Rozdział 34: Twój motyw

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Słyszałam, jak w całej sali wybuchła dyskusja.

- Spokój, SPOKÓJ!!! - sędzia próbował wszystkich uspokoić.

- Elyssa Justine... Co ty opowiadasz za brednie?! - wrzasnęła Franziska von Karma.

- Mówię jak jest - wskazałam dłonią na panią Kirā, która praktycznie trzęsła się z nerwów. - Świadek na naszym podium to córka skazanego w tej sprawie!

- O-o czym t-ty mówisz?! - spytała. Jej głos się trząsł... Doskonale wiedziała, o czym mówię.

- W swojej ostatniej woli - tu wyjęłam wydrukowany list - napisał następujące słowa: "Jedyne, o co proszę, to o przekazaniu mojej córce pudełka, które dołączam do tego listu" oraz "Jest to prezent, który kupiłem za resztki moich oszczędności - złoty naszyjnik z zawieszką z jej imieniem". Co więcej, dołączone było zdjęcie... - pokazałam je wszystkim. - Co ciekawe, wygląda on identycznie jak ten, który ma pani na szyi. Zgadza się nawet wygrawerowane imię.

- AGH! - krzyknęła i złapała wisiorek, jakby chciała go ukryć.

Uśmiechnęłam się... Mam cię!

- Ch-chwila! - krzyknęła. - Chwila... Fakt... To się zgadza... Ten cały Kaito Mujitsuno... Tak, to był mój ojciec...

- Mówiłam?

- Ale co z tego?! Od urodzenia nie miałam z nim kontaktu! A potem nagle łaskawie się pokazał i chciał wejść do mojego życia... Po moim trupie!!! Mam go kompletnie gdzieś, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego!!! Dlaczego więc miałabym zabijać kogoś, kto nie obronił go przed karą śmierci?!?

Hm... Tego akurat nie przewidziałam. Z góry założyłam, że byli w dobrych stosunkach... Ale jeśli ona ma rację...

- Hm... To dość ważna uwaga - zauważył sędzia. - Pani Justine...? Pani przemyślenia?

Gh... Ja... nie mam pojęcia... Nic... Kompletnie nic.

- Hmph. Tego się spodziewałam - usłyszałam panią von Karma. - Cóż, to by było na tyle, nie?

Dalej, Elyssa... W takich sytuacjach należy odwrócić swój sposób myślenia... Nie zastanawiaj się, czy utrzymywali ze sobą kontakt... Pomyśl, co udowadnia że byli ze sobą w kontakcie!

- Heh... Miała pani rację, prokurator von Karma - Shi Kirā uśmiechnęła się i zaczęła się bawić swoim wisiorkiem. - Ona sobie tylko coś ubzdurała... No cóż. To by było na tyle-

- SPRZECIW!!! - krzyknęłam z całej siły i wskazałam w jej kierunku palcem. Zrobiłam to z taką siłą, że dosłownie odrzuciło ją na drugi koniec sali, gdzie Kirā walnęła w drzwi wejściowe.

- AAAAAAGH!!!

Ups... Chyba mnie poniosło. Eh, pan Wright robi to na okrągło, więc chyba jest w porządku...

- Pani Kirā, to nie koniec! - spojrzałam na nią. - Twierdzi pani że nienawidziła swojego ojca... Ale w takim wypadku przeczy to dowodowi!

- Jakiemu... znowu... dowodowi...?! - pozbierała się z podłogi.

- Proszę spojrzeć na swoją szyję - powiedziałam. - Jeśli nienawidziła pani swojego ojca tak, jak pani twierdzi, dlaczego nosi pani zostawiony przez niego wisiorek?

- UGH...!!!

- Proszę odpowiedzieć... Chyba że pani nie chce. W tym wypadku odpowiem za panią: pani rzekome złe relacje z ojcem to kłamstwo. W rzeczywistości byliście bardzo blisko...

- Gh...!

- Na tyle blisko, że wyrok w sprawie AV-3 był czymś wstrząsającym... Co na pewno było początkiem pani nienawiści wobec pana Heeded.

- Ugh...

- Więc myślę, że niepotrzebne są dalsze wyjaśnienia... TO WSZYSTKO TO PANI MOTYW W TEJ SPRAWIE!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro