A Flower Called "Taehyung"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czy zaczęłam tłumaczyć tego shota w czerwcu 2022 roku? Tak.

Czy przez ostatnie dwa lata leżał w draftach z pięcioma przetłumaczonymi akapitami? Tak.

Czy przetłumaczenie reszty zajęło mi jakąś godzinkę z hakiem? Może.

Czy po takim czasie wciąż jeszcze potrafię w tłumaczenia?
Okaże się.

Życzę miłego czytania.

(Może pojawię się tu za kolejne dwa lata.)


———

Jeongguk nie wygląda na kogoś, kto pracuje w kwiaciarni i wciąż czuje się niezręcznie na widok dziwnych spojrzeń osób, którym dostarcza kwiaty. 

Nie jest jak Seokjin, który od czasu do czasu odnajduje płatki kwiatów we włosach i lubi śpiewać do roślin znajdujących się w kwiaciarni, niczym leśna wróżka, którą najprawdopodobniej był w poprzednim życiu. Nie jest również jak Hoseok, który wypisuje najidealniejsze liściki dołączane do bukietów, róż oraz kaktusów doniczkowych, które potrafią naprawić najgorszy rodzaj relacji pomiędzy klientem a jego dziewczyną. 

Nie, Jeongguk jest tym, za którym obracają się ludzie i rzucają zszokowanie spojrzenia, gdy przemierza miasto z bukietem do doręczenia, wyglądając przy tym jak pięcioletnie dziecko zmuszone do założenia niewygodnych ubrań tylko po to, by wyjść dobrze na rodzinnym zdjęciu. I całkowicie tego nienawidzi. 

(Choć faktycznie tak nie jest.)

Jest także ostatnią osobą nadającą się do doręczania “Wcale nie chcę z tobą zrywać, to dla ciebie!” bukietów, lecz jakimś szczęśliwym trafem zawsze udaje mu się załapać na coś takiego. 

Kiedy puka do drzwi, po trzykrotnym upewnieniu się, że na pewno dotarł pod właściwy adres, słyszy przytłumione krzyki. Drzwi otwierają się gwałtownie i przed Jeonggukiem staje dziewczyna, która wygląda jakby siłą powstrzymywała się od zrównania tego miejsca z ziemią. 

JK mruga i robi kilka malutkich kroków do tyłu. Dziewczyna jest lekko – przerażająca

– No co? – mówi niemal obudzona, na co chłopak stojący za nią, który musiał być osobą odpowiedzialną za zamówienie, jedynie kiwa gorączkowo głową, jakby mówiąc Jeonggukowi, by ten jak najszybciej wziął nogi za pas i wrócił skąd przyszedł. 

– Um – mówi chłopak, na co nieznajoma nie czeka ani chwili i wyrywa mu bukiet z dłoni. 

– Kupiłeś mi kwiaty – mówi wolno, obracając się w stronę swojego chłopaka? Eks chłopaka? – Kupiłeś mi kwiaty?! 

Jeongguk obserwuje wszystko szeroko otwartymi oczami i stwierdza w myślach, że zdecydowanie za mało mu za to płacą. 

– Boże, jestem na nie uczulona, chyba powinieneś to wiedzieć?! – krzyczy dziewczyna. – Aż tak bardzo mnie nienawidzisz?! 

Po tym rzuca bukiet prosto w Jeongguka, któremu fartem udaje się go złapać, gdy drzwi zamykają się z trzaskiem przed jego twarzą. Stoi w tym samym miejscu przez kilka sekund, czekając, aż wróci mu władza w nogach, po raz pierwszy w życiu ciesząc się z tego, że nigdy nie był w poważnym związku. 

Wrzuca bukiet do kosza przyczepionego do roweru i rusza w drogę powrotną do kwiaciarni, wybierając skrót prowadzący przez park. Właśnie dojeżdża do szczytu niskiego wzniesienia, kiedy przednia opona jego roweru niespodzewanie wybucha. Jeongguk ledwo unika wylądowania twarzą prosto w ziemi, w zamian upadając bokiem na trawę, zdzierając przy tym kostkę, która zostaje przygnieciona przez rower, tak samo zresztą jak i reszta jego ciała. 

Leży tak przez kilka sekund, patrząc w chmury, poważnie rozważają to dlaczego właśnie on i czym sobie na to zasłużył, zanim powoli wstaje na nogi. Stara się przy tym nie zwracać uwagi na spojrzenia i śmiechy skierowane w jego stronę przez mijających go ludzi. 

Jakimś cudem bukiet pozostał w nienaruszonym stanie, czego zdecydowanie nie można powiedzieć o rowerze. Przednia opona pękła, a kiedy JK unosi pojazd do góry, zauważa, że jest tak powykrzywiany, że nie ma nawet szans na to, by stał w miarę prosto, nie mówiąc już o jeździe. Chłopak prostuje się i bierze kilka głębokich oddechów, mówiąc do siebie w duchu jakoś sobie poradzisz, podnosi bukiet i niezręcznie zaczyna prowadzić rower po chodniku. Dochodzi do najbliższej metalowej barierki i bierze telefon do ręki, by zadzwonić po Seokjina. Niemalże w tej samej sekundzie smartfon wyłącza się z powodu rozładowanej baterii i Jeongguk po prostu śmieje się w głos, ponieważ nie sądził, że ten dzień może stać się jeszcze gorszy. 

Bardzo szybko uświadamia sobie, jak mocno się mylił. Dzieje się to w chwili, w której słyszy głośny krzyk brzmiący mniej więcej jak “Soonsim!!”. Od jego ciała boleśnie odbija się niezidentyfikowany obiekt, co powoduje kolejny tego dnia upadek, tym razem zakończony w błocie. Nawet nie próbuje wstać z ziemi, mając nadzieję, że ta oszczędzi mu nadchodzących wydarzeń i zwyczajnie pochłonie. 

W tym samym czasie, “Soonsim”, która okazuje się być psem, bardzo skrupulatnie obwąchuje jego twarz i JK po prostu jej na to pozwala. 

– O mój Boże, nic ci nie jest?! – dobiega do niego z góry zmartwiony głos, a czyjeś dłonie pospiesznie go obracają. 

JK stwierdza, że musiał naprawdę mocno uderzyć się w głowę i stracić przytomność, ponieważ nie ma opcji, że znajdujący się przed nim zmartwiony anioł jest prawdziwy. Głowa anioła przesłania słońce, które tworzy złotą aureolę wokół jego zmierzwionych blond włosów, idealnie współgrając z jego jasnymi błyszczącymi oczami, gdy ten przygląda się Jeonggukowi. Spod burgundowej beanie uroczo wystają uszy i JK jest delikatnie zahipnotyzowany tym, jak chłopak przegryza ze zmartwieniem usta. 

Z wielkim opóźnieniem uświadamia sobie, że z jakiegoś powodu wciąż ściska w dłoniach bukiet (który jakimś magicznym sposobem w dalszym ciągu jest nienaruszony?) i siada prosto, co nie przeszkadza w tym, by Soonsim dalej składała mokre entuzjastyczne całusy na jego całej twarzy. 

– Soonsim, stop. – Chłopak odpychca delikatnie suczkę, na co ta odsuwa się i zaczyna obwąchiwać rower Jeongguka. 

– Wszystko w porządku? – pyta chłopak, dotykając placami brody Jeongguka, co wywołuje delikatne pieczenie. – Jak masz na imię? Gdzie się w tym momencie znajdujemy? Pamiętasz, co działo się wcześniej tego dnia? Potrafisz udzielić odpowiedzi na te pytania? Nie panikuj, jeśli niekoniecznie jesteś w stanie, jestem pewien, że lekarze coś na to poradzą. Jestem Kim Taehyung. O Boże, pozwiesz mnie, prawda? Przysięgam na wszystko, nie ma przyjaźniejszego psiaka od Soonsim, po prostu czasem za bardzo się ekscytuje i… 

– Nic mi nie jest – przeywa mu JK, trochę z automatu, pragnąc jedynie, by z twarzy chłopaka zniknęło zmartwienie, gdyż osobiście Jeongguk wolałby ujrzeć na niej uśmiech. – Jestem Jeon Jeongguk, znajduję się w Seulu, a dzisiejszy dzień jak do tej pory był pasem przykrych sytuacji. Nie martw się, nie uszkodziłem sobie głowy. 

Taehyung oddycha z ulgą. 

Naprawdę przepraszam – mówi ze smutkiem, jakimś sposobem chyląc przed Jeonggukiem czoła, nawet mimo tego, że ten technicznie znajduje się pod nim. – Rzuciłem Soonsim piłkę, ale ta zamiast pobiec za nią, ruszyła w twoją stronę. 

Wygląda na naprawdę przejętego i zasmuconego całą sytuacją, więc JK robi jedyną rzecz, która przychodzi mu w tym momencie do głowy. 

Niemal rzuca bukietem w jego twarz. 

Taehyung w pierwszej chwili wydaje się zaskoczony, a jego pytające spojrzenie przeskakuje pomiędzy bukietem a Jeonggukiem i z powrotem. 

– Po prostu… – zaczyna niezręcznie Jeon – proszę, nie zamartwiaj się tym. Nic mi nie jest, więc możesz się uśmiechnąć. I, um, weź je proszę, do niczego mi się już nie przydadzą. 

– Oh. – Tae bierze bukiet, rumieni się lekko, a jego twarz w końcu rozjaśnia się w uśmiechu, szerokim i kanciastym, niemal jaśniejszym niż samo słońce. I zamroczenie Jeongguka nie jest spowodowane dłużej upadkiem, a ziarenkiem zwanym Taehyungiem, które zaczyna kiełkować w jego sercu. 

(Na ich pierwszej randce JK pojawia się z po raz pierwszy własnoręcznie wykonanym bukietem i wręcza go Tae, rumieniąc się przy tym stoma odcieniami czerwieni.)

(W ich pierwszą rocznicę Taehyung zamienia bukiet wykonany przez Jeongguka w wianek dla Soonsim mający sprawować rolę korony i mianuje ją królową Soonsim, ponieważ to za jej zasługą spotkał swojego Kookiego.)

(Soonsim wciąż woli Jeongguka od piłki, kiedy Taehyung próbuje namówić ją do aportowania.)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro