33.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liam:

Nastał dzień po tym całym beznadziejnym wieczorze. Mieliśmy dziś zaledwie kilka wykładów, ale po południu. Thomas długo nie wstawał, więc postanowiłem do niego zajrzeć. Leżał w łóżku i coś przeglądał w telefonie, gdy uchyliłem drzwi spojrzał na mnie.

- Jak się czujesz? - spytałem i wszedłem całkowicie do pomieszczenia.

- Może być. Bywało gorzej - westchnął po czym się podniósł i zaczął odsłaniać zasłony w oknach.

- Idziesz na wykłady?

- Tak, idę. Nic takiego się nie stało - wyjaśnił.

- Czy ja wiem czy nic...

- Finalnie nic mi się nie stało. Głupio mi, że wiecie o tym jak nierozsądnie się zachowałem, no i że Dylan mnie że tak powiem "uratował". Będę mu musiał raz jeszcze podziękować.

- Do tej pory jestem zdenerwowany... Mogło ci się coś stać - powiedział. Thomas na chwilę zamilkł i skupił na mnie swoje spojrzenie.

- Ale żeby nie było, ja nie mam zamiaru rezygnować z Tindera i szukania kogoś - powiedział dosadnie. 

Jego wypowiedź mnie zdziwiła, przecież mógł zostać wczoraj zgwałcony, ten typek mu podał jakieś świństwo, a on nadal chce się w to bawić. I żeby nie było, wiem że to my z Brettem go namawialiśmy, ale po tym incydencie nie jestem za tym by on kontynuował tę Tinderową przygodę.

- Ale jak to... W sensie, że nie boisz się? - spytałem zbity z tropu, nie spodziewałem się tego po nim.

- Nie. Popełniłem ten błąd, że umówiłem się z nim na alkohol i nie pilnowałem szklanki. Teraz już tego błędu nie popełnię - powiedział spokojnie wybierając jakieś ubrania.

- Nie poznaję cię... W sensie, że byłem pewien, że nie będziesz się już chciał z nikim...

- Będę chciał, muszę poznać kogoś kto zakręci mi w głowie na tyle, że zapomnę o Dylanie raz na zawsze. I będę szukał zawzięcie dopóki nie znajdę. I ta sytuacja z wczoraj jest jedynie ostrzeżeniem czego robić nie powinienem. Nie poddam się, znajdę kogoś kto odwzajemni moje uczucia - powiedział Thomas po czym poszedł jak przypuszczam do łazienki.

Thomas się ostatnio dziwnie zachowywał, jeszcze jakiś czas temu wątpię, że po takiej sytuacji jaka go wczoraj spotkała chciałby się spotykać z obcymi ludźmi. Czułem się trochę winny, bo to ja go tak usilnie namawiałem na szukanie kogoś, jeśli coś mu się stanie to sobie tego nie wybaczę.

Po południu poszliśmy na wykłady, Thomas wyglądał jakby się wczoraj zupełnie nic nie wydarzyło, z jednej strony dobrze, z drugiej bałem się, że go zgubi jego podejście i miałem coraz większe pretensje do siebie.

- Tak w ogóle spotkałem dziś Dylana i mu raz jeszcze podziękowałem - powiedział blondyn, gdy byliśmy w drodze na zajęcia.

- To dobrze. Tylko on w sumie czuł, że coś ci się może stać i wyciągnął ode mnie adres twojego spotkania. Obiecał, że nic nie zrobi jak będzie to wyglądało jak normalne spotkanie.

- Dziwne, że się zdobył na coś takiego. Po nim raczej bym się spodziewał, że już na początku tej domówki wczorajszej najebie się i nie będzie kontaktował - skomentował blondyn.

- Ja w sumie też. Głupio mi, że to on a nie ja w ogóle zainterweniował... - przyznałem.

- A daj spokój Liam. To moja wina, że nie pilnowałem się. Mam już poniekąd nauczkę. Już nie zrobię czego takiego.

Dotarliśmy do auli i jak zawsze usiedliśmy z tyłu. Thomas cały wykład pisał na tym Tinderze, a ja robiłem notatki. Widziałem jak bardzo jest pochłonięty pisaniem z nieznajomymi, a na klawiaturze pisał tak szybko, że mi takie opanowanie pisania tam zajmie chyba kilka miesięcy.

Po wykładach wróciliśmy do mieszkania, Thomas stwierdził że idzie się położyć, bo źle się czuje więc ja w tym czasie napisałem do Bretta, który napisał żebym wpadł jak chcę, bo Dylan zaraz wychodzi i będzie miał wolne mieszkanie.

- Co ci się stało? - spytałem na widok Dylana, który otworzył mi drzwi. Brett pokręcił głową i wywrócił oczami.

- No przecież Dylan musiał wyznaczyć sprawiedliwość - wtrącił Brett po czym podszedł i mnie pocałował.

- A dokładniej? - spytałem.

- No byliśmy u tego typa co wczoraj z Thomas się z nim spotkał. Nie można było tego tak zostawić - wyjaśnił i wzruszył ramionami.

- Pobiliście go? - spytałem i popatrzyłem na nich, nie spodziewałem się czegoś takiego.

- Trochę. Należało mu się. Zostawiam was samych, bo jadę na tatuaż - powiedział brunet po czym zarzucił kurtkę i wyszedł z mieszkania.

- Nic mi nie mówiłeś, że planujecie coś takiego - powiedziałem, a Brett pociągnął mnie do swojego pokoju.

- Bo byś się zaraz martwił. Należało się temu chłopakowi, więc dobrze wyszło - powiedział. Usiedliśmy na łóżku chłopaka, oparłem się o niego i namiętnie pocałowałem.

- Masz rację. Fajnie postąpiliście. Ale Thomas i tak nadal będzie się z kimś spotykał, jak to on powiedział, dopóki ktoś mu nie zawróci w głowie na tyle, że zapomni o Dylanie - wspomniałem.

- Naprawdę? Myślałem, że będzie miał dosyć po wczorajszym.

- Nie, on się zachowuje jakby nic nie miało miejsca.

- Szkoda, że im nie wyszło. Fajnie by było gdybyśmy my byli parą i oni. Jakieś wspólne wypady i w ogóle - westchnął Brett.

Wyobraziłem sobie jak we czwórkę wyjeżdżamy gdzieś, lub idziemy na podwójną randkę, przecież to by było świetnie.

- A może by spróbować ich... - wspomniałem.

- To się nie uda. Rozmawiałem z Dylanem i wiem skarbie, że się nie uda. Uwierz mi, że wiele z nim rozmawiałem - powiedział Brett i mnie namiętnie ucałował. Nie chciałem przerywać pocałunku, całowaliśmy się namiętnie nie robiąc nawet przerwy na złapanie tchu. Wszedłem Brettowi na kolana i na ich usiadłem, na co on podsunął mnie najbliżej siebie i zaczął błądzić dłoniami po moich plecach.

Czy to już zaraz ma się wydarzyć?

W ciągu jednej sekundy się zestresowałem, że zaraz to zrobimy, że będę musiał się rozebrać i zobaczy mnie nago. Oderwałem się od jego ust i popatrzyłem na niego zawstydzonym wzrokiem.

- Co jest słońce? - spytał przyglądając mi się bacznie.

- Wstydzę się... Wstydzę się, bo nikt nie widział mnie nago i po prostu... - westchnąłem i się przytuliłem do Bretta, chłopak mnie mocno objął i ucałował w policzek.

- Nie musimy nic robić. Nie musisz się mnie wstydzić Liam, kocham cię i nie chcę byś się źle czuł. Ale nie musisz się wstydzić mnie, jestem twoim chłopakiem, i naprawdę nie ma czego - pocieszał mnie Brett, ale mnie oblewała fala wstydu, było mi wstyd że jestem tak wyczulony na tym punkcie. Chciałem to z nim zrobić i o większy stres przyprawiało mnie rozebranie się niż sam seks.

- Brett, ale ja bym chciał to zrobić, ale się wstydzę - wyznałem szczerze. Brett pogłaskał mnie po włosach i się lekko uśmiechnął.

- Możemy to zrobić wieczorem, gdy będzie ciemno. Zapalimy tylko jakąś świeczkę, może się bardziej komfortowo poczujesz - zaproponował Brett. Zgodziłem się na tę propozycję, bardzo chciałem z nim to zrobić, ale wstyd przez rozebraniem się mnie po prostu paraliżował.

Brett gdy zobaczył jakie to dla mnie ciężkie zadbał o klimat i moje samopoczucie, zapalił świeczki, wypiliśmy wino bym się trochę wluzował. Coś zjedliśmy, obejrzeliśmy film. Dylan napisał, że nie wraca dziś na noc, bo spotkał jakichś znajomych i wróci zapewne nad ranem, natomiast Thomas cały dzień spał i napisał mi że idzie spać dalej, także mieliśmy dziś wolną rękę. Przyniosłem trochę swoich rzeczy do mieszkania chłopaków, bo postanowiłem zostać tu na noc.

- Fajnie się złożyło, że dziś Dylan nie wraca. To znaczy nie byłoby problemu gdyby wracał, bo i tak by siedział u siebie i nie przeszkadzał, nie raz do niego ktoś przychodził czy do mnie moja była, ale no jak go nie ma to jest jednak bardziej swobodnie - powiedział chłopak.

- Tak, masz rację - powiedziałem i złapałem Bretta za rękę. Uśmiechnął się krótko i ułożył mnie na łóżku po czym pogładził po policzku - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Dylan pojechał na tę waszą wioskę i was tu poniekąd sprowadził.

- Też się cieszę, gdyby nie on to byśmy się nie poznali - powiedziałem i zarzuciłem ręce na kark chłopaka - Chcę tego - szepnąłem.

Brett zaczął delikatnie całować moje usta, po czym zaczął schodzić coraz niżej zasysając się na szyi. Światło w pokoju było niewielkie, paliła się tylko świeczka, która dodawała romantycznego klimatu. Przesunąłem dłoń na jego szyję i miękkie przyjemne w dotyku włosy, po czym przesunąłem się niżej i włożyłem gwałtownie ręce pod jego koszulkę, wyczułem delikatne mięśnie brzucha, przesuwałem ręce coraz wyżej zachwycając się jego gładką i przyjemną w dotyku skórą.

Brett przygryzł seksownie wargę po czym zrzucił z siebie koszulkę, która spadła na podłogę. Popatrzyłem na jego klatkę piersiową, która była seksownie rozbudowana, chłopak rozłożył mojego nogi i między nimi się umiejscowił. Zaczął podwijać moją bluzkę, lekko się zestresowałem, co chyba nie umknęło jego uwadze, bo nachylił się nade mną i pocałował po czym wrócił do ściągania mojej bluzki, która po chwili również wylądowała na podłodze. Zawstydzony zacząłem błądzić wzrokiem po pokoju, Brett ujął moją twarz skierował na siebie, tak że widziałem zarys jego twarzy.

- Nie masz się czego wstydzić Liam. Masz piękne ciało - szepnął i zaczął składać pocałunki na mojej klatce piersiowej, oraz coraz niżej zatrzymując się na brzuchu.

- Chcesz to zrobić? - spytał. Przytaknąłem bez zastanowienia, wiedziałem że to idealny wieczór na przeżycie pierwszego razu, wszystko się zgadzało - atmosfera, klimat, było cudownie, bardzo chciałem tego.

Brett zaczął zdejmować moje dolne części garderoby, ale czułem że wino mi trochę uderza do głowy, dość sporo go wypiliśmy i mniej się dzięki temu wstydziłem.

Gdy pozostałem już bez bielizny pozbawiłem jej również Bretta, chłopak się zadziornie uśmiechnął i zaczął dotykać mnie w miejscach intymnych, wydałem z siebie niekontrolowany dźwięk, bo jego dotyk był cholernie przyjemny.

Chłopak złączył nasze usta w namiętnym pocałunku dotykając mnie po miejscach intymnych, po chwili wyjął lubrykant i nasmarował nim palce, rozsunął moje nogi bardziej i włożył we mnie palca, na co się lekko skrzywiłem, Brett co chwila się upewniał czy wszystko jest w porządku, z początku mnie to bolało, ale z każdym kolejnym pchnięciem było coraz lepiej, aż w końcu Brett palce zastąpił swoją męskością, wykonywał na początku powolne ruchy, podparł się rękoma, które umiejscowił po bokach mojej głowy i w międzyczasie całował moje usta, przygryzł moją wargę, jednocześnie dostarczając mi przyjemności tam na dole. Po chwili przybrał nieco szybsze ruchy przyprawiając mnie tym o szybsze bicie serca, to uczucie było mi dotąd nieznane, ale już wiedziałem że teraz stanie się czymś o czym prędko nie zapomnę. Czułem rosnące we mnie napięcie i wzrastającą przyjemność, którą akcentowałem szybkimi oddechami, oprócz tego czułem jeszcze ja Brett zasysa się na mojej szyi, co też było moim czułym punktem, aż w końcu z nadmiaru przyjemności o rozkoszy poczułem ulgę, niebiańskie uczucie spełnienia, nie wstydu, ale spełnienia.

Nie czułem już takiego wstydu, że jestem kompletnie nagi i do tego Brett widział moje przeżywanie wszystkiego, byłem pod takim wpływem euforii, że już mi to nie przeszkadzało.

- Dobrze wszystko? - spytał łapiąc oddechy.

- Tak, było świetnie - powiedziałem z uśmiechem na ustach i się do niego przytuliłem, Brett ułożył się obok mnie i przykrył nas kołdrą.

- Pierwszy raz to robiłem z chłopakiem i to jest dużo lepsze, naprawdę - powiedział chłopak na co bardzo się ucieszyłem.

- No widzisz, żyłeś w błędzie do tej pory - zaśmiałem się i położyłem na ramieniu chłopaka.

- Myślałem, że jestem hetero, aż poznałem ciebie. Rok temu bym w życiu nie pomyślał o czymś takim... Ale życie bywa przewrotne. Było cudownie Liam. I w ogóle... Przy tobie się tak swobodnie czuję. Tak dobrze, tak bez spiny.

- Miło mi to słyszeć. Ja przy tobie też, chociaż pewnie nie prędko się przełamię, by robić to w większym świetle. Ale kiedyś to na pewno nastąpi.

- I tak już dużo się przełamałeś, naprawdę skarbie. Cieszę się, że mi zaufałeś - powiedział Brett i mnie mocno przytulił.

Leżeliśmy tak do drugiej w nocy przy świetle świecy i rozmawialiśmy, pokój wypełniały tylko nasze głosy, czułem się tak dobrze gdy leżeliśmy bez ubrań. Czułem, że jestem w dobrym miejscu i przy dobrej osobie, przy nim już się aż tak nie wstydziłem, i wiedziałem że jestem zdolny by przełamać się w wielu sprawach.

Ta noc była cudowna, zasnąłem w ramionach Bretta i nie obudziłem się do godziny czwartej, dopóki Dylan nie wrócił i nie narobił hałasu w przedpokoju, bo się potknął o własne buty i wywalił. Brett pomógł mu wstać i zaprowadził go do łóżka, i wróciliśmy spać dalej. Zasnąłem bez problemu, jeszcze nigdy nie czułem się tak bezpiecznie i dobrze w łóżku. Wiedziałem, że teraz chcę zasypiać tylko przy nim.

.

.
Łapcie taki przyjemny rozdział z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, mam nadzieję że przeżyliście✨
Ja swoją drogą już nawet nie pamiętam jak to jest iść na rozpoczęcie roku 😳 brakuje mi szkoły aaaj😶😶😶
Miłego dnia! ❤️











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro