3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perpektywa Marinette

Wybiegłam z domu jak zwykle spóźniona. Cóż tak to jest gdy idzie się spać po 2 w nocy. Byłam lekko podenerwowana. To był mój pierwszy raz od czasu wypadku pójścia do szkoły. Przeszłam przez jezdnię tym razem dokładnie się rozglądając. Na szczęście tym razem nic takiego się nie stało. Gdy została mi ostatnia prosta do szkoły wpadłam na jakiegoś chłopaka. Miał blond włosy. Zaraz to chyba przyjaciel Nino. Zza zamyślenia wyrwał mnie głos zielonookiego.
-Nic Ci się nie stało... Marinette?
-S-skąd znasz moje imie?! Pedofil! Zboczeniec ! *zaczełam drzeć się na cały Paryż tak że przechodzący obok ludzie patrzeli na mnie jak na psychopatkę*
-Spokojnie. Chodzimy razem do klasy. Nie jestem żadnym zboczeńcem. Nie musisz się już bać...

Gdy mówił zapatrzyłam się w jego cudowne zielone oczy,które już gdzieś widziałam.. Po chwili odezwałam się:
-Em.. no dobrze.. muszę.. już.. lecieć .. tak bo..em .. spóźnimy się.. tak .. no.. to.. dozobaczenia!!
Czy ja się jąkam?! Nie ja kocham tylko jedną osobę mojego koteczka!!!!(bosze jak to brzmi xdd)

***********************************
Przepraszam ,że skończyłam rozdział tak szybko ale źle się czuję :/ i nie ma sensu pisać dalej. Wynagrodzę wam to.. jakoś..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro