Rozdział 7
Około godziny 9 się obudziłem. Uniósłem leniwie powieki. Z tego co wyczułem ktoś mnie przytula, myślałem, że to Jin, ale ujrzałem Jimina.
- Dzień dobry Kookie~
Uśmiechnął się do mnie, a ja się zarumieniłem.
- Dzień dobry...Gdzie Jin?
- Nie wiem. Obudziłem się i go nie było, a spałeś tak słodko, że nie wytrzymałem i musiałem cię przytulić!
Zarumieniłem się jeszcze bardziej
- Hyung!
- No co?
- AAA! POMOCY!
Usłyszeliśmy krzyki z dołu. Natychmiast podnieśliśmy się i udaliśmy się tam skąd dostawał się dziwięk.
-Co tu się dzieje?!
Ujrzeliśmy uciekającego Namjoona. Uciekał przed Jinem, a ten go bił ścierką do naczyń.
- ZBIR W DOMU! JUNGKOOK DŹWOŃ NA POLICJE!
- Ale Hyung! To nasz przyjaciel!
Krzyknął do niego Jimin, a Jin zatrzymał się i popatrzył na nas, jakby nie wiedział, co się do niego mówi.
- Przyjaciel?
- Tak Jin. Mój i Jimina
- Co on tu robi w takim razie?
Spojrzeliśmy na siebie z Jiminem. Jakbym powiedział prawdę Jinowi, to by wywalił ich obu za drzwi, a ja bym miał kazanie i telefon do rodziców, czego wolałem uniknąć.
- Bo...bo był u dziewczyny i...
Spojrzałem na Jimina, żeby mi pomógł.
- ...I ta dziewczyna...znaczy jej rodzice...
- ...przyłapali ich na....na...
- ...Seksie! I no...wywalili go z domu...
- ....a rodzice Namjoona nie wiedzą, że ma dziewczynę i powiedział im, że nocuje u....kolegi... dlatego...dlatego...
- ...spytał się czy go no...przenocujemy, żeby rodzice się nie domyślili no!
Namjoon patrzył się na nas jak na kompletych idiotów. Jin zmrużył oczy i przyglądał nam się chwilę. Chyba łyknął haczyk.
- W takim razie sorry...Jin
Kuzyn podał rękę do Namjoona, a on ją uścisnął.
- Namjoon
------------------------
Po tej sytuacji usiedliśmy do stołu i delektowaliśmy się śniadaniem, które przyszykował nam Jin. Miał talent do gotowania.
- Jin? Na ile zostajesz?
- Do przyjazdu twoich rodziców
Skrzywiłem się lekko. Kocham Jina, ale jednak cieszyłbym się, gdybym był sam w domu. Więcej czasu dla mnie i dla Jimina.
- Och...A twój współlokator nie będzie zły?
Jin miał mi odpowiedzieć, ale nagle usłyszeliśmy jak ktoś wszedł do domu i trzasnął drzwiami. Spojrzeliśmy się po sobie. Nikt nikogo nie zapraszał. Po chwili ujrzeliśmy w progu salonu chłopaka o miętowych włosach. Nie znałem go, ale sądząc po minie Jina, to był jego kolega.
- To ty tu sobie wcinasz śniadanko rodzinne, a ja zdycham z głodu? !
Widać było, że chłopak był zły.
- Przecież ugotowałem ci parę potraw
- Wiem
- Nie mów, że wszystkie zjadłeś...
- Nie zjadłem. Zdjadł je ten twój cholerny przydupas!
- O kim ty mówisz Yoongi?
- Taehyung. Mówi ci to coś?
Taehyung jest oczywiście moim przyjacielem, ale Jina również. Poznałem ich ze sobą. Odrazu się polubili.
- Mówiłem Ci, żebyś zamykał drzwi od mieszkania.
Chłopak tylko usiadł pomiędzy Jinem, a mną i zaczął najzwyczajniej w świecie jeść.
- Yoongi! Co ty robisz? !
- Jem. Nie widać?
- Przywitaj się chociaż!
Miętowo-włosy przewrócił oczami, przerwał czynność i spojrzał na wszystkich.
- Jestem Yoongi. Miło mi
- Nam też.
Ukłoniłem się lekko. Skoro to kolega Jina to musi być starszy ode mnie.
- Mi również
Jimin też się ukłonił lekko.
- i mi
Powiedział z pełną buzią Namjoon. Yoongi spojrzał na Jina.
- Pasuje?
- Ta...smacznego...
------------------------------
Po zjedzonym posiłku Jin zmywał naczynia, Namjoon i Yoongi grali na konsoli, a ja udałem się z Jiminem do mojego pokoju. Oczywiście nie obyło się bez informacji od Jina, że będzie do nas zaglądał od czasu do czasu.
Leżeliśmy na łóżku twarzami do siebie i trzymaliśmy za ręce. Czułem się jak w komedii romantycznej. Jedyne co robiliśmy to patrzeliśmy na siebie z uśmiechem.
- Piękny jesteś Kookie...
Zarumieniłem się mocno.
- Przestań... wcale tak nie jest...
- Gdyby nie było to bym tego nie mówił
Uśmiechnął się do mnie szerzej, a ja wtuliłem się w niego odruchowo. Było mi tak miło, że mógłbym tak leżeć do końca życia. Zwłaszcza kiedy Jimin zaczął przeczesywać moje włosy.
Przybliżył się do mnie i pocałował mnie w głowę. Spojrzałem na niego. Przez chwilę patrzeliśmy sobie w oczy, po czym Jimin zaczął się do mnie przybliżać. Przymknąłem oczy, wiedząc co się zaraz stanie. Poczułem po chwili na swoich wargach usta Jimina. Były takie miękkie...muskał swoimi ustami moje wargi, a ja zacząłem oddawać pocałunki. Całowaliśmy się leniwie przez jakiś czas, do momentu, w którym nie usłyszeliśmy otwierających się drzwi od pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro