26 ~ Kobieta zmienną jest.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Maya ~~~

Wstałam dziś wcześniej niż zwykle. Jest po dziewiątej, a w weekendy śpię przeważnie do południa. Po prostu bardzo ekscytuje się wieczorem i nie umiem spać. Ja i Farkle idziemy dziś na imprezę. Chcemy w końcu spędzić razem trochę czasu. Ostatnio zaniedbaliśmy naszą przyjaźń bo cały czas spędzam z Riley. Wiadomo widywaliśmy się całą grupą, ale to nie to samo co we dwoje.

Zabieram go do mojego ulubionego klubu. Niby nie powinni go tam wpuścić bo nie jest pełnoletni, ale jakoś przekupie barmana i ochronę.

Szukam czegoś na śniadanie i do kuchni wchodzi mama.

— Co tak wcześnie? — pyta zdziwiona że już nie śpię

— Wychodzę dziś z Farklem.

— Dawno go tu nie było.

— Był wczoraj — odparłam

— Ale mnie nie było — usiadła przy stole — A co u ukochanej?

— Wszystko dobrze. Też tu wczoraj była.

— Zaproś ją kiedyś na obiad.

— Dobra ale bez Matthews'a.

...

Zanim wyjdę z Farklem, jadę na chwilę do Riley. Chcę sprawdzić co u niej. Wczoraj było różnie. Momentami odczuwałam dystans. Oby dzisiaj było inaczej.

Dzwonię do drzwi i otwiera je, ooczywiście jak zawsze, Matthews. Posyłam mu cwany uśmieszek którego tak nie znosi.

— Znowu się spotykamy odwieczny wrogu— mówi wpatrując się we mnie

— Nasza bitwa będzie legendarna — puszczam oczko — Mogę wejść? — pytam

— Nie — próbuje zamknąć drzwi, ale "lekko" je popycham i uderzają go w czoło — Ty!

Zaczynam biec na górę do Riley i kiedy wbiegam do jej pokoju zamykam drzwi na klucz.

— Wariatka! — krzyczy Matthews za drzwiami

— Psychopata! — odkrzykuje do niego

— I tak będzie już zawsze? — pyta Riley łapiąc się za głowę i rzucając na łóżko — Czy tak będzie wyglądać moje życie?

Tylko się uśmiechnęłam i do niej podeszłam. Położyłam się obok i wtuliłam ją w siebie.

— Co robisz? — pytam

— Uczę się. Możesz się przyłączyć.

— Nuda. Poza tym po dzisiejszej nocy nie będę nic pamiętać.

— Będziesz ćpać? — podniosła się i na mnie spojrzała

— Nie, ale pić już tak. Bez obaw, z umiarem.

— Ma po was kto przyjechać?

— Ta, Zay się zgodził.

— To dobrze — uśmiechnęła się

— Może odłożysz te książki i porobimy coś ciekawszego? — mówię i zwalam wszystko z łóżka na podłogę

Riley spojrzała mi w oczy i oblizała wargę. Pochyliłam się w jej stronę i złączyłam nasze usta. Objęłam ją ręką, chcąc by była jak bliżej. Kocham jej usta i to jak idealnie są dopasowane do moich.

W pewnej chwili, Riley popchnęła mnie więc całkiem się położyłam. Spojrzała mi w oczy z uśmiechem i usiadła na moich udach. Spodobał mi się ten moment dominacji u niej.

Przyciągnęłam ją za koszulkę i znowu pocałowałam. Jej ręce powędrowały pod moją koszulkę, co nieco mnie zaskoczyło. Uśmiechnęłam się w pocałunku i chwyciłam jej biodra.

Riley oderwała się od moich ust i zeszła do mojej szyi. Początkowo składała na niej krótkie pocałunki, więc odchyliłam głowę by dać jej lepszy dostęp. Ssała moją szyję, jednocześnie gładząc palcami mój brzuch. Nie wiedziałam co mogę zrobić a co nie, więc pozwoliłam jej całkiem zapanować nad sytuacją.

— Riley, kochanie, co robicie? — usłyszałyśmy nagle za drzwiami

Dziewczyna odsunęła się ode mnie i wywróciła oczami. Usiadła na moich biodrach i do mnie uśmiechnęła.

— Uczymy do testu — woła do niego

— Jestem nauczycielem, mogę pomóc!

— Daj im spokój! — słyszymy jak Topanga go woła

Zaśmiałyśmy się z tego, a ja pokręciłam głową. Ta rodzina jest szalona. Podoba mi się to.

— To co robiłyśmy? — pytam i podnoszę się by chwycić Riley i powalić ją na łóżko

Tym raz ja zajęłam się jej szyją.

— To żebyś o mnie nie zapomniała przez wieczór — powiedziałam

— To ty idziesz na imprezę — przypomniała mi — Ale bez obaw, nigdy o tobie nie zapomnę. Kocham Cię

- Ja też Cię kocham. Całym serce.

Owinęła mi rękę na karku i mocno do siebie przytuliła.

...

Skończyłyśmy pierwszy odcinek Wiedźmina i wstajemy z łóżka. Riley idzie odprowadzić mnie do drzwi. Wchodzę jeszcze do kuchni przywitać się z Topangą.

— Dzień dobry — mówię z uśmiechem

— Cześć Maya. Podobno wychodzisz dziś z Farklem — mówi

— Tak, długo nie robiliśmy nic razem.

— O przyjaźń trzeba dbać. Wciąż żałuję że ja, Cory i twój tata zaniedbaliśmy naszą.

— Przynajmniej teraz to nadrabiacie — powiedziała Riley

Do kuchni wszedł Matthews i zmierzył mnie wzrokiem.

— Coś cicho było w pokoju — mówi

— To raczej nie ma się o co martwić — zaśmiałam się a on tylko pokręcił głową

— Oglądałyśmy serial tato — mówi do niego Riley

Spojrzał na nią a jego oczy się rozszerzyły.

— Hart! Co moja córka ma na szyi?! — krzyknął

— Ee...— zacinam się przypominając sobie o malinkach — ...tętnice?

Widzę jego wściekłe, ale i zdziwione spojrzenie. Odczekałam kilka nim ruszyłam biegiem z kuchni.

Zdążył zablokować mi drzwi, więc zawróciłam by pobiec na górę. Boże ile on ma lat. Nie jest za stary na bieganie?

— To tylko malinka! — wołam wbiegając po schodach

— Już ja cię znam!

Wbiegam do pokoju Riley i od razu rzucam się do okna. Zanim udało mi się je otworzyć Matthews wpadł do pokoju. Znów złapał jedynie mojego buta. Chyba zrobimy z tego tradycję.

— Nie oddam ci go! — słyszę kiedy schodzę schodami

Boże dlaczego mojego życie jest takie posrane? Czując na sobie wzrok innych musiałam poskakać jednej nodze do mojego samochodu. Ostatnio udało mi się ukraść klapki. Dziś nie było czasu. Kiedy już usiadłam w aucie, wysłałam Riley zdjęcie z brakującym butem.

Ona natomiast, wysłała mi zdjęcie Matthews'a wkładającego mojego buta do wiadra z napisem Maya. Żyję w telenoweli.

...

Przychodzę z Farklem na zaplanowaną imprezę. Jeszcze się nie rozkręciła, ale dobrze będzie wypić coś wcześniej.

— Dziesięć shotów — mówię do gościa za barem

— Miło Cię widzieć Maya — odparł

Zasalutowałam mu na powitanie. Często tu jestem więc pamięta, że może mi polać. Zresztą, wystarczy być ładną dziewczyną żeby nie jeden barman się zgodził.

— Zrywamy się o północy? Mam spreje, możemy namalować coś na przystankach czy gdzieś — proponuje Farkle — Jak dawniej.

— Spoko pomysł. Dawno nie robiłam graffiti.

— A tak w ogóle to wbijasz do mnie na noc?

Dostaliśmy nasze zamówienie, więc uśmiechnęłam się do faceta.

— Jak dasz mi jakieś ubrania, to na spokojnie.

— Mam pełno twoich ubrań.

— Idealnie.

Wzięliśmy po kieliszku, stuknęliśmy się i wypiliśmy na raz.

— A u Matthews'a co tam? Znów ukradł ci buta? — zapytał Farkle

— A żebyś wiedział...

— Co? Serio? — zaśmiał się niedowierzając

Pokazuje mu zdjęcie które wysłała mi Riley.

— No nieźle. Powodzenia dla ciebie.

— Widział moją malinke na szyi.

— A mama Riley co na to?

— Ona się nie czepia. Mega miła z niej osoba. Raczej czai, że przecież nie mamy 14 lat żeby tylko leżeć i gadać.

— Pani Matthews nie kradnie butów?

— Nie — zaśmiałam się

— To chociaż tyle.

Kiedy wypiliśmy wszystkie swoje shoty, poszliśmy zagrać w bilarda.

— Przegrasz frajerze — powiedziałam już na starcie

— Oj zobaczymy.

...

Zostały trzy bile. Farkla, moja i czarna. Farkle próbuje się skupić a ja rozpraszam go jak mogę. Wykonał ruch ale nie trafił żadnej z bil.

— O to twoja porażka — mówię i wbijam bile do siatki

Śmieję się z niego dumie. Nic mnie tak nie cieszy jak wygrywanie. Szczególnie kiedy gram z Farklem. Jego mina zawsze mnie rozwala. Ale przecież powinien się przyzwyczaić, zawsze przegrywa w bilarda. To praktycznie tradycja.

Odwróciłam się i uśmiech opuścił moją twarz. Ujrzałam w oddali tego gościa, którego poznałam pod blokiem Riley.

— Zakryj mnie — proszę Farkla i staję za nim

— Co? — jest zdziwiony i odwraca się do mnie wciąż mnie zasłaniając

— Nie odwracaj się ale...— odwrócił się, przez co wywróciłam oczami — tam stoi chłopak który do mnie zarywał.

— Przystojny. Wiesz kto to jest?

— Nie. Znam tylko imię.

— Powiedziałaś mu, że jesteś zajęta?

— Ta i to w dodatku przez laskę — wzruszyłam ramionami — Dał mi numer ale usunęłam.

Chłopcy nigdy nie potrafią pojąć, że ktoś ich nie chce. Mówisz im to, a oni dalej swoje.

— To chyba student. Pewnie pedofil skoro do ciebie zarywał.

— Jest starszy maksymalnie cztery lata. A ja mam w tym roku dziewiętnaście.

— Chodziło mi bardziej o twój wzrost — zaczął się śmiać

— Kretyn — uderzyłam go w ramię i też się zaśmiałam — Ej bo on idzie! — zauważyłam, że idzie w naszą stronę patrząc na mnie

— Przytul się — mówi Farkle i mnie objął — Zawrócił?

— Nie, wciąż idzie — pocałowałam Farkla w policzek żeby odstraszyć typa

Cholera no Farkle to go na pewno nie odstraszy. Do tej roli prędzej nadałby się Lucas.

— Nie mówiłaś czasem, że masz dziewczynę? — pyta Josh podchodząc blisko nas

— Kobieta zmienną jest — odpowiadam a Farkle obejmuje mnie ramieniem

— To szkoda bo miałaś zadzwonić gdyby coś z nią nie wyszło.

— Tak bardzo ci na tym zależy? — pytam unosząc brew

— Nie no, tylko jestem w szoku. Oszukujesz jego czy ją? — pyta pewny siebie

— Nikogo nie oszukuje! — odpowiadam

— Gościu, odwal się od niej.

Farkle stanął wyprostowany przed nim, co w sumie mnie zaskoczyło. Są mniej więcej tego samego wzrostu.

— Zluzuj — Josh podnosi ręce i się odsuwa — A ty zadzwoń, gdyby coś — zwraca się do mnie

— Twoje niedoczekanie — odpowiadam

Chłopak jedynie prychnął i odszedł. Wow, nie spodziewałam się, że Farkle będzie taki waleczny. Wiem, że stawiał się Lucasowi, ale w życiu bym nie pomyślała, że odważy się tak podejść do kogoś starszego.

— No nieźle — mówi mój przyjaciel

— Dzięki, że mnie chronisz — powiedziałam

— Zawsze będę. W co teraz gramy?

— W Boxera. Przegrasz.

— Akurat w to nie wątpię — zaśmiał się i pokręcił głową — Pamiętasz jak przestraszyłem cię na cmentarzu i wybiłaś mi zęba?

Zaczęliśmy się śmiać.

— Miałam 13 lat. To był pierwszy ząb który wybiłam.

— To zaszczyt, że byłem pierwszy — śmiejemy się

...

Koło godziny pierwszej, wychodzimy z klubu. Zrobiło się trochę zbyt tłoczno i nudno. Nie jesteśmy nawet pijani, bo zrezygnowaliśmy z dalszego picia.

Bierzemy puszki ze sprejem z auta i idziemy robić graffiti. Kochałam to robić. To cudowne, ale są problemy jak cię złapią. Oczywiście nie piszemy jakichś przekleństw ani nie rysujemy męskiego przyrodzenia. Bardziej skupiamy się po prostu na tym by ożywić jakieś miejsce. Nadać mu koloru.

Weszliśmy w jakąś pobliską ulicę. Raczej nikogo tu nie spotkamy. Co prawda to miasto nigdy nie śpi, ale kto chciałby tu przyjść o tej godzinie?

Zrobiłam murze duży napis "hope". Użyłam moich ulubionych kolorów. Czarnego, fioletowego i białego.

Tylko to przyszło mi do głowy. Po prostu ostatnio zaczęłam wierzyć w życie. Odkąd poznałam Riley w końcu mam nadzieję, że mogę być kimś więcej niż zwykłym rozpuszczonym dzieckiem. Poza tym o takie graffiti raczej nikt się nie przyczepi.

Farkle po prostu namalował pęknięte serce, a wokół małe gwiazdki. Myślę, że chodzi mu o Smackle. Nie chciała z nim być, ale mimo wszystko go nie porzuciła. Stąd pewnie te gwiazki. Ja wierzę, że kiedyś naprawdę mogą się zejść. Smackle jest... po prostu Smackle, ale pasuje do niego jak nikt.

Co prawda mój przyjaciel ma duże powodzenie u kobiet, jednak żadna nigdy nie przyciągnęła jego uwagi na dłużej niż kilka dni. Tym razem było inaczej.

— Dawno tego nie robiliśmy — powiedział patrząc na mur

— Ta, trochę minęło — przytuliłam się do niego


...

Kiedy weszliśmy do domu, jego rodzice jeszcze nie spali. A przynajmniej pan Minkus. To dziwne, bo mój ojciec pada przed jedenastą.

— Cześć Maya — powiedział unosząc wzrok znad papierów

— Dzień dobry.

Tak wiem, że jest noc.

— Jak się bawiliście? — zapytał

— Genialnie. Opowiem ci rano — mówi mu Farkle — Mamy pizzę?

— Tak, w kuchni.

Farkle odgrzewa pizzę i idziemy do jego pokoju. Kładziemy się już przebrani na łóżku i włączamy jakiś film. Potrzebowałam tego wieczoru jak nigdy. Z Farklem wszystko jest jakieś...spokojniejsze.

...

Kiedy idziemy spać, piszę do Riles. Mało się kontaktowałyśmy przez wieczór. Chciałam skupić się na moim przyjacielu. Jak powiedziała Topanga, o przyjaźnie trzeba dbać.

Ja:
Dobranoc <3

Riley:
Dobranoc

Riley:
Jutro, znaczy dziś, przyjeżdża mój wujek. Przyjdziesz? Nie chcę mi się z nim samej siedzieć. Może uda nam się wymknąć we dwie. I błagam, nie kłóć się z moim ojcem

Ja:
Będę grzeczna

Riley:
ehe

—————————



To z tym wybitym zębem to historia z mojego życia. Kumpel dopiero rok później wstawił nowego. Mam nawet gdzieś zdjęcie wybitego XDDDDDD

I w sumie ja wciąż nie ogarniam jak to się stało. Odprowadzałam go po (chyba) spotkaniu do bierzmowania. Jakoś tak. Bo ciemno było i do niego się idzie obok cmentarza. I przestraszył mnie i mu zajebałam ze strachu z prostej. Aż sobie rozcięłam troszkę dłoń na tym zębie i mam bliznę do dziś. I to nie był jakiś ząb tam z tyłu, tylko dwójka. A mamie to w ogóle powiedział, że wszedł w słupa. Pamiętam jak opowiadaliśmy to nauczycielce i się z nas śmiała

Jezu 4 lata minęły chyba już

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro