Rozdział 32: Shi Kirā

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zobaczyłam, jak wchodzi na salę. 

Czas dosłownie stanął w miejscu.

Jej kroki odbijały się echem po całej sali sądowej.

Wiedziałam że to moment prawdy.

Moment, w którym ona wyzna wszystko.

A jeśli nie... Zmuszę ją do tego.

- Więc... Nazywa się pani Shi Kirā, zgadza się? - zapytał sędzia.

- Oczywiście, Wysoki Sądzie... - odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie. Wiedziałam jednak, że ten uśmiech jest całkowicie sztuczny.

- Dobra, do rzeczy - Franziska się wtrąciła. - Pracuje pani w dwóch miejscach: w jadłodajni "Japanifornia" oraz na sali koncertowej "Konsātohōru", tak?

- Zgadza się...

- Czyli wiedziała pani o zaistniałym zdarzeniu?

- Oczywiście... Słyszałam o tym, co się wtedy stało. Żal mi tego mężczyzny, który zginął... Jego morderca powinien za to zapłacić!

I zapłaci... Cierpliwości.

- Rozumiem - sędzia kiwnął głową. - W takim razie... Co pani robiła w trakcie zdarzenia, to znaczy około 1 w nocy?

- Cóż... - Shi zaczęła bawić się swoim wisiorkiem. - Jeśli dobrze pamiętam, to... Robiłam to co przez resztę wieczoru, czyli pomagałam w organizacji, przenoszeniu i montażu całego sprzętu. Na tym polegała w końcu moja praca...

- I przez ten cały czas robiła pani tylko to?

- Tak... Jeśli mogę spytać, po co te wszystkie pytania?

- Cóż... Widzi pani tą "prawniczkę" w niebieskim? - von Karma wskazała na mnie. GH?!? Jak ona może...?! - Ona twierdzi, że ma pani coś wspólnego z tą sprawą... Ubzdurała sobie, że to pani jest mordercą jej mentora.

- Oh, naprawdę? - Shi Kirā spojrzała na mnie i zaśmiała się lekko. - Przepraszam, ale... to trochę niedorzeczne. Nie zabiłam go, jasne?

Ugh... Zaczyna mnie denerwować..., zacisnęłam pięści. Jak tak dalej pójdzie, chyba oszaleję...

- Dowody twierdzą inaczej - odpowiedziałam najspokojniej jak tylko się dało. - W końcu-

- Tak, wiem, coś o broni w jednej ze skrzyń i tak dalej - machnęła ręką. - Coś tam słyszałam już jak policja mnie wypytywała... No ale co z tego? Ja na pewno nie kładłam tam tamtej snajperki. Nawet nie znam się na broni, skąd niby miałabym ją wziąć?

- Myślę że dobrze pani wie... Proszę mi uzasadnić, dlaczego to nie pani zdobyła narzędzie zbrodni.

- Eh... Niech będzie.

Policja wspominała coś o tym, że broń została zabrana ze sklepu podejrzanego.

Podobno ktoś wykorzystał fakt, że tylne wejście nie było dobrze zamknięte, mówili coś o uszkodzonym zamku czy coś, nie pamiętam dokładnie.

Tylko że żeby zabrać tą broń, musiałabym chociażby wiedzieć o tym miejscu, co nie?

A tak się składa, że ani razu mnie tam nie było! Nie miałam powodu by tam się udać, więc nigdy tam nie poszłam.

Zrozumiano? To chyba jasno pokazuje, że nie mam z tym nic wspólnego!

To chyba jasno pokazuje, że nie umiesz kłamać... Miałaś 3 dni i nie wymyśliłaś lepszej wymówki? Nawet nie próbowałaś uciec, by ukryć swoją obecność... Dlaczego jako początkujący prawnik zaplanowałabym lepsze morderstwo niż ty?

- Dobra Maya, załatwmy to - powiedziałam.

- Jasne! Jeśli będziesz mnie potrzebować, odezwij się! - odparła dziewczyna.

- Pani Kirā, twierdzi pani że nigdy nie było pani w sklepie? - zapytałam, podchodząc do niej. - To bardzo ciekawe... Biorąc pod uwagę, że pan Bendā mówi dokładnie co innego!

- Gh? Że co...? Pewnie kłamie celowo, by zrzucić winę na mnie czy coś...! - mocniej złapała swój wisiorek.

- A jeśli to sprawdzimy? Detektywie Gumshoe?

- Tak, sir?! - wstał ze swojego miejsca.

- Czy w sklepie podejrzanego znajduje się monitoring?

- Zgadza się! Zamontowane jest kilka kamer, między innymi przy wejściu frontowym i dwie inne wewnątrz sklepu! Niestety na zapleczu i z tyłu nie było żadnej... Inaczej byśmy widzieli moment kradzieży.

Widziałam, jak pan Bendā spuszcza wzrok. Oof... Nie tylko zamek był widocznie do naprawienia.

- Mógłby pan sprawdzić nagrania? Głównie z kilku dni przed morderstwem?

- Oczywiście! Będą za kilkanaście minut!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro