5 ~ Nie lekceważ mnie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Maya ~~~

Budzę się rano za sprawą budzika. Cholera jak mi się nie chce. Sprawdzam telefon i widzę jakieś siedem wiadomości od Missy. Skoro nie odpisywałam, mogła się domyślić że śpię. Chociaż w sumie. Mogła pomyśleć o wielu rzeczach. I pomyślała. Ale byłam grzeczna.

Missy:
Co robisz kochanie?

<3333

Nudzi mi się

Wpadniesz?

Mam nadzieję że śpisz

SAMA

kotkuuu

Maya:
Przyjechać po ciebie?

Missy:
Tak ❤

Maya:
To będę za godzinę

Wstaję z łóżka i idę się ogarnąć.

...

Przyjechałam z Missy do szkoły. Kiedy idę z nią korytarzem, zauważam Devi z koleżankami, stoją przy szafkach i zawzięcie o czymś dyskutują. Naprawdę boję się, że coś powie. Jeszcze zaczęli by gadać, że coś jest ze mną nie tak, a tego bym nie chciała. A może już gadają tylko o tym nie wiem?

— Zobaczymy się później — powiedziałam do Missy

— Gdzie idziesz? — zapytała zazdrosna

— Muszę porozmawiać z Devi.

— Chyba znowu ją przelecieć — powiedziała wywracając oczami

— To było tylko raz — kłamię — Poza tym chcę z nią tylko pogadać. Serio. Zaraz wrócę.

To chyba jej nie przekonało, ale odwróciła się i pomaszerowała do klasy. Oczywiście wcześniej przejechała mnie wrednym spojrzeniem. Rozumiem ją, ale niech sobie nie pozwala.

Podchodzę do Devi i kładę dłoń na jej ramieniu. Te dwie, których imion nie znam i znać nie chcę, mało co nie zapiszczały.

— Co tam, o czym gadacie?

Są chyba zdziwione, bo nigdy nie byłam chętna na rozmowę z nimi. Teraz zresztą też nie mam ochoty, ale muszę się upewnić czy nic nie powiedziała. Nie chcę wyjść na frajerkę.

— Widziałam wczoraj jak ta nowa, wsiadała do auta z Friarem — powiedziała jedna

— Co? — zapytałam bardziej siebie i wrzechświat niż moje rozmówczynie

Zaczęłam śledzić wzrokiem cały korytarz w poszukiwaniu Riley. Dziewczyny za to wciąż kontynuują rozmowę. Analizują co mogło się wydarzyć gdy odjechali. No szlak mnie trafi. Kiedy w końcu zobaczyłam Riley, ona też na mnie patrzyła. A dokładnie na moją rękę która wciąż obejmuje Devi. Wywrócila tradycyjnie oczami i odeszła w stronę klasy.

— Nie spodziewałam się, że tak szybko ją wyrwie. Nie wygląda na taką łatwą.

— Bo nie jest taka. Nie sądzę żeby coś było — wspomniałam

— Skąd wiesz? Znasz ją? — zapytała Devi

— Nie, nie ważne. Mniejsza o nią. Spotkasz się ze mną w toalecie na następnej przerwie?

Jej przyjaciółki spojrzały na nas dwuznacznie. Dobrze. Niech myślą właśnie w ten sposób.

— Ee no dobra — zgodziła się Devi z uśmiechem

— Okej.

Poklepałam ją po ramieniu i odeszłam.

Idę za Riley, w stronę klasy.

Chyba powinnam ją przeprosić za wczoraj. Rzuciłam się na nią, a przecież to nie jej wina, że doznałam jakiegoś chwilowego nawrócenia.

— Rose! — zawołałam a ona przyspieszyła kroku — Rose stój.

Idę za nią spokojnie mając nadzieje, że w końcu się zatrzyma.

— Rose zatrzymasz się w końcu?! — zapytałam zdenerwowana, że mnie ignoruje

— Nie i za mną nie idź! — odpowiedziała

Straciłam już nerwy, więc podbiegłam bliżej, złapałam ją za rękę i wciągnęłam siłą do jakiejś pustej sali.

— Słuchaj wiem jak to wyglądało. Myślisz teraz, że z nią spałam. Ale to było tylko takie koleżeńskie objęcie. Nic więcej, naprawdę.

— Maya, po co mi się tłumaczysz? — zapytała i wyrwała swoją dłoń z uścisku

— Szczerze? Nie wiem. Czuję, że muszę. Nie chcę żebyś myślała o mnie źle —  powiedziałam zanim pomyślałam

— Na to już chyba za późno. Dosyć dobrze poznałam cię w ciągu tych niecałych trzech dni. Wiele widziałam, wiele słyszałam. Jesteś ćpunem, upijasz się, rzucasz się na ludzi i zdradzasz swoją dziewczynę. Nie chcę widzieć poza klasą.

— Nie spałam wczoraj z Devi! — krzyknęłam

— Nie chodzi tylko o wczoraj. Wiesz co tu o tobie mówią?! Jak mam być twoją koleżanką kiedy w głowie mam to wszystko co robisz?

— A czemu tak bardzo ci przeszkadza to co robię?

— Bo...bo nie lubię patrzeć jak ktoś niszczy siebie i innych. W szczególności innych...

— Co masz na myśli? — nie zrozumiałam jej

— Nic — rzuciła ostro i zwróciła się w kierunku drzwi

— Ej! Kurwa, stój!

— Co?! — odwróciła się zła i zirytowana

— Wyjdźmy dziś na jakąś kawe czy pizze.

— Że co proszę?

— Nooo spotkajmy się dziś. Taki wypad, ja i ty. Pogadamy. Opowiem ci o sobie, żebyś nie sugerowała się tylko plotkami. Nie wiem. Poznasz mnie.

— Dlaczego? — zapytała zdziwiona — Nawet nie chcę.

— Super, to będę u ciebie o szóstej — powiedziałam i puściłam jej dumnie oczko

— Nie znasz adresu — też puściła mi oczko i szybko opuściła salę

Wybiegłam za nią, ale się zatrzymałam.

— Jakoś sobie poradzę! — zawołałam, póki była na tyle blisko by usłyszeć

Kurwa nie wiem dlaczego zaproponowałam wyjście. Jest w niej coś czego jeszcze nie rozgryzłam. A ja musze wiedzieć wszystko. Po prostu jest dziwna, a to intrygujące. Poza tym, kto przenosi się w czwartej klasie?

Zadzwonił dzwonek więc udałam się na lekcję. Oczywiście nie całkiem na lekcje. Poszłam zapalić za szkołę więc trochę się spóźniłam.

Weszłam do klasy 15 minut po dzwonku.

— Jak leci Matthews? — powiedziałam przechodząc obok biurka nauczyciela.

Riley wywróciła oczami. Kiedyś naprawdę uszkodzi sobie te gałki oczne.

— Jak miło, że w końcu przybyłaś panno Hart...Hunter...— powiedział Matthews obdarzając mnie spojrzeniem jakby chciał mnie zabić

Zrobił mocny nacisk na Hart, ale Hunter tylko wymamrotał.

— Byłam zapalić i dłużej zeszło — spojrzał na mnie ale nie skomentował — Wie pan jak to jest.

— Usiądź tu w pierwszym rzędzie.

— Dlaczego nie mogę z tyłu?

— Ponieważ wszystkie miejsca są zajęte.

Usiadłam w pierwszym rzędzie obok Riley i uśmiechnęłam się do niej złośliwie.

— Tak więc wracając do lekcji... — coś tam dalej mówi ale nie słucham

Postanowiłam powkurzać Riley

— Hej — lekko trąciłam ją w ramię

Spojrzała na mnie i odwróciła wzrok.

— No nie bądź taka

— Jaka?

— Nie lekceważ mnie — uśmiechnęłam się

Gdy spojrzałam do tyłu, zobaczyłam wściekłe spojrzenie Missy.

— Jesteśmy dziś umówione na wieczór, chyba będziemy rozmawiać?

— Ja się na nic nie umawiałam, a tak w ogóle to nie wiesz gdzie mieszkam, więc raczej po mnie nie przyjedziesz.

— To może podasz mi adres?

— Nie.

Westchnęłam i położyłam się na ławce.

Chciałam tylko być miła. Czemu ona się tak zachowuję? I czemu w ogóle mnie to obchodzi?

Rozglądam się po klasie szukając kogoś do pogadania.

Farkle'a dziś nie ma, może jest chory czy coś. Podjadę do niego po lekcjach i sprawdzę co u niego.

Reszta lekcji przeminęła dość szybko. Więcej nic już nie mówiłam. Siedziałam i udawałam, że robię notatki. Od czasu do czasu spotykałam wzrok Riley. Dostałam nawet kilka wiadomości od Missy żebym przestała się gapić na Riley i czy ma jej coś zrobić za to, że na mnie zerka. Boże o co ona ma problem. Laska mnie nie cierpi.

Zadzwonił dzwonek i wyszłam z klasy szybciej od innych.

Idę do swojej szafki i nagle zderzam się z kimś lub czymś. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Friar'a. Jak ja go kurwa nie lubię. Denerwuje mnie, a plotki, że odwiózł wczoraj Riley jeszcze bardziej mnie denerwują. Oby to nie była prawda. Ona nie może z nim być, nie będzie dla niej wystarczająco dobry.

Ona potrzebuje kogoś kto by ją obronił. I by ją rozpieszczał. Dał komfort. Doceniał.

A nie takiego lalusia psującego każdą akcję w meczu.

— Ej Hart! Patrz jak chodzisz! —  powiedział wkurzony

— To ty we mnie wpadłeś kretynie! — powiedziałam jeszcze bardziej wkurzona

Ominęliśmy się uderzając o siebie ramionami.

Debil.

Ale nie czas aby się nim przejmować. Idę spotkać się z Devi.

...

Po chwili czekania, zjawiła się w toalecie.

— No hej — powiedziała i podeszła bliżej chcąc złączyć nasze usta

Szybko się odsunęłam, przerywając pocałunek. Nie czuje tego. Im więcej Matthews mi wygarnia tym gorzej się czuje.

— Devi, nie o to chodzi — powiedziałam chowając dłonie do kieszeni kurtki

— Ugh, to po co mnie tu zawołałaś.

— Przepraszam za wczoraj. Mogę ci to jakoś wynagrodzić? Może kupić ci coś albo nie wiem.

— Nie wygłupiaj się Hart — zaśmiała się

— Mówię serio.

— Nie musisz nic robić.

— Na pewno? — zapytałam żeby się upewnić

— Tak — pokiwała głową z uśmiechem

Ja też się uśmiechnęłam i oblizałam usta. Gdyby nie Missy, zarywałabym do Devi.

— No okej.

— Widzimy się na lekcji.

—  Pa pa — powiedziałam i opuściła toaletę

_____________
POV Riley ~~~

Maya napewno nie dowie się gdzie mieszkam. No bo od kogo? Tylko Lucas wie. Podobno się nie cierpią więc raczej nie pogadają. Poza tym wątpię by powiedział jej bez zapytania mnie czy może. Cholera oby się nie dowiedziała.

Trochę chciałabym się z nią spotkać. Ona chce żebym ją lepiej poznała. Ja też tego chcę. Miałabym tu kogoś. Ale jeśli serio jest taka jak mówią, to lepiej byłoby trzymać się zdala od niej.

Poza tym, tata by mnie chyba zabił. Nie cierpi jej, a ja wciąż nie wiem czemu. Znaczy rozumiem to jak najbardziej, ale przecież on jej praktycznie nie zna. Pierwszy raz widział ją dzisiaj, a zabronił mi zbliżać się do niej już wczoraj. Nie wygląda na to, że chodzi mu tylko o to, że ona woli dziewczyny. To dziwnie.

Przez resztę dnia, Maya nic do mnie nie mówiła. Co prawda kilka razy nasze spojrzenia się spotykały, ale wtedy Missy zaczynała ją całować. Jakim cudem nie bolą jej usta? I o co niby ta cała zazdrość? Niech się lepiej martwi o swoją kuzynkę.

Wyszłam właśnie ze szkoły i widzę jak Lucas biegnie w moją stronę.

— Hej Riley — powiedział

— Hej — ucieszyłam się że go widzę

— Zastanawiałem się czy może...

— Chcesz się ze mną umówić? — ktoś inny dokończył

To Maya. Jej oczy spotkały się z moimi i aż dreszcze mnie przeszły. Ten gniew.

— Nie nie chciałaby — odpowiedziała za mnie, podchodząc i stając pomiędzy mną a Lucasem.

— Po co się w ogóle wtrącasz? To nie twoja sprawa — odpowiedział jej, a ja się z nim zgadzam

— A jednak tu się mylisz — powiedziała

— Co? — zapytałam

— Chodźmy Riley, zlekceważ ją — zaczął Lucas

— Ja i Riley mamy dziś wspólne plany więc odwal się Huckleberry

Choć nie chciałam, jednak zaśmiałam się z tego przezwiska.

— Przepraszam — powiedziałam od razu — I Maya, przestań. Nigdzie z tobą nie idę.

— Ale...

— Tak jak słyszałaś Hart — odezwał się dumnie Lucas

Wzięłam go za rękę i poszliśmy do jego samochodu. Odwróciłam się jeszcze żeby spojrzeć na Maye i jej mina jest bezcenna. Zrobiłam to tylko po to by ją wkurzyć.

___________
POV Maya ~~~

Nie rozumiem jak ona mogła wybrać jego? Nie chciałam z nią iść na randkę tylko spokojnie pogadać. Czemu Lucas zawsze musi mi komplikować życie? Wczesniej chciał mi zabrać Missy, a teraz koleżankę.

Znaczy, Riley nie jest moją koleżanką. W sumie to jest dla mnie nikim. Nowo poznaną osobą, nic więcej.

Mój telefon zaczął wibrować. To Missy do mnie dzwoni.

— Gdzie jesteś? — pyta

— Przed szkołą, czekam obok samochodu.

—Dobra już idę.

Kiedy przyszła, wsiadłyśmy do auta i odjechałyśmy. Odziwo nie robiła żadnej dramy. Ciągle tylko miziała mnie po ramieniu co mnie irytowało. No ale nie chciałam już robić problemu.

...

— Pa kochanie —powiedziała, kiedy podwiozłam ją pod dom

— Cześć.

Wyjechałam od Missy i pojechałam prosto do Farkla. Potrzebuje jego rady. Coś się ze mną dzieje, ale jeszcze nie wiem co. A nikt nie rozumie mnie lepiej niż on.

— O hej — powiedział kiedy otworzył mi drzwi — Nie wiedziałem, że przyjedziesz.

— Gardło? Gorączka? — zapytałam wchodząc

— Gorączka.

— Czyli twój genialny mózg nie pracuje dziś jak należy?

— Zawsze pracuje jak należy — uśmiechnął się

— To super, bo coś jest ze mną nie tak.

— Mów dalej

— Nie dałam rady pójść do łóżka z Devi, odruchowo zaproponowałam Riley spotkanie i jestem zła, że poszła z Friar'em.

— Jesteś zazdrosna?

— O Missy? — zapytałam jakby powiedział największą bzdurę jaką słyszałam

— O Riley.

— Nie jestem. Tylko zła, że poszła z nim i nie daje mi szansy.

Spojrzał na mnie znacząco. No dobra to dziwnie brzmiało.

— Chcą ją tylko poznać stary. Nic więcej.

— No okej. Może to dlatego, że jest nowa. Jeszcze się nie znacie, więc szukasz u niej wsparcia. No wiesz, nie ma wyrobionej opini o tobie, praktycznie cię nie zna. Masz przy niej czystą kartę. Przynajmniej trochę.

— Ale ty jesteś pomocny — powiedziałam z sarkazmem — Nie rozumiem tego, kurwa stary.

— Dopiero Cię poznaje, nie wie jaka jesteś. Chcesz żeby Cię poznała i wtedy oceniła, a nie od razu skreśliła, to normalne.

— Chyba masz rację — zgodziłam się i rzuciłam na jego łóżko

To co się ostatnio dzieje, jest dziwne, ale też mnie kręci. Oby tylko nie zakręciło za  bardzo.

...

Wróciłam do domu i odziwo moi rodzice w nim byli.

— Dzień dobry, Maya — powiedział ojciec — Usiądź z nami.

Usiadłam obok niego przy stole i po chwili przyszła jeszcze mama.

— To jakieś zebranie? — zapytałam — Nie zrobiłam nic ostatnio.

— Idziemy jutro do mojego przyjaciela. Dawno go nie widziałem.

— No i? Nie rozniosę domu, obiecuję

— Idziesz z nami. Chcemy żebyś się dobrze zachowywała — powiedziała mama

— Postaram się. Ale i tak będę używać telefonu w towarzystwie.

— No trudno. I tak coś. Dziękujemy — powiedział tata i się uśmiechnął

— A tak w ogóle to planujesz już coś? — zapytała mama

— W sensie z czym? — zaczęłam pić wode

— Jakieś oświadczyny? — na te słowa zakrztusiłam się wodą którą aktualnie piłam

Cześć wyplułam do zlewu.

— Nie planuje. Boże nie. Mamo!

Sama myśl spędzenia reszty życia z Missy mnie przeraziła. Oczywiście nasi rodzice by tego chcieli. Przyjaźnią się. Głównie dlatego się poznałyśmy. Na jednym ze spotkań do czegoś doszło i tak o to jesteśmy razem te parę lat.

— Dobrze. Tylko zapytałam — powiedziała mama — Nie ma co sie spieszyć. Ale to ta jedyna. To widać.

— Idę do siebie — powiedziałam szybko

Rzuciłam się na łóżko. Missy to ta jedyna? Prawdziwa miłość? Zaręczyny? Ślub? Nie. Nieeee. To nie jest dla mnie. Ja muszę się bawić. Umawiać z innymi. Imprezować, być wolna. I chcę poznać kogoś nowego, tak jak radził Farkle. Niestety nie będzie to Riley Nie ma sensu do niej jechać, ani próbować zdobyć jej adres czy cokolwiek związanego z nia. Poszła z Friar'em. Aż tak nie będę się poniżać żeby się za nią uganiać. Po za tym to tylko ciekawość i chęć poznania kogoś nowego.

Nic więcej.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro