─── ❖ ── ✦ ── ❖ ───

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oblizując usta chłopak ciężko westchnął, mocniej wtulając twarz w fotel. Jednak i to okazało się zawodne. Nie ważne jak bardzo próbował nie był w stanie zasnąć, co powoli go irytowało.

Czuł ogromne zmęczenie a z jakiś nieznanych mu powodów Bóg nie chciał pozwolić mu odpocząć. Przynajmniej chciał udawać, że nie zna przyczyny.

Przecierając lekko czerwone oczy wyprostował się na swoim siedzeniu i lekko odchylił głowę do tyłu powstrzymując kolejne głośne wypuszczenie powietrza. Kątem oka zerknął na blondwłosego Koreańczyka, który siedział obok niego. Jisung widocznie nie miał żadnych problemów ze snem, bo odkąd samolot wystartował nieprzerwanie pochrapuje – raz opierając głowę o fotel przed nim, innym razem wtulając się w ramię Felixa, a jeszcze innym rozkładając się na nogach Changbina, śliniąc jego różową poduszeczkę.

Yongbok uśmiechając się z rozbawieniem, lekko pochylił się nad przyjacielem i wytarł jego kąciki ust chusteczką. Jeszcze chwilę przyglądał się Hanowi i Changbinowi pogrążonym w głębokich snach, po czym wstał i ostrożnie przeszedł pomiędzy przyjaciółmi a fotelami. Zrobił kilka kroków i stanął przy pustym fotelu tym samym zwracając uwagę osoby, która siedziała na środkowym siedzeniu w rzędzie.

Chan podniósł wzrok znad laptopa i posłał zatroskane spojrzenie młodszemu chłopakowi. Poklepał wolne siedzenie, a gdy już Felix na nim usiadł lekko pogłaskał go po głowie.

- Płakałeś? – Lee pokręcił głową na pytanie Chrisa i leciutko się uśmiechnął chcąc uspokoić Australijczyka.

- Jestem zmęczony, ale nie mogę zasnąć – westchnął opierając brodę na ramieniu Bang Chana, który chwilę wcześniej wyłączył dość spore urządzenie i po schowaniu go do pokrowca włożył je razem z innymi bagażami do schowka nad fotelami. – To pewnie przez ten natłok wszystkiego – dodał wbijając wzrok w swoje dłonie, które spokojnie spoczywały na jego kolanach.

- Jesteś pewny, że nic innego nie ma na rzeczy? – szepnął lider przy okazji poprawiając kocyk, którym był przykryty Minho, śpiący po drugiej stronie Bang Chana.

- Oczywiście, że jestem pewny – prychnął Felix podnosząc gwałtownie głowę. - To przez te wyjazdy, koncerty... -  Chris jedynie uniósł brwi widząc reakcję blondwłosego, a jego mina jasno wskazywała Yongbokowi, że nie ma co liczyć na to, że jego przyjaciel uwierzył w jego słowa.

Między nimi nastała cisza, przerywana od czasu do czasu tylko chrapaniem Jeongina, a sami Australijczycy po prostu wpatrywali się w siebie nawzajem. W końcu jednak Felix westchnął i spuścił wzrok. Doskonale wiedział, że nawet, jeśli będzie się wybraniać to Chan i tak będzie stał przy swoim przekonaniu. Zresztą słusznym przekonaniu. Lecz czarnowłosy niezbyt miał ochotę to przyznać na głos. Tak też zamiast tego po prostu przytulił się do starszego chłopaka. Chris z czułością objął przyjaciela i delikatnie zaczął go głaskać na uspokojenie mając nadzieję, że w ten sposób chociaż troszkę pomoże mu w zaśnięciu.

Kilkanaście minut później Chan pogrążył się w słodkim śnie. Lecz Felix mimo ciepła ciała Chana, rytmicznego i spokojnego oddechu, przyjemnego zapachu i delikatnego dotyku nie był w stanie nawet oka zmrużyć. Jego ciało było napięte, serce biło nierówno, a na karku co jakiś czas pojawiały się dreszcze niepokoju i kropelki potu. W głowie Felixa cały czas plątały się przeróżne myśli, których nie mógł się pozbyć.

Po jakimś czasie nie mogąc już tak dalej się męczyć, powoli wydostał się z ramion Chrisa i ruszył do toalety. Mając zamiar jedynie opłukać twarz i ewentualnie kark, chłopak nawet nie zakluczył się – co zazwyczaj robił w takich miejscach. Po lekkim orzeźwieniu letnią wodą spojrzał na swoje odbicie. Chwilę się wpatrywał we własne oczy, a jego usta wykrzywiły się w mały uśmiech, jakby chcąc przekonać go, że wszystko jest dobrze. Chociaż nie było.

Z niewielką chęcią Australijczyk opuścił toaletę, a jego wzrok od razu został przykuty przez osobę siedzącą na jednym z ostatnich siedzeń, tuż obok łazienki. Chuda sylwetka dość mocno się garbiła, ręce były oparte na lekko rozszerzonych nogach, dłonie ozdobione kilkoma pierścionkami spokojnie zwisały w dół. Głowa była mocno pochylona przez co twarz chłopaka była zasłaniana dość długimi blond włosami.

Felix nie chcąc mieć jakiś większych styczności z Hyunjinem powoli go ominął, jednak powrót na swoje miejsce czy to przy Jisungu czy przy Bang Chanie nie był mu dany. Jakiś wewnętrzny głos kazał mu się wrócić do Hwanga i tak właśnie postąpił Felix. Sekundę później kucnął przy przyjacielu, który jak się okazało zasnął. Czarnowłosy wpatrywał się w Hyunjina, aż ten nagle pochylił się do przodu i gdyby nie Lee zapewne miałby bliskie spotkanie z podłogą.

- Hyunjin... – burknął Felix trochę zirytowany całą sytuacją. Z pewnością nie był zadowolony z bycia przygniatanym przez ciało Hwanga. I już zaczął powoli podnosić przyjaciela tak, by móc później wstać z nim i go posadzić z powrotem na miejsce, gdy poczuł łzy zbierające się w oczach.

Wygodniej układając Hyunjina poprawił też swoją pozycję. Klęczał, a blondwłosy skulony wtulał się w niego bokiem. Felix uważnie wpatrywał się w piosenkarza, którego głowa spokojnie spoczywała na ramieniu młodszego. Gładka, porcelanowa skóra gdzieniegdzie lśniła, policzki i nos pokryte były lekką czerwienią, długie, czarne rzęsy co jakiś czas drżały, a duże usta o kolorze malin co chwila delikatnie się poruszały. I choć w ostatnich dniach Yongbok robił wszystko byleby odtrącić to wszystko, to w tamtym momencie całkowicie się poddał pozwalając na powrót dawnym wspomnieniom. I dawnym uczuciom.

Palce prawej ręki, którą Felix obejmował w pasie blondwłosego, bardziej zacisnęły się na jego tali. Zaś druga dłoń ostrożnie zbliżyła się do prawego policzka śpiącego. Delikatnie odchylił głowę Hyunjina. Wpatrywał się w jego spokojną twarz przez kilka sekund, aż leciutko przycisnął swoje usta do zaróżowionej skóry. Nawet w tym momencie Felix czuł radość składając czuły pocałunek na nosie Hwanga.

- Yongbok... - szepnął trochę zaspany, ochrypły głos osoby, która stanęła za Australijczykiem. – Co tu się dzieje? – dodał niemało zdezorientowany Chan. Z pewnością nie był gotowy na takie widoki, gdy wstawał ze swojego miejscu z zamiarem upewnienia się, że z jego przyjacielem wszystko w porządku.

Czarnowłosy nic nie odpowiedział starszemu. Nawet nie spojrzał na niego. Nagle uderzyła w niego fala wstydu, że nie dotrzymał danemu sobie słowa, a do tego został na tym przyłapany. Jedynym plusem w całej tej sytuacji był fakt, że to akurat Chris był świadkiem tej sytuacji, a nie ktoś inny.

- Pomóż mi go podnieść – szepnął błagalnie Lee odsuwając swoją głowę od twarzy Hyunjina. Chciał jak najszybciej stracić kontakt z chłopakiem.

Lider ich zespołu bez słowa przeszedł nad młodszymi członkami i ostrożnie pomógł jednemu z nich podnieść drugiego na fotel. Bang Chan zerknął na swojego przyjaciela, który widocznie był przerażony czymś.

- Felix.. - westchnął młody mężczyzna. - Pójdź usiąść przy Minho. Potem pogadamy o całej tej sytuacji - dodał doskonale wiedząc, że czarnowłosy nie będzie mógł przestać o tym myśleć i będzie się zadręczać pocałunkiem. 

Kiedy już piegowaty chłopiec znalazł się na miejscu wskazanym przez Chana, Chris kucnął przed Hyunjinem i jeszcze zanim delikatnie potrząsnął jego nogą, aby go przebudzić - co nie należało do prostych rzeczy - zmarszczył brwi uważnie wpatrując się w twarz chłopaka. Lekko łapiąc rękę blondyna ścisnął jego nadgarstek, a gdy jego przypuszczenia się potwierdziły westchnął ciężko. Kiedy już  Hyunjin otworzył oczy Chris zaprowadził go na jego miejsce przy dwóch najmłodszych członkach zespołu, a sam wrócił na swoje. 

_

Hyunjin wbijając swój pusty wzrok w Changbina i Felixa cały czas myślał o słowach Jisunga, który po zakwaterowaniu i rozpakowaniu się od razu przybiegł do niego twierdząc, że ma bardzo ważną wiadomość. Chociaż tancerz miał zaufanie do Hana i wiedział, że może mu ufać to ciężko było mu uwierzyć w jego opowieść. Felix naprawdę go pocałował w samolocie, gdy ten spał?

- Jesteś pewny? – wypalił długowłosy, gdy miejsce obok niego na kanapie zostało zajęte przez najmłodszego członka 3Rachy. Jisung posłał pytające spojrzenie przyjacielowi, jednak gdy zorientował się w kogo się wpatruje blondyn od razu zrozumiał.

- Myślę, że Chan i Felix raczej nie wymyślaliby sobie takich historyjek od tak – po powiedzeniu Hwangowi tego co się dowiedział był gotowy na to, że ten może jeszcze później dopytywać o to, ale z pewnością był lepszy czas i warunki. – Powinieneś porozmawiać z nim – dodał z nieśmiałym i dość niezręcznym uśmiechem.

Hyunjin tylko zerknął na chłopaka, pijącego jakiś soczek w kartonowym opakowaniu, po czym wstał i bez słowa ruszył w stronę Seungmina, Lee Know, I.Na i Bang Chana, którzy grali w bilard. W głowie cały czas zastanawiał się czy nie powinien się posłuchać Hana, a przynajmniej próbował udawać przed samym sobą, że tak jest. W końcu to oczywiste, że jego młodszy przyjaciel ma rację! 

- Zrobię to dziś po kolacji - westchnął Hyunjin wbijając wzrok w stół bilardowy, a Han, który chwilę wcześniej podszedł do blondyna uśmiechnął się leciutko w głębi duszy mocno kibicując koledze. 

Jak zostało powiedziane tak i zrobione - a przynajmniej w jakiejś części. Hyunjin zaraz po kolacji poszedł do swojego pokoju, gdzie szybko ogarnął to i owo, a następnie ruszył do pokoju Felixa, gdzie znalazł się dwie minuty później. Chociaż lepiej by rzec, że znalazł się przed. Blondyn stojąc już od dobrych dziesięciu minut przed eleganckimi, białymi drzwiami rozmyślał nad ,,za" i ,,przeciw" rozmowy z Felixem.

I gdy już po podjęciu ostatecznej decyzji miał zapukać w drewno po korytarzu rozniosły się dwa głośne śmiechy. Dochodzące zza hotelowych drzwi o numerze 24. Jeden z głosów z pewnością należał do Australijczyka, a drugi był równie prosty do rozpoznania - Seo ChangBin.

Mocno zaciskając zęby i prychając do samego siebie Hyunjin natychmiastowo odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył w stronę schodów. By zirytowany. A nawet bardziej - wkurzony. Ale nie na Felixa, nie na ChangBina, a na samego siebie. Znów czuł zazdrość. Tą obrzydliwą zazdrość, która tak często w nim kwitła, że doprowadziła do czegoś, czego Hyunjin obawiał się najbardziej.

Jego długie nogi poprowadziły go prosto do niewielkiego parku, który znajdował się zaledwie kilka metrów od hotelu, w którym nocowali. Blondyn usiadł na jednej z pustych i lekko wilgotnych od deszczu ławeczek. Próbując się uspokoić odchylił głowę do tyłu i zaczął wpatrywać się w niebo. Zdecydowanie płaszcz chmur zasłaniających gwiazdy razem z księżycem nie pomogły Hwangowi w uspokojeniu się.

Chłopak mocno zaciskając powieki zasłonił twarz dłońmi. Liczył, że w jakiś magiczny sposób nagle wróci do czasów, gdy było dobrze, albo chociaż wszystko co złe zniknie. Lecz zamiast tego blondyn usłyszał ciche szurnięcie obok siebie i poczuł jak deski ławki jeszcze bardziej zginają się w dół. Opuszczając ręce i odwracając głowę w bok uważnie zmierzył wzrokiem osobę, która postanowiła mu potowarzyszyć bez pytania o jego zgodę.

Niebieskowłosy uważnie wpatrywał się w małe pudełeczko, które obracał między długimi palcami. Oblizując duże, miękkie usta spojrzał na artystę i posłał mu delikatny, słodki uśmiech.

- Nie bądź zły Hyunjin. Zobaczyłem, że wściekły wychodzisz z hotelu, więc postanowiłem pójść za tobą - starszy zaśmiał się, lekko klepiąc po plecach Hwanga, którego mina wskazywała, że czeka na wyjaśnienia.

- Chciałem porozmawiać z Felixem, ale ChangBin u niego jest - burknął blondyn spuszczając wzrok na swoje buty, które ledwo mógł zobaczyć przez ich ciemny kolor zlewający się z czernią otulającą otoczenie.

- Myślę, że to ty powinieneś mu to dać - powiedział Bang Chan, jakby ignorując słowa przyjaciela i wcisnął do zimnej dłoni Hyunjina małe pudełeczko. - Z pewnością będzie się cieszyć, jak mu to oddasz. Bardzo się martwił, że zgubił je już na zawsze.

Hyunjin uważnie słuchając słów hyunga otworzył pudełeczko, a jego ciemnym oczom ukazały się dwa pierścionki. Jeden brązowy i jeden biały. 

- Zgubił je? - zapytał drżącymi palcami lekko dotykając biżuterii.

- Nie jestem pewny czy tak to było, ale prawdopodobnie schował je do kieszeni spodni, a one wypadły mu podczas jednego ze śniadań, gdy jeszcze byliśmy w Ameryce. Na początku chciałem dać mu je od razu, ale potem pomyślałem, że poczekam i w odpowiednim momencie dam je tobie - wyjaśnił Chris również przypatrując się dwóm okręgom. 

- Myślisz, że jeszcze je założy kiedyś? - serce Hyunjina nieprzyjemnie zakuło na wspomnienia czasów, w których ani on, ani Felix nie zdejmowali obrączek. Bang Chan jedynie się uśmiechnął i objął blondyna, który chociaż nie odwzajemnił miłego gestu to w głębi duszy był naprawdę wdzięczny za to. Zdecydowanie tego potrzebował. 

- Robi się zimno. Wracajmy - odparł Australijczyk łapiąc kolegę za rękę i tak zaciągnął go do hotelu. Dobrych kilka minut później piosenkarze weszli na piętro, na którym mieli swoje pokoje. Hyunjin już miał pójść do swojego, gdy został zatrzymany przez towarzysza i pociągnięty w przeciwną stronę. 

Chan zapukał w białe drzwi przy okazji chrząkając na oczyszczenie już lekko zachrypniętego głosu. Sekundę później przed dwoma przyjaciółmi stanął czarnowłosy chłopak trzymając w jednej dłoni talię kart. Bang Chan bez większego zwracania uwagi na Felixa zajrzał przez jego ramię do środka pokoju i zawołał Changbina twierdząc, że ma kilka spraw z nim do obgadania. Ciemnowłosy chcąc nie-chcąc podniósł się z miejsca i tak chwilę później obaj poszli do pokoju Chrisa zostawiając Yongboka i Hyunjina samych. 

Skołowany Hyunjin wbił wzrok w podłogę przed nim analizując co powinien zrobić. Chan dał mu idealną okazję do rozmowy z Felixem, powinien to wykorzystać. Jednak tak bardzo się tego bał... Natomiast Felix wpatrując się w blondyna przed sobą i widząc zabłąkanie i niepewność w ciemnych oczach mógł z łatwością stwierdzić, że oboje czuli to samo. Tak też chociaż w głębi duszy nie chciał, by do tego doszło to złapał chudą dłoń i delikatnie wciągnął wyższego chłopaka do pokoju. Po zamknięciu drzwi ruszył w stronę łóżka, na którym oboje usiedli. 

Niezręczna cisza w szybkim tempie otoczyła ich, a strach wypełnił serca. Żaden z nich nie miał odwagi zacząć rozmowy, więc po prostu siedzieli w ciszy, a myśli, które tak kłębiły się przez kilka ostatnich dni nagle gdzieś wyparowały zostawiając całkowitą pustkę po sobie. 

- Chciałbym, by było jak dawniej... - mruknął Hyunjin po kilku minutach, kładąc dłoń na lewej stronie klatki piersiowej z nadzieją, że to chociaż trochę uspokoi szybkie bicie serca. Odkąd nie było Felixa przy nim cały czas trzymał się nadziei, że jeszcze jest nadzieja dla nich. W końcu o uczuciach piegowatego chłopca do jego osoby był pewny.

- Wiesz, że nie może być jak dawniej - odparł Felix, a jego oczy jak na zawołanie zaszkliły się, zaś dłonie zaczęły niespokojnie drżeć. - I nie mów mi, że tym razem się uda. Nawet członkowie zespołu zaczęli podejrzewać, że coś jest na rzeczy - czarnowłosy zerknął na nocną lampkę, która co jakiś czas mrugała. 

- Możemy im po prostu powiedzieć - westchnął blondyn niepewnie przybliżając się do towarzysza. - Chan i Han wiedzą i nie mieli nic przeciwko. - kontynuował, chociaż doskonale wiedział, że to nie była kwestia tolerancji ze strony członków zespołu. Gdyby wiedzieli o tym, jaka relacja tak naprawdę łączy Felixa i Hwanga, chłopacy z czasem pewnie czuli by się bardzo komfortowo wśród nich, a to by też przełożyło się na ich zachowanie w trakcie występów. 

- A czy to by powstrzymało twoją zazdrość? - wypalił młodszy. - Na występach musielibyśmy dalej udawać przyjaciół. Byłbyś w stanie udawać to? Byłbyś? - Felix gwałtowanie odwrócił głowę w stronę blondyna. - Bylibyśmy w stanie? - szepnął prawie, że nie zrozumiale. Chciał krzyknąć, jednak jak mógłby to zrobić, gdy były przed nim dwie ciemne kule, które nawet wypełnione smutkiem wpatrywały się w niego z miłością? 

Blondyn nie myśląc ani o tym, czy to odpowiednie, ani o żadnych konsekwencjach pozwolił swojemu ciału lekko pochylić się w stronę drugiego chłopaka. Czekając na reakcję, malinowe usta nawet nie drgnęły. Po prostu delikatnie spoczywały na wargach drugiej osoby, które wręcz idealnie pasowały do tych jego. Zresztą o czym tu mówić? Hyunjin za każdym razem, przy każdym dotyku miał wrażenie, że został stworzony właśnie dla Felixa, a Felix dla niego. I nawet, jeśli Yongbok by z uporem zaprzeczał temu przed każdym, to jednak nie mógł ukryć przed samym sobą tego, że czuje dokładnie to samo. 

W końcu czarnowłosy leciutko poruszył swoimi wargami, które przy okazji troszkę bardziej przycisnął do ust Hyunjina. Jedną dłoń położył na kolanie blondyna, a palce drugiej czule objęły nadgarstek ręki Hwanga, która została ostrożnie umieszczona na karku czarnowłosego. 

W tamtym momencie oboje czuli się jakby zostali przeniesieni do przeszłości.
I to jak cudownej przeszłości...
Gdzie w wolne chwile razem wychodzili na randki od najromantyczniejszych miejsc przez najdziwniejsze aż po najbardziej zwyczajne. Gdzie wymykali się na kilka sekund w puste miejsca byleby móc cmoknąć się w usta. Gdzie szeptali sobie nawzajem ,,kocham cię'' tak, by nikt inny nie usłyszał. Gdzie starali się utrzymać chociaż minimalistyczny kontakt fizyczny, chcąc być cały czas siebie blisko. 

Jednak każda tęcza w końcu znika z nieba. Z czasem pojawiła się zazdrość, kłótnie, brak porozumienia. Aż doszło do rozstania, którego żaden z nich nie chciał. Felix jednak czuł, że to najlepsze rozwiązanie i z pewnością najbezpieczniejsze. 

Czarnowłosy powoli odsunął od siebie chłopaka. Hyunjin uważnie przypatrzył się swojemu ukochanemu. Delikatnie biorąc jego drobną twarz w swoje duże dłonie leciutko ucałował czoło Felixa, a następnie wstał. 

- Powiedz tylko słowo, a wszystko może wyglądać inaczej - szepnął wręcz błagająco. Jednak czarnowłosy po prostu siedział na swoim miejscu, a po jego czerwonych policzkach spływały łzy. To była wystarczająca odpowiedź dla blondyna. Chłopak powstrzymując płacz położył na łóżku, tuż obok ukochanego małe pudełeczko wraz z kopertą. 

- Będę zawsze na ciebie czekać. Kocham Cię Felix. 

_

- Myślisz, że on też czasami mnie wspomina, jak ja jego? - spytał Hyunjin uważnie mierząc wzrokiem płótno poplamione wieloma różnymi kolorami. - Chciałbym, by pamiętał o mnie - lekki, tęskny uśmiech wykwitł na jego bladej twarzy.

- Z pewnością o tobie myśli. W końcu on też Cię kochał - odparł Han obejmując przyjaciela wokół ramion. - I na pewno nie przestał, tak samo jak Ty - dodał przyglądając się obrazowi namalowanemu przez swojego przyjaciela. 

- Pamiętam jak Bang Chan dzień później powiedział mi, że wcale nie spałeś wtedy w samolocie - Han zmarszczył brwi na wspomnienie chcąc sobie dokładnie przypomnieć te czasy. - Gdy Yongbok cię pocałował. To prawda? - zaciekawiony zerknął na brązowowłosego Koreańczyka, który uśmiech stał się bardziej uśmieszkiem. Oczywiście Hwang doskonale pamiętał tamtą sytuację. 

- Chciałem zobaczyć jak zareaguje Felix. Wybacz, że tak cię oszukałem - wyjaśnił zerkając za okno. Czuł dotyk ust chłopaka na swoim nosie jakby to było zaledwie kilka sekund temu. A minęło już kilka dobrych lat. 

W zamyśleniu delikatnie bawił się obrączkami które nosił na palcu serdecznym prawej dłoni - jedna o kolorze brązu, zaś druga w kolorze bieli. Uśmiechając się jeszcze szerzej zerknął na obraz, na którym były przedstawione dwie postacie przytulające się podczas snu. 

- Jak nazwiesz ten obraz? - zaciekawiony Han wbijał swój wzrok raz to w postać w czapce, raz w postać o rudych włosach. 

Hyunjin nic nie odpowiadając ostrożnie wziął cienki pędzel w prawą dłoń i zamoczył go w czarnej farbie. Pochylając się w stronę swojego malowidła w jego prawym rogu podpisał się. 

- ,,Tak jak było"... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro