21 lipca 1889

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłem (jako lokaj, bo jeszcze nim byłem) się jak zwykle o 6:30 i poszedłem obudzić Dalles . Odsłoniem rolety i obudziła się natychmiast. Wiec jak pomogłem jej się ubrać to poszedłem zrobić herbatkę i śniadanie. Nie było innych herbat więc wzięłem zieloną. Na śniadanie dla odmiany jejacznice z bekonem.
-Grell!!
-Słucham??
-Długo jeszcze?!
-Już idę!!!
Jejacznice położyłem na talerz i wziąłem filiżankę którą tak bardzo kochała, dzbanek i nalałem herbaty. Zaniosłem jej bo cóż poradzić.
-Niezbyt fenomenalne -stwierdziła
-Następnym razem się badziej przyłoże.
Poszedłem do łazienki trochę ochłonąć. Oblałem się wodą i umyłem zęby... Dzisiaj poniedziałek więc trzeba iść na zakupy. Zeszłem na dół i nagle usłyszałem jej głos
-GRELL!! Gdzie się wybierasz?!
-Przepraszam, ale jest dzisiaj poniedziałek więc postanowiłem pójść na zakupy.
-Dobrze, ale wracaj szybko bo jesteś mi potrzebny.
- Dobrze, postaram się.
Otworzyłem drzwi i mogłem ochłonąć zimnym, ale przyjemnym powietrzem. Poszedłem do supermarketu. Kupiłem owoce, warzywa, pieczywo i herbatę. Podbiegłem do kasy. CHOLERA, ALE TO BYŁA WIELKA KOLEJKA!!! I musiałem iść do drugiej kasy. Jak mi to wszystko facetka skasowała to schowałem do torby to wszystko i poszedłem do domu. Gdy wróciłem rozpakowałem się i pochowałem do odpowiednich półek. I nagle usłyszałem głos Dalles
-Już wróciłeś?
-Tak
-Choć na górę, jesteś mi potrzebny.
-Dobrze
Niewiedziałem o co jej chodzi, ale poszedłem za nią. I mi pokazała cieknący kran.
-Cholera jasna, ile będzie roboty.
-Co?!
-Nic takiego. Powiedziałem tylko, że trochę będzie roboty.
-Mam nadzieję, że nie kłamiesz.
I odeszła. I zabrałem się za kran. Przykręciłem i otarłem go. Poszedłem do kuchni coś zjeść, a potem do łazienki się umyć i umyć zęby. Poszedłem do Dianne 'y i ja przebrać w pizamę. Gdy już to zrobiłem położyłem się spać, pogrążony we śnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro