Walę w Tynki 2020(14.2.2020r.)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ogólnie mówiąc to nie było mnie dzisiaj w szkole. Zaspałam na ósmą, jak to ja, obudziłam się o 12:00. Z rana wyćpałam se kakałka, będąc nadal w piżamie. Założyłam nogę na nogę, zastanawiając się jak dać Walentynkę w postaci mojej małej udanej rzeźby smoka aka konia czyli antylopy gSZance.

Aż w końcu zadzwonił telefon.

To była gSZanka.

Ogłosiła, że zaraz będzie pod moim domem i się rozłączyła.
A puzniej darła się na całe moje osiedle „kSZak'u złaź na dół", z czego tak było ją słychać, nawet przy zamkniętych oknach. Otworzyłam jedno, krzyknęłam „Nie drzyj się", po czym gotowa zeszłam z antylopką, kluczami i telefonem na dół.

Po tym, jak dostałam to co miałam dostać(media) było kilka odpałów... Przepraszam... OdWałów...

Jak i veselosta, którego tak dawno nie było xD ^^

A, i podobno dostałam w szkole Walentynkę, ale nie wiadomo od kogo O.O W poniedziałek się przekonam...

Ja: *zauważa Leona(10letniego sąsiada) niedaleko klatki* *nadal stoi w przejściu*

Kigu: *odchodzi*

gSZanka: *również zauważa Leona* *zawał* To może wejdziemy do klatki bo jest zimno... A ty przecież jesteś w samej bluzie.

Ja: No ok.

gSZanka: *wchodzi do klatki*

Leon: Ja też chcę! *z psychicznym uśmiechem do nas biegnie*

gSZanka: *zawał lvl hard* NIE! *wrzasnęła, chcąc zamknąć drzwi od klatki, jednak te długo się zamykają bo nie są pożądnie naoliwione*

Leon: *już jest tak blisko drzwi*

gSZanka: *udaje jej się zamknąć drzwi*

Ja: *patrzy na nią*

gSZanka: *patrzy na kSZak'a*

Ja, gSZanka: *wybuch śmiechu*

***

Ja, gSZanka: *gadamy se*

Leon: MAM KLUCZE! *wali w drzwi i słychać klucze i odgłos zamka*

Ja, gSZanka: *zawał*

Ja: ...

Wait...

Nie może otworzyć tych drzwi. Mimo, że jest moim sąsiadem to nie ma kluczy do TEJ klatki. *uspokaja się*

Leon: *no niestety nie może ich otworzyć* UGH! *słychać i widać przez przyciemniałą szybę, że ucieka*

***

Ja, gSZanka: *mamy bekę z naszych Walentynek*

Leon: *mówi opanowanym głosem* I ch*uj, zadzwonię do kogoś z klatki.

Ja: *CO*

gSZanka: ...aha. *szczerze ma to w d*pie*

Ja: *chowa się pod szybą drzwi, siada tyłem do nich opierając się o nie* TY NIE ROZUMIESZ... KTOŚ MU PRZECIEŻ OTWORZY POPRZEZ DOMOFON..!! *zawał*

gSZanka: *ogarnia* *zawał jak nic*

Leon: *słychać dzwoniący domofon*

gSZanka: *łubudubu na podłogę obok mnie*

Leon: *akcja nie powiodła mu się* CHWDP! *zaczyna lizać szybę*

Chciałabym w tym rozdziale podziękować jak najbardziej Roksi_gSZanka za Walentynkę, i za to, że jest <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro