wyrwałaś mnie Maya, udało ci się. Mam nadzieję, że twoje ego podniosło się jeszcze wyżej i jest teraz dopełnione. Możesz mieć kogo i co chcesz, prawda?

Odsunęła się i stanęła obok Lucasa.

— Ty niczego nie rozumiesz —
powiedziałam — Nie wiesz wszystkiego, dlatego teraz tak postępujesz.

— Odwal się Maya. Po prostu się odwal.

Stoimy tak przez chwilę. Ja i Riley patrzymy sobie w oczy. Nie wierzę, że to co na początku wydawało mi się piękne, przerodziło się w takie coś. Nie winię jej za to, że jest zła. Ale jak mogła wszystko mi wspomnieć przy Lucasie?

— Masz racje. Zrobię to. Odwale się — zgodziłam się i pokiwałam głową — Tylko proszę Cię, nie ufaj mu. Znajdź sobie lepszych przyjaciół.

— Ja i Lucas nie jesteśmy tylko przyjaciółmi.

— Co? — ja i Friar spytaliśmy równocześnie

— Riley, błagam Cię! Przecież jest tyle porządnych chłopaków. Czemu on?! Znajdę ci kogoś lepszego. Może nie wiem...umów się z Farklem! Dogadujecie się a Farkle jest chłopakiem idealnym. Byłam z nim kiedyś, więc wiem.

— Riley, przecież mówiłaś że jesteś... — nie skończył bo rzuciła się na niego i pocałowała.

Natychmiast odwzajemnił pocałunek a mnie zamroziło i aż rozchyliłam usta. Nie. Co to ma być? Nie mogę na to patrzeć. To zbyt boli. Po części brzydzi, ale bardziej boli.

Wkładam ręce do kieszeni i odchodzę. Ona naprawdę to zrobiła...Jak ona mogła go pocałować, od kiedy lubi chłopaków?

Weszłam w jakąś uliczkę. Zsunęłam się po ścianie i patrzę w przestrzeń. Takiej pustki nie czułam nigdy.

_______________
POV Riley ~~~

— Wow — powiedział Lucas kiedy się od siebie odsunęliśmy.

Kiedy go całowałam, widziałam jak Maya odchodzi. Chyba była smutna. Nie jestem pewna. Bardziej pewnie zła.

— Muszę już iść do domu — chciałam odejść

Zatrzymał mnie.

— Odprowadzę Cię

— Nie. Mój tata Cię zobaczy i będzie myślał nie wiadomo co.

— Skoro jesteśmy razem, to po co to przed nim ukrywać.

— Razem...

Czyli teraz mam chłopaka. No super.

...

Przy drzwiach Lucas znów chciał mnie pocałować ale się odsunęłam.

— Pa — weszłam szybko do domu

— Riley... — zaczął tata

— Nie mam czasu, muszę coś zrobić — pobiegłam do pokoju.

Rzuciłam się na łóżko załamana. Boże co ja zrobiłam! Wzięłam poduszkę i uderzyłam w nią pięścią. Dlaczego ja musiałam tak zjebać? Czemu? Chciałam ją zranić a teraz co? A zresztą to i tak jej nie zraniło. Bardziej zdenerwowało, bo coś poszło nie po jej myśli. I dobrze.

Tylko co z Lucasem? Ja nic do niego nie czuje... Do żadnego chłopaka. Wolę dziewczyny. Od zawsze i to się nie zmieni.

Muszę go jakoś spławić. Ale jak? A może nie ma sensu go spławiać. Może warto spróbować? Po co określać seksualność. Kocha się człowieka, a nie to co ma w spodniach. Spróbuję go pokochać. Może akurat coś poczuję. Jest przystojny i w ogóle. Lubię go. Cholera. Po co ja to zrobiłam? Czemu przez Maye, wszystko sobie komplikuje?

Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.

— Proszę — powiedziałam

Kiedy się otworzyły do środka weszła mama.

— Coś się stało? — zapytała

— Nie —odparłam

— Przecież widzę, że coś jest nie tak.

Weszła dalej, zamykając za sobą drzwi. Podeszła bliżej, a ja przesunęłam się by mogła usiąść obok.

— No dobra... Jest kilka spraw.

— Możesz mi powiedzieć — wzięła moją dłoń

— Pamiętasz jak próbowałam się zabić?

Mama się spięła. To oczywiste, że pamięta. O co ja pytam...

— Było kilka powodów. Nie miałam przyjaciół. Żadnych.

— A Jenny?

— Kłamałam. Nigdy nawet nie było żadnej Jenny. Carla się nade mną znęcała. Nie wiem czemu, wcześniej się lubiłyśmy. A potem ciągle mnie biła i wyzywała. Zabierała pieniądze. Tylko, że to nie był największy powód.

— Więc co nim było? — mama wzięła moje dłonie w swoje

—To, że mnie nie zaakceptowaliście. Kiedy Carla wam powiedziała, tata nawet nie dał mi wyjaśnić. Kazaliście o tym nie gadać, a ja właśnie tego potrzebowałam. Zniosłabym, że mnie nie akceptujecie, nie każdy jest tolerancyjny. Ale to, że zabroniliście mi o tym mówić zabolało najbardziej. Nawet mnie nie wysłuchaliście. Chcieliście to zamieść pod dywan, a ja przerażona tym że nigdy nie będę mogła być szczęśliwa, zaczęłam się ciąć.

— Skarbie, przepraszam. Dopiero po czasie zauważyłam jak wielki błąd popełniliśmy. Nie umiem sobie tego wybaczyć.

Mama przytuliła mnie do siebie płacząc.

— Ja i tata kochamy Cię i nic tego nie zmieni. Zachowaliśmy się wtedy okropnie. Ale nie wiedziałam, że to był jeden z powodów. Tak bardzo Cię przepraszam...Ja cię akceptuje. Chce twojego szczęścia.

— Też was kocham — teraz ja też płaczę— I wiedz, że jest dziewczyna. Lubię ją. Niestety.

— Czemu niestety? — zapytała mama przyglądając się mi

— Ona tego nie odwzajemnia.

— Przykro mi kochanie — pocałowała mnie w czoło

— Może to i lepiej.

— Dlaczego tak mówisz? — zdziwiła się

— To by nie wyszło.

— Nie chcę żeby było ci przykro czy coś, ale tego nie wiesz — powiedziała

— Wolę nie wiedzieć.

Cholernie chcę wiedzieć, jakie konsekwencje by mnie spotkały. Z Mayą to napewno nic dobrego. Mimo wszystko, wolałabym to przeżyć i potem żałować.

— A masz jakichś przyjaciół? Rozmawiasz z kimś?

— Chyba tak. Dobrze dogaduje się z Lucasem. I z Farklem.

— Minkusem? Jego rodzice chodzili do tej szkoły co ja i twój tata — uśmiechnęła się

— Byliśmy kiedyś na kawie i w szkole też trochę gadamy.

— A Maya? — rozbolał mnie brzuch kiedy o niej wspomniała

— Niezbyt gadamy — powiedziałam z grymasem — Sama wiesz, że się różnimy.

— Oh — dziwnie się napięła i odwróciła wzrok

— A jakąś godzinę temu ja i Lucas zostaliśmy parą.

— To nie wolisz dziewczyn? — zapytała mama z pewnością zdezorientowana tym wszystkim

- Wolę. To skomplikowane i nie wiem do końca jak do tego doszło.

— Chyba powinnaś być z nim szczera.

— Wiem.

— Ale pamiętaj, że i tak Cię kocham. Nie ważne z kim będziesz.

— Ja ciebie też.

Wstała żeby wyjść z pokoju.

— A co do tej dziewczyny, co ci się podoba — spojrzałam na nią — Może warto jeszcze spróbować? — uśmiechnęła się i wyszła

Jest co próbować? Jak mam niby odbić Maye Missy? Nie cierpię Missy ale ona jest taka ładna... Maya nigdy nie wybrałaby mnie. Szczególnie, że Missy robi wszystko co Maya chcę. Nie mam szans. A już na pewno nie po dzisiaj. Przecież teraz mam chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro