23 wrzesnia 1889

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłem się jak zwykle o 6 :30, ubrałem się i zeszłem obudzić Dialles. Odsłoniem zasłony. Poszedłem do kuchni i zrobić jej coś do jedzenia. Zagotowałem wodę na herbatę i wziąłem bułę, przekroiłem ją i włożyłem do niej ogórka. Herbatę wlałem do dzbanka i bułę wziąłem na talerz i jej zaniosłem. Zjadła w ciszy.
-Wychodzę.
-Gdzie? -Zapytała
-Do sądu. Nie wrócę.
-Dobra.
Zeszłem na dół się ubrać. Wyszedłem na dwór i poszedłem do sądu. Zeszło mi jakieś 15 minut. Weszłem. Czekałem. Aż w końcu usłyszałem
-GRELL SUTCLIFF!!!!
Ucieszyłem się bardzo. Wreszcie będę miał nową pracę. Wszedłem i usiadłem. On mnie zapytał
-Grell Sutcliff?
-Tak.
-Musi pan zmienić pracę.
-Oczywiście.
I wyszedłem. Szczęśliwy. Zobaczyłem chłopaka w okularach i zielonych oczach. Zapytał mnie czy chcę zostać żniwarzem.
-Tak.
-To choć ze mną.
Wyciągnął jakiś patyk i skakaliśmy po dachach!
-Jesteśmy na miejscu- oznajmił czterooki
Weszliśmy do jakiegoś domu. I zobaczyłem jakiegoś blondyna z kosiarką.
-Wiesz kto to jest żniwarz?
-Tak
-Ja jestem William, a to jest Ronald, a ty jesteś Grell?
-Tak
-Coś trzeba z tobą zrobić.
-Paskudnie wyglądasz idź się ubierz.-powiedział blondyn
Pokazał mi pokój. Cały czerwony. Kocham czerwony. Założyłem czerwone okulary, i rozpuściłem włosy. Długie były Pofarbowałem je na czerwono. Ubrałem się. Założyłem białą koszulę na to czarne szelki i kurtkę czerwoną i oczywiście spodnie i buty na obcasie. Weszłem z pokoju i tam zastałem Williama. Wręczył mi piłę łańcuchową.
- To twoja kosa śmierci
Wyszczerzyłem zęby były ostre. Ronald się nawet wystraszył. Mięczak. Czterooki mi wręczył jeszcze listę śmierci, czyli na jaką duszę będę polować.
-Grell, idź spać, bo żniwarze potrzebuje dużo snu.
-Dobra.
Podbiegłem do mojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Rozebrałem się i włożyłem pizamę. Poszedłem śpać

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro