Rozdział 40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Grell

  Obudził się parę minut po ósmej i przeciągnął się. Narzucił koszulę i poszedł do kuchni zrobić sobie kawę, nim postanowił udać się na małe zakupy. Akurat weszła Emily.

- Zrób mi też kawy. - poprosiła anielica

- Jasne, mamo. - Sypnął kawę do dużego kubka i gdy woda się zagotowała, zalał trzy czwarte kubków. - Chcesz ze spienionym mlekiem?

- Może być. Iskierku... - chciała odnieść się do wczorajszej rozmowy. - Co teraz zrobisz?  Wiesz, z tym czasem, który ci pozostał, przecież mógłbyś... - nie dokończyła.

- Mamo, poradzę sobie z tym, uwierz. Już nie jestem tym chłopcem zamkniętym w sobie, tylko aniołem zemsty. Jeżeli będzie mi brakować czasu nim uda mi się wykończyć Setha, to zacznę się wtedy martwić. Więc proszę, nawet nie namawiaj mnie, abym targował się w Lucyferem, bo to moja decyzja, dobrze mamo?

Kobieta spojrzała na syna. Kiedy on tak na prawdę dorósł?

- Na prawdę dorosłeś, Grellu. - podeszła do niego i go po prostu przytuliła. A Grell lekko się zarumienił. - Jednak jeżeli coś się będzie działo, obiecaj mi, że nie będziesz tego bagatelizował, dobrze? - poprosiła anielica.

Uśmiechnął się.

- Obiecuje, mamo - podał jej kawę.

- No, a teraz opowiadaj, jak tam twoja dziewczyna? - zachichotała.

Chłopak wywrócił oczami.

- Ona nie jest moją dziewczyną. Zresztą sama dała mi do zrozumienia, że nie będziemy razem. Zależy mi, ale nie mogę jej zmusić, by mnie pokochała, prawda?

- A może strzała kupidyna załatwi sprawę - uśmiechnęła się słodko.

- Mamo, daj spokój. - zrobił nadąsaną minę i napił się kawy. - W każdym bądź razie i tak dziś jej zawiozę coś do jedzenia i parę rzeczy z jej mieszkania - trzymał klucz do mieszkania Nicolette. - Przy okazji popytam lekarza, kiedy ja wypiszą.

- Ale wiesz, że jeżeli ja wypiszą, złym pomysłem jest, by tam wracała, czyż nie?

- Wiem, dlatego chcę namówić księżniczkę, by zamieszkała tutaj na jakiś czas - odparł, dopijając kawę i zerkając na kalendarz ścienny i westchnął. - Jutro nasze urodziny.

Emily także spojrzała na kalendarz.

- Nie chcesz ich obchodzić? - Bardziej stwierdziła niż zapytała.

- Tego nie powiedziałem.

- Więc, co?

- Co powiesz jutro na wspólny obiad w restauracji? - posłał rodzicielce uroczy uśmiech.




Cdn...


Pomału idzie, trochę krótkie ale idzie :)

 Dziś ma urodziny pewna osóbka, więc ten rozdział dedykuje

@Iron_Morgan  

Kocham i najlepszego 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro