Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Grell:

  Czerwonowłosy zaparkował swój samochód na strzeżonym parkingu, przed swoim apartamentem i wysiadł. Udał się po schodach na swoje piętro i wszedł do mieszkania. Dokumenty od Spearsa położył na komodzie w salonie, a sam usiadł w fotelu. Odchyliwszy głowę, zakrył oczy ramieniem.


- Pamiętam niestety dokładnie te słowa: "Grell. Seth cię okłamuje." - wyszeptał cicho do siebie. - Tak. Od początku wiedziałaś do czego jest zdolny. Wykorzystał mnie i oszukał w najgorszy dla ciebie sposób, księżniczko Aylo. Jednak przysięgam ci, on wkrótce za to wszystko zapłaci – dodał w myślach, wstając i podchodząc do okna, obserwując ulewę, jak i burze. Grell przymknął oczy, wtedy też słyszał grzmoty. Przypomniał sobie właśnie to, co miało miejsce sto dwadzieścia lat temu...


_____________________________________________________________________________


Czerwonowłosy, mroczny żniwiarz zaciągnął demoniczną gówniarę do kryjówki Setha i Yasmine.

- Tak jak chcieliście. Przyprowadziłem dziewczynę - powiedział Grell.

- No, no. Musze przyznać, że się spisałeś. Jak sądzisz, droga siostro? - Seth zerknął na Yasmine, która siedziała na ołtarzu w miniówce, a także miała cienki satynowy pasek na piersiach.

- Oh tak - chichotała.

- Chce moją nagrodę - odpowiedział czerwonowłosy Bóg śmierci.

- Czekaj, mój drogi. Wszystko w swoim czasie. Może wpierw obejrzysz cudny spektakl, jaki zaplanowaliśmy dla tej smarkuli? - powiedział Seth w wrednym uśmiechem na twarzy. Sutcliffowi powinna wtedy zapalić się czerwona lampka ostrzegawcza. Jednak zignorował to, przekazując łańcuch ze skutą księżniczką, która patrzyła na niego błaganym wzrokiem. To też zignorował, odwracając przy tym wzrok.

- Tylko szybko. Nie mam całego dnia. Jeszcze inna robota mnie czeka. Więc, radzę wam się streszczać z odbieraniem jej tej mocy i wtedy ją się gdzieś porzuci – mruknął czerwonowłosy, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Seth i Yasmine spojrzeli po sobie, by po chwili wybuchnąć przerażającym śmiechem.

- Oh, jasne. Oczywiście. Tylko, że.. - Zaciągnęli dziewczynę do ołtarza, skuwając przy tym jej dłonie i nogi. - Po co porzucać gdziekolwiek martwe ciało? - chichotała Yasmine.

- Że co!? - rozszerzył źrenice w szoku.

- No bo widzisz, Grell.. jej moce są połączone z jej życiem. Obierając jej moce, tym samym odbieramy jej życie - syknął nagle Seth. - Bo nie pozwolę, aby ona żyła! -rozerwali suknie demonicznej księżniczki. - Ale najpierw, trochę się z nią zabawimy - zarechotał.

- Proszę, nie. - Ayla przerażona, starała się im wyszarpnąć, gdy poczuła, że ten demon coś jej wkłada między nogi. Okazało się to być jego przyrodzeniem, więc zaczęła rozpaczliwie krzyczeć, by przestał, błagając o pomoc. Yasmine tymczasem używała dużych i grubych gwoździ, przybijając dziewczynę, pozorując krzyżowanie. Ayla płakała, krzycząc i błagając, by przestali.

- Och, zamknij się, żałosna dziewczynko. Umrzyj w godnością - syknęła Yasmine, wbijając jej gwoźdź w krtań. Dziewczyna zaczęła rzężeć i dławić się krwią. Seth skończywszy ją gwałcić, w pewnym momencie wbił jej szpony w klatkę piersiową, tym samym wyrywając jej serce. Mimo tego, że księżniczka była już martwa, to jednak jej serce zmieniło się w proch. A to oznaczało..

- Co do...? - warknął Seth.

- Ta smarkula, jakimś cudem pozbyła się mocy, bracie - wycedziła Yasmine.

- Więc... wszystko na nic..? Nie po to traciłem tyle czasu, by dobrać się do jej mocy - powiedział wciekły Seth.

- Etto. To co z moją nagrodą? - powtórzył pytanie Sutcliff, mimo przerażenia jego doznał i szoku. Seth tylko spojrzał na niego i roześmiał się z pogardą.

- Oh, jakiś ty naiwny, Grell. To było takie bardzo słodkie kłamstwo. Ta moc miała należeć tylko do nas: mnie i Yasmine. Abyśmy mieli władze nad wszystkimi. Dałeś się nabrać, jak małe dziecko. Jesteś nikim, Grellu Sutcliff.

- Ty... oszukałeś mnie. - powiedział czerwonowłosy bóg śmierci, zaciskając dłonie w pięści, które zaczęły drżeć. - Okazałeś się skurwielem, bez serca! - wykrzyknął.

- Oh, no i co z tego? To już bez znaczenia - zachichotał wrednie Seth. - Ja i Yasmine znikamy, a ciebie zostawiamy z tym trupem. Wrabiając w zbrodnie doskonalą - powiedział z podłym uśmieszkiem. - Żegnaj, panie żałosny shinigami. – zarechotali i zniknęli. Mroczny żniwiarz padł na kolana, zrozpaczony. Czyli to Ayla od początku miała co do nich rację. A on był tak zaślepiony wizją mania Sebastiana tylko dla siebie, że nie słuchał jej. A teraz... ona nie żyła, a on czuł czystą rozpacz i smutek, bo to była jego wina...

_______________________________________________________________________________


Grell wyrwał się z tych rozmyślań. Potem oczywiście pojawili się brat księżniczki oraz hrabia. Zdziwiło go tylko, że Sebastian nie rozszarpał go na miejscu. Nawet by się z tego cieszył - zabić współwinnego śmierci jego ukochanej siostry. Gdy odbył się pogrzeb Ayli, obserwował z ukrycia, miała założoną piękną fioletową suknię, mimo że zawsze, albo biała suknia, albo czarna powinna być. Wrócił do świata żniwiarzy i od razu się przyznał do tych konszachtów w Sethem, nie pokazywał skruchy, tego co uczynił. Postanowił poddać się karze, jaką dostał - Zrzeknięcie się kosy śmierci, strata statusu mrocznego żniwiarza i zesłanie do piekielnej otchłani. Oparł czoło o szybę, zamykając oczy. Tam go wtedy odnalazł Sebastian, albo raczej jego duch. Wyrył na jego klace piersiowej pentagram, razem z mocą białej róży, gdzie ciernie zaczęły się rozrastać na jego klatce piersiowej, aż do barku i pleców. Oraz wymógł na nim, że jeśli kiedykolwiek powróci, to ma odzyskać anioła śmierci.

- Już niedługo... i będziesz tylko nic nieznaczącym wspomnieniem, Seth. Nie pozwolę, aby takie ścierwo jak ty, chodziło po tej ziemi. Gwarantuje to - szeptał cicho. - I przysięgam, że odzyskam mą anielice śmierci, moją miłość. I nikt mnie nie powstrzyma. - Sutcliff odpiął całkiem koszulę, ukazując symbol pentagramu, jak i ciernie w całej okazałości. Nagłe pukanie do drzwi, wyrwało go z rozmyślań, więc poszedł je otworzyć. - Co ty tu robisz, Will? - zapytał Grell, widząc go.

- A tak, przechodziłem obok i pomyślałem, że... -Grell uniósł brew, krzyżując ramiona na odsłoniętej klatce piersiowej. - Czy możemy porozmawiać? - zapytał czarnowłosy żniwiarz. Grell westchnąwszy cicho, wpuścił go do środka. William wszedł, a czerwonowłosy udał się na moment do sypialni, by założyć T-shirt i wróciwszy, zapytał:

- Napijesz się czegoś, Williamie?

- No, może być coś zimnego. - odpowiedział. Grell więc wyjął z lodówki zimną wodę mineralną i nalawszy do szklanek, usiadł przy kuchennej wyspie, pokazując Willowi krzesło, by także usiadł.

- Po co przyszedłeś, Will? I gdzie masz Ronniego?

-Jak zwykle. Poszedł na jakąś zakrapianą imprezę. A ja, no cóż. Nie chciało mi się samemu siedzieć w biurze...

Grell uniósł zdziwiony brew i odrzekł:

- Nie poznaje cie, Will. Ty - typowy pracoholik, którzy zawsze czepiał się wszystkiego i dawał nadgodziny, ot tak nie chcesz siedzieć w biurze - zdumiał się. - Ty chyba poważnie potrzebujesz dziewczyny, William. Gdybyś kogoś miał, to nie byłbyś taki zimny i nieczuły, a także miałbyś dla kogo wracać wcześniej do domu.

- Ale Grell. Przecież wiesz, że nam nie wolno i...

- Willu. Ja mówię o kobietach - żniwiarzach. Na przykład, weźmy Lilien: czarująca, piękna, seksowna, urocza, ale najważniejsze to bardzo stanowcza i skuteczna, najlepsza z mrocznych żniwiarzy. Jest taką samą legendą, jak Undertaker. Gdybym tylko znał na nią namiary, to chętnie bym Cię zeswatał z Lilien. Tylko znając ją, jak nic pewno by mnie zamordowała. Tak, na pewno by mnie zabiła, po tym, co zrobiłem. A ona zrobiła dla mnie bardzo dużo, Will. Po moim samobójstwie, wzięła mnie pod swoje skrzydła, nauczyła kontrolować negatywne emocje. Sprawiła, że się otworzyłem i stałem się pewniejszy siebie. Jednak najważniejsze było to, iż wyrwała dla mnie pewną stronę mojego Cinematic Records, o której nikt nigdy nie miał się dowiedzieć.

- Ale, czy to nie było sprzeczne z prawem Bogów śmierci? - zapytał William.

- Było, to prawda, ale to ona była, a raczej jest, szefową całego działu, to po pierwsze, a po drugie... powiedz to jedenastoletniemu chłopcu, który pod wpływem szoku jakiego doznał, zabił gwałciciela i zabójcę swojej matki. To trauma dla dziecka, William..

- Ojca...?

- Ależ skąd. Żartujesz? Ojciec był dobrym człowiekiem, jak na francuskiego hrabię przystało. Mówię o kimś zupełnie obcym, a ojciec pozbył się zwłok. Nie wiem, jak udało mu się załatwić kwas, który wykorzystał do zlania tego człowieka w wannie, aby się rozpuścił wraz z kośćmi? W każdym bądź razie, gdy nie było po nim śladu, to później użył specjalnego detergentu, aby zetrzeć krew mordercy, a potem wyczyścił broń i schował. Mnie zabrał do sypialni, gdzie spał z mamą i dopiero potem wezwał odpowiednie służby. Znał się bardzo dobrze z jednym ze śledczych i był bardzo wpływowy, więc zatuszowali to, wmawiając, iż morderca uciekł. A miała bardzo piękne, ogniste włosy. Mawiali, że mam nie tylko jej kolor włosów, ale i także delikatne rysy twarzy, niemal kobiece. Dlatego wiele dziewczynek, nawet starszych ode mnie, chciało się ze mną ożenić.

- Serio?

- No, tak było... jednak, gdy się zamknąłem w sobie, odwracali się ode mnie. Nawet najbliższa rodzina. Tylko ojciec był przy mnie i starał się pomóc dziedzicowi fortuny odzieżowej, jak i jubilerskiej.

- To faktycznie przykre.

- A wiesz, z czym mi się tak na prawdę kojarzyła czerwień? - Brunet pokręcił głową, że nie wie. - Od początku, zawsze kojarzyła mi się z krwawą vendettą, zemstą. Nie z miłością, Williamie... - Czerwonowłosy wstał nagle. - Więc, to ja będę tą vendettą, zemstą. Aniołem Zemsty! - warknął nagle. - I wkrótce, Seth mi za to wszystko zapłaci. Gnój pieprzony mnie oszukał i wykorzystał. Powiedział, że tylko odbierze jej moc Białej Róży i nic więcej jej nie zrobi. A on co? Skurwiel się nią zabawił, w najgorszy sposób, poprzez ten gwałt na Ayli i zabicie jej - oparł się oblat stolo i zapatrzył się w okno. - Nikomu tego nie życzyłem. - Jego głos był teraz cichy. - Nawet wrogowi. Nawet księżniczce tego nie życzyłem, tak naprawdę. Bo to mi przypomniało, co się stało z moją matką.

- Więc, dlatego tak dziś zareagowałeś? Mam racje? - spytał brunet, a Grell skinąwszy głową, odrzekł:

- A teraz... wiesz już wszystko, Williamie.. - popatrzył na niego. - Pytanie tylko, co teraz zrobisz z tą wiedzą?

- Nic nie zrobię, Grell. Zachowam ją dla siebie - mruknął i dodał: - Ale doprawdy. Powinieneś przemyśleć kwestię ochrony. Poważnie.

- Aha, czyli wracamy do tego tematu -burknął czerwonowłosy, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. - Nie potrzebuje ochrony. Mało tego, zamierzam na niego czekać bardzo cierpliwie, aż się ujawni.

- Zwariowałeś do reszty?

- Być może, Will. Jednakże... nie pozwolę Sethowi zbliżyć się do Nicolette, nawet o milimetr -prychnął.

- Grell..


- Nie, i koniec kropka, Williamie. Uszanuj moją decyzję choć raz i mi zaufaj. Wiem, co robię.


- No... Skoro tak mówisz - odpowiedział żniwiarz.

- I tak wiem, że nie odpuścisz, przyjacielu - powiedział Grell, odwracając się napięcie z zamiarem pójścia do swojej sypialni. Zerknął jeszcze na Spearsa kątem oka. - Idziesz?

- Ale dokąd?

- Jak to, dokąd? Do pokoju gościnnego. Will, chyba nie myślałeś, że puszcze cię w taką pogodę. Przekimasz się, a rano po śniadaniu wrócisz do biura.


- No dobrze, Grell. - Brunet wstał więc i poszedł za czerwonowłosym. Dotarli do sypialni, gdzie spał Grell i pokazał drugi z pokoi obok.


- To.. dobranoc, Grell - powiedział William, naciskając na klamkę.

- William... - Czerwonowłosy spojrzał jeszcze kątem oka na przyjaciela.

- Słucham?

- Tam wtedy na cmentarzu... - zaczął powoli. - Powiedziałem ci wtedy, że zależało mi tylko na odzyskaniu oraz odesłaniu duszy do Edenu. Że jej na niej samej już mi nie zależy - spuścił głowę i szepnął. - Kłamałem.

- Co masz na myśli?

Grell odchylił tylko głowę lekko do tyłu, w jego spojrzeniu był smutek.

- Dalej ją kocham, Will. I żadna inna kobieta, nigdy mi jej nie zastąpi. Byłem z inną tylko dlatego, aby zapomnieć o uczuciu, jakim darzyłem księżniczkę. Nie udało się. Głupie, prawda? - uśmiechnął się smutno.

- Grell, jeżeli dalej kochasz Aylę, a Nicolette jest, no jak to ująć, jej reinkarnacją, to nie jest głupie. Jednakże, zarówno dla niej jak i dla ciebie, może to źle się skończyć, jeżeli któreś z was zginie.

Grell tylko skinął głową w odpowiedzi i wszedł do swej sypialni.

- Dobranoc, William. - szepnął, zamykając drzwi. Podszedł do łóżka, gdzie położył się i od razu zmorzył go płytki sen. 

  Ciąg dalszy nastąpi...



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro