Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mimo dosyć spokojnego snu Aisha rano obudziła się, czując, że coś ją obserwuje. Podniosła się, oglądając się na każdą stronę. Nic. Po prostu wstała i udała po raz kolejny do szafy. Wyciągnęła czarne leginsy i czarną, długą bluzę.

Jak się ubrała, spojrzała na swoją lewą rękę. Zawsze, gdy o czymś miała pamiętać, rysowała kropkę na ręce. Widać było dosyć widoczną, granatową kropkę. To znaczyło coś naprawdę ważnego. Chwile potem, gdy zastanawiała się nad tym, przypomniała sobie. Dzisiaj zaćmienie księżyca! - pomyślała.

Aisha za każdym razem uwielbiała oglądać zaćmienia księżyca. Żadnego nigdy nie pominęła. To było dla niej jak tradycja. Mimo tego każde swoje zaćmienie oglądała sama. Tak szczerze, nie potrzebne jej było towarzystwo. A przynajmniej - tak się jej wydawało.

Spojrzała szybko na godzinę, po czym szybkim ruchem udała się do łazienki, ogarniając włosy i myjąc zęby. Potem poszła coś zjeść. Gdy weszła do kuchni przypomniała się jej sytuacja, w której zemdlała. Właśnie w tedy ból głowy się nasilał. Muszę w końcu pójść po tabletki na głowę - pomyślała.

Pół godziny później spojrzała przez okno na pogodę - zapowiadało się na deszcz. Wspaniale! - pomyślała.

Aisha wychodziła zawsze w porę deszczu. Wiedziała, że w tedy nie kręci się dużo ludzi, a szczególnie policja. Dziewczyna bardzo lubi deszcz. Szczególnie dźwięk spadającego deszczu odbijający się o parapet. To przyjemność dla jej uszu.

Weszła do swojego pokoju, sięgając po portfel. Włożyła go do kieszeni, kierując się do wyjścia. Wybrała swoje białe buty, zakładając je na stopy. Zaciągnęła kaptur na głowę, aby nikt nie widział jej twarzy. Sięgnęła po kluczyki leżące na półce, po czym otworzyła drzwi, zamykając je za sobą.

Jej oczom ukazał się ogród. Skręciła, idąc do bramy. Przy drodze nawet nie spojrzała w obie strony. Słyszała, że nic nie nadjeżdża. Zeszła na chodnik po drugiej stronie i zaczęła kierować się w prawą stronę od swojego domu. Na szczęście - niedaleko jej domu stoi apteka i sklep spożywczy. Mogłam wziąć słuchawki - pomyślała.

Kwadrans po wyjściu z domu zbliżała się do apteki. Był wtorek, dlatego właśnie otwierali. Z daleka widziała już pracujących ludzi, czekających na klientów. Zaczęła wchodzić po schodkach prowadzących do apteki. Pociągnęła za klamkę, otwierając drzwi. Już na kasie stała sklepikarka, uśmiechając się w stronę dziewczyny.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - spytała łagodnym głosem.

- Macie coś na ból głowy? - spytała Aisha, podchodząc do kasy.

- Oczywiście! Momencik, tylko pójdę po leki - zniknęła za przejściem do zaplecza.

Dziewczyna chwilę stała, rozglądając się. Tyle leków i pudełek stojących na półce. Zaczęła patrzeć na zastosowania leków. Żadne nie było na ból głowy. Po chwili wróciła sklepikarka z pudełkiem w ręce. Położyła na ladzie, patrząc się na Aishę.

- Tutaj są 4 zgrzewki. Dwa razy na dzień się je spożywa, oczywiście po posiłku. Sama je stosuje, są bardzo pożyteczne. - uśmiechnęła się w stronę dziewczyny.

- ile to będzie? - spytała.

- 9.99zł - zeskanowała pudełko, ponownie kładąc na ladzie.

Aisha wyciągnęła 10zł w papierku z portfela, kładąc na ladzie. Sklepikarka wzięła papier, a dziewczyna wsadziła do kieszeni pudełko z lekami. Blondynka skierowała się do wyjścia.

- Dziękujemy za zakupy! Do widzenia! - pożegnała ją sklepikarka.

- do widzenia - mruknęła pod nosem, znikając za drzwiami.

Gdy dziewczyna wyszła z apteki, zaczynało padać. Lekkie kropelki padały na jej kaptur. Aisha bardzo lubiła spacerować podczas deszczu, ale nie dzisiaj. Szybkim krokiem wróciła do domu.

Zamknęła wejście do domu. W tym momencie słychać było, jak deszcz obija się o dach. Zdarzyła na czas. Wyciągnęła z kieszeni pudełko z tabletkami, idąc do kuchni. Wyciągnęła szklankę i nalała do niej wody. Otworzyła pudełko i wyciągnęła zgrzewkę tabletek, wyjmując z niej jedną. Włożyła tabletkę do buzi, popijając wodą. Posprzątała po sobie, po czym usłyszała, że ktoś do niej dzwoni.

To znowu Caroline - pomyślała, po czym odebrała.

- Aisha!!! - krzyknęła Caroline załamanym głosem.

- Caro? Co się stało? - spytała Aisha.

- Aaron... On... On... - nie mogła się wysłowić, bo zalała się płaczem.

Znowu on - pomyślała. Aaron był chłopakiem Caroline. Mimo tego jest od niej zupełnie inny. Zadaje się z nieodpowiednimi, pali, pije i inne. Jest przeciwieństwem Caroline. Aisha cały czas wiedziała, że on ,, śmierdzi". Obawiała się, że on w pewnym momencie zacznie ją manipulować lub co gorsze - wciągnie ją do gorszego towarzystwa. Aisha nie lubiła Aarona i wydawało się, że on jej również.

- Caro, spokojnie - próbowała ją uspokoić - wdech i wydech.

Zapanowała chwilowa cisza.
- Zrobiliśmy... Wiesz... I sprawdziłam czy.... I... Ja.... Ja... - znowu zapanowała cisza - jestem w ciąży....

- Co?! - krzyknęła Aisha.

- T-tak... - szlochała - A on... Zerwał....

- Co za dupek! - podniosło się jej ciśnienie - Mówiłaś rodzicom?

- nie.... - odparła.

- Dobra. Posłuchaj mnie - zaczęła tłumaczyć - Najpierw się uspokój, przestań płakać. Potem powiedz to rodzicom. Oni na pewno cię zrozumieją.

- Ale... Wiesz jacy oni są...

- Wiem. - rzuciła - Ale jeżeli im tego nie powiesz, za 8 miesięcy będą wiedzieli że coś jest nie tak i będzie gorzej.

- okej... - westchnęła ocierając łzy - to... Ja idę... Cześć.... - rozłączyła się.

Aaron - pomyślała - czysty dupek, ja se z nim pogadam. Ale nie dzisiaj. Jutro... Jutro się widzę z Caro. Chociaż... Nie zdziwię się jak nie przyjdzie. Jutro się jej spytam. Jak nie, to pogadam z Aaronem.

Aisha długo czekała na noc. Gdy było około północy, dziewczyna spojrzała przez okno. Księżyc stał na samym środku nieba. Niedługo nastąpi zaćmienie. Już udała się do drzwi, zakładając ponownie buty. Gdy była gotowa, położyła rękę na klamce.

- Aisha - usłyszała ten sam głos, co wczoraj. - Chodź.

Nagle nogi pokierowały ją do jej własnego pokoju. Stanęła przed lustrem, patrząc na swoje odbicie. Obok lustra było okno, które wskazywało wprost na księżyc, który zaczyna się przyciemniać przez słońce.

Spojrzała w swoje odbicie, chwilę się przyglądając pytająco. Ruszyła ręką, jednak odbicie tego nie zrobiło. Zaczęła robić cokolwiek, a odbicie nadal stało.

- Co jest?! - krzyknęła Aisha.

W tedy wybiła północ, a księżyc został zaciemniony w pełni przez słońce.

- Witaj, Aisho. - odbicie się poruszyło, inaczej niż ona.

- Co?! Jak?! - patrzyła w odbicie - Kim ty jesteś?!

Odbicie się szyderczo zaśmiało.
- Twoim koszmarem - ten głos brzmiał tak samo jak ten w jej głowie.

- To ty jesteś głosem w mojej głowie?! - nadal była zaskoczona.

- Tak.

- Ty śmieciu! - jej głos brzmiał jak warczenie - I co, fajnie jest patrzeć jak mdleje?!

- Tak, zdecydowanie - zadrwił.

- Wal się!

- Dobra, do rzeczy - odbicie odwróciło wzrok.

Odpowiedzią Aishy był pytający wzrok.

- Mam dla ciebie propozycję - odbicie spojrzało się wprost w oczy dziewczyny, uśmiechając się.

- propozycje? Ha! Najpierw mnie straszysz a teraz czegoś chcesz? Zabawne - dodała - nie ubijam interesów z śmieciami.

- Gadasz z ,,duchem" czy nie sądzisz, że to mógłby być dobry interes?

- Ptff! Mogłabym z każdym, ale nie z śmieciem - odrzekła Aisha.

- Czyżby? Pomyśl tylko. Mogłabyś żyć wiecznie, lub wiecznie młodym być - odbicie uśmiechnęło się szyderczo.

- Nie rozumiesz tego, że nie ubijam interesów z śmieciami?

- Dobra. - z uśmiechu przeszło na poważną minę - Nie chcesz po dobroci. Jeżeli się nie zgodzisz, stracisz wszystko.

- Wszystko? - jej głos zabrzmiał, jakby zaczęła się śmiać - Powiedz mi, co ja mam? No właśnie, nic.

- uważaj jak chcesz. Zależy mi tylko na odpowiedzi - odbicie wzruszyło ramionami.

- W takim razie jej nie dostaniesz - Aisha uśmiechnęła się szyderczo.

- Mam to rozumieć jako nie? Dobrze. Jestem ciekaw, ile wytrzymasz - odbicie zaczęło się rozmywać.

Pff, śmieć - pomyślała.

Aisha zauważyła, że właśnie pominęła zaćmienie księżyca. Po raz pierwszy w jej życiu zawiodła się na samej sobie. Jedyne co jej zostało, to iść spać. W takim razie położyła się bezwładnie na łóżku, zasypiając.
'|'|'|'|'|'|'|'|'|'|'|'|'|'|'|
Ejo
Zaczyna się dziać :>>>>
I to mi się podoba xD
Sry że ciągle używałam ,,śmieć" ale jak napisze EGHEM to wiecie
No
So
Goodbye

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro