Rozdział 33: Czas zniszczyć twoje zamki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Mam wyniki! - oznajmił detektyw, gdy wrócił po kilkunastu minutach. - Kamery nagrywały wszystko w godzinach otwarcia sklepu...

- I...? - dopytałam się. Czułam zdenerwowanie. Błagam, powiedz, że...

- Wygląda na to, że świadek faktycznie był widoczny na nagraniach w ostatnim czasie, kolego! Kilka razy przed sklepem, a tuż przed morderstwem w środku!

- W takim razie mamy jasny dowód, że była pani w sklepie - spojrzałam na panią Kirā. - Co więcej, była tam pani w takim momencie że mogła się pani dowiedzieć o uszkodzonym zamku w drzwiach z tyłu. Na pewno też wiedziała pani, że na zapleczu znajdują się potrzebne bronie... To chyba jasne, zgadza się? - stanęłam przed nią i wskazałam na nią palcem. - Mogła pani zdobyć broń, NIE MA CO DO TEGO WĄTPLIWOŚCI!!!

- KYAAAAH!!! - krzyknęła, trafiona nagłym podmuchem wiatru, który w nią uderzył. Aż cofnęła się w tył, z trudem łapiąc oddech. Łał... Ta energia, spojrzałam na swoją dłoń. Czuję się... silna... Czuję, że jestem w stanie odnaleźć prawdę...!

- A-a-ale to nic nie znaczy!!! - Franziska zaczęła również panikować. - Nawet jeśli FAKTYCZNIE było tak jak mówisz i świadek FAKTYCZNIE zdobył broń... Zapominasz o najważniejszym, Elyssa Justine.

- To znaczy? - popatrzyłam w jej kierunku, choć domyślałam się, co von Karma chce powiedzieć.

- Motyw. Świadek nie ma żadnego motywu, by zamordować ofiarę... Dlaczego więc miałaby ona kraść broń, skoro jej nie była do niczego potrzebna?

Hm...

- Naprawdę...? - przeniosłam spojrzenie na panią Kirā, która zdążyła się już pozbierać. - Co pani ma do powiedzenia?

- Uh... Heh... Prawda. Nie mam powodu, by zabić pana Heeded czy jak mu tam... - uśmiechnęła się. - Nie mam żadnego motywu, by dokonać tej zbrodni!

Właśnie w tym momencie stało się to, na co tym razem byłam gotowa: przed moimi oczami, między mną a panią Kirā, pojawiły się 3 Zamki Duchowe, takie same jak wcześniej u Mai. Poczułam przy okazji znajomy ból głowy, ale tym razem udało mi się utrzymać na nogach.

Spojrzałam na Mayę. Ta kiwnęła głową. No dobrze... Czas zniszczyć twoje zamki!

- Jest pani absolutnie pewna? - skupiłam się na kobiecie, a konkretnie na jej zamkach. - Ja twierdzę, że może mieć pani połączenie ze sprawą... A konkretnie z ofiarą. Połączenie, które jest jednocześnie motywem!

- Niby jakie? - prawie zaczęła się śmiać. - Co niby łączy mnie i ofiarę?

- To - wyjęłam plik z oznaczeniem AV-3. - Wysoki Sądzie, jest to pierwsza przegrana rozprawa mojego mentora i ofiary. Oskarżonym w tym procesie był Kaito Mujitsuno.

- Tak, pamiętam tą sprawę... - sędzia kiwnął głową. - Został skazany za morderstwo... Ale w jaki sposób to się wiąże z obecną sprawą?

- Gdy pierwszy raz spotkałam świadka, przeglądałam ten właśnie plik. Jej reakcja wskazywała na to, że zna tą sprawę... i to aż za dobrze.

- . . . ! - widziałam, jak Shi Kirā desperacko próbuje ukryć zdenerwowanie.

- A jaki jest tego powód? Bardzo proste, jeśli się nad tym zastanowimy. Dlaczego mogłaby pani Kirā chcieć zabić obrońcę w tej sprawie...? Ponieważ nie obronił oskarżonego... Oskarżonego, który z pewnością był dla pani kimś ważnym!

- Gh...?!? T-to... to tylko podejrzenia! - krzyknęła. - Jak niby ten ktoś był dla mnie ważny?! Nie mam pojęcia kto to!

Uśmiechnęłam się.

- Nie wydaje mi się, Shi Kirā... Doskonale wiesz, kto to był. W końcu... raczej znasz imię swojego własnego ojca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro