Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


  Tymczasem w pewnym, drewnianym domku pod Paryżem, pewien srebrnowłosy jegomość właśnie kichnął.

-Coś nie tak? Rozchorowałeś się? - spytała kobieta, zaglądając do salonu

-Ależ skąd. Ktoś najpewniej mnie obgaduje.

-Hm. Ciekawe kto?

-Nie mam bladego pojęcia Lil. - odparł

-Adrianie..

- Odpowiedz brzmi "NIE" . I dobrze wiesz dlaczego nie chce powracać do bycia żniwiarzem. - Undertaker objął się ramionami, broniąc się przed bolesnymi wspomnieniami.

-Braciszku. To już 120 lat odkąd jej nie ma. - położyła mu dłoń na ramieniu - Wiem, że Cie nie namówię. Abyś się tam udał. Na jej grób. - powiedziała cicho, a Crevan zacisnął tylko szczęki. - Eh muszę się zbierać. Mamy pilne zebranie. Są pewne bardzo tajemnicze zniknięcia epizodów z życia ludzi, których osądzamy na ich filmowych nagraniach. Dasz sobie radę?

- Wiesz przecież... Poradzę sobie, jak zawsze. - uśmiechnął się smutno

-Mam taką nadzieję, Adrianie. Ostatnim razem byłeś w totalnej rozsypce. Upijałeś się do nieprzytomności.

-Oh, ile razy mam cię za to jeszcze przepraszać, Lilien? - Wstał i przytulił siostrę przyrodnią do siebie - Tylko ty tak szczerze i zostałaś, maleńka.

-Wiem bracie. - odwzajemniła uścisk

-Idź już. Spóźnisz mi się na to zebranie. - Adrian puścił siostrę.

-Tylko bądź grzeczny. - cmoknęła go w nosek

- Zawsze jestem grzeczny - uśmiechnął się

-To pa. - Lil wyszła z mieszkania

-Do zobaczenia. - wyszeptał cicho i podszedł do okna, obserwując Lilien przez nie zamyślony. Bynajmniej do czasu, aż nie znikła mu z pola widzenia. W jednym jego kochana siostra miała racje.  Nie potrafił zapomnieć o tym , co się wydarzyło z jego ukochaną różyczką. Tęsknił za nią, ale nie potrafił się przemóc, by tam wrócić. Wyjął z kieszeni medalion, ostatnią pamiątkę po jego siostrzenicy. Gładził go przez chwile. - Wkrótce.. Będzie po wszystkim. - Pomyślał. Bowiem, to on ukrył sztylet w jej pomniku, a ten kto go odnajdzie, będzie wiedział, co z nim zrobić...


Grell:

- Potrzebujemy Adriana Crevana.. - powiedział czerwonowłosy

-Jak to? Po co? - zapytał Will, pijać kawę

-Bo tylko on wie, jak obudzić sztylet. Poza tym, coś czuje, że on także pragnie zemsty. - mruknął Grell

-No ale, Grell... Crevan cie nienawidzi jak diabli, po tym co się wydarzyło.

- Nazwij to po imieniu, William: Nienawidzi mnie za to ,iż odebrałem mu jego kochaną siostrzenice. Wiem o tym, jednakże... Nie ma innego wyjścia.

-No, a jak go sprowadzisz? Bo wątpię, że sam z siebie by tu przyjechał.

-No cóż.. Poproszę mojego tatusia, Lucyferka, aby załatwił nam rejs do Paryża.

-Nam?

-No.. Całemu collegowi, w ramach wycieczki krajoznawczej.

-I myślisz, że on się na to zgodzi?

-Jak mu przedstawię, to co chce załatwić, to raczej się zgodzi.

-Skoro tak twierdzisz. - William, dopiwszy kawę wstał -  Muszę już wracać. Czeka nas pilne zebranie zarządu, o tym co się dzieje.

- I dopiero teraz mi o tym mówisz? - Sutcliff uniósł brew - To znikaj mi już stąd.

- Jeszcze raz dzięki za kawę Grell. Zaś mi opowiesz jak udała się ta twoja randka. - zachichotał żniwiarz, za co oberwał poduszką

-To nie jest randka, Will. - skrzyżował ramiona na kalce piersiowej z fochem i burknął - Idź już, bo się spóźnisz zaraz.

-No to na razie. Trzymaj się. - William zniknął. Czerwonowłosy anioł zemsty tymczasem wstał i ruszył w kierunku swojej sypialni. Nastawiwszy budzik na godzinę 15:30, położył się na łóżku i niemal natychmiast zasnął, będąc myślami przy Nicolette....



Ciąg dalszy nastąpi...

Wiem, trochę krótki. Ale w 24 rozdziale wam to wynagrodzę, będzie dłuższy i coś się zadzieje. Miłego wieczorku

Wasza Dark Roses

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro