¹⁴

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zostanę tutaj. - Szepnęłam zdecydowana.

Założę się, że pozostanie księżniczką na pewno wiąże się z licznymi przywilejami, a co za tym idzie, z pieniędzmi.

Chłopacy nawet mnie nie usłyszeli.

Po chwili zorientowałam się, że właśnie wchodzimy na stołówkę. Faktycznie pokonywanie takich dystansów nie jest już tak uciążliwe jak na początku. Jeszcze trochę i całkowicie się przyzwyczaję.

Dziś był bufet szwedzki. Na stołach znaleźć można było kromki chleba, bułki, wędliny, sosy, sery, tortille, buliony, zupy, ryby, mięsa, a także wszelkiego rodzaju owoce i warzywa.

Byłam w niebo wzięta. W końcu normalne jedzenie. Nie spodziewałam się tego po wczorajszej kolacji.

Zajęliśmy dokładnie te miejsca co poprzednio. Zdaje się, że każdy ma je sobie już wybrane.

- Mmm co by tu wybrać? - Mruczał Chris skanując wszystko swoim wzrokiem, aż się zaśmiałam, patrząc na jego entuzjazm do jedzenia.

Sama nałożyłam sobie chleba, masła i kilku innych składników, z których zrobiłam kanapkę.

Podczas posiłku nikt nie rozmawiał jakoś szczególnie dużo. Zapewne ze względu na zmęczenie i senność z rana.

Śniadanie zostało zabrane równie szybko jak wczorajsza kolacja, po czym zastąpione małymi przekąskami i napojami.

- Chętnie bym się teraz zdrzemnęła. - Ciężko wypuściłam powietrze i osunęłam się na krześle tak, że praktycznie na nim leżałam.

- Ja też. - Powiedział Chris, wycierając delikatnie kąciki ust chusteczką.

Spojrzałam kolejno na chłopaków. Cieszyłam się, że trafiłam akurat na nich. Wydawali się być całkiem normalni w porównaniu do innych tutaj.

Chociaż i tak nic nie zmieni faktu, że czuję się jak świnia na wystawie psów.

- Niestety dzień się dopiero zaczyna. - Westchnął Matt, odkładając sztućce na talerz.

Przerzuciłam wzrok na Nicholasa. Jako jedyny siedział od początku cicho. Tak właściwie to prawie wogóle się nie odzywał odkąd go poznałam.

W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Utrzymując kontakt wzrokowy, czułam dreszcze. Nie wiem dlaczego, ale nagle jego osoba wydawała się być jeszcze bardziej nieosiągalna niż przedtem. Poczułam się niższa i mniej pewna siebie. Nawet sama nie miałam pojęcia czy to dlatego, że sama jego aura była cholernie wzniosła czy może dlatego, że jego wzrok był całkowitą zagadką.

Nie potrafiłam określić czy jego oczy wyrażały obojętność, życzliwość, znudzenie czy może nawet pogardę lub nienawiść.

Zmarszczyłam brwi i przekrzywiłam głowę w bok. Czy to możliwe żeby mnie nienawidził? Może nie powinnam uznawać, że chłopacy faktycznie mnie lubią tylko dlatego, że są dla mnie mili.

Zdecydowanie nie powinnam.

Jakby nie patrzeć, mogą jedynie podążać za etykietą.

Głęboko westchnęłam i zamknęłam oczy, przerywając kontakt wzrokowy, który cały czas utrzymywaliśmy.

W momencie kiedy w końcu się rozluźniłam, poczułam jak moje krzesło się przewraca, a ja uderzam głową o podłogę. Cicho syknęłam, czując ból.

- Kurwa. - Potarłam dłonią tył głowy i podciągnęłam nogi bliżej tułowia, ciągle leżąc na ziemi.

- Oh, już teraz padasz przede mną na ziemię? - Usłyszałam ten wkurwiająco wysoki głos.

To ona mi przewróciła krzesło?

Faktycznie wyrafinowane zachowanie jak na księżniczkę przystało.

- Ah, księżniczka Carolina. Kochaniutka, nie odbierz mnie źle. Po prostu, czując twoją obecność los sprawił, że zniżyłam się do twojego poziomu, skarbie. - Uśmiechnęłam się do niej.

- Cornelia Georgia Graspaloft! - Pisnęła tak głośno, że aż zmrużyłam oczy. - Zwracaj się do mnie z należytym szacunkiem, plebejuszko.

- Brakuje tupnięcia nóżką. - Prychnęłam, wstając. Otrzepałam swoje ubranie i podniosłam krzesło.

- Wypraszam sobie!

- Masz jeszcze czas, możesz tupnąć. - Znów prychnęłam, a sekundę później usłyszałam jak Chris, siedzący za mną się śmieje, po czym dławi śliną.

- Co to ma znaczyć, Księżniczko? - Matt stanął przy nas wyraźnie zdenerwowany.

- Książę Matthew! - Krzyknęła i od razu się ukłoniła na co podniosłam brew.

- Czyli jednak wiesz co to szacunek. - Uśmiechnęłam się z kpiną.

- Na szacunek trzeba zasłużyć. - Odwzajemniła sztuczny uśmiech.

- Vice versa, szmato.

- Posłuchaj mnie, ty nędzny podmiocie! - Stuknęła obcasem o podłogę i nachyliła tułów w moją stronę, unosząc podbródek.

- Czyli jednak tupnęłaś nóżką. - Uśmiechnęłam się.

Teraz już byłam pewna, że Chris się dusi.

- Wszystko w porządku? - Odwróciłam się do niego.

Cały czerwony uniósł dłoń i pokiwał głową na "tak". Zmartwiona lekko poklepałam go po plecach.

- Patrz na mnie, gdy ze mną rozmawiasz!

- Księżniczko Cornelio, wystarczy. - Powiedział doniosłym tonem Matt tak głośno i dosadnie, że nawet ja podskoczyłam w miejscu.

Na sali tak, jak jeszcze przed chwilą nikt nie zwracał na nas uwagi, a rozmowy toczyły się dalej, tak teraz nastała cisza, a kilka najbliższych stolików patrzyło w naszą stronę.

Coralina odchrząknęła zarumienione i z powrotem uniosła brodę. Wyprostowała się i głęboko odetchnęła.

- Wybaczy książę. - Lekko pochyliła głowę jako ukłon. Skierowała wzrok w moją stronę, automatycznie stając się zirytowana na co się uśmiechnęłam. - Powinnaś być wdzięczna za to, iż książę jest na tyle wyrafinowany, by cię akceptować i być w stosunku do ciebie wyrozumiały. Większość doskonale wie, że nikt taki jak ty nie powinien postawić stopy w miejscu takim jak akademia.

Wyszła z sali, a ja przewróciłam oczami.

- Mówi to tak jakbym ja sama chciała tu być. - Mruknęłam.

- Wszystko w porządku? Coś cię boli? - Zaczął wypytywać się Matt, u którego w tonie głosu złość całkowicie ustąpiła miejsce zmartwieniu.

- Wszystko jest ok, dziekuję. - Uśmiechnęłam się.

- Uwielbiam cię, dziewczyno. - Wydusił z siebie Chris zachrypniętym głosem, ciągle próbując już się nie dusić.

- Dziękuję. - Odpowiedziałam i spojrzałam na Nicholasa.

Jak się okazało, nadal nie odrywał ode mnie wzroku. Pytanie brzmi - dlaczego?

-------------

Witajcie, Kryształki!

Wybaczcie mi tak długą przerwę, jednak strasznie dużo się działo. Na szczęście ogarnęłam już większość spraw, w związku z czym będę miała czas na pisanie.

Bardzo dużo osób pisało do mnie zarówno w komentarzach jak i wiadomościach.

Jak już zauważyliście - tak, będzie kontynuacja. Postaram się wrzucać kolejne rozdziały nieco częściej. Nie będą one publikowane regularnie, ale na pewno będą częściej.

Koniecznie napiszcie mi co myślicie o fabule oraz postaciach. Znaczną większość zmieniłam, pozostawiając jedynie główne motywy, więc ogromną pomocą z waszej strony byłaby wasza opinia! <33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro