×16×Newspaper Clippings

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy Lisia poszła do pracy, ja wybrałam siędo bióra i zaczęłam przeszukiwać naprawdę starę gazety z nadzieją, że znajdę coś, co będzie mi pomocne. Luna dołączyła się do mnie gdy pizzeria została zamknięta. Na szukaniu minął nam cały dzień, a jedyne co znalazłyśmy na temat restauracji to że dzialy się tu tajemnicze zniknięcia i dziwnie zachowywujące się animatroniki.

-Nic z tego Axi. Przeszukałyśmy już chyba wszystko.-Powiedziała Luna.

-Może wystarczy nam to co mamy.-Zastanowiłam się.

-Nie mam pojęcia, ale Alex ja lece spać, bo jestem zmęczona po pracy.-Powiedziała.-Pa.-I wyszła.

-Pa.-Odpowiedziałam jej.

-Marionetko.... Dlaczego właśnie my? Dlaczego wybrałaś nas?...-Spojżałam na szary sufit i weztchnęłam głośno.

Zabrałam teczke i pochowałam do niej wszystkie dokumenty i schowałam je do szafki.

Po około 20 minutach postanowiłem wrócić do swojego pokoju.

Weszłam w swoje 4 sciany i zostałam odrazu wrecz zaatakowana gilgotkami.

Odrazu wiedziałam kto to jest. No bo kto immy jak nie pewien czarno oki blondyn wbiłby mi do pokoju bez pytania?

-Golden dość.-Powiedziałam cicho i wyrwałam się od niego i usiadłam na swoje łużko.

-Hej słonce, coś się stało?-Zapytał zmartwiony i usiadł obok mnie.

-Nie poprostu.... Jestem zmęczona...-Odpowiedziałam ni to prawdą ni to fałszem.

-Napewno?-Zapytał i pogłaskał mnie po policzku.

-Tak...-Weztchnęłam.

Źle się czuje nie mogąc powiedzieć Goldenowi prawdy, ale to wszystko jest dla jego dobra, dobra ich wszystkich. Marionetka proszac nas o pomoc zaufała mnie i Lunie, a my to tak poprostu olałyśmy. Gdyby animatroniki dowiedziały się tego co się stalo te 5 lat temu straciłyby do nas zaufanie, a my stracilybyśmy przyjaciół.

-Kocham Cię, wiesz?-Wtuliłam sie w blondyna.-Tak bardzo.-Uśmiechnęłam się lekko, a chłopak mocniej mnie przytulił.

-Ja Ciebie też księżniczko...-Pocałował mnie w czoło.

Nagle poczółam się naprawde senna więc nie wiele myśląc popadłam w ramiona Morfeusza.

Obudziłam się następnego dnia. Zdziwilo mnie to, że nie było ze mną Goldyego. Pewnie musiał coś załtwić...

Wstałam z łużka po czym przebrałam się w typowy dla mnie struj. Uczesałam włosy po czym wyszłam z pokoju.

Wybrałam się do kuchni, gdzie byli już prawie wszyscy i jedli śniadanie.

Rozejżałam się za moim miejscem, które zaklepane miałam obok Golden Freddyego i Foxyego. O dziwo było zajęte. A przez kogo? No nie zgadniecie. Przez Golden Alex. Spokojnie rozmawiała sobie z Goldym przyklejając się do niego.

Nie wieże! Najpierw wygryzła mnie z pracy, a teraz chce mi odbić Goldena?!

Dobra Alex, spokojnie. To, że Secret z nim rozmawia jeszcze nic nie znaczy. To poprostu przyjacielska rozmowa. Wzięłam głęboki wdech i usiadłam zaraz obok Mangle.

-Um, Alex?-Zapytała widzac moją minę.

-Tak?-Starałam się ukryć moje lekkie zdenerwowanie.

-Coś sie stało?-Zapytała zmartwiona.

-Nie, poprostu sie nie wyspałm. Nie martw się Magi.-Uśmiechnęlam sie do lisicy i na szybko zjadłam śniadanie.

Po posilku poleciałam do drógiej części kuchni.

-Hejka Chica.-Uśmiechnęłam się do kurczaka.

-Cześć Axi, co tam?-Zapytała wycierajac ręce w ścierkę.

-Wszystko dobrze.-Odpowiedziałam.

-A właśnie. Ktoś bardzo chciał się z tobą widzieć.-Powiedziała.

Nie wiedziałam o kogo chodzi nim nagle nie zauważyłam blond czuprynę.

-Alex!-Chłopczyk podbiegł do mnie i mnie przytulił.

###

Hejo!
To ja! Wena na tą książke powoli powraca! Jej!

Ktoś to jeszcze czyta? Ktoś o tym pamaięta?

Nic wiecej nie mam do powiedzenia so...

Bayo!~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro