Rozdział 19: ...?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

20.08.20XX, 8:51

Jadłodajnia "Japanifornia"

*

Do rozprawy miałam jeszcze czas... Chciałam go wykorzystać, ale nie mogłam usiedzieć bezczynnie w gabinecie.

Udałam się do "Japaniforni", by pomyśleć tam chwilę i przy okazji wypić kawę. Pan Miburga był nieobecny tego dnia, co mnie trochę smuciło, bo chciałam porozmawiać z nim i tym sposobem się odstresować... Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.

Zamówiłam do stolika kawę i, czekając na nią, przeglądałam pliki, które zabrałam ze sobą. Robiłam to już kilka razy, ale postanowiłam jeszcze raz dla pewności.

- Uh... - westchnęłam po kilku minutach i odłożyłam plik na stół, po czym odchyliłam się na siedzeniu.

- Pani Justine? Przyniosłam pani ka- !

- ?  - wyprostowałam się i zobaczyłam, jak kelnerka patrzy na mój dokument na stole. Wiem, że mogłoby się to zdawać dziwne, ale... Miałam wrażenie, że w jej oczach widziałam... panikę? - Um... Czy wszystko...

- T-tak...! Przepraszam, zamyśliłam się - natychmiast ukryła emocje i postawiła filiżankę na stole. - Pani kawa.

- Dziękuję... Um, na pewno wszystko w porządku? Wydawała się pani-

- T-to nic, po prostu się zamyśliłam. Przepraszam, muszę wracać do pracy - nagle ruszyła, zanim zdołałam ją zatrzymać. Dosłownie wybiegła z jadłodajni.

- Niech to... - mruknęłam. 

Coś jest z tą kelnerką nie tak... Czemu tak patrzyła na moje pliki? I czemu... była taka zdenerwowana, gdy przeczytała, o czym są?

Zerknęłam jeszcze raz na dokument. To był ten plik z rozprawą, o której opowiadałam wczoraj Mai... Hm...

Wstałam, zebrałam dokumenty i podeszłam do innego kelnera, który akurat obsługiwał inny stolik.

- Przepraszam? - zapytałam go. - Nazywam się Elyssa Justine, prowadzę sprawę ostatniego morderstwa... (ja naprawdę to mówię, OMG) Mogę pana o coś spytać?

- No... dobrze...

- Zna pan tą kobietę, która obsługiwała mój stolik? Kim ona jest?

- Oh, ona? Niedawno zaczęła u nas pracować, jakieś 2 tygodnie temu... Nazywa się chyba Shi Kirā czy jakoś tak? Niestety nie znam jej dobrze... Trzyma się na uboczu.

- Rozumiem... A czy wie pan coś o niej jeszcze? Cokolwiek?

- Cóż... Chyba wspominała, że ma drugą pracę... Ale nie wiem gdzie. Niestety, ale nie mogę bardziej pomóc.

- No dobrze... Dziękuję.

Patrzyłam, jak kelner wraca do pracy. Hm... Coś mi mówi, że ta dziewczyna coś wie.

*

Pół godziny później dotarłam już do sądu i czekałam na korytarzu na Mayę i pana Edgewortha.

Cały czas myślałam jednak o tej kelnerce... Jej zachowanie nie dawało mi spokoju.

Shi Kirā... Podobno tak się nazywa... Hm...

- Justine?

- Oh, pan Edgeworth! - wstałam z kanapy i obróciłam się w jego kierunku. - Dzień dobry...

- Hejka! - w tym momencie podbiegła do nas Maya. - Jak tam, Elyssa? Zdenerwowana?

- Nieco... - przyznałam. - Wczoraj bardziej, bo w sumie... to wszystko było takie nagłe... Ale nadal czuję stres.

- Dasz radę, Justine - powiedział mi Edgeworth. - Jeśli to wczoraj to faktycznie nie było szczęście tylko talent, poradzisz sobie bez problemu.

- Uff... Dziękuję.

- Pani Justine? - w tym momencie podszedł do nas strażnik. - Może pani już wejść na salę. Kto dziś będzie pani towarzyszył?

- Pani Fey, tak jak wczoraj - odparł Edgeworth. - Ja udam się na widownię... A, i jeszcze jedno - podał mi jakiś dokument. - Policja przebadała broń... Powinnaś przeczytać to przed rozprawą, to zdecydowanie ważne informacje.

- Dziękuję... Maya, jesteś gotowa? - spojrzałam na nią.

- Bardziej nie będę!

- No to... ruszajmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro