Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Grell:

   Długi weekend minął bardzo szybko. Nawet jak dla niego. Nie mógł pozbierać myśli po swoim odkryciu. Wrócił jeszcze do tej rozmowy z Williamem, nim się rozdzielili i każdy poszedł w swoją stronę.  

 _________________________________

- Co zamierzasz zrobić, Grell? - William patrzył to na sztylet, który znalazł Grell, to na czerwonowłosego.


- Nie mam wyjścia, będę musiał się rozmówić z Lucyferem w cztery oczy. Musi mi wyjaśnić to wszystko.

- Myślisz, że coś ci powie?

Grell przez chwile się zamyślił i powiedział cicho spoglądając w niebo.

- Mam taką nadzieje...

_________________________________


  Teraz Grell siedział na tych zajęciach jak na szpilkach, stukając palcem o blat stołu, pogrążony w myślach. Wiadome było, iż tutaj minie kilka chwil, ponieważ w piekle czas jest inny, niż na ziemi. W piekle minęły by dwie godziny, a tutaj raptem pięć minut. I tyle czasu mu wystarczy na rozmowę z królem piekieł. Gdy zbliżał się koniec lekcji, wstał i podszedł do profesora, mówiąc mu, że się źle czuje i musi napić się wody. Profesor o dziwo się zgodził i puścił czerwonowłosego. Grell cicho podziękował i wyszedł z sali. Jednak swe kroki skierował zupełnie gdzie indziej, na tyły szkoły, tak, aby go nikt nie widział. Zdjął swoje czarne rękawiczki, ukazujące symbole róży i wyszeptał słowa.

- " Ouvrez Les Portes Du Palais De L'enfer" . Otwórz bramę do piekielnego pałacu - wypowiedział zaklęcie po francusku (dop. aut. Miało być na łacinę, ale nie pojawiło się tłumaczenie, więc jest francuski ). Tak też się stało, że przejście się otworzyło dla niego. Grell szybko przeszedł przez bramę i po chwili był przed pałacem. Skinął strażnikowi głową i rzekł.

- Anioł zemsty chce się widzieć z Lucyferem. To sprawa życia i śmierci. Zaprowadź mnie do niego - powiedział Grell. Strażnik, wysłuchując słów Anioła Zemsty, skinął głową. Zaprowadził go więc do gabinetu Króla piekieł i oddalił się. Grell niewiele już myśląc, nacisnął klamkę, wchodząc bez pukania, mówiąc te słowa. - Musimy sobie wyjaśnić kilka spraw. Bo nie wszystko mi powiedziałeś, Lucyferze....

NIcolette:

   Jakoś nie zauważyła, by Sutcliff źle się czuł. Na pewno coś kręcił i była ciekawa, co takiego. Nikki zamyśliła się. Ciągle miała wrażenie, że coś było tutaj nie tak. Że jakby go znała, ale ta myśl szybko jej umknęła. W tym momencie zadzwonił dzwonek, obwieszczający przerwę. Westchnęła cicho, wstając i biorąc torbę wyszła z sali. Była głodna, więc poszła na drugie śniadanie. Nawet nie podejrzewała, że coś złego się wydarzy i że to ona będzie ofiarą....

Ciąg dalszy nastąpi


Rozdział dedykuję:

Kij_Spearsa

ShineSpears

Spider_Bastaard

GrellTheFruitQueen

SebastianStyleBiczys

Black_rock666

Grellus

Sweet_Grabarz

_Bloody_Demon_

A_Crevan

I Wielu Innym których nie wymieniłam


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro