19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dominika? Dominika, słyszałaś pytanie? – wyrwał mnie głos Jacksona.

- Co? Jakie pytanie? – odwróciłam się w jego stronę ze zmieszaniem w oczach.

- Zadałem Pani pytanie odnośnie występu na tegorocznej gali Mama, czy Jackson jest w stanie przebić się przez konkurencję z nowym materiałem? – wtrącił się reporter.

Znowu zwróciłam na niego wzrok. Patrzyłam na niego cały ten czas. Nie mogłam uwierzyć, że Kai znowu pojawił się w moim życiu po tylu latach, że siedzi naprzeciwko mnie. Zamiast skupić się na odegraniu jak najlepiej swojej roli jako asystentki to przypominałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile, te dobre i te złe. Fizycznie w ogóle się nie zmienił, nadal był tak samo uroczy i przystojny, doskonale taki jakiego go pamiętam. Ale czułam, że jego charakter się zmienił, dojrzał, tak jak ja dojrzałam. Nie byliśmy już tymi samymi gówniarzami, którzy myśleli o tym co znowu zrobić złego by było o nas głośno. A potem mnie zdradził. Zdradził mnie z moją przyjaciółką. Nie mogłam się po tym podnieść przez początek studiów, ale w końcu o nim zapomniałam.

- Przepraszam, zamyśliłam się, co do Mama sądzę że nowy materiał Jacksona będzie się wyróżniał, jest naprawdę z porządnym kopnięciem, ale występuje również melancholia, każde słowo jest idealnie dopasowane do melodii i nastroju – uśmiechnęłam się – Jackson ma naprawdę talent do tworzenia muzyki.

- Jak może Pani odpowiedzieć na zarzuty o Pani niekompetencji, skoro była w stanie Pani załatwić występ na gali Mama tak początkowemu artyście, rozumiem jakby Jackson występował z zespołem GOT7, ale solowym artystom coraz ciężej się przebić – zapytał, a mi uśmiech zszedł z twarzy, po co on chce poruszać ten temat?

- Dominika jest bardzo kompetentną i ambitną kobietą, jeśli ktokolwiek kiedykolwiek określił jej umiejętności i zapał jako niekompetentne to powinien cofnąć swoje słowa, to że jakiś... - wtrącił Jackson, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.

- To indywidualne patrzenie na człowieka, zresztą o takich rzeczach związanych z dbaniem o harmonogram idola nie świadczy tylko kompetencja asystentki, ale również chęci samego idola i jego ambicja, działa to w obydwie strony – przerwałam Jacksonowi, bo czułam że z jego wybuchowością zaraz powie coś czego nie powinien.

- Więc twierdzi Pani, że Monsta X nie są ambitni, dlatego uznali Panią za niekompetentną i zrzucili na Panią całą winę?

- Łapię mnie Pan za niepotrzebne słówka, to jest tylko mój pogląd jak powinno to wyglądać, z Jacksonem pracuje mi się wyśmienicie dlatego udaje nam się obydwojgu tak zadbać o jego promocję – rzuciłam mu zabójcze spojrzenie, by odszedł jak najdalej od tego tematu.

Zadał jeszcze parę pytań Jacksonowi i skończył o wyznaczonej porze, bo Jackson musiał biec na kolejny wywiad w radiu. Zostaliśmy sami w moim gabinecie. Przez chwilę zapadła niezręczna cisza.

- Nie wrzucę tych pytań do artykułu – zaczął.

- Których pytań?

- Tych odnośnie tego co powiedzieli na Twój temat Monsta, nie miałem ich nawet napisanych, po prostu byłem ciekawy czy to co mówili to prawda, ale widzę że to wszystko jest oddalone – uśmiechnął się.

- Dla mnie ten temat jest zakończony, od dawna tam nie pracuje i nie obchodzi mnie to co mówią na mój temat – odwzajemniłam uśmiech.

- Kawa?

- Słucham?

- Pójdziesz ze mną napić się kawy? – zapytał – tak dawno się nie widzieliśmy, chcę to nadrobić.

- Jasne, czemu nie, przyda mi się trochę pobudzenia – wstaliśmy i wyszliśmy z gabinetu w stronę wyjścia.

O dziwo pod agencją nie było już żadnego fotoreportera, chyba po moim porannym przemówieniu dali sobie całkowicie spokój. Ruszyliśmy z Kai'em w stronę najbliższej kawiarni i zamówiliśmy sobie obydwoje americano.

- Nic się nie zmieniłaś, nadal jesteś tak samo piękna, taka jaką Cię pamiętam – zaczął.

- Przestań – zaśmiałam się – mogę to samo powiedzieć o Tobie.

- Nie zaprzeczę, ale nie ważne, opowiadaj co u Ciebie, oprócz tego że jesteś asystentką idola to jak Ci się układa? Mąż? Dzieci?

- Zwariowałeś? Stara panna, bezdzietna, a Ty?

- Ja już po rozwodzie.

- Rozwodzie? Naprawdę?

- Tak, po liceum się ożeniłem z naszą wspólną koleżankę, z którą Cię...- zatrzymał się – z Jinną.

- Słucham? – o mało się nie oplułam słysząc to – I co się stało?

- Całkowicie do siebie nie pasowaliśmy, zerwałem z Tobą nie ze względu że ją kochałem tylko ze względu na jej ciążę, o której nie chcieliśmy Ci powiedzieć by jeszcze bardziej nie pogarszać sytuacji, dlatego też się ożeniliśmy, bo rodzice od nas tego wymagali ze względu na dziecko.

- Macie dziecko? - z każdym jego kolejnym zdaniem czułam się jak w kinie, oglądając i słuchając jakąś nową dramę.

- Jinna poroniła w 8 miesiącu, nie dbała o siebie w ogóle, dlatego się posypało, nic mnie już przy niej nie trzymało, zresztą Dominika – zaczął przeszywać mnie wzrokiem – nie mogłem znaleźć takiej drugiej jak Ty – złapał mnie bez zastanowienia za dłoń – wiesz ile nocy nie przespałem myśląc co najlepszego narobiłem, gdy poszedłem z Jinną do łóżka? Może i byliśmy bezdusznymi nastolatkami, którzy jedyne co dobrze robili to rozrabiali i znęcali się nad słabszymi, ale moje uczucia były do Ciebie prawdziwe do samego końca – próbował wyłapać moje spojrzenie – gdy zobaczyłem artykuł o Tobie, od razu chciałem przejąć wywiad z Jacksonem i mi się udało.

- Kai, przestań – próbowałam przerwać jego wyżalanie się.

Było ciężko mi słuchać tego wszystkiego, po tylu latach dowiadywałam się tylu informacji o których nie miałam zielonego pojęcia. Najpierw informacja o samobójstwie dziewczyny nad którą się znęcaliśmy, informacja o tym że Wonho też był kozłem ofiarnym, teraz że Jinna była w ciąży z Kai'em i poroniła. Po liceum odcięłam się od tego świata dlatego o niczym nie wiedziałam. Może moje życie inaczej by wyglądało jak bym była świadoma tych wszystkich rzeczy. Może byłabym teraz w innym położeniu. Ale mimo wszystko patrząc na Kai'a który przyznał się że mnie kochał i nadal posiada do mnie jakieś uczucia nawet mnie nie wzruszało. Ten człowiek naprawdę wyrządził mi kiedyś krzywdę i on chyba nie zdawał sobie sprawy jak bardzo wielką. On chyba nie myślał, że przyjdzie i powie mi o tym wszystkim, a ja rzucę mu się na szyję. Może potrafiłabym znowu zaryzykować bo widziałam że się zmienił ale po mojej głowie krążył ciągle ktoś inny. Wiedziałam, że nigdy z nim nie będę po tym wszystkim, ale nie mogłam pozbyć się swoich uczuć do Wonho. Może gdyby tych uczuć nie było, inaczej patrzyłabym teraz na Kai'a. Może potrafiłabym dać mu szansę, może spróbowałabym, ale nie potrafiłam siebie okłamywać. Kochałam Wonho...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro