22 ~ Dla ciebie!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Riley ~~~

Wychodzę ze szkoły i na parkingu widzę jak Maya opiera się o maskę samochodu. W ręce trzyma kwiaty i mi się przygląda. Od razu zrobiło mi się tak jakoś cieplej na sercu. Podchodzę do niej i ją przytulam, dając jej przy tym buziaka w policzek.

— To dla ciebie — powiedziała

Dała mi kwiaty kiedy się od siebie odsunęłyśmy. Z uśmiechem je przyjęłam i powąchałam. To tulipany, moje ulubione.

Wsiadamy do samochodu. Opieram się o jej ramię a ona kieruje. Dopiero teraz orientuje się, że ma na dłoniach rękawiczki bez palców. To bardzo nie w stylu Mayi, ale może coś mnie ominęło.

— Po co ci one? — pytam

— Tak jakoś mi się spodobały — wzrusza ramionami

— Od kiedy?

— Tak mnie naszło — uśmiecha się

— Pobiłaś Darby? — pytam wprost, nie do końca wierząc w jej wersje

Mówiła kiedyś, że nienawidzi takich rękawiczek. A to milczenie tylko potwierdza obawy.

— Maya odpowiedz — podnoszę się z jej ramienia i na nią patrzę

— Doniosła na mnie

— Tylko dlatego? — zapytałam

— Znasz mnie. Wiesz, że nie cierpię donosicieli — mówi jakby nic się nie stało

— No tak, ale to zbyt brutalne.

— Nie było aż tak źle. Bywało gorzej.

— Proszę, przestań się bić — proszę ją kładąc dłoń na jej — A przynajmniej osoby, które nie zrobiły niczego złego.

— Uderzyłam ją tylko raz — powiedziała, choć wie że nie powinna wcale

A może nie wie? Może jej pogląd na życie jest tak skyrzwiony, że sama nie wie co jest dobre a co złe?

— Proszę.

— No dobra. Ale jak ktoś ci coś zrobi to nie daruję — odpowiedziała chłodno i na chwilę na mnie spojrzała

— Maya.

— Riley.

— Nie chcę żebyś miała kłopoty — mówię cicho

— Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to... — przerywa — przystopuję.

— Dziękuję — powiesziałam i ponownie się  o nią oparłam

Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło. Wierzę, że Maya może się poprawić. Trzeba ją tylko odpowiednio nakierować.

...

____________
POV Maya ~~~

Wysiadamy z samochodu i wyciągam z bagażnika koc oraz jedzenie. Do kieszonki chowam małe pudełko. Chcę dać dzisiaj Riley prezent, z okazji, że to nasza pierwsza prawdziwa randka.

Słońce świeci i jest bardzo ciepło, idealna pogoda na dzień nad jeziorem. Rozkładamy wszystko na trawie. Zdejmuję kurtkę i kładę na kocu obok siebie. Nikogo tu nie ma więc mamy swobodę.

— Ciekawe czy wolno tu pływać — zastanawiam się i rozglądam się za tabliczką czy znakiem.

— Ja napewno tam nie wejdę — powiedziała Riley

— Dlaczego? Już i tak widziałam Cię w bieliźnie — zagryzłam wargę na to wspomnienie i położyłam się na kocu

— Boję się wody. Nie lubię pływać — tłumaczy

— Może popływamy kiedyś w moim basenie.

— Nie mówię nie — odparła z uśmiechem

Kładzie się obok mnie a ja obejmuję ją ramieniem.

...

Siedzimy tu już 2,5 godziny rozmawiając i jedząc. Riley siedzi między moimi nogami plecami do mnie, a ja obejmuje ją i trzymam głowę w zgięciu jej szyi.

— Mówiłam ci już? — pytam

— O czym?

— O tym, że Cię kocham?

— Coś wspomniałaś — zaśmiała się i odwróciła łącząc nasze usta.

Uśmiecham się do pocałunku i wcale nie jest on krótki. Dziewczyna popycha mnie i kładzie się na mnie wciąż całując. Mogłabym tak godzinami, gdyby nie to, że potrzebujemy tlenu. Odsuwamy się po dłuższej chwili.

— Riley?

— Tak?

— Chcę ci coś dać — podnoszę się i wyciągam z kurtki małe pudełeczko

Również siada i patrzy na mnie zdziwiona. Wręczam jej to, a ona otwiera. W środku znajduje się medalik w kształcie serca.

Odłożyła pudełeczko i go wyciągnęła. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Kiedy się go otworzy, widać nasze inicjały. "M.H.H + R.M"

— Wow...jest piękny — mówi — Dziękuję ci Maya.

Cmoknęła mój policzek, a ja wzięłam ją za rękę.

— Otwórz go — powiedziałam

Otwiera medalik i widzi napis. Uśmiechnęła się ponownie i na mnie spojrzała.

— Na pewno był drogi. Ja nic dla ciebie nie mam — opuszcza głowę

— Hej hej, tylko bez takich — podnoszę jej głowę łapiąc za podbródek, tak, że teraz na mnie patrzy — Najlepszym prezentem jaki mogłam dostać, jesteś ty.

...

Jest już ciemno i zimno. Mi samej zrobiło się trochę chłodno, więc Riley też na pewno marznie.

— Poczekaj chwilę — mówię i biegnę do auta.

Wyciągam moją bluzę. Zawsze jakąś wożę. Siadam z powrotem na kocu i podaje Riley.

— Ubierz. Jest już zimno.

— Jesteś pewna? Możesz jej nieodzyskać.

— Weź ją sobie. Będę mieć satysfakcję że chodzisz w moich bluzach — mówię i się śmieje

— A ja będę cieszyć się, że pachnie tobą aż do pierwszego prania

Śmiejemy się kiedy Riley ją na siebie zakłada. Nie minęło wiele czasu, aż jej telefon zaczął dzwonić. Spojrzała na ekran, wywróciła oczami i odebrała.

— Tak tato? — odbiera

Nie słyszę co mówi Matthews. Po ostatnim chyba wyciszyła rozmowy.

— Jestem na pizzy....Z Mayą, Lucasem, Zay'em i Farklem.

No to niezła pizza. Myślałam, że Matthews już trochę wie o naszej relacji.

— Tak zaraz wracamy. Pa — rozłącza się

— Okłamujesz tate?! Nie ładnie! — dogryzam

— Dla ciebie! — puściła mi oczko

— Chyba musimy jechać. Inaczej ojciec Cię zabije.

— Tak chyba tak — zaśmiała się

____________
POV Riley

Wchodzę do domu i od razu trafiam na tatę. No super. Teraz jak zwykle zacznie się przesłuchanie. Naprawdę mam tego dosyć.

— W jakiej pizzeri byliście? — zapytał

— W tej co ostatnio.

— Aha. Kto Cię odwiózł?

— Maya.

— Oh.

— Cory daj spokój — powiedziała mama

— No co? Tylko pytam. Nie mogę porozmawiać z córką?

— Ta — mówię i próbuje iść do pokoju

— Chwila chwila podejdź tu — mówi tata — Skąd masz tą bluzę? Nie byłaś w niej w szkole.

— Było mi zimno. Maya mi ją dała — tłumaczę

— Dlaczego ona daje ci bluzę?

— O co ci chodzi w tym momencie? — pytam

— O nic — odpowiada

— Super — mówię kiwając głową — Więc proszę nie komplikuj, bo ostatnio życie bardzo dobrze mi się układa.

Zaczęłam iść w stronę pokoju z nadzieją, że da mi w końcu upragniony spokój.

— Maya pobiła dziś Darby. Tak tylko mówię, żebyś wiedziała — oznajmił

— Wiem, domyśliłam się i ją o to upomniałam — odpowiadam — Zmieni się. Obiecała mi.

— No tak. Skoro obiecała to na pewno tak będzie — dogryzł

Mam go dość, więc po prostu idę do pokoju. Może tylko tak powiedziała, a może naprawdę się poprawi. Czas pokaże. Znam wady Mayi i znam jej zalety, ale kocham ją za wszystko. Ona nie jest złą osobą, tylko zagubioną. Mój ojciec musi to w końcu zrozumieć.

____________
POV Cory

— Widziałaś to? Chodzi w jej ubraniach! W pokoju ma też jej kurtkę. Widziałem!

— Przestań, co w tym złego? — pyta moja żona

Stała się ostatnio zbyt luźna. Dodatkowo broni Maye na każdym kroku. Zezwala jej na zbliżanie do naszej córki aż za bardzo. Tak, zgodziłem się na ich znajomość, ale są zbyt blisko. Nie podoba mi się.

— W szkole tyle razy widziałem jak Maya całuje jakąś dziewczynę. Słyszałem nawet, że uprawiała z nią seks gdzieś w szkole. A co jak ona i Riley też to robią?

— Cory, Riley taka nie jest. Znasz ją. Jestem pewna, że nie uprawia seksu gdzie popadnie. Zrobi to gdy będzie gotowa i na pewno nie w miejscu publicznym.

— Chwila. Ona nocowała u Mayi! To było w piątek! Shawna nigdy nie ma w piątek!

— Uspokój się. Nie gwarantuje, że nic nie robiły, ale to jej sprawa Cory. Jeśli uznała, że Maya to odpowiednia osoba, to co w tym złego. W ciążę raczej nie zajdzie — zaśmiała się

— Naprawdę nie rusza cię że nasza córka mogła przespać się z Mayą?!

— Cory, my też już ze sobą sypialiśmy w jej wieku...

— My to co innego! A jak Maya ją porzuci? Wykorzysta? Przecież ona sobie coś zrobi!

— Pogadam z nią...— wstała od stołu —... a ty się uspokój. Za kilka tygodni Riley ma osiemnastkę, nie dasz rady jej wiecznie kontrolować.

— Powiedz jej że nie mogą u siebie nocować! Zgodziłem się na przyjaźń, ale nie wygląda mi żeby się jej trzymały.

________________
POV Riley

Ktoś zapukał, a następnie otworzył drzwi. Mama weszła do mojego pokoju i usiadła obok mnie, zabierając mi książkę z której się właśnie uczyłam.

— Mam pytanie.

— Jakie?

— Poszłaś już z Mayą na całość?

Spojrzałam na nią zdziwiona. Dlaczego o to pyta? Wiem, nie ma co się wstydzić rozmawiać o takich rzeczach, ale skąd ta myśl?

— Nie, a co?

— Nic. Twój tata panikuje.

O co chodzi mojemu tacie? Nawet gdyby między mną a Mayą do czegoś doszło, to chyba tylko moja sprawa, prawda?

— Ale on wie? Że to nie tylko przyjaźń.

— Riley to dosyć oczywiste. Ale nie martw się będę go uspokajać. Nie będzie się do was mieszał.

— Dziękuję.

— A gdybyś już weszła na wyższy poziom waszego związku, powiedziałabyś mi prawda?

— Tak mamo. Myślę, że tak.

— To super.

— Ale naprawdę nic nie było.

— Wierzę ci.

Mama dała mi buziaka w czoło, a następnie wyszła z mojego pokoju. Szybko złapałam telefon, żeby napisać do Mayi.

Ja:
Tata myśli że mnie przeleciałaś.

Maya:
jeszcze nie

Maya:
chyba...

Ja:
Nie pora na żarty...

Maya:
okej okej

Maya:
wyjaśniłaś ze tak nie było?

Ja:
Oczywiście

Ja:
Ale obawiam się, że nie puszczą mnie już na noc

Maya:
nie szkodzi

Maya:
seks da sie uprawiać też w dzień
(sprawdzone info)

Ja:
Maya!!!

Maya:
pamiętaj że mamy zjeść razem zaległe śniadanie

Ja:
Pamiętam pamiętam

Ja:
Lece spać 😘

Maya:
Branoc 💋

Kładę się w bluzie Mayi. Będę dzięki temu czuła jakby tu ze mną była.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro